Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14 - Arigatou

Egzaminy napisane, można pisać rozdział!

________________________________________________________________________________

https://youtu.be/Z5Ah9p80WQ8

Hayato wracał powoli do domu. Przegrali. Siatkarze przerżnęli w ćwierćfinale, dostali ostre baty w dwóch setach. Na domiar złego, pojawiły się u nich dwie kontuzje: przyjmującego i rozgrywającego, także Yamada musiał pozmieniać skład podczas przerwy. Jednak nic to nie dało, a wizja, w której wygrywają finał, pierwszy raz od dłuższego czasu, po prostu rozpłynęła się.

Historia klubu siatkarskiego Okamino nie była tak drastyczna jak koszykarskiego, ale dość podobna. Zwani Kłami Wilka z powodu częstych, skośnych ataków, które były nie do odebrania, praktycznie wbijały się w podłogę . Siatkarze, swojego czasu, też byli mistrzami. Były to dni chwały Okamino, kiedy zarówno klub koszykówki jak i siatkówki rok w rok odnosił sukcesy.

Poza nimi w szkole były jeszcze inne sportowe organizacje: oczywiście klub piłki nożnej, ręcznej, unihokeja, baseballowy, bokserski i jeszcze kilka.

Styl siatkarzy ukształtował ich stary trener, którego zwano Szczęką. To były dni słynnych skośnych uderzeń oraz mocarnych serwów. Ale tak jak i koszykarzy, siatkarzy dopadła seria porażek. I przy trzeciej z kolei, Szczęka po prostu już nie dał rady. Umarł.

Zarówno Wilki z Tokio jak i Kły Wilka chciały przywrócić szkole dawną chwałę. Kluby w obecnej chwili prowadziła dwójka kapitanów, którzy mieli ten jeden, wspólny cel.

Pogrążony w posępnych myślach, Hayato skręcił, zamiast do domu, w stronę szkoły. Zatrzymał się jak wryty przy siatkarskiej sali gimnastycznej, na której było dużo więcej osób, niż się spodziewał.

***

https://youtu.be/BeD4tsMIGKw

Akita, Liceum Yosen

-Nee, co to za gość, Masakochin? - ziewnął Murasakibara, podnosząc wielką łapę, a kobiecie zaraz wyskoczyła żyłka na czole.

-Masz do mnie mówić trenerze! -warknęła uderzając go bambusowym mieczem. Kiedy olbrzym jęknął cierpiętniczo, westchnęła i spojrzała na świeżego gracza.

-Nazwisko, imię, pozycja, poprzednia szkoła. - mruknęła, lustrując go wzrokiem.

Czarnowłosy wcale nie wydawał się przytłoczony srogą obecnością wielkoludów stanowiących niezwyciężoną Egidę, raczej wyglądał na zadowolonego z faktu, że udało mu się przenieść do takiej szkoły.

-Himuro Tatsuya. - powiedział - Rzucający obrońca, uczyłem się w liceum w Ameryce.

***

Pożegnawszy się z resztą zespołu Izuki ruszył w kierunku osiedla. Co jak co, ale tego ze strony drużyny nie spodziewał, jednak dobrze wyszło. Poprawił torbę na ramieniu, skręcił w prawo, w stronę boiska, na którym miał się spotkać z Kaori, chociaż do spotkania pozostawało dużo czasu. Zamierzał w końcu sprawdzić, jak się czuje po meczu. Od wczoraj nie odbierała telefonu, jedyna wiadomość to był ten SMS z propozycją spotkania.

Ostatnimi czasy trenowali znacznie rzadziej, ale od tej pory, wyłączając obóz treningowy mieli to robić codziennie. W końcu nadchodziły wakacje i czasu było dość.

Co do meczu Wilków z Yosen, już wiedział co się stało. Dowiedzieli się całkiem niedawno. To dlatego tak bardzo mu się spieszyło, by spotkać się z przyjaciółką. Miał nadzieję, że nie zrezygnuje. 

Wróć.

Ona nie może zrezygnować.

***

https://youtu.be/wx1GWA_NihQ

-Podstawą wsadu...co? - spytał Aomine, gdy spojrzała na niego sceptycznie. Granatowowłosy westchnął i parsknął śmiechem. - No dobra, więc...-złapał piłkę i ruszył w stronę kosza. Wyskoczył i wsadził kulę do środka, po czym wylądował i spojrzał na dziewczynę- Tak.

Ta...wiem, że nie nadaję się do tłumaczenia.

Już lepiej.

Schylił się i podniósł piłkę.

-Z niezbędnych rzeczy, potrzebujesz szybkości, ale to masz, no i siły. Nie wykrzeszesz więcej czy tyle samo, jak taki Murasakibara, ale do wsadu chyba powinno ci wystarczyć to, co masz. Mocno musisz trzymać piłkę. Chodzisz na siłkę, nie? - pokiwała głową - To nie powinno być problemu z samym wsadem.

-Tyle, że podczas gry wygląda tu zupełnie inaczej. - mruknęła.

-Dokładnie.-przytaknął Aomine - Na przykład tego matoła z Seirin łatwo było zatrzymać, bo robił tylko wsady. Ty już na tę chwilę masz więcej alternatyw.- rzucił w jej stronę, z kozła, kulę. - Próbuj, ja będę ci przeszkadzał, ale najpierw ogarnij samą technikę.

Zaczęła kozłować piłkę i wzięła kilka głębszych wdechów. Ruszyła w kierunku kosza.

Z dwutaktu?

Wyskoczyła do góry, ale piłka wyślizgnęła się jej z dłoni.

Daiki zmarszczył brwi.

-Czekaj. - powiedział, kiedy szykowała się do drugiej próby. Spojrzała na niego. - Chcę coś sprawdzić, teraz ci przeszkodzę.

-Dobra.

Ponownie ruszyła w stronę słupa z tablicą. Aomine przypatrywał jej się chwilę, po czym w odpowiednim momencie błyskawicznie dobiegł i wyskoczył przed nią.

Bach!

Kula potoczyła się kilka metrów dalej.

-Musisz poprawić chwyt. Łatwo ci w tym momencie wybić z ręki. -powiedział, lądując na ziemi  i prostując się -Wiem, że to odruch od używania Demon Hand, lekko i błyskawicznie, ale przy wsadach nie możesz tak robić. Przecież on wybije ci piłkę jednym palcem, jak będziesz tak trzymać.

Demon Hand. Tak nazywała się technika wybicia i przechwytywania piłki w biegu. Gdy korzystając z Bat Ear zabierała przeciwnikowi kulę, szybko i bez zawahania, błyskawicznie.  

Miała już z tym problem, kiedyś. Problem, który pojawiał się, gdy chciała od razu złapać piłkę, przy przechwycie. Nie umiała złapać jej dostatecznie mocno, jedną ręką w locie. Do pewnego czasu próbowała to ćwiczyć, ale mimo wszystko...

To chwyt był słaby. I on to zauważył.

Przy następnych próbach nie przeszkadzał jej. Stwierdził, że najpierw powinna ogarnąć samą technikę. 

Zrobiło się już ciemno, ale technika wcale go nie satysfakcjonowała. Ani trochę.

-Jednak musisz nieco pomachać hantelkami. Od tych galaretek - wskazał na jej mięśnie, które w porównaniu z jego to duże nie były. - To nawet sama obręcz się nie zatrzęsie. Chwyt i siła, Kaori. Bez tego nie zrobisz dobrego wsadu.

-Galaretek?!

Chłopak westchnął.

-Dobra. Będę ci z tym pomagał, dopóki nie zrobisz się mniej beznadziejna w te klocki. Codziennie.

 W gimnazjum nie było potrzeby, byś robiła wsady. Rzucałaś, owszem, a tak to zgarniałaś wszystko, co było możliwe do zgarnięcia. Jeśli opanujesz to i coś jeszcze, będzie bardzo dobrze.

Zmarszczył brwi.

Tyle, że musisz wybrać. Bo albo wykorzystujesz "Bat Ear" w ataku lub tylko w obronie. Nie zrobisz jednego i drugiego. A żeby Go zatrzymać, musisz stanąć przeciwko niemu. Ale dobrze to wiesz, co nie?

Ale na widok jej zdeterminowanej miny i licznych prób, których nie przerywała nawet gdy ręka jej się ślizgnęła i nie złapała obręczy, tym samym lądując na asfalcie, uśmiechnął się tylko.

Nakręca mnie to.

***

Kosz zatrząsnął się niebezpiecznie, kiedy Hayama wrzucił do niego piłkę z ogromną siłą.

-To rzadkie, by Kotaro był aż tak nakręcony podczas treningu. - mruknął Eikichi. 

Mibuchi westchnął i podniósł piłkę.

-Po tym, co widzieliśmy, to się nie dziwię.

Środkowy obrócił się, jego mina wyrażała kompletne zdziwienie.

-Hę? O czym mówisz, Reo? Może to dlatego, że gramy jutro półfinał?

Obrońca przewrócił oczami, ale nawet się nie odezwał.

Hayama wylądował i wyprostował się. Jego mina była poważna, jak nigdy.

Tamto uczucie...było takie samo, jak wówczas, w  meczu w gimnazjum. Nie, wróć. Było podobne.

Kto jest teraz lepszy trudno stwierdzić. A on musi to wiedzieć. Po prostu musi. Musi ją zniszczyć w meczu. W zemście za gimnazjum. W odwecie za wszystkie lata.

Więc montuj tą drużynę do cholery!

-K...Kotaro? - pisnął Mibuchi, bo wokół jasnowłosego zebrała się demoniczna aura.

***

Kaori szła w kierunku boiska, na którym miała spotkać się z Izukim. Szczerze, to nawet nie czuła się jakoś bardzo zmęczona, choć fakt faktem, że Aomine trenował z nią aż do tej chwili, w której nie stwierdził, że na dzisiaj wystarczy. Sam nawet się przyznał, że w meczu półfinałowym nie będzie brał udziału.

Za to przykazał jej poprawiać chwyt cały czas i się wzmocnić. Dalej, cały czas się wzmacniać.

Normalnie, ktoś by pomyślał, po co będzie słuchał takiego debila. Ale prawda była taka, że Aomine w koszykówce nie mylił się nigdy.

Dziewczyna westchnęła lekko i ruszyła dalej. Po jakimś czasie była już na boisku, na którym czekał czarnowłosy.

Izuki na jej widok przestał kozłować piłkę.

-Słyszałem o wszystkim. - powiedział od razu, na wstępie. - N...

Wiedziała, co chciał powiedzieć.

-Dopóki nie przyznam przed sobą, że to koniec...-wtrąciła, wciąż trzymając dłonie w kieszeniach -To nie będzie koniec.

Dlatego właśnie powinieneś to zrobić.

-Dlatego właśnie to zrobię. Złączenie i poprowadzenie tej drużyny...

To moja...

-...Odpowiedzialność jako kapitana.

Shun uśmiechnął się i rzucił w jej kierunku piłkę z dużą szybkością.  Słowa były już niepotrzebne. Wszystko było w najlepszym porządku. 

Kaori wyciągnęła rękę. Kula odbiła się od dłoni i spadła na ziemię.

Będę w stanie ją złapać z taką prędkością jedną ręką.

***

https://youtu.be/t7CF8BCvMUE

-Ja wszystko rozumiem...-mruknął Kagami, spojrzawszy się w bok - Ale co ty tu robisz, do cholery?

-Co! - oburzył się Kise - To ja nie mam prawa już wejść do MajiBurgera?!

-Przegrałeś pojedynek z Aomine! - zawołał Taiga, odpakowując kolejnego burgera z papieru.

Kuroko przewrócił oczami.

-Co to ma do rzeczy? - krzyknął blondyn - Na pewno w lepszym stylu niż ty, Kagamicchi!

-Oooo nie...- na te słowa czerwonowłosy wstał. - Ta zniewaga krwi wymaga!

-Taak? - Kise również wstał. Obaj zmierzyli się wzrokiem. - Jeden na jednego!

-Uspokójcie się! - wrzasnęła Riko - Kagami, jesteś kontuzjowany, siedź na dupie! 

-A ty przed chwilą wyplułeś się z całej energii, żryj nie marudź!- wywarczał Yukio, kopiąc blondyna.

Wydawało się, że emocje opadły. Kise opuścił ręce.

-Kto powiedział, że chodzi o koszykówkę? - powiedział cicho, poważnym tonem, a złote włosy spadły mu na oczy.

-Dokładnie...-dodał Kagami, na którego twarz rzucał się cień.

-BURGER CHALLENGE! - zawołali jednocześnie.

Zawodnicy z Seirin i  Kaijou stali oniemiali. Spodziewali się, że ta dwójka nie zważając na nic, pójdzie grać, a nie że...Zacznie się obżerać.

-Ktoś...-zaczął Hyuga.

-Wyjaśni mi...-mruknął Kasamatsu.

-Co się tutaj dzieje? - dokończył Koga.

Tymczasem, dwóch asów dwóch zespołów rzuciło się na jedzenie w ekspresowym tempie.

-Jesteś pewny, że możesz tyle żreć? W końcu jesteś modelem! - wrzasnął Kagami, pochłaniając na raz trzy burgery.

-Nie przegram, Kagamicchi!

Yukio westchnął ciężko.

Ale to tylko znaczy, że zamierza być silniejszy, co nie?

***

https://youtu.be/FTFJmrkHPgo

-Poprawiłeś szybkość, czy mi się wydaje? - zawołała, podnosząc piłkę i wyrzucając ją do góry - Nie zamierzam przegrać, Shun!

22:20

Izuki w odwecie, ominął ją i wyrównał wynik.

22:22

Dzisiejszy mini meczyk mogli nazwać lekkim. Nie skupiali się na nim tak bardzo, jak zawsze, pozwalali sobie na pewne zagrania, ale też jedno było po ostrym obozie treningowym, a drugie dzień po paskudnym meczu oraz po zużywającym sporo energii treningu z asem Touou.

-Troszkę...-uśmiechnął się - A ty, wydajesz się weselsza, niż przez ostatnie miesiące.

Ominęła go efektownym dryblingiem.

24:22

-Grasz jak kiedyś. Rozkręcasz się, czy mi się wydaje?

-Może. - parsknęła śmiechem. - Po prostu coś mnie bardzo ucieszyło.

Zablokował jej kolejny rzut.

-Co takiego? - zapytał, biegnąc do przodu. Stanęła przed nim i zaczęła go blokować.

-To dzięki meczowi z Yosen. Odblokowałam się...-wyciągnęła rękę i wybiła piłkę, gdy ta była w powietrzu pomiędzy boiskiem a jego ręką. - Shun.

26:22

-Widzę.- mruknął, podnosząc kulę. - Masz już jakiś pomysł...-znalazł się pod koszem i wyrzucił kulę do góry -...Co?

26:24

-Mam. - zaczęła kozłować - I to niejeden.

Wesoły uśmieszek, który cały czas gościł na jej ustach, odkąd przyszła, utwierdził go tylko w fakcie, że naprawdę tak jest. 

-Dobra. - wyprostował się - Spotkajmy się w meczu.

Zamrugała oczami.

-Oczywiście. Dlaczego mówisz coś tak oczywistego? - ruszyła do przodu i przerzuciła kulę pomiędzy jego nogami, po czym złapała i wrzuciła do kosza. - Mamy pojedynek do rozegrania.

28:24

-No...- zaczął obracać piłkę w rękach - Ale chyba do drużyny potrzebujesz pięciu osób? 

Zacisnęła zęby.

-Spuściłam im wczoraj srogie manto z Takao z Shutoku.

-Huh? Z Takao? - czarnowłosy wiedział, że Kaori złapała kontakt z Kazunarim, ale nie sądził, że aż tak dobry, w tak krótkim czasie. Jednak że to był Takao, a jego nie dało się nie lubić, więc w sumie nie było to nic dziwnego.

-Byłeś na obozie. -mruknęła, nie chcąc, by to zabrzmiało oskarżycielsko. - Nie chciałam zawracać ci głowy, a Yukio miał mecz do rozegrania.

Czyli że...

-Nie jestem jasnowidzem, więc nie wiem, jak zareagują. - powiedziała, przechodząc i stając naprzeciwko niego, ustawiona do blokowania - Zagroziłam im, że ich wyrzucę, ale...

-Nie masz takiego zamiaru. - stwierdził, kozłując kulę i przesuwając się powoli do przodu - Po prostu chciałaś im pokazać, jakich mają przeciwników.

-Taak. - odpowiedziała - Nie pozwolę im odpuścić, jak już powiedziałam. Zmienię wszystko i wygram Winter Cup. Będziemy trenować do ostatniej kropli potu, dopóki nie wygramy z Yosen, dopóki nie powrócimy na piedestał. To jest moja obietnica. Obietnica...jako Pioruna z Okamino.

Izuki wyprostował się i złapał  kulę. Spojrzała na niego.

-Chodź, coś ci pokażę.

Spakowali się, ubrali bluzy i wyszli z boiska. On prowadził, a ona szła obok, przynajmniej do chwili, gdy skręcił w stronę terenu Akademii Okamino.

-Hę? Co chcesz mi pokazać w mojej szkole? - mruknęła zdziwiona.

Shun rozejrzał się dookoła i przeszedł alejkami w stronę sal gimnastycznych.

-Co jest? O tej porze tu niko...-urwała, po poprowadził ją pod salę siatkarzy, na której paliło się światło.

Co? Hayato i reszta mieli przecież dzisiaj mecz, a jeszcze trenują?

Podeszli bliżej. Drzwi od sali były uchylone.

https://youtu.be/tnn2PXlHwo4

Rozległ się wielki huk.

-Ej, Rin! - stanęła jak wryta, gdy usłyszała głos Ibuki. - Z dupy tego nie zrobisz, tylko się połamiesz!

Shun i Kaori uchylili nieco drzwi. Na sali gimnastycznej było zaledwie czterech pierwszaków, którzy ćwiczyli. 

Trenowali.

Włożyła rękę do kieszeni i wyczuła pod palcami klucze od koszykarskiej sali.

Ryuji i Shigeru wrzucali piłki, z linii trójek.

-Nie, nie tak! - zawołał Nakamura, obserwując jak kula rzucona przez Kamatę odbija się od obręczy - Za dużo siły! Pamiętasz, co dzisiaj powiedział Hyuga-senpai? Z wyczuciem, stary, z wyczuciem!

Hyuga?

-Tak swoją drogą, do której Hayato-senpai pozwolił nam zostać? - zapytał Ibuka.

-Określił się tylko tyle, że jak tu rano przyjdzie, ma być pusto i ma być porządek. - powiedział Rin - A i dodał, żebyśmy się nie pozabijali.

Hayato...

-No, wycisku od kapitana i Seirin nic nie przebije. - mruknął Kamata - Swoją drogą ile samozaparcia ma ten Kagami? Gdyby ich trener nie usadziła go na ławce, rozwaliłby nam kosz!

Seirin?

Kagami?

-W każdym razie jutro rano jest trening, co nie? - zawołał Ryuji, podnosząc kule i wkładając je do specjalnego kosza. - Musimy trenować do Winter Cup. Mam dość oglądania Rakuzan na szczycie.

-Rakuzan...-prychnął ze śmiechem Shigeru. - Najpierw rozpieprzmy Yosen do cna.

-Popieram! Ale naucz się rzucać trójki, bo Hyuga-senpai ci tego nie wybaczy! - krzyknął Nakamura, uśmiechając się szeroko.

-Ja też! Ale ty naucz się dokładniej podawać, bo Izuki-senpai ci urwie głowę! - wrzasnął Shinji z drugiego końca boiska.

-Haa?! Powiedziałeś, co wiedziałeś!

Kaori zamknęła drzwi i natychmiastowo odeszła na dalszą odległość. Shun poszedł za nią. Zatrzymali się dopiero przy boisku koszykarzy.

-Shun...- spojrzała na niego przenikliwym wzrokiem -...

-No co? -powiedział czarnowłosy, podnosząc ręce niby w geście bezradności.- Nie miałem pojęcia, że zrobiłaś z nimi wcześniej porządek.

Było ciemno, a mimo to na sali gimnastycznej numer jeden paliło się światło.

Sali siatkarzy. Nie koszykarzy. Ale z tej odległości, mógł jasno stwierdzić, że huki, dochodzące z sali, na pewno nie były efektem uderzeń piłek siatkowych.

Ktoś dotknął jego ramienia. Obok stał Hyuga i cały zespół.

-Czas dać wycisk pierwszakom. - powiedział kapitan, uderzając pięścią w drugą, otwartą dłoń.

Niby są przeciwnikami.

Niby są rywalami.

Przecież spotkają się ze sobą w meczu, prędzej czy później.

A jednak...

-Arigatou.

________________________________________________________________________________

Okej, nareszcie skończyłam! Miałam z tym rozdziałem niemały problem, a chciałam zakończyć w takim momencie, w jakim został zakończony. Zwykle piszę dłuższe, ale ten jest wyjątkowo krótszy, gdzieś o 500 słów. Przez egzaminy i pracę nie miałam za bardzo czasu napisać go wcześniej i przepraszam za to, że musieliście tyle czekać.

Soundtracki dodam jutro, bo zaraz lecę do pracy. Słucha ich ktoś w ogóle? Bo ja je dodaję, żeby wprowadzić odpowiedni nastrój do fragmentu, jednak nie zawsze są idealnie dobrane. Błędy też poprawię jutro. 

Ale następny rozdział na pewno pojawi się dużo szybciej! 

A wyczekiwany debiut pewnej postaci jest coraz bliżej!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro