Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9 - Touou kontra Seirin

Bawi mnie fakt, że Zapomniany Cud otrzymał drugie miejsce w tagu Hanamiya, podczas gdy Makoto jest na razie wspominany tylko w rozmowach.

Ale spokojnie! Hanamiya pojawi się już niedługo! Ale przed nim będzie debiut jeszcze jednego bohatera.

________________________________________________________________________________

https://youtu.be/HxbrXkaOGso

Inter-High. Do niedawnej pory największa impreza. Teraz dorównał jej, o ile nie przewyższył Winter Cup. Tylko kilkanaście szkół będzie miało zaszczyt przystąpić do tych mistrzostw. Od wyników pierwszych zależą też rozstawienia i uczestnicy drugich. Dlatego tak ważne jest zajść jak najwyżej.

Akademia Okamino. Do pewnego czasu niepokonani mistrzowie. Los, pewnego razu, skrzyżował ich drogi z Licem Yosen, które pamiętnego roku miało mocarną drużynę. Yosen, nazywane w późniejszym czasie Klątwą mistrzów. Niesamowite Wilki z Tokio nigdy nie odzyskały chwały, nigdy nie odzyskały tego, co do nich należało, nigdy nie mogły później pokonać zespołu Yosen, który złośliwy los, od tamtego czasu, wciąż podkładał im w mistrzostwach.

W tamtym okresie, w Okamino wprowadzono przysięgę. Przysięgę, która wiązała koszykarzy. Przysięgę, którą było pokonanie Yosen i trenowanie do ostatniej kropli potu, dopóki się tego nie uczyni.

Szkoła z Akity nie była jedynymi przeciwnikami. Pod nieobecność Wilków na piedestale, ich miejsce zajęło Liceum Rakuzan. Chociaż nie wygrywali zawsze, od pięciu ostatnich lat mieli nieprzerywaną passę.

Los złączył raz drogi Okamino i Rakuzan. Miało to miejsce w zeszłym roku, w trzeciej rundzie Inter-High. Wilki wtedy również przegrały, a członek Pokolenia Cudów obserwował to z ławki. Rwało ją do przodu, ale wicekapitan Kayuzuki Akechi nie miał zamiaru pozwolić na to, by dziewczyna zniszczyła sobie przyszłość. Kontuzja nie była bardzo poważna, ale granie z nią było  ryzykowne, a Akechi i Ayagewa nie pozwolili Kaori grać, wykorzystując do tego wszystkie możliwe sposoby.

Chociaż nikt tego nigdy nie powiedział, ani nie dał się poznać,  Kasamatsu Kaori  jako jedyna dziewczyna w zespole i to niesamowicie utalentowana, była nie tyle co przysłowiowym oczkiem w głowie lecz bardziej dumą Wilków z Tokio. Przeciwnicy, którzy nie kojarzyli jej z Pokolenia Cudów, najpierw się śmiali, ale potem równie szybko uśmiechy schodziły z ich twarzy. A ci zaś, co ją znali, drżeli. Drżeli niczym rok później przed całą resztą Pokolenia Cudów.

Okamino przegrało na Inter-High z Rakuzan, gdzie Hayama Kotaro i pozostali dwaj Królowie się rozkręcili. Kaori zaś była zmuszona obserwować to z ławki.

Była zmuszona obserwować, jak blondyn niszczy swojego przeciwnika, jednocześnie wiedząc, że gdyby była na boisku ten perfidny uśmieszek nawet nie zaistniałby na jego twarzy.

Hayama Kotaro. Jeśli Izuki był jej partnerem do gry, to on był jej rywalem. Pośród całego szerokiego grona wybrał właśnie ją i to tyle lat temu. Nigdy jednak nie uważała go za tego jedynego, tego głównego rywala, choć przeciwnikiem był dość ciężkim.

Była lepsza od niego, zatrzymała go w gimnazjum i tym razem zamierzała to zrobić ponownie.

To miał być ich pojedynek.

Jak o tym myślała, sporo obietnic miała do wypełnienia.

Pierwszą już wypełniła- stworzyła drużynę, która szykowała się do Inter-High.

Wygrać z Yosen to był najważniejszy cel.

Stać się mistrzem.

Pokonać Kotaro (i przy okazji resztę Rakuzan).

Zagrać z Yukio i Kise.

Zagrać jeden na jednego z Shunem.

I zniszczyć Hanamiyę. To obiecała sobie, trzem czwartoklasistom, reszcie drużyny Okamino, która już nie istniała i samemu Hanamiyi oraz ucieszyła tym bardzo Kapitana Sadystę z Touou, który zdeklarował się, że będzie to widowisko oglądał i nagrywał na pamiątkę.

Kaori cieszyła się zawsze z gry. Cieszyła się, gdy grała z silnym przeciwnikiem. Grała na poważnie, gdy był naprawdę ciężki.

Ale gdy miała do wykonania zemstę, na kimś kto naprawdę ją zdenerwował lub/i kogo chciała zniszczyć do cna, budził się w niej prawdziwy potwór.

Czasem te wszystkie uczucia też zlewały się razem.

Ale Kaori Kasamatsu osłabła. Zniknęła wraz z przegraną z Yosen na zeszłorocznym Winter Cup.

Siódmy Cud przygasł.

Stał się Zapomnianym Cudem.

Od pierwszej przegranej z Yosen minęło kilkanaście ładnych lat. Pokoleniom koszykarzy z Okamino nie udało się wypełnić obietnicy. W zeszłym roku mieli szansę lecz z powodu tamtego wydarzenia, szansa przepadła.

Teraz mieli szansę.

Jeśli doszliby chociaż do ćwierćfinału, będą mieli gwarantowane wejście na Winter Cup.

Jeśli nie, będą bili się od samego początku, łącznie z Finałami Ligi.

Pięciu zawodników stanęło przed drzwiami.

Kapitan nacisnęła klamkę i popchnęła je. Na korytarz wpadło światło. Przeszli przez próg i znaleźli się na ogromnej hali.

Powitały ich różne wrzaski. Setki osób przyszły oglądać Inter-High.

Kaori spojrzała na trybuny. Miejsce na barierkach, zwykle zajęte przez transparent Szybcy, silni i wytrwali. Niezwyciężona Wataha świeciło pustką.

Ani jednego wspierającego głosu z własnej szkoły.

Ale...

To nie był koniec.

To tylko nowy początek.

-Okamino...Walcz!

***

JAKIŚ CZAS WCZEŚNIEJ

Finał Ligi, dzień pierwszy, Seirin vs Touou

Chłopaki z jej drużyny znowu nie przyszli. 

Co za głąby...-westchnęła - Lekceważycie sobie Pokolenie Cudów. Przegraliśmy z Kise i z Tetsu, a do was to dalej nie trafia, co nie? Jedziecie na Inter-High, nawet nie wiedząc, że prawdziwe potwory dopiero zaczynają się ujawniać. Może powinnam zacząć was zmuszać do oglądania? 

-Ale dziwne...-oparła się o barierki - Jak można być koszykarzem i olewać oglądanie eliminacji? Są tacy pewni siebie?

Na dole Kagami podszedł do zawodnika Touou i coś się go zapytał. Po krótkiej wymianie zdań zaraz wtrącił się Imayoshi. A kiedy Kagami się obrócił...

Wielce mówiący uśmieszek pojawił się na twarzy kapitana Touou.

-Brr...-mruknęła - Zrobi coś zupełnie odwrotnego niż powiedział.

Zawodnicy ustawili się na linii. 

Dopóki go nie ma...Shun, Hyuga musicie zdobywać tyle punktów, ile się da. To i tak nie będzie łatwe zadanie. Bo oni w tym momencie szydzą.

Zabrzmiał gwizdek.

Kagami pierwszy strącił piłkę w stronę Izukiego. Zanim jednak ten zdążył złapać kulę, uprzedził go Imayoshi. Touou od razu rozpoczęło atak.

-Tsk...Tak samo szybki i denerwujący. - mruknęła. 

Hyuga jednak doścignął Imayoshiego. Ten jednak podał piłkę do tyłu, do pierwszoroczniaka, którego nie znała z nazwiska.

-Przepraszam! - zawołał i wrzucił kulę do kosza. Za trzy punkty.

Wredne, Imayoshi-san. Naprawdę wredne i jednocześnie genialne. Zmyl przeciwnika, że jesteś biedny, wystraszony i słaby...A następnie zdobądź trzy punkty w takim stylu. Hanamiya już by się zatrząsł. 

Touou i Seirin to przeciwieństwa.

***

Dalej trwał mecz. Wśród zawodników Touou szczególnie duże wrażenie zrobił wysoki skok Kagamiego, którego użył, by zgarnąć piłkę.

-Znowu się spóźniłem, a oni znowu przegrywają...-dobiegł ją głos, z niedalekiej odległości.- Ooo, Kascchi!

-Cześć, Kise. - powiedziała, przybijając z nim piątkę. - Zgubiłeś Yukio, czy co?

Blondyn pokręcił głową i wskazał coś jej dyskretnie ręką. A raczej kogoś.

-A. - mruknęła- Stoi tam od samego po...Kise? - chcąc nie chcąc, poszła za nim.

-Midorimacchi?! 

-Kise? Kasamatsu?!- powiedział zaskoczonym głosem, a buźka na sprężynce wystrzeliła z pudełka.-Jak mnie rozpoznaliście?

Kaori ledwo powstrzymywała śmiech na widok ciemnych okularków, w które zainwestował.

Midorima wersja incognito.

-Głupi jesteś, czy co? - zapytał Kise - Te okulary są żałosne. Proszę, zdejmij je.

-Ta wersja Misdirection nie zadziała na nikogo. - dopowiedziała. 

Shintarou, choć wciąż zaskoczony, na razie nie zdjął brylków.

-Powiedziałeś wszystkim, że nie chcesz oglądać tego meczu...-kontynuował Kise- Ale i tak przyszedłeś?

-Wcale że nie!- odpowiedział ostro. - Po prostu byłem w pobliżu!

-Jak ty mieszkasz w drugim końcu miasta. - odezwała się Kaori i razem z Kise wybuchnęli śmiechem. 

Dopiero wtedy zdjął ciemne okularki.

Kontynuowali oglądanie meczu.

 -Radzą sobie całkiem nieźle. Ale Touou nie wygląda na zaskoczone...-spojrzała na Momoi.- Satsuki...jednak to też wiesz.  

-Zdziwiłbym się, gdyby nie. - mruknął Midorima.- Kiedy jest twoim przeciwnikiem, staje się szczególnie nieprzyjemna.

-Ale może...-powiedział Kise- Skoro podkochiwała się w Kurokocchim, może nie zagra przeciwko niemu na poważnie.

Shintarou spojrzał na niego, szczerze zdziwiony.

-Było tak?

-Nie wiedziałeś?! - rzucił Kise- Kleiła się do niego każdego dnia!

Kaori starała skupić się na meczu, próbując ignorować krzyki tej dwójki.

-Jeśli nie zauważyłeś czegoś tak oczywistego, to musisz być małpą!

-Co masz na myśli, nazywając mnie małpą, nanodayo?!

https://youtu.be/i4zj_Z279QM

Gra na dole stawała się coraz bardziej zacięta. Obie drużyny były na podobnym poziomie, jakoś zachowywała się równowaga.

Dlatego, że nie było Aomine. Gdy on przyjdzie, szala przechyli się na stronę Touou.

Ale już zaczęła przechylać się na ich stronę. Zawodnicy, wyposażeni w informacje od Satsuki zaczęli je wykorzystywać. Wakamatsu zablokował Mitobe bez większego problemu. 

Skupcie się! Nie dajcie się rozproszyć! Oni tylko na to czekają!  

To samo jednak stało się, gdy zaatakował Hyuga. Pierwszak bez problemu go zatrzymał.

Wśród zawodników Seirin rosło zdziwienie. Byli kompletnie zaskoczeni. Jak mieli sobie z tym poradzić?

Hyuga cofnął się i podał piłkę do Izukiego.

Czarnowłosy kozłował piłkę tuż przed Imayoshim.

Nie tak...skup się, Shun! Nie myśl o tym w ten sposób!

Piłka ponownie trafiła do kapitana Seirin. Tym razem zatrzymali pierwszaka z Touou, za pomocą zasłony. Kagami wbił piłkę do kosza, zdobyli punkt.

Ale to była pierwsza połowa. 

Nie przeczuwali tego, co będzie w drugiej.

Touou kompletnie ich rozgryzło.

Ale przed tym, zdarzyło się coś jeszcze.

Kagami został zdjęty z boiska.

***

Druga kwarta chyliła się ku końcowi, a Seirin przegrywało. Zdobywali punkty dzięki Kuroko, ale ich środek był całkowicie nieobstawiony.

Jednak, w końcu Kagami wstał. Po krótkiej rozmowie z trenerką, był gotowy do wejścia na boisko.

I właśnie w tamtym momencie, od tyłu podszedł do Aomine i założył mu rękę na karku.

-Aomine! Ao-chan! Aominecchi! - powiedziało jednocześnie trzech członków Pokolenia Cudów.

Ten też zamienił kilka zdań z trenerem i kapitanem, po czym zaczął zdejmować bluzę.

Kagami jest kontuzjowany. Być może nie wytrzyma do końca meczu. Nawet z nim ledwo Seirin daje sobie radę. A teraz przyszedł Aomine. Nie mógł pojawić się w gorszym momencie. - przeszło przez myśl Midorimie.

Wpuszczają go na boisko, by ich dobić...-pomyślał Kise.

Kaori patrzyła na granatowowłosego. 

Maniak koszykówki. Każde z naszej siódemki kocha koszykówkę, ale dla niego to pierwsza i ostatnia miłość. Zarówno On jak i ja gramy w nią od małego. Ale...

Aomine właśnie pojawił się na boisku.

-To już koniec dla Seirin.

***

https://youtu.be/PAbQJFo_C28

Szybki, zwinny, przechodzący przez obronę przeciwnika bez najmniejszego problemu. Taki był Aomine. Tak grał tego dnia. I chociaż może parę razy zaskoczyła go wysokość skoku Kagamiego, poradził sobie z całym Seirin praktycznie sam.

Teoria na niego nie działała.

Natomiast przeciwników zaskoczył on sam, jego niesamowite zdolności, ruchy, które były jak w streetballu i oczywiście:

Formless Shot.

Możliwość rzutu z każdej pozycji, w jakiej znajduje się twoje ciało...To jest ta siła. Ale nie tylko dlatego jest przerażający.

Z nas wszystkich...I tak był najsilniejszy...-pomyślał Midorima.

-Mówiłam ci...-mruknęła cicho, patrząc na Kagamiego. - W tej chwili mu nie dorównasz. 

Wszystkie ruchy, jakich chwytało się Seirin...

Nawet Ignite Pass...

Wszystko zostało zniszczone. I to tylko przez niego.

Smutne jest tylko to, że robi to bez większego wysiłku. Ale ta chwila, kiedy Kagami skakał...Wydawał się zainteresowany. Możesz być jego rywalem, Kagami. Ale jeszcze nie teraz.

Co dobiło jeszcze bardziej Seirin, to rzut zza kosza. Daiki ominął trzech przeciwników i najzwyczajniej wrzucił piłkę od tyłu.

-Nie ma określonej formy kozłowania lub rzucania dla Aomine. To strzelec nie do zatrzymania. Nic go nie ogranicza i nikt nie może powstrzymać - powiedział Midorima - As Pokolenia Cudów, Aomine Daiki.

Wszystko upadło, gdy Kagami został ponownie zdjęty z boiska, przez swoją kontuzję.

Nie było już nikogo zdolnego dotrzymać kroku Aomine.

Ale Seirin walczyło. Nie poddało się do samego końca.

Nie poddali się...-pomyślała Kaori- Chociaż są skazani na porażkę. Różnica punktów jest tylko coraz większa. Nie poddali się.

Zacisnęła pięści.

Nie poddali się, jak zawodnicy Okamino rok wcześniej, gdy spotkali Yosen.

Liceum Seirin. Kontuzja Kagamiego wykluczyła go z gry na dwa następne dni meczowe.

Seirin nie pojechało na Inter-High. A odpadło w Finałach Ligi.

***

https://youtu.be/nflmoC2UgnA

Dwa dni później

Kaori stała oparta o słupek. Na osiedlowym boisku, najbliższym, które znajdowało się jej domu. 

I czekała. 

Na ulicach nie było nikogo. 

Pustka. 

Mistrzostwa Ligi zakończyły się. Akademia Touou zgarnęła wszystko. Shutoku i Seirin wypadły z gry.

Ona. Aomine. Kise. Murasakibara. I Akashi.

Bez wątpienia ktoś z nich zdobędzie mistrzostwo.

Jej telefon wydał z siebie krótki dźwięk. Odblokowała go, spojrzała na nadawcę i znieruchomiała.

Od: Akashi

<załącznik>

Do zobaczenia.

Powiększyła zdjęcie jej przysłane.

-Kono yaro...-skwitowała - Skąd to wziąłeś? Przecież to o wiele za wcześnie.

Była to rozpiska Inter High. I na pierwszy rzut oka, Okamino znajdowało się w bloku A.

Razem z Rakuzan.

I razem z Yosen.

Uśmiechnęła się, ale...

-Nie jesteśmy gotowi, ani na jednych, ani na drugich. Ale...

Od: Kaori Kasamatsu

Podejmę wyzwanie. Do zobaczenia na boisku, Akashi.

Nagle rozległo się szczekanie. Na boisko wpadł mały, biało-czarny szczeniaczek, z błękitnymi oczkami.

-Co jest, słodziaku? - mruknęła, kucając i głaszcząc psiaka po główce- Gdzie twój pan? Ale jesteś mięciutki.

Szczeniak zaszczekał. Dostrzegła, że jest ubrany w koszulkę. 

Koszulkę Seirin z numerem szesnaście.

W tym samym momencie dostała kolejnego SMSa. Wyciągnęła telefon z kieszeni.

Od: Shun

Przepraszam, spóźnię się. Mamy tu małe problemy.

-Niech zgadnę...-mruknęła, zakładając torbę na ramię i biorąc psiaka na ręce.- Zgubiliście kogoś.

Dotarcie do Liceum Seirin zabrało jej chwilkę. Na sali gimnastycznej wciąż paliło się światło, ale nie słychać było ani głosów, ani żadnego innego dźwięku.

-Halooo? - zawołała, zaglądając do środka - Jest tu ktoś?

O dziwo, był. I to akurat ten, na którego czekała. 

Izuki wychylił się zza drzwi schowka.

-Huh?

-Chyba znalazłam kogoś należącego do was. - mruknęła, puszczając pieska na podłogę. Ten zaszczekał radośnie i podbiegł do Izukiego.

-Nigou! - zawołał chłopak, głaszcząc szczeniaka po głowie. Ten polizał go po ręce. - Uciekł nam z treningu, wszyscy go szukają. Gdzie go znalazłaś?

-Doleciał na boisko, na którym na ciebie czekałam. - powiedziała, kładąc torbę na parkiecie. - Nie wiedziałam, że masz drugiego psa.

-Nieee...-mruknął Shun, podnosząc się na równe nogi - Właściwie to psiak całej drużyny, opiekujemy się nim na zmianę. Ale przywiązał się do Kuroko. - podniósł psiaka i podstawił jej prawie pod nos. - Popatrz na oczy.

Przyznała mu rację.

-To dlatego wabi się Nigou. Tetsuya Nigou. - uśmiechnęła się.- Ładną macie maskotkę.

Zapadła chwila ciszy, którą przerwał Izuki.

-Jak tam przygotowania do Inter-High? - zapytał i wyciągnął piłkę z wielkiego kosza, w którym się znajdowała.

-Idą -westchnęła. Postanowiła nie wspominać póki co o rozpisce. - A jak z wami?

-Z tego, co udało mi się usłyszeć...Jedziemy na obóz treningowy.

Obóz treningowy?

 -Huh? - Izuki rzucił w jej kierunku piłkę z dużą szybkością. - Co to miało być?

-Skoro już tu jesteś, to poćwiczmy. - powiedział - Nikogo nie ma, szybko się nie znajdą.

-Cwaniaczek...Nie poinformujesz ich nie? - uśmiechnęła się i zdjęła bluzę, rzucając ją na ławkę - Niech będzie.

***

Rozgrywka skończyła się remisem. Mieli ustawić czas, by się nie przemęczać, ale...Znów tego nie zrobili.

Shuna i Kaori dobiegły gwary, grupa z Seirin wracała.

-Ooo, Nigou! Tutaj się znalazłeś! - zawołał Koga, ale zaraz spojrzał nieco dalej i stanął- Ech?

Za jego plecami zebrała się reszta drużyna Seirin.

-Co jest? - zapytała Riko, przepychając się do przodu - Ee...co to ma być?

Zarówno Izuki jak i Kaori leżeli na parkiecie i głęboko oddychali, a piłka leżała między nimi.

-E...eech...zmęczyłem się. - mruknął chłopak.

-Słaba kondycja, Shun.- zaśmiała się Kaori - Ale poważnie, to się nie dziwię, po takich meczach.

-Wiadomo...-dostrzegł grupę stojącą w drzwiach - Nigou się znalazł.

-WIDZIMY! -ryknęli wszyscy.

***

Kaori rozstała się z Izukim i weszła do swojego domu.  Otworzyła cicho zamek i wślizgnęła się do środka.

Ojciec spał na kanapie, telewizor był włączony. Poza tym panowała absolutna cisza. Weszła do kuchni, mając nadzieję, że może zostało coś do zjedzenia.

Został. Pusty talerz w lodówce, z karteczką "Kaori" i paroma okruszkami. Westchnęła. Mama jej zostawiła kolację, zanim wyszła do pracy, ale widocznie ktoś stwierdził, że jej się nie należy. I przy okazji wypił ostatni pitny jogurt o smaku truskawkowym.

Cóż. Trudno się mówi. Zakupy będą robione dopiero rano, więc trzeba jakoś przeboleć. Weszła po schodach, na piętro, do swojego pokoju.

Wyciągnęła strój z torby i biorąc piżamę poszła do łazienki. Wrzuciła przepocony strój do prania i nastawiła, po czym zaczęła się kąpać.

Obóz treningowy, co...Seirin wybiera taką opcję. Pewnie wrócą dużo silniejsi.

W sumie taki obóz dobra rzecz...Ale ani szkoła, ani nikt o zdrowym rozsądku nie pozwoli zrobić czegoś takiego tylko dla pięciu osób. Za dużo organizacji i wydatków...

Pierwsze co, to teraz Inter-High. To było najważniejsze.

A potem...się zobaczy.

Kaori nie wiedziała tylko o dwóch rzeczach. Pierwszej, że nadchodzi burza i że za niedługo wszystko po prostu się sypnie.

A drugiej, że szykuje się dla nich niespodzianka.

***

Kanagawa, Liceum Kaijou, kilka godzin wcześniej

Zawodnicy zakończyli trening i już zbierali się do domu. Wychodzącego Yukio zatrzymał trener.

-Czekaj, Kasamatsu. - powiedział. Chłopak zatrzymał się i spojrzał na trenera. - Muszę z tobą o czymś porozmawiać.

-Słucham.- mruknął, opuszczając torbę na podłogę.

-Po Inter-High chcę wam zorganizować obóz treningowy...-zaczął trener, a gdzieś w głębi Yukio zaczął się od razu cieszyć. - Ale jest jeden problem i mam nadzieję, że może go rozwiążesz.

Zaskoczony kapitan zamrugał oczami.

-Jaki?

-Żeby nam się udało wyjechać na całe dwa tygodnie i by koszty były...Znośne, potrzebujemy jeszcze pięciu osób. Wtedy wszystko wyjdzie taniej i na pewno dyrekcja się zgodzi.- tu trener podrapał się po głowie - Masz może jakiś pomysł?

-Hm...-mruknął Kasamatsu, a zaraz wyprostował się. - Na pewno coś wymyślę.

***

Inter High, pierwszy dzień, runda pierwsza, Akademia Okamino vs Liceum Okina 

Runda pierwsza. Dwie drużyny. I tylko jedna mogła wygrać.

Liceum Okina z Kanagawy, tak samo jak Kaijou, grające dzisiaj na biało. 

I Okamino w tradycyjnym granacie.

Oba zespoły ustawiły się na linii. Dwójka kapitanów zbliżyła się do siebie i podała ręce.

-Powodzenia. - powiedział kapitan Okiny.

-Powodzenia.- odpowiedziała Kaori, ściskając mu rękę.

Spojrzała kątem oka na swoją drużynę. Byli zestresowani. I to bardzo. 

Nie ma co się dziwić...w końcu to ich pierwszy, oficjalny mecz i to o sporą stawkę.

-Wszystko wiecie. -powiedziała, gdy stali jeszcze na linii bocznej.- Ćwiczyliśmy ostro i na pewno przejdziemy dalej. Okamino...- położyli dłonie na sobie - Walcz!

To miał być nowy początek.

________________________________________________________________________________

Ta dam! Szybko mi poszedł ten rozdział, łatwiej mi było niż z poprzednim. Jak widzicie, wkraczamy w Inter-High i teraz dopiero wszystko się zacznie. *zaciera rączki * Dopiero będzie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro