~ 11 ~
___________________
„Nie jest ważne, kim kto się urodził, ale czym się stał"
___________________
Po tamtym niespodziewanym i impulsywnym pocałunku cała szkoła żyła w świadomości, że to był tylko głupi zakład między dwójką Ślizgonów i tamtejszy pocałunek nic nie znaczył.
Prawdę znali jedynie Regulus i Jeanine, którzy doskonale wiedzieli, że żaden zakład nie istniał, a to co się wydarzyło zaskoczyło ich znacznie bardziej niż resztę szkoły.
Mimo wszystko oboje przybrali kamienną twarz i zachowywali się jakby nic takiego się nie miało miejsca.
Tego dnia Regulus wraz z kilkoma Ślizgonami rozprawiali o Czarnym Panie, którego praktycznie wszyscy Ślizgoni podziwiali i popierali.
Chłopak jednak nie potrafił się skupić.
Zarówno jego myśli, jak i wzrok wciąż wędrowały do złośliwej Ślizgonki, która w tym momencie pisała zaległy esej dla Profesora Slughorna.
— Hej, Jean. Potrzebujesz może pomocy?
Do dziewczyny dosiadł się Douglas, częstując ją dyniowymi ciasteczkami.
Jeanine chwyciła jedno ciastko, uśmiechając się uprzejmie do kolegi po czym odparła:
— Już prawie skończyłam, zostało mi jeszcze podsumowanie.
— Pewnie jesteś wyczerpana. Wczoraj zagrałaś świetnie! — rzekł radośnie Douglas i zapytał — Masz może ochotę na spacer?
Jeanine zerknęła na wielki zegar wiszący nad kominkiem, na którym widniała godzina dziewiętnasta.
— W sumie chętnie powdycham świeżego powietrza — odparła Ślizgonka zwijając pergamin i chowając go do torby.
Regulus widząc jak Jeanine wraz z Douglasem podnoszą się z kanapy i ruszają w stronę drzwi, poczuł nieznane mu dotąd uczucie jakim była zazdrość zmieszana z gniewem.
Jeanine z Douglasem spacerowali po błoniach, rozmawiając o planach na wakacje, kiedy nagle usłyszeli cichy gwizd dobiegający ze strony Zakazanego Lasu.
Na dworze panował półmrok, toteż nie byli w stanie niczego dostrzec.
W tym samym czasie Regulus stał przy oknie, obserwując parę Ślizgonów, która zaskoczyła go swoim nagłym zachowaniem.
Regulusa przeszył niepokój, kiedy dostrzegł jak Jeanine wyciąga swoją różdżkę i rozświetla nią najbliższe drzewa.
A wtedy wszyscy zamarli.
Kilka metrów od Jeanine i Douglasa pojawiała się para olbrzymich oczu jarzących się złowrogo w świetle różdżki.
Douglas wydał z siebie cichy jęk i zaczął się wycofywać w stronę Zamku.
— Czy to jest... — zapytał dziewczyna zduszonym głosem — Akromantula?
Wielki pająk ruszył leniwie w stronę Ślizgonów.
— Przecież one unikają ludzi, dlaczego zawędrował aż tutaj? — Jeanine zadawała pytania, które pozostawały bez odpowiedzi.
Zerknęła przez ramie i dostrzegła, że Douglas jest już kilka metrów za nią, czekając na idealny moment do ucieczki.
Jeanine przeklęła Douglasa w myślach po czym sama zrobiła cichy krok w tył, kiedy nagle Akromantula wystrzeliła w jej stronę.
Ślizgonka nie miała czasu na reakcję, ponieważ wielki pająk powalił ją na ziemie, wytrącając różdżkę z ręki.
Douglas rzucił się biegiem w stronę szkoły, gdy nagle błysnęło jasne światło i głośne zaklęcie:
— Diffindo!
Regulus Black wycelował zaklęcie w najbliższe od Akromantuli drzewo, w skutek czego zwaliło się ono na wielkiego pająka z hukiem.
Roztrzęsiona Jeanine odczołgała się szybko od swojego napastnika.
Regulus podbiegł do niej, pomagając jej wstać na nogi po czym podniósł swoją różdżkę i celując w pająka szepnął:
— Avada Kedavra.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro