4
Pov Aimee
Jak tylko wchodzimy do pokoju, w którym są dokonywane egzekucje to od razu uderza mnie ten zapach krwii. Może i jestem wyczulona na wszelkie zapachy, ale tego, który wydziela z siebie krew nigdy nie potrafiłam zdzierżyć. Jak tylko rozglądam się po pomieszczeniu to już wiem co jest powodem tak silnej woni tej czerwonej cieczy. W tym pomieszczeniu jest pełno krwii, a nieopodal leży jeden z pracowników Louisa z poderżniętym gardłem.
- Nie przypuszczałam, że zaczniesz zabijać dla kaprysu. Zawsze sądziłam, że w tych kwestiach jesteś opanowany - obkrążam pomiszczenie, ale staram się nie wejść w tą czerwoną ciecz.
- Bo tak jest, ale jedno czego najbardziej nie znoszę to zdrada, a on właśnie się czegoś takiego dopuścił. Zaczął knuć za moimi plecami naiwnie wierząc, że ja niczego się nie dowiem. Ja jednak zawsze odkrywam każdą zdradę - ustaje w miejscu i przeanalizowuje jego słowa. Czyżby to wszystko było ostrzeżeniem dla mnie?
- To jest lekacja, że mam ci być wierną. Nigdy nawet nie pomyślałam, że mogłoby być inaczej. Możesz być pewien mnie tak jak samego siebie - zbliża się do mnie, chwyta mnie w pasie i przyciąga do siebie.
- Przecież gdybym miał jakiekolwiek podejżenia przeciwko tobie to byłabyś tak dobrze traktowana. Chciałem jednak byś zrozumiała, że nikomu nie wolno ufać. Musisz mnie ograniczone zaufanie nawet do naszych pracowników. A tym bardziej do obcych ludzi, taka zwykła szkolna wycieczka może się okazać śmiertelnym zagrożeniem - mówi i zaczyna mnie całować. Jego pocałunek tak jak zwykle jest przepełniony namiętnością i pasją.
***
Siedzę na wolno kołyszącej się huśtawce w ogrodzie przepełnionym drzewami owocowymi. Wcześniej było tu trochę kwiatów, ale Louis który ich nie znosi kazał je wszystkie powycinać. Dobrze, że przynajmniej te drzewka oszczędził.
Za kilka miesięcy skończę osiemnście lat. Jak byłam młodsza to byłam przekonana, że jak tylko stanę się pełnoletnia to papcio znajdzie mi jakiegoś niekoniecznie dobrego dla mnie męża i wreszcie pozbędzie się mnie z domu. Raz nawet odważyłam się i zadałam mu to pytanie. On wtedy nazwał mnie głupim dzieckiem i powiedział, że tak prędko nie wypuści swojego skarbu z domu, a już na pewno nie odda mnie komuś kogo ja sama nie zaakceptuje. Wtedy jego słowa mnie uspokoiły, ale teraz na nowo zaczynam się tego bać.
Louis chociaż teraz obdaża mnie swoimi względami to może i tak postanowić wykorzystać mnie do swoich celów. Wiele razy powtarzał, że przydałby mu się jakieś mocne układy, a co jest pewniejsze niż małożeństwo?
Oczywiście o dobrej partii to mogę od razu zapomnieć, bo z moim pochodzeniem i biorąc pod uwagę to, że pieprzyłam się z Louis'em to żaden młody i w miarę wyrozumiały kandydat mnie nie zechce.
Może się też wydażyć coś zupełnie innego, to Louis znajdzie sobie jakąś godną siebie kandydatkę na żonę, a biorąc pod uwagę to ile ma lat jest to wysoce prawdopodobne i przy moim pechu to jeszcze pewnie zostawi mnie jako swoją kochankę.
Chociaż czy do tego dojdzie.
Sama nie mam pojęcia czy łączy nas coś poza porządaniem.
5 konkretnych komentarzy dotyczących fabuły i rozdziału i macie następny
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro