Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ Szukaj mnie.. ~ X

W życie nie chodzi o to żeby czekać aż burza przeminie chodzi o to żeby nauczyć się tańczyć w deszczu.. Ona kobieta ze snów..Szukał jej cierpliwie, dzień po dniu..Starał się podążać jej śladem... Aż w końcu nastał ten dzień..Upragniony, wyczekiwany..Po tylu latach w końcu odnalazł na nowo drogę do jej serca... Było to gdy poranne promienie wiosennego słońca odbijały swój majestatyczny blask od wczesno porannej rosy... Stupot kopyt niósł się w najdalsze części lasu.... Ich dwoje pędziło przez świat aby dotrzeć do kolejnej z wiosek których ogromną ilość już odwiedzili aby odnaleźć w końcu tą którym jest tak bardzo brakowało... W oddali dostrzegli niewielką chatę a przed nią biegającego małego chłopca.. Tuż obok niego siedział trochę starszy który rzeźbił niewielki przedmiot z drewna....
- Hej wy tam!Czego ku szukacie!? - Krzyknął starszy z chłopców który dostrzegł jadących mężczyzn.
- Spokojnie chłopcze.. Przybyliśmy w dobrych zamiarach... - Odparł Haci zsiadają z konia i kierując się ku nieznanej mu jeszcze osobie .
- Szukamy tu pewnej kobiety.. Zaginąła kilka lat temu... - Oznajmił Kemankes podążając za Agą. - Jesteś tu sam z tym małym chłopcem?
- Mój tata pojechał daleko do miasta na targ a moja macocha poszła do lasu jak co rano nazbierać drewna na opał...
- Macocha? To oznacza że nie masz matki? A ten mały to twój brat?  - Zapytał Wielki Wezyr aby jak najszybciej dowiedzieć się czegoś na temat tej rodziny.
- Matka zmarła przy moim porodzie a ten mały to syn mojej macochy i mojego ojca. - Powiedział chłopiec wskazując na biegające dziecko - Haci!! - Krzyknął chłopiec. W tej samej chwili dziecko podbiegło do brata.
- Haci? Tego tutaj też zwą Haci Aga - Zaśmiał się mężczyzna wskazując na swego towarzysza.
- Macocha dała mu tak na imię bo gdy trafiła do naszego domu pamiętała tylko to imię.. Człowiek który ją tu przeprowadził ponoć twierdził że straciła pamięć gdy zabójcy napadli na jej powóz w lesie..Mówił że zwą ją Anastazja... Podobno była to jakaś ważna kobieta ale kto by to wspominał... Serce Kemankesa który usłyszał te słowa zaczęło szybciej bić.. Czyżby to była mowa o niej? O tej pięknej kobiecie za którą łza każdej nocy spływała na marmurowe podłogi pałacu...
- Yahya!! - Nagle usłyszeli to czego żaden z nich się nie spodziewał... Ten głos który przeszył ich duszę i serce.. Kemankes ze łzami w oczach powoli skierował głowę w kierunku za sobą..
Gdy dostrzegł postać przed sobą na moment przestał oddychać... Nie był nawet w stanie wypowiedzieć  jednego słowa... Po jego zmęczonych już od tęsknoty policzkach na których wyrzeźbiły się ślady po łzach które opuściły jego ciemne oczy po tylu latach rozpaczy tym razem zaczęły spływać łzy radości i zaszokowania....
Ujrzał najpiękniejszy dar o którym marzył całe swoje życie... To była ona.. Jego ukochana, jedyna, jego róża, gwiazda, jego słońce, jego noc, jego miłość, jego całe życie...
- Sułtanka Kösem... - Wyszeptał tak samo zszokowany Haci Aga.. On tak samo jak jego przyjaciel czekał na dzień w którym znów zobaczy Panią swojego życia.. To ona władzała całym światem ale także jego życiem i jego śmiercią... Był jej jedynym, najwierniejszym sługą który był gotów służyć jej aż do śmierci... Stojący obok jego Kemankes zaczął z niedowierzaniem osuwać się na ziemię..
- Paszo! - krzyknął Aga powoli pomagając przyjacielowi aby nie upadł.. Sułtanka pobiegła do nich i rzuciła się na pomoc obcemu jej człowiekowi...
- Yahya! Przynieś wody.Tylko szybko!. - Kobieta zaczęła delikatnie kłaść silnego mężczyzna na ziemię tak aby nie uderzył o żaden kamień i aby nic poważniejszego mu się nie stało.. - Zwą mnie Anastazja.. Kim wy w ogóle jesteście i co tutaj robicie? - Zapytała Sułtanka nie rozpoznając najważniejszych mężczyzn w jej dotychczasowym życiu..
- Pani? Nie poznajesz nas? Przecież to ja! Twój najwierniejszy sługa, powiernik wszystkich twoich tajemnic... Pani spójrz na mnie i dobrze mi się przyjrzyj.. Na pewno sobie przypomnisz...
- Te oczy... Ty jesteś.. Pamiętam..Jak mogłabym cię zapomnieć... Mój drogi Haci Aga!! - Krzyknęła Valide Kösem rzucając się mężczyźnie na szyję.. On wtedy przyjrzał się jej dokładnie.. Miała na sobie podartą chustę z pod której wystawały jej kruczo czarne włosy które nadal pachniały pomarańczami i jaśmniem... Nadal była tak piękna jak kiedyś...
- Sułtanko jak to wspaniale że odzyskałaś pamięć.. Jaka ogromna radość na mnie spłonęła wiedząc że mnie poznałaś.. Ten chłopiec wszytko nam powiedział.. Zabierzemy cię stąd Pani do pałacu.. Sułtan będzie uradowany twym powrotem Sułtanko..
- Wybacz Haci ale ja pamiętam tylko ciebie.. Dlaczego mówisz do mnie Sułtanko?.. Czy ja należę do Sułtańskiej rodziny? I kim jest twój towarzysz z którym tu przybyłeś? - Zapytała kobieta puszczając swojego przyjaciela i lekko odsuwając się od niego..
- Valide Kösem Sultan.. Jesteś matką samego Sułtana Murada IV.. A ten mężczyzna.. - Oznajmił Aga wskazując na przytomnego już Kemankesa który ze łzami w oczach patrzył na swą ukochaną..
- Pani mężczyzna ten to twój przyszły mąż.. Wielki Wezyr Kemankes Mustafa Pasza.. Szukał cię wraz ze mną... Pani on tak samo jak ja bardzo za tobą tęsknił..
Piękno oka delikatnie spojrzała w oczy człowieka leżącego obok niej.. Nie pamiętała go.. Nawet jego oczy mówiły jej że jest to ważny dla niej mężczyzna lecz ona nie potrafiła przypomnieć sobie tej postaci..
- Wybacz Paszo lecz moja dusza, oczy ani serce cię nie pamięta... Haci.. Mógłbyś nas na chwilę zostawić samych? - Zapytała Kösem Sultan próbując pomóc wstać Wielkiemu Wezyrowi..
- Oczywiście Pani.. Za pozwoleniem..- Sługa posłusznie oddalił się w stronę miejsca które teraz było jej domem..
- Odnalazłem cię Kösem..Odnalazłem..
Moja ukochana nie musisz mnie pamiętać.. Najważniejsze że znów jesteś ze mną.. Wierzyłem że żyjesz.. Nigdy nie straciłem nadziei... Chodźmy stąd Sułtanko... Twoje dzieci tak bardzo za tobą tęskniły... Wrócimy do pałacu.. Sułtan wyraził zgodę na nasz ślub.. W końcu zostaniesz moją żoną... Kösem.. Spójrz na mnie.. Przecież nie mogłaś mnie zapomnieć.. Nasze wspólne dnie i noce.. Walczyliśmy z całym światem aby nasza miłość nigdy nie umarła... - Oznajmił mężczyzna kładąc swą dłoń na różanym policzku swej ukochanej. Przez ciało Sułtanki przeszedł dreszcz. Czuła że zna tego mężczyzne, że w jej sercu znajduje się jakaś część miłości do tego człowieka lecz jej umysł nie potrafił wrócić wspomnieniami do przeszłości..Nagle z chaty obok wybiegł mały chłopiec i pobiegł do nich.. W tej samej chwili Sułtanka dostrzegła podobieństwo w wyglądzie małego dziecka i Paszy który również spojrzał na chłopca..  Jedna myśl krążyła jej w głowie.. Czyżby dziecko które nosiła gdy trafiła do tego domu mogło być owocem miłości jej i mężczyzny stojącego tuż przed nią.. Czy Haci to synek właśnie tego człowieka.. Ona nigdy nie kochała swego obecnego męża.. Gdy przeprowadzono ją do tej chaty była już brzemienna.. Oznaczało to że w jej życiu był ktoś kogo musiała kochać aby powierzyć mu swe życie w jego ręce...
- Wybacz.. - Odparła zdejmując rękę Wezyra i delikatnie ją ujęła po czym odsunąła swą dłoń. - To mój synek.. Nie mogę stąd odejść i go zostawić.. Umarła bym z tęsknoty za nim.. Proszę cię jeśli nie chcesz mnie krzywdzić to odejdź stąd nie nigdy tu nie wracaj.. Nie porzuce mojego dziecka... - Powiedziała obejmując małego chłopca który z zakłopotaniem patrzył w oczy Wielkiego Wezyra..
- A więc zabierzemy go do pałacu.. Nie obawiaj się nie zostanie tutaj.. Zapewnimy mu dostatnie życie w pałacu.. Jesteś władczynią tego świata.. Najpotężniejszą z kobiet na tej ziemi.. Weź dziecko i wróć ze mną tam gdzie nasze życie połączyła zakazana miłość..
- Ten chłopiec.. To dziecko..- Sułtanka już chciała oznajmić Paszy że to być może jest również jego dziecko lecz w ostatniej chwili się powstrzymała - Nie ważne.. Zgoda niech tak będzie zgodzę się iść tam gdzie mi każesz lecz pod jednym warunkiem.. Obiecaj że mi oraz memu dziecku nic się nie stanie.. Że nas nie zostawisz..
- Przysięgam że od tej pory już zawsze będę przy tobie.. - Kemankes delikatnie  objął smukłą i delikatną postać która kiedyś była silną i waleczną kobietą przed którą drżało całe Imperium.. - Wiesz w pałacowym ogrodzie znów rozkwitły jaśminy oraz twoje ukochane róże .. - W tej chwili Kemankes wyjął zawinietą w fioletową chusteczke róże która była symbolem ich wielkiej miłości....

**********************
Witajcie Kochani ❤ Oto kolejny rozdział naszej historii ❤ Jeśli wam się podobało zostawcie 🌟 lub 🇰🇴🇲🇪🇳🇹🇦🇷🇿 ❤ Szczerze mówiąc jakoś nie jestem do końca przekonana co do tego rozdziału ale liczę że wam przypadnie do gustu ❤ Do zobaczenia!! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro