~I~ " Ciernie Rozpaczy "
Był chłodny styczniowy wieczór. Przecudownej urody kobieta odpoczywała właśnie popijając szerbet w jednej z ogromnych komnat pałacu Topkapi rozmyślając o tym jaka jest szczęśliwa. Jej córka Gevherhan kilka dni temu została małżonką Silhatara Paszy. Atike od czterech lat była już żoną Mehmeda Paszy któremu urodziła córkę i dwóch synów a do tego była jeszcze w kolejnej ciąży. Jej synowie Kasim i Ibrahim wyjechali do prowincji aby tam w imieniu Sułtana Murada rządzić państwem. Reszta jej córek które już dawno wyszły za mąż wiodły spokojne życie wraz ze swoimi rodzinami po za stolicą.
- Pani..! Mam dla ciebie złą wiadomość..! - Krzyknął Haci Aga wbiegając z prędkością światła do komnaty władczyni haremu - Nie wiem jak mam ci to powiedzieć Sułtanko... To straszne.... - Jąkał się eunuch.
- No wyduś to z siebie! - Krzyknęła Valide Sultan ledwo utrzymujące swoje nerwy na wodzy.
- Sułtanko.... Twoja córka Atike zaczęła rodzić..Poród odbył się dość szybko... Sułtanka powiła księcia... Niestety.... Twa córka zmarła przy porodzie..... - Słowa Haci Agi uderzyły z ogromną siłą w serce wielkiej pani pałacu . Niespodziewała się tak tragicznej wiadomości. Kubek z aromatycznym napojem natychmiast opuścił dłoń Sułtanki i znalazł się na czerwono złocistym dywanie.
- Chcę zostać sama.... - Wyjąkała Sułtanka załamującym się już głosem.
- Pani... Te nie jest dobry po..
- Wynoś się stąd!! - Wykrzyczała Valide przerywając eunuchowi. - Nie chcę nikogo widzieć!
Gdy sługa opuścił jej komnatę nogi ugieły się pod ogromem jej bólu i już po chwali upadła na kolana zalewając się łzami.
- Boże dlaczego odebrałeś mi moje ukochane dziecko?! Dałeś mi wnuka a zabrałeś córkę! Dlaczego?! Czym ci zawiniła ta niewinna istotka że odebrałeś memu wnukowi matkę?! Co zresztą jej dzieci?! Jak poradzą sobie bez swej rodzicielki? Jak ja poradzę sobie bez cząstki mego ciała .... - Krzyczała i łkała z rozpaczy chowając swą twarz w dłoniach. Nagle poczuła silną dłoń na swym ramieniu. Podniosła swój wzrok i ujrzała jego brązowe i pełne nadziei oczy.Ten który zwał się Wielkim Wezyrem Kamankesem Mustafą Paszą spoglądał na jej piękną aczkolwiek mokrą od łez twarz.
- Pani...Błagam cię nie rozpaczaj... Być może tak musiało być... Może śmierć twej ukochanej córki była konieczna...- Wyszeptał mężczyzna upadając przed nią tak samo jak ona to uczyniła.
- Co ty tam wiesz..? Jesteś zwykłym sługą tego Imperium a ja.... Jestem ogniem który będzie płonąć do ostatnich chwil istnienia tego państwa! Odeszła jedna część mojej duszy na tym świecie! I ty śmiesz twierdzić że tak musiało się stać!? - Nieoczekiwanie Wielka Sułtanka wstała, uniosła dumnie swe ciało i spojrzała przed siebie. Kemankes spoglądał na Kosem nie wiedząc co się zaraz wydarzy. Pani dnia i nocy nie zważając na obecność swego poddanego podbiegła do swego biurka niszcząc wszystko co się na nim znajdowało. Zdezorientowany sługa podbiegł do kobiety i szybkim ruchem przytulił ją jak najmocniej potrafił.
- Nie!! - Krzyknęła delikatnie wyrywając się z jego uścisku.
- Gdyby nie to przeklęte dziecko... Gdyby nie ta ciąża... Ten cały poród.. Atike by żyła!! Moja córeczka umarła bo ja nie potrafiłam jej pomóc.... - Krzyczała z ogromną rozpaczą Kosem uderzając z całej siły w umieśniony tors Wielkiego Wezyra. Ta która sprzeciwiła się losowi po chwali znalazła się w jego silnych ramionach nie zwracając uwagi na to że jeśli ktoś by ich teraz zauważył, oboje stracili by życie. Kosem wtulona w ciało mężczyzny czuła się jak mała , bezbronna dziewczynka płacąca z powodu tęsknoty za swą rodziną. Pierwszy raz poczuła jak jej serce zaczęło bić miłością do tego obcego dla niej do tej pory człowieka.
- Czy to miłość? Przecież to nie możliwe! Czy me serce które biło z nienawiści do wszystkich mych wrogów nagle zaczęło bić zakazaną miłością do tego mężczyzny? - Te słowa krążyły po głowie Wielkiej Valide Kosem Sultan...........
Witajcie moi kochani ❤ 💋 Oto pierwszy rozdział naszej nowej opowieści ❤ Liczę że wam się spodoba 💝 💋 Wszystkie swoje pytania możecie zadawać w komentarzach ❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro