Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2


Siedzę w swoim pokoju i zalewam się łzami. Moja własna rodzina postanowiła się mnie pozbyć. Oddają mnie jakiemuś mordercy. Skoro groził mojej rodzinie śmiercią to już pewnie nie raz pozbawił jakiegoś człowieka życia. Jakim cudem w ogóle taki człowiek jak on chodzi wolno po świecie.

— Hej siostra — do mojego pokoju wchodzi Matt. Wysoki brunet o piwnych oczach. Nie mogłoby być inaczej, bo oboje nasi rodzice mają ciemne włosy.

— Wyjdź — rozkazuje. Zawsze mieliśmy dobre relacje, lecz teraz gdy wiem, że przez niego mam mieć zrujnowany życie to nie mogę na niego patrzeć.

— To nie ja zaproponowałem takie rozwiązanie i możesz wiedzieć, że nie jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy, cholernie mu się to nie podoba.

— No to coś zrób! — krzyczę wściekła. To wszystko ma nastąpić już jutro. Za kilkanaście godzin będę musiała pojechać do domu zupełnie obcego mi mężczyzny. Nikt nie dałby rady zachować spokoju w takiej sytuacji.

— Niestety nie mogę. Wiedz, że z wielką ochotą bym cię zastąpił, ale on się na to nie zgodzi. Zabije mnie, rodziców, a później pewnie i ciebie. A tak to przynajmniej zapewnił, że jesteś całkowicie nietykalna. Żadna krzywda ci się nie stanie — jakoś nie specjalnie chce mi się w to wszystko wierzyć. Sądzę, że będzie chciał bym odpowiedziała za błędy mojej rodziny.

— Chcę zostać sama — oznajmiam, a następnie odwracam się do niego plecami i przykrywam kocem chociaż nie jest mi zimno. Leżę też w łóżku choć wiem, że tej nocy nawet na chwilę nie zmróżę.

— Dobrze siostro, postaraj się przynajmniej odrobinę odpocząć — mówi smutnym głosem, a następnie wychodzi.

Po siódmej rano idę do łazienki i przeglądam się w lustrze. Mam zapuchnięte oczy od płaczu i niewyspania. Wygląda jeszcze gorzej niż dwa miesiące temu jak zostawił mnie chłopak. Zrobił to niecały tydzień po naszym seksie to był mój pierwszy raz. I nie było to ani przyjemne ni słodkie. Lecz teraz to już wydaje się nieistotne. Z tymi problemami co mam teraz to tamto wydaje się nieistotne. Niepotrzebnie wtedy tak rozpaczałam.

Przemywam twarz, a następnie idę do kuchni, potrzebuję kubka kawy, bo inaczej padnę. Podchodzę do lodówki, która jest pełna jedzenia. Mama nigdy nie ma czasu gotować, więc jeśli tylko ktoś jest głodny to ma sobie sam coś zrobić. Przeważnie są to kanapki. Wyjmuje z niej pojemnik z mlekiem i ustawiam go na ekspresie.

Stawiam pod ekspresem mój ulubiony przezroczysty kubek z podwójnego szkła, a następnie włączam maszynę.

— Już nie śpisz — dobiega do mnie głos mojego ojca. Odwracam się do niego. On także nie wygląda dobrze. Ma na sobie wczorajsze ubrania, a jego niebieskie oczy są załzawione. Nie raz słyszałam, że mam takie same oczy jak tata.

— Chcesz kawy? — wiem, że nie powinnam się do niego odzywać, ale zawsze byłam z nim blisko i jego widok napawa mnie smutkiem.

— Tak kochanie, ale zwykłą czarną — jak moja jest już skończona to biorę pierwszy lepszy kubek i robię kawę tacie, a po wszystkim stawiam ją przed nim. Sama także zajmuje miejsce przy stole. — Masz prawo mnie po tym wszystkim nienawidzić, sam sobie nigdy nie wybaczę, ale naprawdę nie mam innego wyjścia.

— Nie mogę powiedzieć, że to rozumiem, bo tak nie jest. Nie chcę jednak by coś wam się stało.

Tata już ma mi coś odpowiedzieć, ale przerywa mi głośne trąbienie samochodu. Tata podchodzi do okna i głośno przeklina.

— Szkoda, że nie przysłał samochodu zaraz po północy — mówi sam do siebie.

A mi serce zaczyna tak bić jakby zaraz miało mi wyskoczyć z piersi.

Czyli nadszedł już mój czas.

W następnym rozdziale już spotkanie Harry'ego i Niny. Chociaż jeśli to imię wam nie pasuje to mogę zmienić na Sonię. Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro