45
— W taki sposób to na pewno nie odzyskam kondycji — mówi do mnie Harry jak zajadamy się chipsami oglądając film. Uśmiecham się i biorę kolejnego chipsa. Są pyszne o smaku twarożku ze szczypiorkiem.
— Będzie się milej do ciebie przytulać jak nie będziesz już taki twardy — patrzy na mnie udawanym wściekłym spojrzeniem. Wiem jednak, że moje słowa go rozbawiły.
— O nie, jutro wracam do pracy nad moimi mięśniami. Nie wolno sobie popuszczać — mówi i wyciąga garść chipsów z miseczki, która znajduję się na moich kolanach. — A ja od dwóch tygodni nic nie robię.
Przewracam oczami na jego słowa. Czasem mógłby przestać zgrywać twardziela, przecież to normalne, że musi odpocząć po tym jak o mało co nie umarł. Nawet ja mam dla niego więcej wyrozumiałości.
— Ty to powinieneś się cieszyć, że żyjesz. Przestań się więcej wygłupiać i zacznij myśleć jeśli teraz będziesz się przemęczał to osłabisz organizm. A wtedy ja cię wyślę na jakieś rekonwalescencję. Będziesz żywiony marchewką z wodą i pił słabą gorzką herbatę.
— Mała sadystka — mruczy i daje mi buziaka w policzek. — Nie mam pojęcia jak bardzo się cieszę, że się o mnie martwisz. Pomimo naszych początkowych trudności wreszcie udało nam się znaleźć wspólny język i sam nie wierzę, że to robię, ale bardzo cię przepraszam za go jak cię więziłem i karałem. Musiałaś się wtedy bardzo bać.
Wszystkie złe wspomnienia wracają na jego słowa. Z całych sił staram się je odgonić, ale nie umiem. To zbyt silnie we mnie tkwi.
— Nie wracajmy już do tego — komunikuje, a następnie oddaje mu miskę i wstaje. — Chce mi się pić, idę na dół — mówię, a następnie wychodzę.
***
Zajeżdżam do kawiarni, bo mam ochotę na jakąś smaczną latte. Ostatnio widziałam reklamę, że mają tu pistacjową, a ja po prostu kocham ten smak. Wracam z wykładu na temat środowisk naturalnego. Bardzo mi się to przyda na moich studiach, a co najważniejsze było to dla mnie miłe oderwanie od rzeczywiści. Poza tym to, że Harry puścił mnie samą na miasto na kilka godzin to znaczy, że naprawdę obdarzył mnie choć minimalnym zaufaniem.
Wchodzą do pięknie urządzonego budynku. Czuć tu przyjemny zapach kawy i dominuje tu kolor brązu i karmelu. Podchodzę do lady i zamawiam sobie kawę na wynos i biorę jeszcze kawałek owocowej tarty dla Harry'ego.
Siadam przy stoliku i czekam na swoją kolej. Wciągam komórkę i zaczynam przeglądać strony internetowe.
— My chyba jesteśmy sobie pisani skoro ciągle cię spotykam — mam ochotę się roześmiać na słowa Josha. Przecież to on mnie zdradził. Chociaż może to nawet lepiej, bo w obecnej sytuacji to i tak nie mogłabym być z nim.
— Mam nadzieję, że niedługo to się skończy. Nie chcę na ciebie patrzeć, więc z łaski swojej zejdź mi z oczu zaraz i tak sobie jadę.
— Byłem u ciebie w domu i się dowiedziałem, że się wyprowadziłaś. Na początku sądziłem, że do jakieś koleżanki, ale popytałem trochę i podobno z nikim nie utrzymujesz kontaktu. Widziałem też jakim samochodem dopiero przyjechałaś. Co się u ciebie dzieje.
Owszem auto, które dostałam od Harry'ego jest warte fortunę, ale nie zamierzam się nikomu z tego tłumaczyć. A tym bardziej jemu. Pewnie podejrzewa, że mam sponsora. Nie zamierzam jednak wyprowadzać go z błędu. Nikomu nie będę się tłumaczyć.
— Postanowiłam zmienić swoje życie — zauważam jak kelnerka kładzie na ladzie moje zamówienie, więc podchodzę i je zabieram.
Josh jednak wychodzi za mną z lokalu.
— Zależy mi na tobie Nino, nie rozumiem czemu mnie skreślasz przez jeden błąd.
— Nic już dla mnie nie znaczysz — odwracam się i mówię mu prosto w twarz. Nie kłamie. On już się dla mnie nie liczy.
— Nie wierzę — odpowiada mi, a ja zmierzam do samochodu.
Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro