Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 3 ~

__________________
„Slytherin nagle oświadcza,
Że ani mu się śni,
Nauczać magii takich,
Co nie są czystej krwi"
___________________

Był piękny, jesienny wieczór. Ciepły wietrzyk rozgarniał kolorowe liście na błoniach, a uczniowie spędzali ten sobotni wieczór ciesząc się nadchodzącym Świętem Duchów.

Z kuchni dobiegały niesamowite zapachy pieczeni oraz ciasteczek dyniowych, a cały Hogwart był pogrążony w leniwej, błogiej atmosferze.

No, może prawie cały.

W opuszczonej klasie stał rozanielony Filch, który z największą przyjemnością przydzielał uczniom kary.

Wśród nich znaleźli się Regulus oraz Jeanine, którzy po jednym z treningów weszli do szkoły cali mokrzy i ubłoceni od deszczu.

Jeanine uznała, że Filch tylko czekał aż ktoś przekroczy próg do Sali Wejściowej, ponieważ w momencie, kiedy akurat komentowała Regulusa i jego fatalny sposób latania na miotle, zza filara wyskoczył Filch, który z radością im oznajmił, że mają szlaban.

W ten oto sposób dwójka Ślizgonów wylądowała w zakurzonej i obskurnej klasie w towarzystwie Filcha, jego parszywej kotki oraz dwóch uczniów z Huffelpuffu.

— Macie tu wszystko wyszorować! — Rzekł Filch wskazując na zakurzone półki pełne rupieci.

— Ale... — zaczęła Jeanine.

— Nie kłóć się bo dowali nam coś gorszego — Wtrącił blond włosy Puchon

— Ktoś prosił Cię o komentarz? — Jeanine zerknęła ostrzegawczo w jego stronę — Nie? Więc stul pysk, ty szla...

— Za obrazę uczniów Slytherin zaraz dostanie minusowe punkty! — krzyknął Filch wychodząc z klasy i posyłając Ślizgonce ostrzegawcze spojrzenie.

Regulus szturchnął dziewczynę w ramię po czym uśmiechnął się sztucznie do Filcha i niechętnie ruszył w stronę jednej z półek.

Kiedy woźny tylko opuścił klasę, Jeanine syknęła w stronę Puchona:

— Szlama.

Obaj Puchoni najeżyli się niczym koty, dziewczyna zaś wyminęła ich i chwyciła wiadro z wodą.

— Co masz zamiar z tym zrobić? — zapytał ją Regulus.

— Utopić się jeśli powiesz choćby jeszcze jedno słowo — Oznajmiła sarkastycznie Jeanine, wywracając przy tym oczami — Wieczór w brudnej, obleśnej klasie z dwójką szlam, wiadrem pomyj i Tobą. Gorzej być nie mogło.

Chłopak westchnął poirytowany i odwróciwszy się od Ślizgonki, szepnął pod nosem:

— Jędza.

Ku jego zdziwieniu usłyszała to zarówno Jeanine, jak i dwójka Puchonów, którzy wydali z siebie cichy chichot.

— Dobrze powiedziane — Powiedział drugi uczeń z Huffelpuffu, pokazując Regulusowi kciuk w górę.

— Tak wam do śmiechu? — warknął Ślizgon w stronę Puchonów, którym uśmiech zamarł na twarzy.

— Przecież przed chwilą nazwałeś ją... — zaczął blondyn niepewnie — Ona jest...

— Doskonale wiem jaka ona jest — przerwał mu Regulus — I w tej klasie tylko ja mam prawo do obrażania jej. Piśnijcie chodź słowo...

— Czym sobie zasłużyłam na takie honorowe zachowanie z Twojej strony?

Groźby Regulusa przerwała rozbawiona Jeanine.

— Oh, błagam. Przymknij się, Jean — Mruknął Regulus, czując jak zaczyna boleć go głowa.

Jeanine jedynie uśmiechnęła się pod nosem i wróciła do czyszczenia szafki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro