~ 6 ~
_______________________
„Tak więc Granger, odejmuję Gryffindorowi pięć punktów za chamskie wyrażanie się o naszej nowej pani dyrektor, McMillian też pięć, bo mi się sprzeciwiasz, Potter pięć, bo cię nie lubię, Weasley, koszula ci wyłazi za to też pięć punktów. Och, zapomniałem: ty Granger jesteś szlamą więc za to dziesięć"
______________________
— Ty kretynie! — wrzasnęła Jeanine schodząc schodami do lochów — Przez Ciebie odebrano nam po 30 punktów na osobę!
— A skąd mogłem przewidzieć, że akurat w tym momencie będzie tamtędy przechodziła McGonagall? — zapytała urażony Regulus — Plan był dobry...
Plan faktycznie był dobry.
Tego wieczoru, kiedy większość uczniów była na kolacji, Regulus i Jeanine wysłali sowę z fałszywym listem od Slughorna.
Odbiorcą listu miał być Gryfon – Henry Cunningham, który dzień wcześniej podpadł Jeanine.
W treści listu było napisane, że ma się niezwłocznie stawić w klasie Slughorna o godzinie 19:00.
Niestety, kiedy Jeanine i Regulus czekali na Henrego w pustej klasie, z gotowym planem działania, nagle pojawiła się McGonagall.
Niefortunne było również to, że dwójka Ślizgonów wyskoczyła na nią zza drzwi, o mało nie wydłubując jej przy tym oka różdżką.
Jeanine nie sądziła, że twarz człowieka może przybrać tak intensywną czerwień. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że może McGonagall jest metamorfomagiem.
Cunningham pojawił się sekundę później, kiedy McGonagall wyprowadzała Ślizgonów z klasy, wręczając im nagrody w postaci ujemnych punktów oraz szlabanu.
— Cały weekend na szorowaniu łazienek? Obrzydliwe! Taka kara to znaczna przesada... — ciągnęła rozżalona Jeanine, kierując się w stronę dormitorium.
— Mogło być gorzej — zauważył posępnie Regulus.
— Oh, doprawdy?
Regulus rozejrzał się dookoła chcąc upewnić się czy nigdzie nie ma McGonagall po czym rzekł cicho:
— Mogła zakazać nam zagrania w przyszłym meczu przeciwko Krukonom.
Jeanine zrobiła taką minę jakby dopiero co ujrzała Dementora.
— Chyba rzuciłabym się wtedy z wieży astronomicznej...
Nadszedł najmniej wyczekiwany przez Jeanine i Regulusa weekend.
Tego dnia stawili się o siódmej rano w gabinecie Profesor McGonagall, która nakazała im oddać swoje różdżki na czas szlabanu.
— Obrzydliwe — jęknęła dziewczyna szorując ubikację — Przysięgam, że zaraz zwymiotuję.
Regulus aż pozieleniał na twarzy, kiedy otworzył kolejną kabinę.
— Coś takiego mógłby zostawić troll górski a nie człowiek — wymamrotał chłopak zatykając sobie nos.
Po intensywnych godzinach czyszczenia ubikacji nadszedł czas na lunch.
— I po co ta przerwa? — zapytała Ślizgonka szorując swoje ręce w zlewie — Po powrocie tutaj zwrócę cały lunch... Jaka byłam głupia zgadzając się na Twój plan.
— No oczywiście — powiedział oburzony Regulus — Bo wyrwanie języka temu Gryfonowi było lepszym pomysłem!
— Przynajmniej skuteczniejszym.
Regulus był tak wstrząśnięty dzisiejszym szlabanem, że kiedy przepuszczał dziewczynę w drzwiach, syknął jedynie:
— Jeszcze jedno słowo a przysięgam, że zrobię Ci krzywdę, Jean.
— Cokolwiek zamierzasz, oszczędź chociaż moje oczy — odparła dziewczyna — Chciałabym patrzeć jak wywalają Cię za to z Hogwartu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro