Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27


Uwielbiam długie kąpiele w gorącej wodzie., teraz jednak nie czuję się rozluźniona w wodzie, bo wiem, że jestem w łazience Harry'ego i on w każdej chwili on może tu wejść. Chociaż teraz to on może wszędzie naruszyć moją prywatność. Choć jakby się zastanawiać to ja nie mam żadnej prywatności.

— Kochanie umyć ci plecy? — i jak na ironię on właśnie teraz wchodzi z tym pytaniem.

— Nie, sama już to zrobiłam — oznajmiam i wstaje. Nie patrzę w jego stronę, ale wiem, że dokładnie skanuje mnie wzrokiem. Owijam się puchatym oliwkowym ręcznikiem.

— Na dworze jest ciepło, ale ciebie i tak przyda się rozgrzać, więc zaraz wracamy do łóżka. Zrobiłbym by ci herbatę tylko ty jej nie lubisz. To kawa czy jakaś gorącą czekolada może o smaku orzechowym. Zauważyłem, że lubisz czekoladki o tym smaku.

— Jest mi obojętnie — mówię, a następnie się wycieram i nakładam na siebie brzoskwiniowy szlafrok. Niestety nie mam nic innego by na sobie włożyć. Nie zamierzam trącić czasu na suszenie włosów, więc wracam do pokoju, a tam znowu ładuje się na łóżko. On i tak by mnie zmusił bym to zrobiła, więc nie ma sensu z tym walczyć.

— To wezmę nam latte z jakimś syropem. Obejrzymy sobie jakiś film, poprzytulamy się — nic nie odpowiadam, ale to co on mówi to czysta hipokryzja. On przecież ma gdzieś to co ja czuję, nie interesują go moje emocje.

Dobrze, że przynajmniej moi rodzice odzyskali już wolność. Teraz tylko ważne by Matt opuścił mury więzienne.

***
Mimo, że to ja mam wycieńczony organizm to Harry zasypia jako pierwszy. Z trudem wyplątuje się z jego ramion i od razu podrzucam tam poduszkę by się nie obudził. Nie mam zamiaru uciekać, ale potrzebuje pobyć teraz chwilę w samotności. Mam już dość, że on ciągle narzuca mi swoją osobę. A ja zawsze byłam typem introwertyka. Nie muszę mieć przy sobie multum ludzi.

Idę do swojego pokoju, a tam ubieram najzwyklejsze leginsy i granatową bluzkę na krótki rękaw. Nie mam mocno rzucających się w oczy śladów, więc nic nie stoi na przeszkodzie bym sobie urządziła krótki spacer. Choćby tylko po ogrodzie.

Jest on duży, więc będę mogła się przewietrzyć.

Kiedyś uważałam, że takie rezydencje jak ma Harry są tylko w filmach, że normalni ludzie, a tym bardziej mieszkający sami nie potrzebują tyle miejsca. Z powodzeniem można by tu urządzić ekskluzywny hotel.

Ogród także prezentuje się fenomenalnie. Jestem pewna, że Harry posiada przynajmniej z czterech ogrodników, którzy dbają by wszystko wyglądało tu idealnie. Pewnie przewija się tu masa ludzi, ale są oni mało widoczni. Są jak cienie, nie rzucają się w oczy przez co te miejsce jest jeszcze bardziej mroczne.

Ja jednak po tym co mnie spotkało nie boję się już. Maszeruje w najbardziej położne na uboczu miejsca na tej posesji.

— A ty gdzie się wybierasz? — praktycznie podskakuje ma dźwięk głosu tuż za mną. Odwracam się i widzę tego samego mężczyznę, który razem z Harrym mnie tu przywiozł.

— Z tego co mi wiadomo to mogę się poruszać po całej posesji, więc nie widzę powodu, dla którego nie miałabym sobie pochodzić po ogrodzie. A tak w ogóle to jest gdzieś w pobliżu park?

— Masz tu dość miejsca na spacery. A jeśli chodzi o park to spytaj pana Stylesa — komunikuje, a następnie ode mnie odchodzi.

Chyba jednak potraktowałam go zbyt obcesowo, a przecież nie mogę sobie tu narobić wrogów.

— Poczekaj! — wołam i biegnę za nim. — Przepraszam, że mówiłam do ciebie w taki sposób. Mam dziś po prostu gorszy dzień.

— Rozumiem — odpowiada dokładnie mi się przyglądając.

Nie mam pojęcia czy on jest dobrym materiałem na sojusznika, ale i tak nie mam innego wyjścia.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro