~ 13 ~
___________________
„Jeśli ktoś kocha nas aż tak bardzo, to nawet jak odejdzie jego miłość będzie nas zawsze chronić"
_______________________
— Dobra. O co tym razem się założyliście?
Takie pytania Jeanine i Regulus słyszeli na każdym kroku.
Ale zupełnie o to nie dbali. Zdali sobie sprawę, że te wszystkie lata spędzone na wzajemnych wyzwiskach i docinkach, przygotowywały ich na tę chwilę.
Na chwilę, która była początkiem ich nowej wspólnej przygody, pozbawionej wzajemnej niechęci.
Z każdym miesiącem uczucia między nimi wzrastały, a dwójka Ślizgonów stała się sobie bliższa, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
Była to prawdziwa miłość. Miłość, która była zarówno niewinna jak i posiadająca mroczne tajemnice.
Regulus od dawna był zwolennikiem Voldemorta. Kierował się jego poglądami oraz dążył do wyzwolenia świata Czarodziejów z mugoli.
Z dumą nosił Węża na piersi.
Jeanine również pochwalała zmiany jakie chciał wprowadzić Czarny Pan.
Do czasu aż na własne oczy poznała jego metody...
Rok 1978:
— Nie zrobię tego, Regulusie! — Oznajmiła stanowczo Jeanine, stojąc u progu drzwi.
Osiemnastoletni chłopak westchnął po czym podszedł do ukochanej i chwyciwszy jej ręce, rzekł:
— Nie możesz się mu sprzeciwić, Jean. Jeśli on dowie się, że masz nawet najmniejsze wątpliwości, bez wahania Ciebie zabije.
— Dlaczego go poparliśmy!? Byłam taka ślepa! Omamił nas tymi historyjkami o lepszym świecie bez mugoli, gdzie sam Salazar Slytherin będzie czuwał nad naszym losem...
Jeanine wyrwała swoje dłonie z uścisku Regulusa po czym podeszła do kredensu i nalała sobie szklankę Ognistej Whisky.
Dziewczyna upiła pożądny łyk i szepnęła:
— Tak bardzo się boje...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro