~II~ Zakazany Owoc ~
Piękna, kruczo włosa kobieta, ubrana w czerń odpoczywała w ogrodzie. Po śmieci swojej ukochanej córki nie potrafiła odzyskać ani wrócić do dawnego życia. Każdego dnia zastanawiała się czy gdyby tamtej ciemnej nocy pomogła cząstce swojej duszy czy ta nadal by żyła?.. Ledwo widzialna kropla łez spłynęła po jej bladnym policzku. Patrząc daleko przed siebie ujrzała umieśnioną sylwetkę mężczyzny który tak jak i ona spędzał czas w najbardziej oddalonych od pałacu zakątkach ogrodu. Siedział on na ogromnym kamieniu a w ręku trzymał książkę.
Powolnym krokiem udała się w jego kierunku. Nie rozmawiała z nim od dawna. Nie chciała aby tak ważny człowiek widział ją w takim stanie.
- Sułtanko... - Wyszeptał gdy ta cudowno oka stanęła tuż obok niego. Oddając jej należyty szacunek spojrzał na jej niewinną twarz.Tak bardzo było mu jej żal.
- Czytaj Paszo nie przeszkadzaj sobie... W czasie tego " ciężkiego " dla mnie czasu mój wnuk dużo chorował Dlaczego wy to wszytko przede mną ukrywacie? - Zapytała patrząc na niego pustym, bez uczuciowym wzrokiem.
- Pani medyczka zakazała ci się denerwować.
- No tak wielka władczyni Imperium Osmańskiego została całkowicie odcięta od władzy... - Po chwili w jej oczach pojawiły się łzy. - Najpierw odebrali mi córkę a teraz władzę... Wszyscy którzy zazdrościli mi mej potęgi patrzą na mnie ze współczuciem..Kemankes co ja mam zrobić? Jak poradzić sobie z bólem który rozrywa mi serce?..
- Sułtanko jesteś głową tego państwa. Wyrzekłaś się własnego sumienia aby dać szczęście tym których kochasz. Jestem zwykłym sługą który jest gotów oddać życie za ciebie. Nie wiem jak odmienić los i zabrać od ciebie tę rozpacz, ale wiedz jedno Kosem jesteś kobietą dla której bije moje serce. Jest to zakazana miłość na którą żadne z nas nie może sobie pozwolić. Kocham cię Sułtanko chyba nie może być większej miłości...
- Kemankes! - Krzyknęła wielka Sułtanka zrywają się ze snu .Jasne promienie słońca wpadały przez okna do jej komnaty. Był wczesny ranek.
- To tylko sen.. - Pomyślała rozglądając się wokół siebie. Cisza panowała w całym pałacu a świt powoli zaglądał w jego mury. Valide Sultan delikatnie podniosła się do pozycji stojącej, zarzuciła na siebie cienki, jedwabny materiał i udała się powolnym krokiem w kierunku tarasu. Blask słońca oświetlał wody Bosforu. Spojrzawyszy w górę ujrzała jego sylwetkę. Stał na tarasie należącym do jego komnaty. Był delikatnie uśmiechnięty gdy dostrzegł jej postać. Władczyni Haremu odwróciła wzrok aby znów patrzeć tylko przed siebie.
- Straciłam rozum.. Moje serce zaczęło bić do tego człowieka zakazanym uczuciem.... A może to tylko przyjaźń?... Ach Kösem nie oszukuj samej siebie, dobrze wiesz że zakochałaś się do szaleństwa w tym którego zwą Wielkim Wezyrem Kamankesem Mustafą Paszą...... Ben Kosem! Moje serce od dziś przestaje bić nienawiścią od teraz będzie w nim tylko miejsce na miłość ...
****************************
Witajcie Moi Kochani ❤ 💋 Oto Nowy Rozdział Naszej Historii 💋💋 Wszelkie Pytania Jakie Do Mnie Kierujcie Piszcie W Komentarzach 😘 Trzymajcie Się Ciepło 💝💋💗 Za Wszystkie Błędy Z Góry Przepraszam 🙏 💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro