Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 11 ~

___________________
Nie jest ważne, kim kto się urodził, ale czym się stał"
___________________

Po tamtym niespodziewanym i impulsywnym pocałunku cała szkoła żyła w świadomości, że to był tylko głupi zakład między dwójką Ślizgonów i tamtejszy pocałunek nic nie znaczył.

Prawdę znali jedynie Regulus i Jeanine, którzy doskonale wiedzieli, że żaden zakład nie istniał, a to co się wydarzyło zaskoczyło ich znacznie bardziej niż resztę szkoły.

Mimo wszystko oboje przybrali kamienną twarz i zachowywali się jakby nic takiego się nie miało miejsca.

Tego dnia Regulus wraz z kilkoma Ślizgonami rozprawiali o Czarnym Panie, którego praktycznie wszyscy Ślizgoni podziwiali i popierali.

Chłopak jednak nie potrafił się skupić.
Zarówno jego myśli, jak i wzrok wciąż wędrowały do złośliwej Ślizgonki, która w tym momencie pisała zaległy esej dla Profesora Slughorna.

— Hej, Jean. Potrzebujesz może pomocy?

Do dziewczyny dosiadł się Douglas, częstując ją dyniowymi ciasteczkami.

Jeanine chwyciła jedno ciastko, uśmiechając się uprzejmie do kolegi po czym odparła:

— Już prawie skończyłam, zostało mi jeszcze podsumowanie.

— Pewnie jesteś wyczerpana. Wczoraj zagrałaś świetnie! — rzekł radośnie Douglas i zapytał — Masz może ochotę na spacer?

Jeanine zerknęła na wielki zegar wiszący nad kominkiem, na którym widniała godzina dziewiętnasta.

— W sumie chętnie powdycham świeżego powietrza — odparła Ślizgonka zwijając pergamin i chowając go do torby.

Regulus widząc jak Jeanine wraz z Douglasem podnoszą się z kanapy i ruszają w stronę drzwi, poczuł nieznane mu dotąd uczucie jakim była zazdrość zmieszana z gniewem.

Jeanine z Douglasem spacerowali po błoniach, rozmawiając o planach na wakacje, kiedy nagle usłyszeli cichy gwizd dobiegający ze strony Zakazanego Lasu.

Na dworze panował półmrok, toteż nie byli w stanie niczego dostrzec.

W tym samym czasie Regulus stał przy oknie, obserwując parę Ślizgonów, która zaskoczyła go swoim nagłym zachowaniem.

Regulusa przeszył niepokój, kiedy dostrzegł jak Jeanine wyciąga swoją różdżkę i rozświetla nią najbliższe drzewa.

A wtedy wszyscy zamarli.

Kilka metrów od Jeanine i Douglasa pojawiała się para olbrzymich oczu jarzących się złowrogo w świetle różdżki.

Douglas wydał z siebie cichy jęk i zaczął się wycofywać w stronę Zamku.

— Czy to jest... — zapytał dziewczyna zduszonym głosem — Akromantula?

Wielki pająk ruszył leniwie w stronę Ślizgonów.

— Przecież one unikają ludzi, dlaczego zawędrował aż tutaj? — Jeanine zadawała pytania, które pozostawały bez odpowiedzi.

Zerknęła przez ramie i dostrzegła, że Douglas jest już kilka metrów za nią, czekając na idealny moment do ucieczki.

Jeanine przeklęła Douglasa w myślach po czym sama zrobiła cichy krok w tył, kiedy nagle Akromantula wystrzeliła w jej stronę.

Ślizgonka nie miała czasu na reakcję, ponieważ wielki pająk powalił ją na ziemie, wytrącając różdżkę z ręki.

Douglas rzucił się biegiem w stronę szkoły, gdy nagle błysnęło jasne światło i głośne zaklęcie:

Diffindo!

Regulus Black wycelował zaklęcie w najbliższe od Akromantuli drzewo, w skutek czego zwaliło się ono na wielkiego pająka z hukiem.

Roztrzęsiona Jeanine odczołgała się szybko od swojego napastnika.

Regulus podbiegł do niej, pomagając jej wstać na nogi po czym podniósł swoją różdżkę i celując w pająka szepnął:

Avada Kedavra.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro