Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ Prawdziwia miłość ~ IX

Na świecie nie istnieje większa rana niż czyjaś nie obecność . Nastała cicha i czarna noc. Tak czarna jak oczy tej dla której gotów był zaprzedać duszę samemu diabłu. Te oczy.. Ilekroć myślał o jej spojrzeniu tym bardziej jego serce pękło na coraz to drobniejsze kawałeczki. Wszyscy wokół powtarzali - Czas leczy rany...
Czas nie leczy ran, on tyl­ko uśmie­rza ból. Wys­tar­czy nieos­trożny krok, a ra­ny od­no­wią się ze zdwo­joną siłą.
- Łuczniku... - Z rozmyślań wyrwał go stłumiony głos Haci Agi który od zaginięcia jego pani stał się powiernikem wszystkich trosk oraz całej rozpaczy Wielkiego Wezyra. Z całej siły dbał o to aby Pasza skończył swe smutki zatapiać w winie co powodowało że zaczął tracić zdrowy rozsądek a co najgorsza odciął się od całego doczesnego świata .
- Strażnicy mówili że znów piłeś.. Paszo tak nie można.. Pomysł co by zrobiła Sułtanka Matka gdyby się dowiedziała o tobie takich rzeczy..
- Dziś o wschodzie mi się przyśniła.. Jej delikatne i czułe spojrzenie przenikało jak promienie wiosennego słońca przez moje zrozpaczone serce... Śnieg który osiadł na jego dnie rozpuścił się przyjmując formę wczesno porannej rosy... W ręku trzymała jaśminy.. Wiesz, dziś w pałacowym ogrodzie wyrosły jaśminy... Jaśminy.. Jej ukochane kwiaty..
- Ach Paszo...Tak trudno słuchać mi tego co mówisz.. Wiem że serce nie sługa ale.. Pora spojrzeć prawdzie w oczy... Nasza sułtanka..Ach Łuczniku.. Ona... Ona już do nas nie wróci... Choć nie wiem jak byśmy w to nie wierzyli taka niestety jest szczera prawda...
- Jak śmiesz tak mówić!! Jakim prawem wydałeś na naszą sułtankę wyrok śmierci!? Ona żyje a ty się jeszcze przekonasz że popełniłeś ogromny błąd wypowiadając te słowa!!
-Wielki Wezyrze Kemankesie Mustafo Paszo opamiętaj się wreszcie! Minęło już tyle lat a ty wciąż wierzysz w cuda! Z dnia na dzień umierasz z tęsknoty za Valide Kösem Sultan . Nasza pani zawsze mawiała że najważniejsze jest dobro Imperium więc się zastanów czy popadają w rozpacz nie doprowadzisz do upadku naszego państwa..  . Sułtanka Kösem już nie wróci... Musimy się z tym pogodzić... - Pojedyńcze łzy delikatnie spływały po policzku eunucha. Wiedział że wypowiadając te słowa okłamywał swe serce a nawet duszę. On który był zwykłym sługą nadal wierzył w to że pewnego dnia stojąc przed jej komnatą usłyszy głos wzywający jego imię tak jak dawnej.. Rozum mówił jedno a serce podpowiadało drugie... Choć i jego ogarniał wielki żal musiał postawić sprawy jasno i dać do zrozumienia Paszy że musi unieść ten ogromny ciężar na swych barkach i postarać się żyć tak jak kiedyś. Wierzył że właśnie tego chciała by ta którą zwano najpiękniejszą na tym świecie.
- Zejdź mi z oczu.. Nie chcę cię widzieć!! Rozumiesz!? Idź precz!! - Zaczął wykrzykiwać Kemankes potrząsająć eunuchem który był już w delikatnie podeszłym wieku.
-  Zaczekaj! - Zawołał puszczając Haci Agę - Skoro tak twierdzisz to dlaczego jeszcze tu jesteś?! Opuść pałac i żyj samotnie zdala od walki i ciągłych intryg... Co cię tu trzyma?!
- To samo co ciebie Łuczniku! Wiem że moje życie jest nic nie warte bez naszej pani więc nie mam już nic do stracenia.. Jeśli się zgodzisz pomogę Ci ją odnaleźć... Wspólnymi siłami odzyskamy naszą Sułtanke...
- Haci..  Przyjacielu.. Choć ty mi powiedz... Gdzie szukać? Kogo pytać?  Gdzie zacząć? Gdzie mam pokładać jeszcze nadzieję która we mnie tkwi?!
- Kemankesie nie wiem czy decyzja którą podejmę jest słuszna ale..  Powinniśmy spróbować szukać sułtanki na własną rękę..
- Co masz przez to na myśli? - Mężczyzna wskazał słudze obok niego miejsce na ottomanie czekając aż ten zacznie odpowiadać na jego pytanie.
- Nasz Władca już dawno zaprzestał poszukiwań. Dla dobra państwa zakazał wręcz wznawiać prób odnalezienia Sułtanki. Tych którzy sprzeciwią się jego woli czeka tylko jedna kara...
- Co ty wygadujesz?!  Przecież Valide Kösem Sultan to matka Sułtana Murada... Przecież nasz Władca nie mógł podjąć tak okrutnej decyzji..
- A jednak... Murad IV tak samo jak ty nasz drogi Łuczniku nie potrafi poradzić sobie z tym że jego matki być może już nigdy przy nim nie będzie. Dlatego też postanowił znaleźć drogę ucieczki od wszelkich zmartwień i trosk.. Zdecydował że przyjmie do świadomości że Sułtanka Kösem nie żyje i tak uwolni się od ciężkiej choroby która niszczy jego sumienie - rozpaczy... Ty mój drogi wybrałeś inną drogę.. Twoje serce podpowiada ci że nasza pani nie umarła... Dobrze więc.. Jestem gotów odejść z tego świata za cenę odnalezienia Sułtanki Matki..
- Nigdy nie wiedziałem aż do tej pory że z Sułtanką łączyła cię taka więź Haci.. Zawsze miałem cię za przewrażliwionego głupca który na każdym kroku widzi tylko grzech i z ogromną przesadą troszczy się o naszą panią... - Koniec ust Paszy delikatnie uniósł się do góry.
- Ludzie widzą w innych to co chcą dostrzec... Często nie potrafią choćby wyobrazić sobie tego że ktoś kto żyje jako zwykły sługa nie mający własnego domu ani rodziny może mieć w sercu choć odrobinę dobroci..
Wiele lat temu gdy byłem sługą zmarłej przed laty Sułtanki Handan moje życie było zupełnie inne. Było pełne kolorów i barw szczęścia... Gdy Sułtanka pokochała mężczyznę zwanego Derwisz Pasza wszystko się zmieniło... Moja pani umarła po utracie ukochanego któremu życie odebrał sam Sułtan Ahmed... To była zakazana miłość tak samo jak twoja i Sułtanki Kösem.. Przyżekłem sobie wtedy że nigdy nie pozwolę aby los Sułtanki Kösem po śmierci Sułtana Ahmeda potoczyły się tak samo...
I wtedy pojawiłeś się ty.. Któregoś dnia po twym przybyciu do pałacu dostrzegłem uśmiech na twarzy mej pani.. Był on pierwszym odkąd umarł nasz dawny władca... Wiedziałem że to nie wróży najlepiej i nie myliłem się.. Ileż moja pani wylała przez ciebie łez... Wtedy gdy odnaleźliśmy ją w ogrodzie z powodu tego że się jej wyrzekłeś ona i tak nie przestała dażyć cię uczuciem.. Po dziś dzień pamiętam każdą ciemną noc gdy stojąc jak zawsze u drzwi jej komnaty słyszałem cichy płacz dobiegający za ściany... Słyszałem każdą łzę opadającą delikatnie na marmurawą posadzkę... To były łzy rozpaczy.. Sułtanka zawsze przed wszystkimi była silną i niezależną od nikogo kobietą.. Tylko ja wiedziałem jaka jest prawda.. Pod ciężką zbroją która dzieliła ją od świata kryło się złote i delikatne serce... Gdyby nie to Paszo że sama twoja obecność dawała jej odrobinę radości i pomogła zapomnieć o tym że gdy tylko nastanie kolejny dzień znów będzie toczyła walkę z całym światem, nigdy nie dopuścił bym do tego że złamie wszelkie zasady dla takiego człowieka jak ty..Choć jesteś Wielkim Wezyrem bez woli Sułtana nie miałeś prawa zbliżyć się do Sułtanki Kösem.. Oboje otrzymaliście wielką łaskę.. Wszyscy wierzyli że Murad to bezlitosny tyran który dla własnych korzyści był w stanie zniszczyć wszystko co stało na jego drodze.. Prawda okazała się zupełnie inna.. Nasz władca nigdy nie był taki jak jego poprzednicy.. Choć wiele razy zbłądził zawsze powracał na właściwą drogę.. Nawet ja Haci Aga teraz już mam pewność że Sułtan podjął najlepszą decyzję.. Wielka miłość to prawdziwa miłość.......

 *********************
Witajcie kochani 💕
Oto kolejny rozdział naszej historii 💝 Jeśli wam się spodoba liczę na wasze 🌟 i 🇰🇴🇲🇪🇳🇹🇦🇷🇿🇪 ❤
Do zobaczenia w następnym rozdziale....
Ciąg dalszy nastąpi 💋💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro