26
Głaszczę nieprzytomną Ninę po policzku, leży na moim łóżku. Teraz trzeba się nią zaopiekować. Mocno przesadziłem i teraz to widzę, lecz ona przez to kim jest wzbudza we mnie wielkie emocje i często nie potrafię się powstrzymać.
Co chwilę sprawdzam jej tętno, nie jest tragicznie, więc nie wzywam lekarza. Utrata przytomność była spowodowana strachem i wycieńczeniem, a nie brakiem tlenu.
Nina się budzi biorąc głęboki wdech, jest zdziwiona, że nadal jeszcze żyje. Dalej dotykam jej policzka, który jest zimny. Jest to efekt długiego przebywania w niskiej temperaturze.
— Wybacz mi skarbie, nie powinien był cię tak potraktować — mówię dokładnie to co ona chce ode mnie usłyszeć. Teraz nie ma sensu się z nią kłócić. — Byłem dla ciebie za ostry księżniczko.
Nic mi nie odpowiada tylko na mnie spogląda. Ma taki rozżalony wzrok.
— Twoi rodzice są już na wolności, a jeśli chodzi o brata to postaram się zrobić co tylko w mojej mocy by udało mu się wyjść za kaucją, ale niestety jego sprawa nie jest prosta — od samego początku miałem zamiar to zrobić jakby Nina inaczej podeszła do całej tej sytuacji to uniknęlibyśmy tych nieprzyjemności.
— Miał mnie pan zabić — ma zachrypniętym głos. Jest na tyle słaba, że nie ma siły by się mi wyrywać. I bardzo dobrze, nie chcę by znowu oberwała.
— Nie zrobię tego kochanie. Uwielbiam cię i niepotrzebnie dałem się ponieść emocjom. I nie nazywaj mnie już panem, dobrze wiesz jak się nazywam i uwielbiam jak mówisz moje imię.
— Skoro mnie pan nie zabił to chcę wrócić do domu — nawet w takim stanie mi się sprzeciwia. To zabawne, że ona jeszcze nadal sądzi, że da radę się ode mnie uwolnić. Naiwna dziewczynka.
Niestety to ona musi zapłacić za błędy swojej rodziny. Życie jest niesprawiedliwe i nic nie da się na to poradzić.
— Na pewno jesteś głodna, na co masz ochotę? — pytam i zamierzam zmienić temat. Później też ją wykąpie, bo jej śliczne czarne włosy straciły już swój blask. A ciepła woda na pewno by ją rozgrzała, bo jest bardzo wyziębiona.
— Na nic — kręcę głową na jej głupotę. Nie rozumiem czemu sama chce sobie szkodzić, ale ja jej na to nie pozwolę. Zależy mi by jak najszybciej odzyskała siły. — Chcę spać — mówi i odwraca się do mnie plecami.
A ja nie zamierzam się poddawać, więc idę po jedzenie i ciepłe picie dla niej.
***
Wmusiłem w Ninę jajecznicę, a ona poszła spać. Nie oponowałem, bo sen jest jej potrzebny do regeneracji organizmu, a poza tym widok jej nieprzytomnej sprawił, że powróciły do mnie te straszne wspomnienia, które na co dzień staram się od siebie odganiać. Z kluczem w dłoni wchodzę do pokoju, który wzbudza we mnie najgorsze emocje.
Przekręcam zamek i wchodzę do pomieszczenia o oliwkowych ścianach. Przez dwa i pół roku nic się tu nie zmieniło. Panuje tu ten sam bałagan co tego samego dnia gdy była tu ostatni raz.
Moja słodka Mia.
Córeczka, która była dla mnie wszystkim. Wychowywałem ja przez osiemnaście lat. Jak się pojawiła na tym świecie to sam nie byłem jeszcze pełnoletni, lecz szybko wzięłam się w garść, bo wiedziałem, że dla niej muszę to zrobić. Dbałem o nią jak najlepiej tylko umiałem.
Aż pewnego dnia została mi odebrana przez przeklętego Matta Davisa.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro