23
Wszystko potoczyło się zupełnie tak jak nie chciałem. Nina być gotowa mi oddać siebie i błagać bylebym tylko ocalił tę jej pieprzoną rodzinę, ale na pewno nie powinna się szykować do wyprowadzki.
Widzę grymas bólu na jej twarzy, wiem, że bardzo mocno ściskam jej nadgarstek, ale nie umiem postąpić inaczej. Nikt mnie dawno tak nie wyprowadził z równowagi jak ona w tym momencie. Niewdzięczna gówniara, która nie potrafi docenić tego co jej daje.
— Wracaj do swojej sypialni i porzuć już ten niedorzeczny pomysł — ona musi mi szybko zniknąć z oczu, bo inaczej się zapomnę i zrobię jej krzywdę albo przesadzę i żywa z tego nie wyjdzie, a podoba mi się zbyt bardzo bym miał teraz z niej rezygnować.
— Nie — odpowiada pewnie i próbuje mi się wyrwać. To naprawdę nie jest dobry czas na sprzeciwianie mi się.
— Proszę cię skarbie idź teraz do swojego pokoju. Później wszystko sobie wyjaśnimy — a tak naprawdę to jak tylko odzyskam panowanie nad sobą to ją tak wypieprzę, że przestanie się przejmować tą swoją pierdoloną rodziną. Bandę nieudaczników, która pozwoliła sobie ją odebrać. Nie zasługują na nią.
— Moja decyzja jest nieodwoływalna. I tak pewnie nie uda mi się wyciągnąć brata z więzienia, więc i tak nie zamkniesz go w tej piwnicy.
Ta kretynka naprawdę sądzi, że tak łatwo może mnie wykiwać. Żebyś ty skarbie wiedziała, że los twój i twoich bliskich jest teraz w moich rękach. Jeden mój telefon, a wszyscy oni pożegnają się z życiem.
Naprawdę chciałem dobrze. Miało być miło bez żadnego zmuszania, ale najwyraźniej tak się nie da. Kobiety najwidoczniej muszą poczuć nad sobą władzę, bo jak się jest dla nich dobrym to one tego nie szanują.
— Wracaj na górę! — mówię podniesionym głosem i daje jej czas na opamiętanie się. Mam nadzieję, że wreszcie pójdzie po rozum do głowy i zacznie wykonywać moje polecenia. W innym wypadku nie ręczę za siebie.
— Puść mnie, a ja zaraz zamówię sobie taksówkę i wracam do domu.
Tego już jest za wiele. Zbyt długo się nad nią litowałem i robiłem wszystko by tylko czuła się dobrze. Od razu trzeba było pokazać kto tu rządzi to wtedy nie byłoby takich problemów — używając całej swojej siły przyciągam ją do siebie tak, że puszcza walizkę i wpada na mój tors.
— Chciałem być dla ciebie dobry, naprawdę zależało mi byś czuła się tu najlepiej jak tylko można. Ty jednak nigdy mnie nie doceniałaś. Im bardziej się staram to ty masz to gdzieś — miało do tego nie dojść, ale cóż zostałem zmuszony.
Ciągnę ją w stronę domu, którą ona miała unikać. Nie chciałem by wyglądowała w takim miejscu, ale cóż sama sobie na to zapracowała. Ja dużo bardziej bym wolał ją widzieć w moim łóżku, a nie tym zimnym pokoju.
Wrzucam ją do pokoju, który pokazałem jej na samym początku by ją wystraszyć. To nie jest jej miejsce.
Widzę jej wystraszony wzrok, a w oczach pojawiają się łzy. Słodka Nina nie rozumie, że to, to jest jedynie przedsmak tego co mogę jej zapewnić. Nie ma pojęcia jaki popełniła błąd doprowadzając mnie do takiego stanu.
— Zostaniesz tu do czasu aż znowu zaczniesz myśleć logicznie — komunikuje, a następnie wychodzę i przekręcam klucz w zamku. Mała jednak nie dobija się do drzwi, nie wali w nie. Nie woła.
To jednak jest tylko kwestia czasu, ona długo nie wytrzyma i zimnym małym i ciemnym pokoju. Ograniczę też jej picie i jedzenie tak by przyśpieszyć jej pęknięcie.
Niech mała teraz rozmyśla nad swoim zachowaniem, a ja pojadę to jakieś chętnej kobiety, dzięki której spuszczę trochę nerwów.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro