Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Wywiad

Spotkanie z Piotrkiem było jak zawsze bardzo miłe i bardzo krótkie. Po spacerze z psami poszliśmy do kawiarni, a potem wywiało nas do klubu. Stamtąd wracałam już sama. Piotruś oczywiście wyrwał jakąś panienkę. Biedna małolata z niej, no ale sama chciała. Niewiele mnie to obeszło, zazwyczaj tak kończyły się nasze spotkania i szczerze mówiąc bardzo mi to odpowiadało. Standardowo pojawiał się nagle i tak samo nagle znikał. Jednak w tym krył się cały jego urok.

Tydzień minął nie wiedzieć kiedy i czekało mnie kolejne spotkanie z żużlowcami. Ponieważ od samego rana miałam wolne wybrałam się do empiku na małe zakupy. Mogłam nie wychodzić z pomiędzy tych regałów. Zawsze przepadałam tu na kilka dobrych godzin tak jak i tym razem. ekspresowo zapłaciłam za wybraną książkę i biegiem pognałam w kierunku przedszkola. Tuż przed budynkiem zaczął dzwonić mój telefon. Znalezienie go szybko w torebce graniczyło z cudem, więc zatrzymałam się przy najbliższej ławce i całą zawartość torebki wysypałam w poszukiwaniu wibrującego urządzenia. Jest!

- Halo? - odebrałam telefon i bardzo się zdziwiłam słysząc głos w słuchawce.

- Cześć tu Przemo...Dzwonię żeby zapytać czy nie zapomniałaś o dzisiejszej wizycie w przedszkolu. My już jesteśmy, ale brakuje jeszcze Emila. Nie możemy się do niego dodzwonić...

- Skąd masz mój numer? - przerwałam monolog starszego z braci - zresztą nieważne za chwilę będę na miejscu to będziesz mógł się wytłumaczyć. Rozłączyłam się i zaczęłam pakować rzeczy do torebki. No pięknie jeszcze trochę to zjawią się pod moim blokiem, detektywi od siedmiu boleści...

- Hej! - byłam tak zamyślona, że aż podskoczyłam słysząc głos tuż za plecami - Miło Cię widzieć. I to poza stadionem - Zengi uśmiechał się niewinnie, ale wiedziałam o co chodzi.

- Witam. Skąd macie mój numer?

- Jakie my?

- Nie udawaj. Ty i Pawliccy. Skąd go macie? - zaczynało mnie irytować zgrywanie niewiniątka.

- No nieźle. Mówiłem Ci, że chłopaki nie dadzą za wygraną, ale ja nie mam z tym nic wspólnego. Zresztą oni nawet nie wiedzą, że ja tu będę, a ja z kolei nie wiedziałem, że Ty się tu pojawisz.

- Przypadek? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.

- Emil wczoraj dzwonił czy mam czas bo on nie może przyjechać. Nawet nie dzwoniliśmy do prezesa. Mówię serio.

- Taa jasne. Dobra nieważne. Dawaj telefon. Obietnica to obietnica. - Grzesiek podał mi swój telefon i ruszyliśmy do wejścia. Cała ta historyjka była grubymi nićmi szyta, ale to już nie miało większego znaczenia. Jeśli oni mają numer do mnie to czemu on nie może go mieć. Zresztą obiecałam im spotkanie więc prawie na jedno wychodzi. Gdy weszliśmy do środka i Przemo zobaczył nas razem, zdziwienie w jego oczach mówiło samo za siebie. Faktycznie nie wiedzieli, że Zengi miał się tutaj pojawić. Wpisałam numer i oddałam telefon właścicielowi - Proszę.

- Dałaś mu numer? Ot tak? A na nas się złościsz? - z żalem w głosie choć tylko ironicznym skamlał Piotruś.

- Obiecałam to dałam. A zła nie jestem. Lepiej już chodźcie bo dzieciaki czekają.

Spotkanie z przedszkolakami minęło w ekspresowym tempie. Autografy, zdjęcia, masa pytań i obowiązkowo każdy musiał usiąść na motocyklu, który przywieźli ze sobą Pawliccy. Na koniec dzieciaki pięknie podziękowały i wręczyły chłopakom dyplomy honorowych gości przedszkola. Gdy pakowali maszynę na busa do mnie podeszła mała dziewczynka i powiedziała, że jak dorośnie chce robić to co ja.

- A dlaczego? - zapytałam. odpowiedź małej sprawiła, że wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- Bo wszędzie pani z nimi jeździ i ma trzech chłopaków zamiast jednego.

Tłumaczenia były zbędne. Amelka już miała swoją wizję i nic nie było w stanie jej zakłócić. Więc nie próbowaliśmy nawet. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy na zewnątrz.

- Jaki plan? – zapytałam.

- Kawiarnia lub pub co wybierasz?

- Zdecydowanie kawiarnia. Mam ochotę na deser lodowy z górą owoców.

- Ok. A wieczorem zabieramy nasza dziewczynę do klubu i nie ma odpowiedzi nie. – Piotrek już zadecydował o dalszym planie dnia.

- Niech wam będzie. Zgoda. A teraz kierunek Antresola. – Po drodze zaczęłam wątpić czy pokazywanie się z nimi publicznie to dobry pomysł. Wygłupiali się niesamowicie i zadawali masę pytań na raz. Byli bardziej ciekawscy niż przypuszczałam. Poza tymi szaleństwami droga minęła nam na autografach i fotkach ze spotkanymi fanami. Gdy dotarliśmy na miejsce i cudem znaleźliśmy wolny stolik, złożyliśmy zamówienie po czym musiałam zacząć odpowiadać na pytania.

- No więc tak. Po kolei. Dla klubu pracuję jakoś dwa lata. Fanką Unii jestem od urodzenia. Osoba Piotrka to nie wasza sprawa, ale nie jest moim chłopakiem. Kobiet o wiek się nie pyta to powinniście wiedzieć. Kończyłam drugi ogólniak, a fotografią interesuję się od zawsze. Reszta waszych pytań to temat tabu. Jakieś inne pytania? Tym razem zaczęli po kolei Przemo, Grzesiek i Piotrek.

- Masz chłopaka?

- Nie.

- Na trybunach skąd wiedziałaś, że ktoś się na Ciebie patrzy?

- Kobieca intuicja.

- Kim jest Piotrek?

- Już mówiłam, nieważne.

- Kim jest Piotrek? – nie dawali za wygraną Pawliccy.

- Odpuśćcie sobie.

Grzegorz patrzył mi prosto w oczy i wiedziałam, że jeśli on zapyta o to samo, to jemu nie będę potrafiła nie odpowiedzieć. - Motocykl. Od kiedy jeździsz?

- Od... - nie zdążyłam odpowiedzieć Zengiemu bo wtrącił się Piter.

- Stary nie to nas interesuje. Kim jest ten Piotr?

- Jeżdżę od 15 roku życia. To już 3 moja maszyna. Poprzednie dwie rozbiłam. Pierwszą jeszcze przed zdaniem na prawo jazdy. Drugą miesiąc po zdobyciu prawka – odparłam nie zważając na docinki braci, które ucichły gdy usłyszeli kolejne pytanie Zengoty.

- Powiesz nam kto to był? Chłopaki nie odpuszczą i jakimś cudem i tak się dowiedzą, a jak to zauważył Tobiasz, jesteśmy o Ciebie zazdrośni? – Zatkało mnie. Patrzyłam w te jego wielkie brązowe oczy z nadzieją, że jednak się przesłyszałam. – No więc?

- Jesteście niemożliwi. Ale żeby zazdrość? O obcą dziewczynę? Serio? Piotrek to tylko mój znajomy, taki typowy playboy. Stąd jego specyficzne zachowanie. Zadowoleni?

- I to jak! Tak! Bardzo! – odpowiedzieli wszyscy na raz.

- Dobra koniec pytań na dzisiaj. A jeśli chcecie żebym pojawiła się w klubie to muszę się zbierać. Foty z przedszkola muszą być jutro u prezesa. Na razie. – wstałam od stolika podeszłam do baru i zapłaciłam za swoje zamówienie czego chłopacy na szczęście nie dostrzegli pogrążeni w rozmowie zapewne na temat mojej ostatniej odpowiedzi. Wyszłam na zewnątrz i ruszyłam do domu. Byliśmy umówieni na 20 przed klubem więc miałam jakieś cztery godziny żeby ogarnąć te foty i siebie. No właśnie zdjęcia to nie problem, ale nienawidziłam szykować się na takie wyjścia. Był środek czerwca choć pogoda wcale o tym nie świadczyła. Było wyjątkowo zimno jak na tę porę roku. Wiedziałam, że pojadę motorem – własny środek transportu wykluczał picie co zawsze było najlepszą wymówką, ale ograniczało mój strój. Standardowo wynalazłam moje czarne szorty, koronkową bluzeczkę i oczywiście moją ramoneskę. Buty do kolan dopełniły całości. Wyglądałam jak..., ale w tym czułam się najswobodniej.

Po dotarciu na miejsce ustawiłam motocykl przy aucie właściciela klubu. Jeden z ochroniarzy był moim znajomym i wiedziałam, że przypilnuje mojej dziecinki. Zsiadając z motocykla usłyszałam gwizdy. Kolejny raz panowie wpatrywali się we mnie jakby za chwilę miała im polecieć ślinka.

- Serio? Nie nudzi wam się to?

- A Ty jeszcze się dziwisz, że my się tak gapimy??? Przecież od Ciebie oczu nie można oderwać.

- Tak, tak jasne. Zaraz zobaczymy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro