Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32 - Ostatnia szansa

Trójka zawodników wylądowała. Zapadła cisza. Totalnie wszyscy na sali byli jak skamieniali. Zarówno zawodnicy Shutoku jak i Okamino patrzyli w tamtym kierunku, żaden nawet się nie ruszył.

Krew buchnęła z nosa granatowowłosej i spłynęła jej po twarzy, po czym zaczęła lecieć na koszulkę. Nie kapała. Leciała ciurkiem. Pierwszy z efektów ogromnego przemęczenia. Nadal stała, nieruchomo.

Tablica wskazywała sto sześć do stu pięciu dla Okamino.

https://youtu.be/EbvGW_LFZlk

Na trybunach wybuchły wrzaski. Głośne krzyki niosły się przez całą halę.

Akechi i Haruguchi aż objęli się i wydarli z radości, po czym z zażenowaniem odskoczyli od siebie, Yukio i Kise oraz reszta Kaijou skwitowała to krótkim Tak jest! przy czym zarówno kapitan jak i Ryouta dodali sobie w głowie No to się widzimy, a do samych graczy dopiero zaczynało to docierać.

-Winter Cup...-powiedział powoli Shigeru i uderzył pięścią Hideakiego w ramię. - Winter Cup.

Czarnowłosy spojrzał na niego z niemniejszym zdumieniem.

-Tak...Winter Cup.

W tym samym momencie cała drużyna zaczęła drzeć się z radości. Nakamura podbiegł do nich, na boisko wkuśtykał Ibuka, cała czwórka objęła się i zaczęła skakać z radości, w tym brązowowłosy na jednej nodze. Himura uśmiechnął się lekko. 

-Udało się nam! UDAŁO SIĘ NAM!

Kasamatsu wciąż stała pod koszem. Ciężko i szybko oddychała. Rozległy się czyjeś kroki.

-Dziękuję.

Nogi wcale nie chciały się ruszyć. Takahiro podszedł do niej i położył rękę na jej ramieniu.

-Himura-san...

-Cieszę się. - powiedział, a łzy spłynęły mu po twarzy. - Że moim ostatnim meczem był taki, jak ten...-otarł przedramieniem oczy - Kasamatsu... - powiedział poważnym tonem.

-Tak? - wyprostowała się.

Nie dane mu jednak było dokończyć, bowiem drużyna napadła ich od tyłu, w naprawdę ogromnej radości.

-Teraz pocieszmy się trochę. - powiedział cicho, zanim porwali ich ze sobą. - Dokończymy później.

Zawodnicy Okamino dali upust radości - zdobyli bilet na Winter Cup.

Na najważniejsze zawody w roku. Decydujące mistrzostwa, które miały wyłonić zwycięzcę. Najlepszą drużynę licealną w kraju.

Już teraz wiadomo było, że na Winter Cup pojawią się obecni mistrzowie, czyli Rakuzan oraz wicemistrzowie - Akademia Touou. Wszyscy wiedzieli, że również Kaijou jak i Yosen zagwarantowało sobie udział.

Piąty geniusz z Teiko właśnie zdobył ze swoją drużyną bilet.

-To nie było niezłe. - powiedział Imayoshi - To było świetne. Nie mogę się doczekać zimy.

Wilki z Tokio wciąż szalały po boisku, drąc się i podskakując, za wyjątkiem kapitan, która zwyczajnie już nie miała na to siły i Himury, który trzymał ją w pasie.

-Kasamatsu.

Obróciła się powoli. Za nią stali obaj zawodnicy Shutoku. Takahiro zdjął jej ramię z karku i upewniając się wcześniej, że stoi, odszedł.

-Midorima, Kazu.

Zielonowłosy wyciągnął w jej stronę rękę.

-Powodzenia...na Winter Cup. - widać było, że trudno mu przełknąć porażkę. Za trudno.

Uśmiechnęła się delikatnie.

-Nie rób takiej grobowej miny...-mrugnęła do Takao. - Shin-chan. W końcu pamiętasz o ostatniej zasadzie?

Coś błysnęło w jego oczach.

-Hej, chwila...-rozgrywający również wydawał się zaskoczony - Czy mówicie o tej zasadzie?

To był właśnie ten ostatni haczyk.

Jeśli któraś z drużyn w eliminacjach, po ostatnim meczu, nie będzie miała żadnego punktu, wtedy zespół z trzeciego miejsca automatycznie awansuje na mistrzostwa. W innym wypadku, pozostają dwaj zwycięzcy.

-Dokładnie. - mruknęła - Los trzeciego biletu na Winter Cup, waszego biletu...zależy od Seirin.

-Jeśli wygrają, pojedziemy. - zaśmiał się Takao - Pora im kibicować. Nie jesteś zbytnio z tego zadowolony, czyż nie, Shin-chan?

Midorima tylko poprawił lewą ręką okulary, wciąż mając prawą wyciągniętą. Kaori podniosła swoją i wymienili uścisk. Na wierzch złączonych dłoni swoją jeszcze położył Takao.

-Widzimy się na Winter Cup.

Zielonowłosy był nieco zaskoczony.

-Tak w nich wierzysz? Grają z Hanamiyą Makoto.

-I właśnie dlatego...- w jej umyśle przewijała się rozmowa z Hyugą. - Nie przegrają.

-W każdym razie...-uśmiechnął się Takao - Bliźnięta popsuły nam plany, Shin-chan. 

Czarnowłosy zaśmiał się z własnego dowcipu, po czym spojrzał na granatowowłosą.

-Mieliśmy rozwiązać pewną sprawę, Słońce. - powiedział, a grzywka spadła mu na oczy - Ale to dopiero na Winter Cup. Jednak nie wiadomo czy się dostaniemy. Mimo to, jestem skłonny poczekać, pod jednym malutkim warunkiem.

Widząc na co się zanosi, Shin-chan odszedł w bok. Nie miał zamiaru tego słuchać.

Uniosła brwi.

-Jakim?

Już otwierał usta, ale nie zdołał nic powiedzieć, zabrzmiał gwizdek, zawodnicy już musieli zbierać się z boiska.

-Sto sześć do stu pięciu, wygrywa Akademia Okamino! Ukłon!

Gracze ukłonili się i zaczęli rozchodzić.  Trzej trzecioklasiści z Shutoku wciąż stali na parkiecie. Przegrali. I tak naprawdę to nie wiedzieli, czy dostaną się na Winter Cup.

Ich wzrok przykuła Kaori, która skłoniła się wpół w ich kierunku. Skinęli lekko głowami. Zrozumieli przekaz.

-Zrobili to. - powiedział Hyuga, wstając. Seirin zbierało się na własny mecz.- Pierwszą drużyną, która dziś awansuje jest Okamino.

Zawodnicy Seirin zeszli z trybun i ruszyli w stronę szatni. Na trybunach wciąż szumiało. Czerwonowłosy zawodnik w białej bluzie zniknął.

Gracze Wilczej Akademii schodzili powoli z boiska. Obrońca wciąż podtrzymywał kapitan drużyny, która chociaż stać stała, to iść za bardzo nie mogła.

-Może im się udać. - powiedział Haruguchi.

-Może? - parsknął śmiechem Akechi - Im się uda.

Tylko dlaczego nie będziesz tego świadkiem, Shouyou?

***

https://youtu.be/FTFJmrkHPgo

Nogi były ciężkie jak z kamienia i ledwo się poruszały. Ale to było coś innego niż zwykłe zmęczenie. Powoli spięcie schodziło ze wszystkich mięśni i dopiero pojawiały się zaczątki bólu, który miał trwać kilka dni.

-Zaszalałaś. - stwierdził Himura, gdy wracali do szatni.

Parsknęła śmiechem. Krew ponownie spłynęła jej z nosa.

-Warto było.

Weszli do szatni. Kaori usiadła na pierwszej ławce z brzegu. Chłopacy z drużyny położyli swoje rzeczy i czekali.

Odchrząknęła. Opanowała drżenie rąk, wytarła twarz. Wzięła głęboki wdech.

-To był ciężki mecz. W ogóle to wszystkie mecze z trzech ostatnich dni były strasznie ciężkie, kłopotliwe...Ale nie na darmo wypruwaliśmy sobie na nich żyły. Wygraliśmy bilet...-uśmiechnęła się - Na Winter Cup.

Tymczasem, szatnia Shutoku...

Takao zaciskał zęby. Ostatnimi siłami powstrzymywał się od wyrzucenia wszystkich emocji z siebie.

Przegrali. Ale mieli szansę. Jedną jedyną.

Jednak w zespole nikt nie był zadowolony z faktu, że ich wyjazd na mistrzostwa zależy od Seirin. Nie żeby mieli do nich jakieś problemy. Ale samo to, że ich bilet jest w rękach Kagamiego i spółki tylko denerwował Midorimę i irytował resztę.

-Dobrze zagraliście. - powiedział trener, wchodząc do szatni. Mężczyzna zmierzył wzrokiem wszystkich swoich zawodników. - Sprawiliście się. Nie przewidzieliśmy scenariusza z ich obrońcą, ani nikt z nas...-tu zrobił dłuższą pauzę - Nie spodziewał się, że przeciwnik potrafi wykrzesać z siebie aż tyle, będąc w takim stanie. Zrobiliście kawał dobrej roboty, chłopaki.

Gracze milczeli. Dopiero po chwili kapitan wstał z miejsca i odchrząknął.

-Nie wszystko jest jeszcze stracone. - powiedział - Mamy ostatnią szansę!

Drużyna, za wyjątkiem Midorimy potwierdziła to głośnym krzykiem. W ciągu kilku minut zebrali swoje rzeczy i ruszyli na trybuny.

Żeby oglądać mecz Seirin.

Ich ostatniej szansy na Winter Cup.

***

https://youtu.be/UHyzCMJpit0

Zawodnicy Okamino szli powoli korytarzem. Na samym końcu wlókł się Hideaki podtrzymujący cały czas Kaori, która drugą ręką blokowała swój nos.

Pieprzony krwotok...Przegięłam aż tak bardzo?

Wytarła po raz kolejny twarz chusteczką. Odetchnęła głęboko. Ustało. Na razie.

Zamiast tego wyczuła pewną obecność. Dokładnie taką samą, jak w tamtej chwili, na meczu.

Przystanęła.

Drużyna zatrzymała się.

-Dam radę. - zapewniła ich. - Dogonię was za momencik.

Himura klepnął Hideakiego w ramię. Zespół ruszył do przodu. Poczekała, aż znikną za rogiem i oparła się plecami i prawą, zgiętą w kolanie nogą o ścianę.

-Kopę lat, Akashi.

Rozległy się ciche kroki. Czerwonowłosy wyszedł z korytarzyka.

-Kaori.

Nie patrzyła w jego kierunku. Patrzyła prosto przed siebie.

-Przegapiłeś niezłą jatkę wczoraj.

-Nie interesują mnie mecze takiego kalibru. - odpowiedział powoli.

Na jej twarzy pojawił się drwiący uśmieszek.

-Wobec tego, po co przyjechałeś?

Akashi stanął na wprost niej.

-Musiałem się upewnić.

-Że dotrzymuję naszej obietnicy? - prychnęła - Nie żartuj, Akashi. Przyjechałeś tu z mojego powodu, ale nie dlatego. Wiedziałeś...-obdarzyła go długim spojrzeniem - Że to się stanie. Tylko nie wiem skąd.

-Przyznam, że mnie zaskoczyłaś. - powiedział - Powstrzymałaś się.

Położyła lewą dłoń na bransoletce, którą miała na prawym nadgarstku.

-Powiedziałam to już kiedyś. Nie przegram nigdy więcej.

Jego kąciki ust drgnęły lekko.

-Zaimponowałaś mi, Kaori. Taka siła woli...

Spuściła nieco wzrok i zacisnęła pięści. Wiedziała, do czego zmierza.

-W pewien sposób...Ja tylko próbowałam cię ostrzec.

Seijurou rozszerzył oczy, a na jego wargi wpłynął kolejny tego dnia, psychopatyczny uśmieszek.

-Mnie? Przed czym? Ja jestem absolutny. - powiedział i zaczął odchodzić. - Pamiętaj o tym. Do zobaczenia na Winter Cup.

Po chwili zniknął za rogiem. Westchnęła ciężko.

-Przed samym sobą, Akashi.

***

https://youtu.be/yGdG03Y11_s

Kiyoshi wracał do szatni, z rękami w kieszeniach spodni. Za parę chwil miał rozpocząć się mecz Seirin z Kirisaki Daichii. Szedł prosto i wychodził akurat z korytarzyka po prawej stronie, ale ledwo się wychylił, a  zaraz cofnął się i oparł o ścianę. Usłyszał jedynie strzępek rozmowy, a raczej jej koniec.

-Przed samym sobą, Akashi.

Akashi? Kapitan Pokolenia Cudów?

Granatowowłosa wypuściła powietrze z płuc i zawróciła, by dojść na trybuny.

Brązowowłosy stanął pośrodku. Zatrzymała się raptownie.

-Kiyoshi-san!

-Ooo, Kasamatsu-kun. - przywitał się - Tak mi się wydawało, że cię słyszałem.

Zacisnęła zęby i odwróciła głowę w prawo.

Nie patrz na mnie takim samym, beztroskim wzrokiem co kapitan...

-Zaraz zaczyna się mecz. Będziesz oglądała? - zapytał, jakby nic wcześniej się nie stało.

-Ta...to znaczy tak. - mruknęła - Uważajcie na siebie.

-Spokojnie. Wszyscy sobie poradzimy. - klepnął ją w ramię. - Przysięgam, że nikomu z nas nie stanie się krzywda. To moja odpowiedzialność jako ich przyjaciela.

-Gdyby mścił się tylko na mnie, nie byłoby problemu.

-Ale...-mruknął - Mnie nie lubi bardziej niż ciebie.

Odszedł, wkładając ręce w kieszenie i cicho pogwizdując. Odprowadziła go wzrokiem.

I westchnęła głęboko.

-Nic nie mogę zrobić. Zostawiam to w twoich rękach, Kiyoshi-san.

Podniosła rękę do nosa. Trwało to dobrą chwilę.

Gdy już się uspokoiło, odsunęła dłoń od twarzy. Spojrzała na jej wnętrze, na którym było widać świeżą krew.

***

Drużyna Okamino przechodziło między kolejnymi rzędami, szukając miejsca. Koło Kaijou wszystkie krzesełka były zajęte, a kapitan piorunował wzrokiem swoją kuzynkę. Granatowowłosa, wciąż podpierana przez Himurę wzdrygnęła się lekko, dziękując w myślach Bogu, że po tamtej stronie nie ma miejsc.

Koło obu absolwentów, którzy do nich machali z radości, również nie było gdzie usiąść.

-Hola hola, zapraszamy. - dobiegł ich znajomy głos. - Obok nas się zwolniło.

Zawodnicy przystanęli i obrócili się. I o ile na drugoklasistce i trzecioklasiście za bardzo nie zrobiło to wrażenia, to pierwszoklasiści aż zesztywnieli.

To Akademia Touou! Wicemistrzowie kraju!

Aomine Daiki ziewnął przeciągle. Wakamatsu wpatrywał się w dziewczynę i siedział jak na szpilkach, a Imayoshi uśmiechał się szeroko.

-Cześć. - przywitała się ze wszystkimi i opadła na krzesełko obok kapitana. - Dzisiaj też oglądałeś, Imayoshi-san?

Czarnowłosy poprawił okularki.

-Nie powiesz, że nie było czego oglądać...- uśmiechnął się tajemniczo. -Ten przebłysk Królowej Piekła był dość wyraźny.

Zesztywniała.

A wzrok Aomine mówił wszystko.

Zacisnęła zęby.

Pogadamy o tym później. Poza tym będziesz kolejną osobą, która mi będzie urządzała pogadankę na ten temat.

-Jedziemy na Winter Cup? Jedziemy. Koniec tematu.

Kapitan Touou westchnął przeciągle, ale po chwili na jego twarz wrócił standardowy jej wyraz.

-W każdym razie, Seirin...-zaczął nowy temat i spojrzał na graczy z drugiej szkoły. - Jak oceniacie ich szanse?

Shigeru wychylił się do przodu.

-Hm...myślę, że Seirin sobie poradzi. Kirisaki Daichii normalnie nie byłoby przeciwnikiem na ich miarę. - powiedział -Ale że mają taki styl gry...-zacisnął pięści - Jaki mają, to może być różnie. Właściwe pytanie to to, co zrobi Seirin, żeby wygrać i wyjść cało z tego meczu.

Zapadła cisza. Jego drużyna patrzyła na niego w niemym zdziwieniu.

-Całkiem niezły tok myślenia. - zaśmiał się Shoichi.

-Ty...od kiedy zwracasz na takie rzeczy uwagę? - Ibuka był naprawdę wstrząśnięty. Shigeru Kamata był zabawnym gościem, zdolnym zawodnikiem, ale zawsze wydawał się mieć słabszą dedukcję niż intuicję. Po prostu leciał na żywioł. A tu...

Blondyn prychnął.

-To, że o tym nie mówię, nie znaczy że nie widzę!

Kapitan Touou spojrzał na granatowowłosą.

-Jak starcie z Hanamiyą?

Spojrzała na niego, ale bez zaskoczenia.

-To się zakończyło na naszym meczu. - odpowiedziała. Dawno już wiedziała, że przez Imayoshim nic się nie ukryje.

-Taak, oczywiście...-zniżył głos, który aż ociekał sarkazmem. - Tak samo jak rok temu, walczycie tylko w meczach.

Nie uszły jego uwadze zaciśnięte pięści Kaori, które jednak natychmiast rozluźniła.

-Imayoshi-san...ty jeden wiedziałeś. - najpierw patrzył się na nią z zaskoczeniem, które ustąpiło, gdy zorientował się o co chodzi. - I to ty powiedziałeś kapitanowi gdzie wtedy poszłam.

Czarnowłosy przeniósł wzrok na boisko, przed siebie.

-Nie żebym nie chciał zobaczyć tej buźki obitej...ale to akurat nie było właściwe, Kasamatsu.

-Wiem. - westchnęła przeciągle - Dziękuję.

-Czekaj. - warknęła, a on zatrzymał się i obejrzał w jej kierunku. Obróciła się tak, że stała centralnie naprzeciwko niego, a jej twarz wyrażała czystą furię. Podniosła piłkę i rzuciła nią prosto w niego, wyciągnął rękę, kula odbiła się od niej i spadła na ziemię. Hanamiya patrzył na nią, ale nie wydawał się być niczym zdziwiony. - To ma się zakończyć na naszym meczu. Niezależnie od wyniku, tym co będzie zakończeniem całej tej popieprzonej historii, będzie ten mecz.

Makoto zbył te słowa jedynie uśmieszkiem.

***

https://youtu.be/TpZq3l1JFXI

Na boisko weszły obie drużyny i rozpoczęły rozgrzewkę.

-Huh? - Aomine pochylił się do przodu. Kaori podniosła głowę i spojrzała w kierunku parkietu.

Obydwoje to wyczuli.

-Co się stało? - zapytała Momoi, widząc minę granatowowłosego.

-Mecz mało mnie interesuje. - powiedział - Ale oni emanują dziwną żądzą krwi.

-Mają powód. - odezwał się Himura - W poprzednim roku, w meczu z tymi samymi przeciwnikami, siódemka Seirin...

Nie musiał kończyć. Wszyscy wiedzieli o co chodzi.

Piłka odbiła się od obręczy.

-Tsk.

Kapitan zespołu nie mógł się skupić.

-Co jest z Hyugą? - mruknął Koga, a w jego oczach było widać niepokój. - Nie trafił dzisiaj ani jednego rzutu.

-Rozumiem jego zdenerwowanie. - odpowiedział Izuki - W końcu gramy przeciwko nim.

Kapitan Seirin powoli wypuścił powietrze z płuc.

-Dawaj Hyuga, dokop im! - dobiegło z trybun.

Na dole tymczasem nawiązała się konwersacja między Kiyoshim, a Hanamiyą, do której po chwili dołączył Junpei.

-Haha...z takim nastawieniem szykuje się kolejna demolka. - odezwał się Imayoshi.

Na trybunach pojawili się zawodnicy Shutoku, którzy usiedli w pobliżu Kaijou. Kise spojrzał w tamtym kierunku, mina Midorimy nie wyrażała zupełnie niczego.

Do rozmowy dołączyli jeszcze Kagami z Kuroko. Na tym się skończyło.

-Rozpoczynamy mecz pomiędzy Liceum Seirin a Liceum Kirisaki Daichii!

***

https://youtu.be/rU_1BWq9HJI

Seirin zdobyło piłkę. Pierwsze podanie Izukiego trafiło do Hyugi. Ten natychmiast odrzucił piłkę do Kuroko, który ją złapał.

Hanamiya rozszerzył oczy.

To jest...

Niemożliwe...-pomyślała Momoi.

Daiki aż otworzył usta ze zdziwienia.

Tetsu złapał piłkę?

-Od razu to wykorzystuje. - powiedział Kise. - Vanishing Drive.

Kuroko w tempo minął Yamazakiego. Kolejny zawodnik Kirisaki Daichii zabiegł mu drogę, jednak niebieskowłosy zdążył już podać kulę.

Wprost do Kiyoshiego, który wpakował ją do kosza.

-Ooo, alley-oop od samego początku!

-Więc to jest ta nowa technika, o której wspomniała Satsuki. - powiedział zachwycony Aomine. 

-Hahahaha...-roześmiał się Imayoshi - Mecze Seirin nigdy nie nudzą. Pocisnęli od samego początku. Jak Kirisaki Daichii im odpowie?

Hanamiya parsknął drwiącym śmiechem.

Czy to geniusz, czy fenomen, będzie zwykłym śmieciem jak go zniszczymy.

https://youtu.be/iqBHS41AdTo

Gra została wznowiona przez Kirisaki Daichii. Na drodze Hanamiyi stanął Izuki.

Przeciwnikiem jest jeden z Niekoronowanych Króli. Szczerze mówiąc nie wiem, czy dam mu radę. W zeszłym roku celowo kontuzjował Kiyoshiego. Nikt nie wie, jak daleko może się posunąć.

-Shun! Jak z nim przegrasz to cię skopię! - dobiegło z trybun.

Izuki parsknął śmiechem, a Hanamiya tylko uśmiechał się szyderczo.

Tu mam swoje potwierdzenie.

Makoto kozłował piłkę. Shun zacisnął zęby.

Jednak nie mogę pozwolić sobie na przegraną z kimś takim! 

Rozgrywający Kirisaki Daichii wciąż stał w miejscu, dając czas swojej drużynie na ustawienie się.

W końcu się ruszyli. Furuhashi ruszył do przodu, Hara ostro zablokował Hyugę. Skrzydłowy przechwycił piłkę i rzucił ją w kierunku kosza. Ale kula odbiła się od obręczy.

Kagami był już gotowy zebrać piłkę, zebrał się do wyskoku, ale naraz zauważył, że Kazuya go przydepnął.

-Ty draniu...-wywarczał.

Grzywka wyskoczył do zbiórki. Chwycił piłkę i zamachnął się ostro do tyłu. Tylko refleks ocalił Taigę przed zamierzonym faulem.

Tymczasem Hara wylądował i wrzucił na luzie piłkę do kosza.

-Wyluzuj, wyluzuj. - powiedział, przechodząc obok.

Cholerna łajza.

-Uspokój się, Kagami! - zawołał Izuki. 

Nosi nie tylko Kagamiego. - pomyślał Hyuga - Będą atakować tak otwarcie?

Piłka odbiła się od obręczy. Kiyoshi chciał wyskoczyć, ale przydepnięcie uniemożliwiło mu to. Skrzydłowy przeciwnika zebrał piłkę. Opadając, jednocześnie ustawił łokieć tak, żeby przywalić kapitanowi Seirin.

Dla tych, co zdążyli poznać już taktykę Kirisaki wyglądało na to, że zaraz kogoś będą znosić z boiska.

Ale zamiar skrzydłowego przerwał Teppei, który stanął między nim, a Hyugą.

-Kiyoshi!

-Jesteśmy na boisku! - zawołał brązowowłosy - Walcz z nami za pomocą koszykówki!

Walcz z nami za pomocą koszykówki.

Furuhashi odrzucił piłkę Hanamiyi, który dryblingiem minął Izukiego i wrzucił piłkę do kosza.

4:2

Zawodnicy wracali na własne połowy. Makoto zatrzymał się koło Kiyoshiego.

-Mało brakowało. Prawie zniszczyliśmy okularnika. Przestań zawadzać.

Teppei zacisnął pięść. I przypomniały mu się słowa, które wypowiedziała Kaori na korytarzu, przed meczem.

Gdyby mścił się tylko na mnie, nie byłoby problemu.

Właśnie...

-Gdyby chodziło tylko o mnie przebolałbym to. -powiedział - Jednak nie pozwolę wam skrzywdzić reszty drużyny!

-Kiyoshi...-Hyuga przystanął.

-Hanamiya! - Makoto obrócił się. Brązowowłosy mierzył go zdenerwowanym spojrzeniem. - Z pewnością cię pokonam!

Ten tylko uśmiechnął się złośliwie. Doskonale wiedział, co zrobić, by dotknąć jednocześnie Kiyoshiego i granatowowłosą. Kogo na cel obrać.

Gra została wznowiona. Seirin przechwyciło piłkę. Junpei dostał podanie.

Znowu nie trafił.

https://youtu.be/JG5ovktRadg

Środkowy Kirisaki Daichii zebrał piłkę tuż przed Kagamim.

-To wygląda gorzej, jak się to ogląda. - powiedział cicho Nakamura - Podczas gry tak się o tym nie myśli. Ale oglądanie...to coś strasznego.

Przeciwnicy poszli z kontrą. Yamazaki również nie trafił do kosza. Kagami już szykował się do zbiórki.

Drugi raz to nie przejdzie! - pomyślał, widząc jak Hara zamierza go przydepnąć.

Ten w odwecie walnął go prosto w brzuch. Taiga stanął, tymczasem Kazuya wrzucił kulę.

-To dziesiąty punkt dla Kirisaki!

Czerwonowłosy wyprostował się.

I zacisnął pięść.

Debil!

-Kagami, idioto, przestań!

Skrzydłowy Seirin był już blisko uderzenia Kazuyi, który spokojnie na to czekał. Nie wiadomo, jakby się to skończyło, gdyby Kuroko nie pociągnął kolegi za kostkę, powodując jego wywrotkę. 

Imayoshi kątem oka spojrzał na granatowowłosą, która naprawdę powoli wypuściła powietrze z płuc.

Seirin miało piłkę. Zawodnicy posuwali się powoli do przodu. Pierwsza kwarta dobiegała końca.

Kaori poczuła coś i pochyliła się do przodu.

-Moje kondolencje.

Izuki właśnie rzucał do kosza.

***

https://youtu.be/pnOc8Kz7Xwc

-Izuki-senpai!

Kiyoshi wylądował, jego wzrok wyrażał czyste przerażenie. Podobni jak Hyugi, Kuroko, Kagamiego i całej reszty Seirin.

-Czas sędziowski!

Dwie minuty do zakończenia pierwszej kwarty. Szybka akcja i próba zablokowania Kiyoshiego. Przeprowadzony atak podczas rzutu na czarnowłosym, żeby wkurzyć zarówno zawodników Seirin, jak i oglądającą mecz dziewczynę. 

A z trybun, w miejscu gdzie siedzieli zawodnicy Touou z Okamino, czuć było kolejny raz tego dnia naprawdę mroczną aurę. Ale siła tej, chyba była największa ze wszystkich dotychczasowych.

Co by się stało, gdyby Kiyoshi jednak nie wyrwał się spod krycia i nie wskoczył między rozgrywającego, a środkowego Kirisaki Daichii, tego wolał nikt nie wiedzieć. Pod koszem zrobił się taki straszny kołchoz, że w pierwszej chwili nikt nie wiedział, co się stało. Dopiero gdy zobaczyli leżącego rozgrywającego, który po zderzeniu z obrońcą przeciwnika z jednej strony, a z drugiej, choć chroniony przed złośliwym faulem, to zablokowany przez Kiyoshiego, nie miał pola manewru do lądowania i wyrżnął całościowo o podłogę, dopiero wtedy się zorientowali.

Teppei odwrócił wzrok. Mimo że ochronił go przed dużo gorszą kontuzją, doprowadził do tego, że ich rozgrywający widział ciemność.

-Izuki-senpai!

Kiyoshi zacisnął pięści, wszyscy zgromadzili się wokół rozgrywającego, Kaori na trybunach trafiał tak ciężki szlag, że Wakamatsu zaczął myśleć, że ona zaraz się przetransformuje, a Hanamiya uśmiechał się szyderczo.

Najpierw Arakida, teraz ty. Czy wy się kiedykolwiek odpieprzycie? Co ja wam takiego zrobiłam?!

-Jeśli chcecie zemsty na mnie...-wywarczała - Mścijcie się na mnie, pieprzone tchórze! A nie na moich bliskich! To miało być zakończenie!

-Zakończyłaś to, Kasamatsu. - powiedział kapitan Touou - Teraz to sprawa pomiędzy nim, a Seirin. Jeśli Seirin wygra, to będzie definitywny koniec wszystkiego.

Hyuga już szedł w kierunku Makoto, ale jego uwagę zwróciło co innego. Izuki podniósł się powoli z boiska. Sam.

Wyraz triumfu na twarzy Hanamiyi zniknął, zastąpiony niedowierzaniem. Na trybunach zaszumiało.

-Oi, oi...-kapitan złapał czarnowłosego za ramię - Dobrze się czujesz?

Czarnowłosy dotknął rozwalonego łuku brwiowego, z którego mocno leciała krew. Zrobił krok do przodu lecz zaraz zachwiał się lekko. Kagami natychmiast położył mu rękę na ramieniu.

Zabrzmiał sygnał zmiany. Do końca pierwszej kwarty zostało niewiele. Koga z Aidą i Izukim ruszyli w stronę wyjścia. Na boisko wysłali Furihatę. 

-Jeśli się okaże, że nie może kontynuować gry, Seirin przegra. - powiedział Imayoshi. - Ławkę mają krótką. Ten pierwszak nie jest przeciwnikiem na miarę Hanamiyi.

-Jakby go miało zatrzymać takie coś. - mruknął Himura - Wróci.

Obaj spojrzeli na dziewczynę, która wyglądała jakby wytwarzała własny ogień.

-W jej detektorze złośliwości wypierdoliło skalę. - skomentował cicho środkowy Akademii Touou.

-Wakamatsu-san...-powiedziała powoli. Usłyszała go. - Chyba nie twierdzisz, że to było fair play. Tylko nieudacznicy tak grają.

Ale nie tylko ona była w tym momencie straszliwie wkurzona. Z Hyugi aż buchało.

-W zeszłym roku Kiyoshi...-wywarczał przez zaciśnięte zęby. - Teraz Izuki. Nie wybaczę ci, Hanamiya.

A pierwszaki, które usłyszały o historii z zeszłego roku, teraz poczuły jeszcze większą złość.

Makoto przebiegał obok.

-Zniszczyliśmy go.

Kiyoshi spuścił wzrok i zacisnął pięści.

Gra została wznowiona. Furihata trząsł się jak osika. Podał w stronę Kagamiego, ale linię podania przerwał Hanamiya, który poprowadził szybką akcję.

Przewaga Kirisaki Daichii zwiększała się z minuty na minutę.

Zawodnicy Seirin byli już ostro wkurzeni. Taki bezczelny atak, zaledwie parę sekund i siup, ich rozgrywający był w gabinecie pielęgniarskim.

Nie jest dobrze...-pomyślał Tsuchida - Bez Izukiego sobie nie poradzimy.

-Jeśli zburzysz główny filar, cała konstrukcja padnie. - odezwał się Imayoshi - Seirin jest w tarapatach.

Obok niego ktoś się zaśmiał. Ale ani drwiąco, ani szyderczo. Tylko najzwyklejszym, naturalnym śmiechem.

Granatowowłosa uśmiechała się szeroko.

-Skoro filar podtrzymuje konstrukcję, Imayoshi-san, nie może zostać zburzony przez pierwszego lepszego śmiecia.

Zabrzmiał gwizdek oznaczający koniec pierwszej kwarty. Równo z nim otworzyły się drzwi od sali. W progu stały trzy osoby.

***

https://youtu.be/nflmoC2UgnA

Pierwsza kwarta dobiegła końca. Gracze Seirin natychmiast znaleźli się przy ławce, do której podeszli Aida, Koga i Izuki.

-I co, i co? - zapytał Hyuga.

Spojrzał na przyjaciela. Jedynym widocznym śladem, po zderzeniu był plaster przyklejony na łuk brwiowy, w miejsce, gdzie przywalił. A poza tym...

-Upiera się, że może grać. W gabinecie to potwierdzili. - powiedziała szybko Riko, a cała drużyna odetchnęła.

-To prawda?

Izuki skinął głową.

-Chyba nie myślisz, że pozwolę im się usunąć z boiska. Czacha wytrzymała jak...

-Okeeeej! - Hyuga odwrócił się, przerywając kolejny suchar przyjaciela i podniósł rękę. - Wszystko z nim w porządku!

Zawodnicy usiedli na ławce, chcąc chwilkę odsapnąć.

Kiyoshi zacisnął pięści.

-Kagami...-zaczął, a czerwonowłosy spojrzał na niego. - Przy ofensywie atakuj z zewnątrz.

Mina Taigi wyrażała zdziwienie.

-Przy zbiórkach też nie musisz nic robić. Sam będę pod koszem.

Rozmowę usłyszała cała drużyna. Hyuga uniósł głowę. 

-Jeden w środku, czwórka na zewnątrz? - zapytał zdziwiony Izuki.- To...

Kuroko z szokiem w oczach wpatrywał się w Teppeia.

-O czym ty mówisz, Kiyoshi? - Hyuga aż wstał. - Pod koszem grają najbardziej brutalnie! Jeśli to zrobimy...wszystkie ataki skupią się na tobie!

-To lepsze niż patrzeć jak was obijają.

Zapadła cisza. Trener Seirin jeszcze protestowała. Ale nic to nie dało. Środkowy wraz z resztą wyszedł na boisko.

Tymczasem Hanamiya, zamiast gotować się ze złości, stał spokojnie, nie spuszczając wzroku z Kiyoshiego.

Prawie już znam wasze wszystkie schematy, baaakaaa. Niedługo przegracie.


Drużyny wróciły na boisko. W dokładnie takim samym składzie, jak wyszły na początku meczu. Jednak na trybunach pojawił się gwar. Poszczególni zawodnicy aż nie dowierzali.

Siódemka Seirin obstawiała cały środek.

Kaori siedziała, nie zwracając uwagę na toczącą się obok rozmowę swoich zawodników dotyczącą tego, co zaszło na boisku.

Shun...

Znamy się od urodzenia. Zawsze, wszędzie włóczyliśmy się razem. Z przyjaciół staliśmy się bratem i siostrą. Nie istnieje żadna rzecz, której bym dla ciebie nie zrobiła, tak jak i dla ciebie nie istnieje nic, czego dla mnie nie zrobisz.

Ale coś takiego...

Wybacz.

Wybacz, że przeze mnie obrywasz. Wybacz, że przeze mnie co kawałek coś się dzieje wokół ciebie.

Ale to już koniec.

Nikt więcej nie położy na tobie palca z mojego powodu.

Obiecuję.

Izuki minął Hanamiyę i podał piłkę do Hyugi. Ten wyrzucił ją z linii trójek, ale nie trafił. Po raz kolejny.

Pod koszem stał Kiyoshi, który czekał, by zebrać piłkę. Zastawiali go Hara i Matsumoto, nie szczędząc sobie uderzeń.

Teppei jednak się nie poddał. Wyskoczył i zebrał piłkę, po czym skoczył jeszcze raz i wsadził ją mocno do kosza. 

Ibuka drgnął lekko.

Seirin nie miało łatwo. Kiyoshi walczył zarówno w ofensywie i defensywie. Po to, by nikomu nie stała się krzywda.

-Sam obstawia wnętrze przy ataku i obronie. - powiedział Imayoshi.

-Huh? - Daiki wyglądał na zainteresowanego - Całkiem nieźle.

Dwadzieścia sześć do dwudziestu trzech dla Seirin.

Midorima nieco opuścił wzrok.

Takao milczał.

Chociaż żaden z nich by się nie przyznał, naprawdę liczyli, że Seirin wygra.

Tymczasem Kiyoshi był coraz bardziej poobijany. Wyglądał, jakby ledwo trzymał się na nogach.

-Cholera! Możemy tak to ciągnąć? - warknął Kagami, ocierając usta dłonią.

-Oczywiście, że nie! - krzyknął Hyuga - Podajcie do mnie!

Przełamanie...czy może nie?

Kuroko przekierował piłkę, kapitan Seirin zmienił pozycję tak, że z powrotem dostał kulę. Szybko się rozejrzał. Już wiedział jak działają przeciwnicy.

Powinniśmy zdjąć z Kiyoshiego chociaż jednego obrońcę. W takim razie pozostaje punktować z dystansu. Muszę to zrobić!

Wyrzucił kulę do góry. 

To nie może...

W głowie przewijała mu się rozmowa w szpitalu.

...Się tak zakończyć!

Piłka jednak uderzyła o obręcz i nie wpadła do środka.

Zawodnicy Seirin nie wierzyli własnym oczom. Hanamiya uśmiechnął się szyderczo, a Kiyoshi nie dał rady zgarnąć piłki.

Kapitan wycofał się do tyłu.

-Hyuga, nie jesteś sobą, uspokój się! - zawołał Izuki.

-Wiem to! - warknął  - Po prostu podawaj do mnie!

Shun zacisnął zęby.

-Więc trafiaj, kiedy jesteś na wolnej pozycji!

-Co takiego?! - krzyknął zdenerwowanym głosem kapitan.

Każdemu mogą puścić nerwy. A już zwłaszcza w takiej sytuacji.

Cholera.

Zacisnęła pięści.

Hyuga, obiecałeś!

Po faulu Kagamiego Seirin się zmobilizowało. Po krótkiej pogadance środkowego wracali na pozycję. Kiyoshi mijał Hanamiyę.

-Niezła mowa. - prychnął Makoto. - Jesteś bliski stania się śmieciem.

Teppei jednak przebiegł obok, zachowywał się, jakby w ogóle nie usłyszał przeciwnika.

Co tego niesamowicie ubodło.

Zawodnicy przepychali się pod koszem.

-Aaach. Dość tego. - syknął Hanamiya, wyciągając rękę. - Skoro tak bardzo chcesz umrzeć, to droga wolna.

Pstryknął.

W tym samym momencie Kiyoshi został podcięty, spadł na parkiet, a  w jego twarz uderzył z całym impetem łokieć przeciwnika.

Zawodnicy Seirin zastygli z przerażenia.

-Czas sędziowski!

-Kiyoshi! Senpai!

Środkowy leżał otumaniony na boisku.

-Okropne...-syknął Kise.

-To już nawet nie jest śmieszne. - powiedział Yukio - Gruba przesada.

https://youtu.be/wx1GWA_NihQ

Imayoshi odwrócił wzrok od boiska i spojrzał na Kaori.

Parsknął śmiechem.

Cieszę się, że rozniosłam go w strzępy. Cieszę się, że dostaje takiej szajby. Niestety, nie pomyślałam o tym, że skutki, które miały być skierowane do mnie, przeniesie na Seirin.

Ale oni sobie poradzą. Wiem to.

Tymczasem na boisku nawiązała się ostra konwersacja między obydwoma kapitanami.

Ale, co zdezorientowało Hanamiyę, to był fakt, że...

Kiyoshi się poruszył. I zaczął wstawać.

Co mogę zrobić dla Seirin po powrocie...

W przyszłości możemy zostać zmiażdżeni przez przeciwnika pokroju Teiko.

Może też nas zranić ktoś niebezpieczny jak Hanamiya.

-Dlatego zdecydowałem - chłopak podnosił się z boiska, a towarzyszył mu zszokowany wzrok Makoto. - Jeśli kiedykolwiek pękną, będę ich spoiwem. - zaczął się prostować - Jeśli kiedykolwiek będą w niebezpieczeństwie, stanę się ich tarczą. - zrobił krok do przodu i rozłożył ręce, jakby chroniąc pozostałych czterech graczy. - Zawsze dam z siebie wszystko, by chronić członków drużyny Seirin! Właśnie po to wróciłem!

Zawodnicy Okamino patrzyli na niego w milczeniu, z wielkim szacunkiem w oczach. Kiyoshi był w stanie wszystko zrobić dla drużyny. Poświęcić nawet samego siebie, byleby zapewnić jej bezpieczeństwo i wygraną.

Wzrok pierwszoklasistów po chwili przesunął się na Himurę. On był podobny. Nie zostawił ich w biedzie, wrócił od razu wtedy, kiedy mógł.

Ponownie zdali sobie sprawę z tego, co zrobili na Inter-High.

Między nimi a zawodnikami typu Himury, Kiyoshiego czy Akechiego była naprawdę ogromna przepaść.

I chociaż teraz spoglądali tylko na siebie, bez słowa, wiedzieli co muszą zrobić.

Tymczasem granatowowłosa nie spuszczała wzroku z Kiyoshiego.

***

Zabrzmiał sygnał oznaczający koniec pierwszej połowy. Po kolejnym słownym starciu, tym razem między Kuroko, a Hanamiyą, zawodnicy Seirin zbiegli z boiska i udali się do wyjścia. Zaś ich przeciwnicy wcale się nie spieszyli, jednak Hanamiya pierwszy wyszedł z sali.

Kuroko zbiegał, zaciskając pięści. Nie uszło to uwadze żadnemu obecnemu na sali członkowi Pokolenia Cudów.

-Hej, Yuu...-odezwał się cicho Kayuzuki.

-Tak, wiem. - odpowiedział czarnowłosy, nie spuszczając wzroku z zawodniczki siedzącej po drugiej strony. 

Daiki wstał i nic nie mówiąc ruszył schodami do góry. 

-Ej, dokąd idziesz, Aomine?! - zawołał Wakamatsu.

-Toaleta. - odpowiedział bardzo prosto Daiki i ruszył schodami w górę.

Podniosła głowę.

Cholera.

***

https://youtu.be/NuENrnRydxo

Rozpoczęła się trzecia kwarta. Piłkę od razu złapał Kuroko, który przeszedł do przodu.

-Nadchodzi Vanishing Drive! - zawołał Wakamatsu, wychylając się.

Hara od razu odepchnął Yamazakiego i stanął na drodze Tetsuyi. Niebieskowłosy zatrzymał się i zaczął kozłować piłkę w miejscu. Po chwili minął obydwu przeciwników i znalazł się pod koszem przeciwnika. 

Zmylił Matsumoto i wyrzucił piłkę do góry. Wprost do Kagamiego, który skoczył naprawdę wysoko, prawie wpadając na Kuroko.

-Ooo, alley-oop!

Obrońca Kirisaki Daichii wydawał się zaskoczony. Zacisnął pięści i obrócił się w stronę zawodnika widmo.

-Czy ty nie mijasz przeciwnika jak ten mruga?

-Huh?  - Tetsu był szczerze zdziwiony. - Robię tak?

Yamazaki spojrzał ze złością na Harę.

-Chodziło o zupełnie co innego!

https://youtu.be/JG5ovktRadg

Ale pierwsza część meczu miała okazać się dopiero wstępem do czegoś większego. To dlatego dręczące uczucie cały czas towarzyszyło graczom Seirin. Hanamiya i spółka przygotowywali się do czegoś. Przełamanie nastąpiło wtedy, gdy Kuroko zszedł boiska, a w drużynie Kirisaki Daichii też pojawiła się zmiana. Środkowy został zmieniony.

Gra została wznowiona. Kiyoshi zgarnął piłkę spod kosza i podał do Izukiego. Seirin ruszyło z kontrą. Czarnowłosy podał na prawo.

Ale piłka nie dotarła do Hyugi. Zamiast tego przechwycił ją Hanamiya.

Cholera! Kradzież! - pomyślał rozgrywający Seirin. 

Makoto zdobył punkty z kontrataku. 

Izuki-senpai się pomylił? - przeszło przez myśl Hideakiemu - Tu coś jest nie tak.

Zawodnicy Kaijou również wydawali się zdziwieni.

-Nie przejmuj się, Izuki. - mruknął Hyuga, przebiegając obok i klepiąc go w ramię.

-Ta...

Kaori pochyliła się do przodu i oparła brodę na splecionych dłoniach, jednocześnie marszcząc brwi.

Seirin wznowiło grę. Z krótkiego podania kula trafiła do czarnowłosego. Izuki przystanął i rozejrzał się za pomocą Eagle Eye.

Obrócił się i podał do Kogi.

Jednak Hanamiya znowu przeciął linię podania. Kirisaki Daichii ponownie ruszyło z kontrą.

Druga kradzież na Izukim-kun? - Aida zamarła - Niemożliwe.

-Drugi raz? - zabrzmiało na trybunach. Hideaki siedział w niemym zdumieniu, z otwartymi ustami.

Kaori wyprostowała się.

-Nie. To nie jest możliwe. - powiedziała - Shun się nie myli. A już na pewno nie dwa razy. To jest tylko kolejny podstępny trik.

Już to zrobił. - pomyślał Nakamura - Rozgryzł wszystkie schematy. U nas nie udało mu się tego przeprowadzić, bo zmieniliśmy się na rozgrywaniu. Ale Seirin...

Seirin miało Izukiego. Chłopaka z Eagle Eye

Tak jak u Akashiego i Takao, jego możliwości wzrastają dzięki technice ocznej. - pomyślał Midorima - Ale właśnie przez tą dokładność...

Sytuacja powtarzała się co chwilę. Seirin nie było w stanie rozegrać. Za każdym razem tracili piłkę.

Uspokój się, Shun. Spokojnie. Z każdej sytuacji jest wyjście, pamiętasz?

Styl koszykówki Seirin oparty jest na szybkich podaniach. - pomyślał Midorima -Bardzo precyzyjnych podaniach. Każdy zawodnik obserwuje sytuację na boisku, żeby podjąć jak najlepszą decyzję. 

-Ale...Wpadli w pułapkę - powiedział Imayoshi -Hanamiya odczytał wszystkie schematy ich ataku i kradnie piłkę. Zwłaszcza numerowi pięć...-spojrzał na boisko - To naprawdę dobry rozgrywający. Dzięki Eagle Eye spokojnie ocenia sytuację i dokładnie podaje. Ale przez to jest doskonałą ofiarą.

Makoto ponownie ukradł piłkę. Przewaga Kirisaki Daichii rosła.

Kaori nie spuszczała wzroku z Krzaczastego Drania.

Jesteś dupkiem, Hanamiya. Nie faulujesz, jedyne co robisz, to wykorzystujesz swoje umiejętności. Nie mogłeś tego zrobić od razu, co? Musiałeś go sfaulować. I chociaż nic, na twoje pieprzone szczęście, się nie stało, zrobiłeś to, żeby wkurzyć wszystkich dookoła.

Zamieniasz się w Haizakiego, czy coś? Naprawdę, prędzej spodziewałam się tego po nim, niż po tobie. Tego wszystkiego co zrobiłeś.

Naprawdę mnie nienawidzicie. Obydwaj. I o ile Haizakiego jeszcze jestem w stanie zrozumieć, tak ciebie w ogóle, Hanamiya.

Zaczęło się od głupiego meczu, a na czym skończyło? Stoimy teraz w punkcie, gdzie każde z nas rozszarpałoby tego drugiego gołymi rękoma.

To Seirin jest wykonawcą twojego ostatecznego wyroku.

Parsknęła śmiechem.

Ale i tak nie wykopiesz się z grobu, który ci urządziłam.


Niestety, tak wyglądała cała trzecia kwarta. Seirin za każdym razem traciło kulę. Izuki nie miał pola manewru, a Hyuga nie trafił ani razu do kosza. Wydawało się, że to już koniec. 

Zaplątani w pajęczą sieć nie mogli nic zrobić. Kirisaki Daichii w tej kwarcie ich zdominowało całkowicie.

W sektorze, gdzie siedziało Shutoku zapanowało milczenie. Gracze ci wiedzieli, że ich ostatnią nadzieją jest właśnie Seirin. Bilet na Winter Cup, który trzymali już ledwo ledwo, zdawał się niknąć w ciemności.

Ale to nie był koniec.

Została czwarta kwarta. Z drużyną na boisko wszedł Kuroko.

***

https://youtu.be/rU_1BWq9HJI

Buch! Podanie Izukiego, w kierunku Kiyoshiego zostało przekierowane. Prosto do Kagamiego, który natychmiast wsadził piłkę do kosza.

Na trybunach dało się słyszeć okrzyki, gracze Kirisaki Daichii stali lekko zaskoczeni, gdyż przecież nie było takiej możliwości, by Hanamiya do pary z Seto się pomylili.

Zaskoczony był i Izuki-senpai i Kagami. - pomyślał Kamata - Nie spodziewali się tego. Mało tego! Nie wiedzieli o tym.

Kuroko przestał grać zespołowo. - przeszło przez myśl Ibuce - Robi na boisku swoją robotę. W ten sposób mogą grać.

Choleraaa...-pomyśleli wszyscy czterej. - Pokolenie Cudów to prawdziwe potwory.

-Nawet Hanamiya nie przewidzi podania, o którym sam zespół nie ma pojęcia. - powiedział Imayoshi.

-Ale...-wtrącił Sakurai - Jak on dał radę je złapać?

Aomine odchrząknął. Kaori westchnęła.

-Zwyczajnie. - odpowiedziała, a Ryo z nieukrywanym zdziwieniem spojrzał na nią.

-Kiedy grasz z Tetsu dzień w dzień...-kontynuował Aomine - Zaczynasz ogarniać jego rozumowanie. Tu nie potrzeba logiki. To zaufanie.


Dopiero wtedy zrobiło się ciekawie. Seirin nie tylko już nie traciło piłki, ale za każdym razem zdobywało punkt. Nadrabiali i to w szybkim tempie.

A patrzenie, jak Hanamiya desperacko stara się dosięgnąć kuli, a nie jest w stanie tego zrobić, napawała co niektórych prawdziwą satysfakcją.

No, ale to nie koniec...-Kaori spojrzała na jednego zawodnika - Zostałeś jeszcze ty.

Hyuga-kun...-pomyślała Riko - Proszę...

Brązowowłosy kolejny raz spudłował.

W międzyczasie został zdjęty Kiyoshi. Zarówno Riko, zawodnicy Seirin na boisku, jak i ci z trybun mieli dość oglądania, jak środkowy jest bity raz za razem.

Teppei protestował. Ale po naporze ze strony drużyny, która przecież chciała go chronić, ustąpił.

Gdyż to nigdy nie jest tak, że będąc w niej, tylko się ją broni. Bo drużyna również broni każdego jej członka.

-W Seirin...-Hayato oparł się o barierkę.- Drużynowy łańcuch jest naprawdę silny.

***

https://youtu.be/wx1GWA_NihQ

Po krótkiej przerwie na boisko wyszedł Mitobe. Seirin poszło z atakiem, który jednak zakończył się fiaskiem, za który odpowiedzialny w dużej części był kapitan. 

Kirisaki Daichii miało piłkę.

Hyuga przechwycił kulę. Na jego drodze stanął Makoto. Po raz kolejny poszły iskry.

-Nie wybaczę ci, Hanamiya! Z pewnością...ci nie wybaczę! - próbował minąć go dryblingiem, ale nie udało mu się to.

Wybita kula leciała prosto na aut. Obaj zawodnicy ruszyli, by ją złapać, jednak nie udało się im to. 

Obaj zatrzymali się przed Kiyoshim. Chwilę dwaj zawodnicy Seirin wpatrywali się w siebie.

I nagle, zmieniła się atmosfera. I zmienił się wyraz twarzy Hyugi, który głęboko odetchnął.

Kaori uśmiechnęła się lekko.

Właśnie tak. Dawaj, Hyuga!

Izuki wznawiał z autu. Junpei przebiegł do przodu i minął Furuhashiego, którego zasłonił Mitobe. Shun podał piłkę do Kuroko. Tetsuya wiedział co zrobić.

Kulę trzymał już kapitan zespołu.

Podniósł ręce do góry.

Nawet zwykła piąteczka...Chyba nawet nigdy jej nie przybiliśmy. Jeśli wygramy...

Wyrzucił piłkę w kierunku kosza.

...Przybiję ją.

https://youtu.be/JDgr45RiA7o

Wpadło.

Ławka Seirin wydarła się z zachwytu.

-Trafił...-powiedział zaskoczony Kise.

Przewaga Kirisaki Daichii zmalała do pięciu punktów.

Widząc, że kapitan nareszcie się podniósł, w drużynę wstąpił nowy duch. Przesuwającemu się do przodu Hanamiyi drogę zastawił Izuki.

Ja też nie mogę odpuścić.

Hanamiya rozszerzył oczy ze zdenerwowania. Zamierzał przejść po swojej lewej, ale Kuroko wybił mu piłkę z ręki.

Seirin poszło z natychmiastową kontrą. Izuki podał do Hyugi. Ten jakby zamierzał się do rzutu, skrzydłowy wyskoczył, chcąc go zablokować, ale to była zmyłka. Junpei podał z kozła do Shuna, który zdobył kolejne dwa punkty.

-Seirin idzie do przodu!

Kirisaki Daichii wznawiało spod kosza. Gracze już byli naprawdę zmęczeni i wkurzeni.

Pajęcza sieć Hanamiyi...-pomyślał Imayoshi - Kuroko ją rozerwał, a trójki Hyugi uwolniły zespół. To co innego, niż taktyka Okamino z dnia poprzedniego.

-Teraz trudno będzie zatrzymać Seirin. - powiedział głośno.

Szli cały czas do przodu. Kirisaki Daichii już nie mogło ich powstrzymać.

-Powróciliśmy! - wydarła się ławka.

Zawodnicy Shutoku siedzieli jak na szpilkach. Oprócz obu drużyn stojących na boisku, to dla nich ten mecz był najbardziej stresującym.

Wygrają, czy nie? - pomyślał Midorima - Nie chcę im niczego zawdzięczać. Ale z drugiej strony...

Ich wygrana oznacza również naszą. - Takao pochylił się do przodu - Dalej, Seirin.

https://youtu.be/8DUzUthSBi8

Hanamiya nie zamierzał jednak tak łatwo się poddać. Po nieudanym ataku skierowanym w Kuroko skierował piłkę do kosza.

-Teraz grają z zewnątrz? - zdziwił się Sakurai.

-Miał coś w zanadrzu. - drwiący uśmieszek pojawił się na twarzy Imayoshiego.

-Ma taką ilość możliwości...-odezwał się Hideaki - A gra takim paskudnym stylem?

-Bo jest dupkiem. - odpowiedziała Kaori, a gracze Touou parsknęli śmiechem. - To nie tak, że on czegoś nie robi, bo nie umie. On po prostu chce patrzeć, jak ktoś, kto trenował całe życie, zostaje zniszczony w taki, a nie inny sposób.

-Dupek. - potwierdził skład Okamino.

Tymczasem Kuroko przechwycił piłkę.

-Wybrałem walkę, ponieważ uważałem, że koszykówka Pokolenia Cudów była naganna...-Aomine zmarszczył brwi, Kise siedział w milczeniu, Midorima wpatrywał się w boisko, a Kaori spuściła nieco wzrok i zacisnęła zęby. - Jednak oni nigdy nie postąpiliby tak podle!

Ignite Pass przeleciało przez całe boisko. Prosto do Kagamiego.

-Wsadź ją, Kagami! - rezerwowi aż wstali z miejsca. 

Weszła!

Kolejne punkty zdobył Hyuga. Jeszcze następne Izuki.

Seirin było nie do powstrzymania. 

Do ostatniego gwizdka.

***

https://youtu.be/bM_kWtpEr_I

-TAK JEST!

Gracze Seirin darli się z radości i podskakiwali. Wygrali ciężki mecz. Jechali na Winter Cup.

A tymczasem, po drugiej stronie trybun również wybuchły radosne okrzyki. Dzięki zwycięstwie rywala, Shutoku również wygrało bilet.

-JEDZIEMY NA MISTRZOSTWA KRAJU!

Tymczasem Kiyoshi i Hyuga przybili swoją pierwszą piąteczkę.

-Następnym razem z pewnością was rozwalę! Niech to szlag! - wydarł się Hanamiya.

Pięknie, Seirin. Naprawdę pięknie.

Aomine wstał i wyszedł z sali bez słowa. Niektórzy ludzie już zaczynali się zbierać z trybun.

Kaori odwróciła wzrok od uszczęśliwionych graczy szkoły Kuroko i przeniosła wzrok na Makoto.

Ale Hanamiya już nie patrzył na członków Seirin. Podążyła za jego spojrzeniem.

I zamarła, bo tkwiło w blondwłosej dziewczynce, która szła w kierunku wyjścia z sali.

Kumiko...

Przypomniała jej się sytuacja z czasu, gdy była na obozie. Nie wiedziała jak, ani dlaczego, ale Hayama Kotaro skonfrontował się z Hanamiyą, który zauważył Kumiko, jak wracała do domu.

I tylko interwencja Kotaro pozwoliła jej bezpiecznie tam dotrzeć. A w wiadomości, którą jej wysłał, znaczek "^^" oznaczał dwie, naprawdę grube brwi, co dało jej jasny sygnał.

-Więc w tym roku, z Tokio na mistrzostwa jadą cztery drużyny. - Imayoshi wstał. - Cóż, to było do przewidzenia. 

Spojrzał na miejsce obok.

Było puste.

Czarnowłosy westchnął cierpiętniczo.

-Shouyou by cię zaciukał.

***

-Puszczać...no puszczajcie do cholery!

Środkowy Akademii Touou z całej siły trzymał ją za ramiona, przed bocznymi drzwiami wyjściowymi, z których chciała skorzystać, by dopaść pewnego dupka, stał Imayoshi, a obok niego Sakurai.

-Uspokój się, dziewczyno...-stęknął Wakamatsu - Ej, Sakurai, pomógłbyś trochę!

-Przepraszam!

Na czole blondyna wystąpiła żyłka.

-Kasamatsu, bo ściągnę tu twojego kuzyna. - zagroził Shoichi.

-Chronisz dupę tej gliście? Nie żartuj Imayoshi-san...Pu-szczaj mnie!

Choć swój wzrost i siłę miała, Wakamatsu i tak miał przewagę zarówno jednego jak i drugiego.

-Ledwo stoisz na nogach. Jeśli tam pójdziesz, nie będziesz się niczym od niego różniła, rozumiesz? Niczym!

Rozum też miała. I trzeźwe myślenie. Ale nie tego dnia.  Nie, jeśli w grę wchodzili przyjaciele, jak Pokolenie Cudów, czy tak bliskie osoby jak Yukio albo Shun. Czy właśnie rodzeństwo. Wtedy już nic innego się nie liczyło.

-...Niczym! Nie myślisz jasno. Chcesz, to go skop w koszykówce, ale nie baw się w boksera!

Tylko koszykówka.

-Czym go bardziej wkurzysz? Reakcją, czy jej brakiem?

Z daleka dostrzegła Kanę i Kumiko. Razem.

Przyszły na mecz obie?

Przestała się szamotać. Wakamatsu powoli opuścił ręce.

-Niech wam będzie. - warknęła i poprawiła bluzę. - Pogrzebałam go raz, wystarczy. To definitywny koniec.

Przeszła parę kroków, ale zatrzymała się.

-Wakamatsu-san.

-Co? - zapytał blondwłosy, unosząc brwi.

Obróciła się w ich kierunku, minę miała zdecydowaną.

-Przywal mi.

-Huh? - mina Sosuke przez parę dobrych chwil wyrażała zaskoczenie. Po chwili zeszło ono z jego twarzy. - Nie uderzę dziewczyny. Może nie wyglądam, ale mam swój honor.

Ale...

-CO TO MIAŁO BYĆ! - z korytarzyka wybiegł Kayuzuki, a za nim Haruguchi. Kapitan młodzieżowej reprezentacji zatrzymał się gwałtownie i trzasnął dziewczynę przez łeb, aż włosy jej się rozsypały w każdą możliwą stronę. - Co niby chciałaś zrobić, młoda?!

A gracze Akademii Touou, widząc że sytuacja została opanowana, pożegnali się cicho i oddalili.

Sakurai wyrównał krok z kapitanem.

-Ona jest straszna.

Imayoshi parsknął śmiechem i włożył ręce w kieszenie.

-Od meczu z Kirisaki Daichii nie panuje nad sobą. - powiedział - Trudno się jej dziwić. Po czymś takim, co próbował zrobić Hanamiya to dość, hm...przewidywalna reakcja. 

-Diabła ma za skórą. - burknął Wakamatsu, rozcierając obolałe ramię. - Naprawdę, co w niej siedzi?

-Jeśli chodzi ci o drugą osobowość, to nie ma takiej. - powiedziało Wszechwiedzące Medium. - Jedyne, co Kasamatsu ma za skórą to samą siebie.

***

Na sali gimnastycznej numer dwa właśnie trwała odprawa. Asystowali przy niej dwaj absolwenci, którym - po wybiciu koleżance z głowy paru głupot - udało się odnaleźć resztę drużyny. Stali oni przy ławce, na której siedziała kapitan i jak reszta drużyny słuchali małej przemowy.

I chociaż nie sprawiali takiego wrażenia, obaj ją dokładnie obserwowali.

-Spotkaliśmy się z dwoma członkami Pokolenia Cudów i dwoma Niekoronowanymi Królami. Jeśli byliśmy w stanie zremisować z Seirin i wygrać z Shutoku, to oznacza, że jesteśmy dość dobrzy. Ale to, co graliśmy przez ostatnie dni to za mało na Winter Cup.

Rozległy się lekkie szmery, zawodnicy popatrzeli po sobie. Himura nic się nie odzywał, stał i milczał, podobnie jak obaj absolwenci.

-Ewoluuje się przez mecze i ewoluowaliśmy. Mówię o Winter Cup nie tylko w kontekście Yosen. Musimy być gotowi. Na wszystko i na wszystkich. - westchnęła cicho - Mogę o tym nawijać cały dzień. Od kolejnego tygodnia ruszamy z ostrym treningiem.

Zaszła pewna pozytywna zmiana. - pomyślał Kayuzuki - Ale nadal nie jest tak, jak być powinno.

Widziałem ten mecz na własne oczy. - myślał Haruguchi - Członek Pokolenia Cudów jednak musi mieć sto procent swobody, zarówno fizycznej jak i mentalnej.

-Woooaah...- powiedzieli równo, gdy wyciągnęła z kieszeni zestaw kluczy - Jak?

-Ściganie wszystkich kapitanów po całej szkole przez dwa dni i kolejne dwa proszenia się. - mruknęła takim tonem, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie - Furgon truskawkowych żelek, jedna specjalna bułka, cztery z kurczakiem, jedynie ci od ręcznej byli bezinteresowni...-westchnęła, a drużyna stała nieco zażenowana - Zgodzili się na użyczenie nam sali po własnych treningach, ale ma tam pozostać porządek i oczywiście nie ruszacie żadnego ich sprzętu. Weźmiecie słupy z naszego schowka. Rozumiemy się?!

-Jasne!

-W weekend zajęcia poprowadzi wam Kayu-san.-spojrzała na członka reprezentacji narodowej, który kiwnął głową. - A dzisiaj...cieszcie się wygraną, chłopaki. 

Drużyna ponownie dała upust radości, drąc się i podskakując. Jednak wszyscy po chwili przestali, widząc że Himura spoważniał i opuścił lekko głowę.

-Co się stało, senpai? - odezwał się Kamata -Jedziemy na Winter Cup!

Takahiro zacisnął zęby.

-Wy jedziecie.

Pierwszoklasiści przystanęli. Kaori stanęła między Akechim i Haruguchim, na twarzach całej trójki malował się smutek.

-Za dwa tygodnie...-powiedział Himura - Ojciec zabiera mnie z rodzeństwem do Stanów.

Twarze chłopaków wyrażały kompletny szok. Pierwszy odezwał się Hideaki.

-Nie! Tak nie może być...ledwo wróciłeś, senpai! - zaprotestował głośno - Jesteś nam potrzebny!

-Popieram w stu procentach! - zawołał Shigeru - Bez ciebie nigdy nie zwyciężylibyśmy z Shutoku! Nasz bilet to twoja zasługa! I ty na niego również zasługujesz!

-Proszę. - podniósł rękę do góry. Uniósł głowę, w oczach widać było łzy. - Nie utrudniajcie mi tego. Zostanę z wami do końca...potrenujemy razem.

-Himura-senpai...

***

-Widzimy się już niedługo. - Akechi skinął głową.

-Tak w ogóle...Będziemy oglądać wasze zmagania na Winter Cup. - Yuu pogratulował jeszcze każdemu z osobna, po czym pożegnał się i razem z Kayuzukim ruszyli w stronę centrum.

Sześciu zawodników skłoniło się. Następnie, wymieniając między sobą pożegnania, rozeszli się w różne strony.

Hideaki i Ibuka poszli razem. Nakamura ruszył na przystanek. Kamata zakręcił się w miejscu i ruszył w dół ulicy. Himura klepnął Kaori w plecy.

-Dam radę. Nigdy...

-...Nikt z nas nie lubił robić z siebie ofiary. - dokończył - Do zobaczenia po weekendzie, Kasamatsu.

https://youtu.be/wx1GWA_NihQ

Dwaj zawodnicy stali na boisku. Czerwonowłosy kręcił piłką na palcu, jednocześnie słuchając niższego kolegi.

-...Ale odkąd wygraliśmy i dostaliśmy się na mistrzostwa, moje serce mocniej bije, a ręce nie przestają drżeć.

Kagami uśmiechnął się.

-To właśnie nazywają drżeniem z ekscytacji. 


Zawodnicy Kaijou powoli wracali. Byli jeszcze na terenie hali miejskiej, gdy Kise zatrzymał się i spojrzał na budynek. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Kasamatsu spojrzał w tył.

-Ej, chodź.


-Aomine-kun! Poczekaj! - Momoi ledwo nadążała za szybkim krokiem Daikiego. Chłopak szedł z rękami w kieszeniach, a na jego twarzy malował się zachwycony uśmieszek.


Midorima kończył tejpować palce. Nagle taśma skończyła się, tuż zanim zdążył obwinąć mały palec.

-Shin-chan. - Takao wyciągnął taśmę z torby i z uśmieszkiem rzucił ją koledze z zespołu.

Midorima odwzajemnił uśmiech.

Akita

Księżyc świecił wysoko na niebie. Chodnikiem szło dwóch licealistów. Jeden miał lekko ponad dwa metry, jego towarzysz był niższy i czarnowłosy.

Fioletowowłosy podjadał sobie batoniki, nie przejmując się zupełnie niczym. Nic takiego się nie wydarzyło.

Prywatna sala gimnastyczna w Tokio

Na sali panowała ciemność i pustka, jednak nie było to przeszkodą dla czerwonowłosego licealisty. 

Pomimo braku światła, trafił idealnie do kosza.


Granatowowłosa siedziała na asfaltowej płycie boiska i wpatrywała się w nocne niebo rozjarzone gwiazdami. Obok niej leżała torba i piłka do kosza, a sama, w ustach miała truskawkowy batonik.

-To kolejną sprawę mamy załatwioną. - powiedziała, nie odrywając spojrzenia od nieba i jednocześnie jedząc słodycz. - Nadchodzę, Atsu-chan.

Kuroko Tetsuya, 11, Seirin.

Kise Ryouta, 7, Kaijou.

Midorima Shintarou, 6, Shutoku. 

Kasamatsu Kaori, 7, Okamino. 

Aomine Daiki, 5, Touou. 

Murasakibara Atsushi, 9, Yosen. 

Akashi Seijuurou, 4, Rakuzan.

https://youtu.be/LhCylHBa83s

Na najważniejsze mistrzostwa przeszedł każdy z siedmiu geniuszy Teiko.

Winter Cup będzie polem bitwy z Pokoleniem Cudów!

________________________________________________________________________________

I koniec! Skończyliśmy etap eliminacji. Zgodnie z tym, co wcześniej mówiłam - teraz nastąpi kilkurozdziałowa przerwa przed Winter Cup. A w przerwie tej, między innymi, pojawią się eliminacje do krajowych mistrzostw w siatkówce.

Hayato i ekipka liczą na Wasze wsparcie!

Soundtracki do meczu Seirin-Kirisaki Daichii były dodawane podobnie, jak to wyglądało w anime. Ciągle znikają z YT, więc mam ograniczony wybór. :/ 

Korzystając z okazji chcę Wam życzyć wesołych świąt, dużo zdrówka, smacznego karpika i bogatego Mikołaja.  A Sylwestra spędźcie jak najlepiej i żeby 2020 rok był lepszy od tego. :)

Może uda mi się dodać jeszcze rozdział w tym roku, ale nie obiecuję.

Do zobaczenia! :* 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro