30
— Nie chcę byś tam wracała. Ten człowiek nie ma prawa cię przetrzymywać — mówi do mnie tata. Siedzimy razem na kanapie, a on mnie obejmuje ramieniem. Czuć od niego wyraźną woń alkoholu. Czyli nie zażegnał jeszcze tego problemu. Niedobrze.
— A jak jesteś tam traktowana? — pyta mama i widzę jak skanuje mnie wzrokiem. Dobrze, że odczekałam te kilka dni.
— Nie jest źle — odpowiadam wymijająco.
— Masz nowe ciuchy — odzywa się Matt. Chciałam założyć swoje ubrania, ale tym gestem mogłabym zdenerwować Harry'ego i jeszcze by odwoła mój wyjazd. Nie miałam odwagi spróbować.
— Tak, to prezent.
— On ci daje prezenty? Za co? — jego ton przybiera formę oskarżycielską. Jak on śmie mi coś sugerować? W odróżnieniu od niego nie zrobiłam niczego przez to ktoś niewinny mógłby ucierpieć.
— Dostałam prezent i głupio by było go nie przyjąć. Jakbyś nie zauważył to jestem na jego łasce i lepiej będzie dla mnie jak nie będę go niepotrzebnie denerwować.
— Daj spokój, bezpieczeństwo Niny jest najważniejsze — mówi tata i całuję mnie w policzek. Spoglądam na mojego nowoczesnego smartwatcha koloru rose gold. To także kupił mi Harry. Kurwa zostało i tylko piętnaście minut. Czemu czas tak szybko zleciał?
— Niedługo już muszę iść.
— Nie słoneczko. Nie zgadzam się żeby on znowu mi cię odebrał. Nie możesz cierpieć za nas — tata mocniej mnie do siebie tuli. Zawsze mieliśmy bliskie relacje, ale nie bywał aż tak wylewny. Ciekawe czy to tylko przez alkohol czy może przez wyrzuty sumienia. — Jak się urodziłaś to obiecałem sobie, że będę cię chronić. A teraz tak po prostu mam pozwolić byś wróciła do tego potwora? Nie.
— Ja też nie chcę byś do niego wracała — głos zabiera mama. Zgadzam się z rodzicami, ale nie mogę tego powiedzieć głośno. Harry i tak mnie do siebie ściągnie, a jeśli bym mu to utrudniła to dobrze by się to nie skończyło.
— Nie mamy wyjścia, dług i tak się powiększył, bo adwokat i kaucja sporo kosztowały. Kocham was wszystkich i postaram się jak najszybciej znowu do was przyjechać — daje buziaka w policzek tacie, a następnie mamie.
Wstaje i podchodzę do Matta, bo nie zamierzam się z nim rozstać w złości. Przytulam się do niego, a on też mnie obejmuje.
— Wybacz jeśli powiedziałem coś co cię zabolało, ale po tym pobycie w więzieniu zrobiłem się mocno drażliwy. Odprowadzę Ninę — mówi, a następnie chwyta mnie za rękę i prowadzi do drzwi wyjściowych. — Sypiasz z nim? — pyta wprost.
Nic mu nie odpowiadam. Jakim prawem on do mnie w taki sposób mówi?
— Nie oceniam cię siostro, wiem, że będąc u kogoś takiego musisz wykorzystywać swoje atuty by przetrwać. A on przecież nie obdarowywuje cię prezentami za nic.
— Robię to co muszę i nie zamierzam się z tego tłumaczyć — chcę wyjść, ale on chwyta mnie za ramię i nie pozwala.
— Spróbuj z nim porozmawiać i przemówić mu do rozsądku żeby przestał wreszcie nam szkodzić. Nie mam pojęcia co ja mu takiego zrobiłem, ale mam już dość. Nie zniosę więcej Nino — zabieram od niego dłoń i opuszczam dom nie oglądając już za siebie.
Matt nie jest w najlepszym stanie, więc nie jestem pewna czy mogę wierzyć w każde jego słowo.
Podchodzę do auta i siadam na przednim siedzeniu.
— Masz cztery minuty spóźnienia. Jeszcze jedna i musiałbym po ciebie iść — przewracam oczami na jego słowa. Szkoda, że mi jeszcze sekund nie wyliczyli.
— Przepraszam, zagapiłam się i nie sprawdzałam ciągle, która jest godzina. Myślę, że Harry nie będzie się na mnie za to gniewał.
Mój brat nie myśli zbyt trzeźwo, ale i tak muszę sprawdzić jego podejrzenia. Harry już tyle razy mnie zaskoczył, więc wiem, że po nim można się spodziewać wszystkiego.
Nie mogę jednak wprost o to zapytać. Muszę wymyśleć coś innego.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro