~ 2 ~
____________________
„A przebiegły jak wąż Slytherin
Wspiera żądnych władzy i ambitnych"
____________________
Regulus i Jeanine byli wyjątkowo specyficznymi osobami.
Bo kto inny, będący w tej samej drużynie i zdobywając punkty dla tego samego domu, konkurował ze sobą?
Oboje grali w Śligońskiej drużynie Quidditcha i nic ich tak nie radowało jak potknięcia drugiej osoby, ponieważ doskonale zdawali sobie sprawę, że po odejściu ze szkoły Patricka Derricka, to właśnie jedno z nich zostanie nowym kapitanem.
— Uważaj, Black — rzuciła pewnego dnia Jeanine, kiedy wchodziła do szatni — Jeśli Gryfoni złapią znicza przed Tobą, możesz być pewny, że będziesz pierwszą, a zarazem jedyną osobą, która wyleci z drużyny.
— Mam nadzieje ze nasi przeciwnicy będą tak wspaniałomyślni i trafią w Ciebie tłuczkiem, bym nie musiał znosisz Twojej osoby przynajmniej przez kilka tygodni — odgryzł się Regulus, chwytając swoją miotłę.
Oboje grali w drużynie od trzeciej klasy i oboje byli totalnie zdeterminowani by wygrać.
Regulus był szukającym, Jeanine zaś grała na pozycji ścigającego.
Tego dnia grali przeciwko Gryfonom, którzy byli ciężkimi przeciwnikami.
— Pamiętajcie, trzeba ich zniszczyć! — krzyknął Patrick, kiedy cała drużyna zebrała się wokół niego — Clement, Dough, walcie tłuczniem w każdego kto nie jest nami. Ella nie daj się sprowokować komentatorom, a wy... — Tu wskazał palcem na Regulusa i Jeanine — Skupcie się na grze. Przepychanki słowne zostawcie do momentu aż wygramy.
Cała drużyna w pełni zmotywowana, wyszła na boisko, gdzie powitały ich gromkie brawa i okrzyki z loży zabarwionej zielonymi szatami.
Po krótkim i niechętnym uściśnięciu dłoni przez kapitanów, obie drużyny wzbiły się w powietrze.
Jeanine od razu chwyciła kafla i nim obrońca Gryfonów zdążył się zorientować, dziewczyna wbiła pierwszego gola dla Ślizgonów.
Tłum ryknął z zachwytu!
Tłuczki latały po boisku starając się strącić z miotły ścigających, a w tym samym czasie Regulus i szukający Gryfonów krążyli nad boiskiem szukając wzrokiem Złotego Znicza.
Przez cały mecz Jeanine nadwyrężała głos krzycząc na zawodników i wydając im polecenia:
— Ella, gdzie Ty patrzysz!?
— Clement, trzeba było celować w głowę!
— Broń kretynie! Czemu Ty tego nie obroniłeś!?
Regulus zduszając w sobie śmiech starał się skupić na Złotym Zniczu, który wciąż pozostawał w ukryciu.
Drużyna Gryfonów zdobyła punkt a Jeanine zaklęła pod nosem, kiedy nagle zarówno Regulus, jak i Gryfon zanurkowali w dół, ponieważ dostrzegli małą, złotą piłeczkę.
Cały stadion ucichł czekając w napięciu, gdy nagle jeden z tłuczków trafił Regulusa w prawe ramie, w skutek czego chłopak stracił chwilowe panowanie nad swoją miotłą.
Niestety te kilka sekund przeważyło, ponieważ Gryfon złapał znicz.
— Niech to szlag! — wrzasnęła Jeanine, jednak jej krzyk zginął we wrzawie i krzykach radosnych Gryfonów.
Cała Ślizgońska drużyna wylądowała na ziemi po czym bez słowa udała się do szatni.
Wszyscy byli w tak podłym nastroju, że nie mieli nawet ochoty na rozmowy.
Wszyscy prócz oczywiście Regulusa i Jeanine, którzy nawet nie zdążyli przekroczyć drzwi szatni a już zacięcie ze sobą dyskutowali.
— Nie widziałeś tego tłuczka!? — wypaliła dziewczyna z pretensją.
— Tak się składa, że byłem skupiony na innej piłce!
— A tak świetnie nam szło...
— Dwa razy odebrano Ci kafla! — warknął poirytowany Regulus.
— Oh, doprawdy? — zapytała kąśliwie Jeanine — Ponoć byłeś skupiony na Złotym Zniczu, a jednak pilnie śledziłeś moje poczynania na boisku.
— I jest czego żałować. Grałaś beznadziejnie!
Jeanine aż poczerwieniała z wściekłości po czym mijając Regulusa i celowo zderzając się o jego brak wysyczała:
— Przynajmniej to nie przeze mnie przegraliśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro