Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

53


— Odkąd tu jesteś mamy większy ruch, jeszcze nigdy tyłu mężczyzn tu nie przychodziło — śmieje się na słowa pani Matilde. Tu mężczyźni są bezpośredni, ale za tym bardzo mili. Nie to co Harry. Nie czuję się przytłoczona ich zalotami.

— Jest większy utarg, więc nie ma co narzekać. A mi tu coraz bardziej się podoba — po części udaje ten dobry humor. Nadal dręczą mnie koszmary, a na każdy niespodziewany dźwięk praktycznie podskakuje. Zręcznie to jednak ukrywam.

— Dlatego dostaniesz podwyżkę, na razie nie wielką, ale to zawsze będzie coś.

— Super — odpowiadam z entuzjazmem. Obecnie jednak wydaje tylko na jedzenie, mieszkanie i rachunki. Nigdzie nie wychodzę, bo nie chcę zwracać na sobie uwagi.

Nagle dostaje takiego zawrotu w głowie, że muszę się złapać za brzeg stołu. Na szczęście nie niosłam żadnej tacy.

— Nino dobrze się czujesz? — pyta się mnie pani Matilde. Ma zmartwiony głos.

— To jedynie zawrót głowy. Ostatnio słabo spałam, więc to pewnie przyczyna tego — tłumaczę, a następnie puszczam stół. Muszę trochę popracować nad nerwami, bo nawet miesiączki od pewnego czasu nie mam. Nie panikuje jednak to na pewno nie jest choroba, a nerwy.

— Nie możesz tak postępować. Zdrowie jest najważniejsze i trzeba je szanować. Wracaj do domu i jutro masz być wypoczęta i najedzona do syta, bo na moje oko to zbyt mało jesz.

— Proszę nie — może to głupie, ale lepiej się czuje w jej towarzystwie. Ona ma w sobie coś takiego, że mam poczucie iż przy niej nic mi nie grozi. To przykre, ale moja własna rodzina nie wzbudzała we mnie takich odczuć. — Tyle razy mówiłam, że uwielbiam tę pracę. Obiecuję, że jak tylko wrócę do domu to od razu się położę do łóżka. Chcę jeszcze zostać te dwie godziny.

— No dobrze, ale Pedro cię odwiezie do domu i tu już nie chcę słuchać żadnych pretensji — kiwam głową na tak.

Pedro to jeden z synów pani Matilde tylko jego zdążyłam poznać i naprawdę wydaje się bardzo miłym człowiekiem. Nie mogę powiedzieć, że jest moim rówieśnikiem, bo jest przed trzydziestką, ale nie uważam by to była jego wada.

***
— Nie tęsknisz za swoją ojczyzną? Anglii i Portugalia praktycznie nic nie łączy — pyta mnie Pedro jak odwozi mnie do domu.

Pedro to wysoki ciemnoki brunet. Zresztą tak jak każdy mężczyzna tutaj.

— Nie, w Wielkiej Brytanii nie czułam się dobrze, widocznie to nie było moje miejsce na świecie. Mój przyjazd do Lizbony był nagłą decyzją, której w ogóle nie żałuję.

— Widocznie to było twoje przeznaczenie. Szybciej nauczyłaś się języka niż ja — zaczynam się śmiać na jego słowa. To prawda okazałam się mieć ogromny talent do tego typu języków.

— Dlatego też nigdzie się stąd nie wybieram. Już jesteśmy na miejscu — mówię, a on parkuję pod moim blokiem. — Bardzo ci dziękuję za podwózkę — chcę wysiąść, ale on delikatnie łapie mnie za dłoń. Staram się nie wzdrygnąć i na szczęście mi się to udaje.

On nie może zauważyć, że boję się męskiego dotyku.

— Bardzo się cieszę Nino, że pojawiłaś się w naszym życiu, od twojego przyjazdu wszystko wydaje się być lepsze — lekko uśmiecham się na jego słowa, bo tak trzeba.

— Dziękuję, ja też jestem tu szczęśliwa. Do jutra — puszcza moją dłoń, a ja szybko wychodzę.

Czuję, że liczył iż zaproszę go do środka, ale ja naprawdę nie mam ochoty na żadne związki, które w moim wypadku zawsze kończą się źle.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro