67
Jestem pewien, że coś się stało. Zbyt długo nie mam żadnej informacji od Dylana ani Niny. Nie dostałem też żadnej informacji o jakimkolwiek wypadku, więc zdarzyło się coś dużo gorszego. Znów pewnie zaatakował jakiś z moich dawnych współpracowników.
— Rosjanie ostatnio mają zbyt wiele na głowie by dać radę zaplanować atak na pana rodzinę. A Czeczeni mają tak zwaną wojnę domową i walczą między sobą o zdobycie władzy — mówi Dorian, a ja przymykam oczy ze złości.
Kurwa teraz nie mam ani jednego punktu zaczepienia. Nie mam pojęcia co robić.
Znowu tracę dziecko, a teraz i także kobietę, którą kocham.
— Szukaj dalej! One mają się jak najszybciej znaleźć — oznajmiam, a następnie wychodzę.
Wiem, że powinienem szukać razem z nim, ale znam sobie dobrze i wiem, że do niczego mu się nie przydam. Jeszcze i jego będę dekoncentrował.
Nie jestem jednak w stanie usiedzieć w miejscu. Muszę pojechać w jedyne miejsce gdzie mogę się bez żadnych przeszkód wyżalić. Tam na pewno nie będę oceniany.
Wychodzę z domu, wsiadam do auta i jadę prosto na cmentarz. Do mojej Mii. W ciągu prawie pięciu lat byłem tam zaledwie kilka razy. Cztery lub pięć. Czuję ogromny opór na rzędu przychodzeniem tutaj, ale jednak czas mam potrzebę by porozmawiać z córką.
Zostawiam samochód na parkingu, a następnie maszeruje do mojej córki.
Gdy jestem już blisko grobu Mii to co dziwne zauważam tam Dylana. Ma na ręku dziecko i to jest Jenny. . A w drugiej trzyma broń. Jego pistolet jest zbyt blisko mojego dziecka.
Kurwa czy on oszalał?
Wiedząc jakim uczuciem darzył Mię nie powinienem był go dopuszczać do Jenny. To był błąd.
Powoli do nich podchodzę. Nie mogę działać pochopnie, ty chodzi o życie mojego dziecka.
Jak jestem kilka kroków za nim to nagle się odwraca..
— Nie spodziewałem się tu pana. Od dawna nikt poza mną jej nie odwiedza, zupełnie tak jakby wszyscy chcieli o niej zapomnieć. Jakby nigdy nie żyła — mówi głosem przepełnionym żalem. Jego słowa także bardzo mnie ranią.
Nigdy nie zapomniałem o swojej córce i nigdy tego nie zrobię.
— I co teraz ona ma zająć miejsce Mii? Jej matka jest siostrą i córką morderców Mii. Przez długi czas byłem zmuszony patrzeć jak Nina zamiast cierpieć za grzechy rodziny opływa w luksusy. Tak nie powinno być! — krzyczy, a moja mała zaczyna zanosić się płaczem. Tak bardzo chciałbym już wziąć ją na ręce i uspokoić.
— Oddaj mi Jenny — proszę.
— Nie! — odbezpiecza pistolet, a mi prawie serce staje.
Błagam nie moje dziecko.
— Mia zawsze chciała mieć młodszą siostrzyczkę — zaczynam mu opowiadać, bo mam nadzieję, że moje słowa do niego trafią. — Ja jednak nie chciałam kłopotów, kupowałem, więc jej najróżniejsze interaktywne lalki. Później nawet przyniosłem do domu kota. Ona od małego miała potrzebę zajmowania się kimś.
— Wiem — po jego wyrazie twarzy i zmieszaniu widzę, że podjąłem dobrą decyzję.
— Ona jednak dalej powtarzała, że chcę siostrzyczkę imieniem Jenny. Teraz na pewno by była bardzo smutna, że jej siostra płacze. Mia miała dobre serce, sam nie mam pojęcia jakim cudem udało mi się kogoś takiego stworzyć. Jestem pewien, że byłaby wściekła na mnie za to jak traktowałem Ninę.
Robię krok do przodu.
— Nie chcesz chyba zawieść Mii i skrzywdzić jej małej siostrzyczki.
Nagle wypuszcza broń z ręki, a ja szybki odbieram od niego dziecko i tulę ją do siebie.
Moje dziecko jest już bezpieczne tylko gdzie jest Nina.
Liczę na waszą opinię
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro