Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24


Jest lato, a ja trzęsę trzęsę z zimna. Jest tu cholernie chłodno, a ja nie mam się czym przykryć. Jestem też już głodna, bo zjadłam tylko lekkie śniadanie przez to, że nie lubię latać samolotem. Nie zamierzam jednak walić i błagać go o to by tu przyszedł. Cała ta sytuacja jest jego winą. Gdyby mój brat się o mnie nie martwił to na pewno by się nie babrał w żadne narkotyki. Musiał się za wziąć po tym jak przez długi czas się nie odzywałam. Bał się o mnie i postanowił za wszelką cenę mnie uwolnić.

Czemu bardziej nie walczyłam o kontakt z moją rodziną? Może wtedy by do tego wszystkiego nie doszło.

Kładę się na prowizorycznym łóżku i staram się zasnąć. Najlepsze dla mnie będzie chwilowe oderwanie się od rzeczywistości.

Jestem przyzwyczajona do przykrywania się do snu, lecz tu nie ma nic co bym mogła na sobie narzucić. Kładę się, więc na brzuchu i próbuje zasnąć.

Nie mam pojęcia po jakim czasie się budzę, ale zauważam na podłodze małą butelkę wody i zwykłą bułkę na talerzu. Może nie jestem mądra, ale wiem, że on próbuje mnie tym wszystkim złamać. Sądzi, że jak nie dostanę wykfintnego posiłku to od razu zacznę go błagać o wybaczenie.

Błąd.

Wstaje i biorę kilka łyków wody, a następnie zakręcam butelkę i kładę się plecami do drzwi. Trochę mi słabo, więc sen na pewno mi się przyda. A tu przynajmniej mam spokój i nikt mnie nie obłapia wbrew mojej woli.

Tym razem ze snu wyrywa mnie  potrząsanie ramieniem. Niechętnie otwieram oczy i widzę przed sobą Harry'ego.

— Koniec już tego dąsania, idziemy do mojej sypialni. Zjeść coś, weźmiemy ciepłą kąpiel i położysz się w wygodnym łóżku — chce chwycić mnie za dłoń, ale mu na to nie pozwalam. Nie chcę żeby mnie dotykał.

— Wolę zostać tutaj — po wyrazie jego twarzy od razu widać, że nie spodziewał się ode mnie takiej odpowiedzi. No tak, uważał mnie za słabą dziewczynę.

— Nina przestań się wygłupiać i chodź ze mną. Już nie gniewam się na ciebie za tę kłótnie — on na mnie? Przecież ja tylko chciałam i nadal chcę wrócić do domu. Nasza umowa wygasła, więc nie widzę faktu by z nim dalej być.

— Wracam do siebie albo zostaje tutaj — mówię twardo.

— Jesteś jeszcze głupsza niż myślałem — warczy w moją stronę, a następnie wychodzi trzaskając drzwiami i znowu zamyka za sobą zamek. Niech idzie, tym lepiej dla mnie — kładę się i znowu zasypiam.

Nikt mnie nie odwiedza przez długi czas, zjadałam tę bułkę i wypiłam wodę, ale i tak ciągle mnie skręca z głodu i pragnienia. Myślę, że jestem tu przynajmniej ze dwa dni. Przez to, że nie ma tu okna straciłam kompletnie poczucie czasu. Nie wiem czy jest dzień czy noc.

Jak słyszę zbliżające się kroki to siadam na łóżku i przyciągam do siebie kolana.

Jestem głodna i spragniona, ale nie mogę mu ulec. Muszę pokazać swoją siłę.

Otwiera drzwi i wchodzi włączając sztuczne światło. Razi mnie ono w oczy.

— Jesteś dużo głupsza niż na samym początku mi się wydawało — komunikuje powoli się do mnie zbliżając. — Ty naprawdę sądzisz, że uda ci się coś osiągnąć tym buntem? Nie. Stałaś się teraz dla mnie bezużyteczna — zachowuje się zupełnie inaczej niż na samym początku naszej znajomości.

Najwidoczniej to jest jego prawdziwa twarz.

— A ja już tak mam, że pozbywam się bezużytecznych rzeczy, więc teraz masz kilka minut by mnie przekonać bym cię nie zabił — oznajmia i rozpina pas od spodni.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro