51
Albo on się czegoś domyśla lub jego sadystyczne skłonności znowu dają o sobie znać. I jedna i druga opcja mocno mnie przerażają. Nie chcę znowu się bać, że w każdej chwili może mnie potraktować tak, że nie będę w stanie wstać z łóżka.
— Przecież nie odmawiałam ci jeśli chciałeś seksu nie ma powodu byś musiał mi zakładać ten pas — kurwa jestem taka zdenerwowana, że nie nazwałam go panem. Chociaż już sama nie wiem jak on woli być przeze mnie nazywany.
— Nie bierz tego do siebie. Po prostu mam ochotę trochę urozmaicić nasze życie erotyczne. Bądź pewna, że ci się spodoba — nie wierzę mu. Ja się do tego nie nadaje, może jestem dziwna, ale takie rzeczy mnie nie podniecają. Zbyt bardzo się boję. Nic nie prowadzę na to, że zawsze byłam strachliwa.
Chcę go poprosić by się nade mną zlitował, ale on zaczyna mnie rozbierać. A tak naprawdę to rwie moje ubrania czyli bluzkę i stanik.
Muszę go znieść. Teraz nic go już nie powstrzyma. Nie da się tego zatrzymać.
— A mogę cię rozebrać? — pytam, bo chcę go zmiękczyć. Teraz to muszę myśleć o przeżyciu. Już raz straciłam przytomność przez duszenie i wiem jakie to jest straszne.
I tak jak zadkładałam moja propozycja przypada mu do gustu, bo się uśmiecha, a następnie kiwa głową. Odsuwa się od mnie. Zdejmuje mu koszulę i spodnie, a następnie zabieram się za bokserki. Ściągam mnie i zauważam jego znaczną erekcję. Nie rozumiem jak wzbudzanie we mnie strachu może go tak podniecać. To nie jest normalne.
— Podaj mi sznur, który jest w szafce, mam ochotę cię związać — kiwam głową i wstaje. Ręce mi się trzęsą. Mój wzrok przykuwa pusty dzbanek po soku, który sobie przyniosłam. Jest do mnie odwrócony tyłem i jeśli teraz nie spróbuję to nigdy mi się nie uda od niego uciec.
Do końca życia będę z nim związana.
Chwytam za dzbanek i rozbijam mu go na głowie. Harry upada nieprzytomny na łóżko, a ja szybko biegnę po swoje ubrania i zaczynam je zakładać. Muszę wreszcie wykorzystać to, że mam dostęp do samochodu.
Na szczęście wcześniej w ramach zabezpieczenia wybrałam kilka tysięcy funtów i sobie je schowałam. Specjalnie wtedy opowiadałam Harry'emu, że wybrałam się na dość drogi kurs, ale on kazał mi się tym nie przejmować i nie zwracać uwagi na wydatki.
Widzę jak krew mu leci z głowy, ale nie mogę nic z tym zrobić. Jeśli teraz wezwę pomoc to on jak tylko dojdzie do siebie to mnie zabije. A ja nie chcę umierać i tak już wystarczająco na cierpiałam się za błędy mojej rodziny. Już wystarczy mojej pokuty.
Narzucam małą torebkę na ramię, a następnie jak gdyby nigdy nic wychodzę. Mam ochotę stąd wybiec, ale nie mogę sobie na to pozwolić. Jeśli wzbudzę choćby najmniejszy cień podejrzenia to będzie po mnie.
Docieram do auta i wyjeżdżam z posesji Harry'ego. Część mnie chce by umarł, ale druga część pragnie by przeżył. Kurwa czemu we mnie jest tyle sprzeczności.
Podjeżdzam do najbliższego bankomatu i wyciągam tyle kasy ile tylko się da. A następnie wrzucam kartę do studzienki kanalizacyjnej i to drugiej oddalonej kilka metrów dalej telefon i kluczyki do auta. Jestem pewna, że w każdym z nich był jakiś nadajnik.
Biorę taksówkę i każe się zawieść na lotnisko. Polecę gdziekolwiek, ważne by daleko od Harry'ego. Znajdę sobie najprostrzą pracę w jakieś kawiarni i zacznę prowadzić zwykle życie takie na jakie zasługuje.
Nie chcę każdego dnia budząc się bać w jakim on będzie nastroju i czy nie będę musiała ponieść konsekwencji za jego niepowodzenia.
Nina wreszcie się odważyła zawalczyć o wolność. Jak myślicie dobrze na tym wyjdzie czy wręcz przeciwnie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro