10
Mam ochotę odmówić, moje relacje z płcią przeciwną zawsze oznaczały katastrofę. A teraz jestem zmuszona by mieszkać z Harrym, więc czuję się bardziej przez niego osaczana. Jednak i tak już nie mam nic więcej do stracenia, a nie chcę robić sobie z niego wroga. Może i dla mnie jest miły, lecz słyszałam o nim zbyt wiele złego bym go prowokować.
— Ale nic na siłę, jeśli coś będzie mnie przytłaczać to od razu o tym powiem.
— Dobrze, ale twoja odpowiedź uznaje za zgodę — mówi, a następnie się uśmiecha.
— I nie chcę ciągle nosić tych spódniczek, są ładne i nie wykluczam, że będę je zakładać, ale nie co dzień. Wolę spodenki.
— Dobrze. Jutro zabiorę cię na zakupy i sama sobie coś wybierzesz — otwieram usta żeby zaprotestować, ale on mnie ubiega. — nie chcę słyszeć sprzeciwu, bo później liczę, że wybierzesz się ze mną do kina. I nawet pozwolę ci wybrać film i obiecuję nie narzekać.
— Okej, a co z moim telefonem?
— Wkrótce go odzyskasz — no i znowu odpowiedź bez żadnych konkretów, ale to nic. Najwidoczniej nic szybciej nie da się przeskoczyć. — A teraz mi o sobie opowiesz — chwyta mnie za rękę i prowadzi, a następnie oboje zajmujemy miejsce na sofie.
— A może ty pierwszy — moje życie nie jest jakieś interesujące, więc na pewno bym go zanudziła.
— Już sobie wyobrażam co ci na mój temat naopowiadali. Nie wszystko jest prawdą i nie ukrywam, że wolałbym żebyś za dużo na razie nie wiedziała zbyt wiele o moich interesach. Nigdy nie miałem żony, ale miałem córkę, lecz naprawdę nie chcę o niej mówić — czyli musiała go zostawić, lub jej matka ją zabrała. Nie zamierzam go jednak zadręczać rozmową o niej. — Za cztery miesiące kończę trzydzieści osiem lat, ale o tym nie musimy głośno mówić. Przeważnie pracuje w domu, więc nie będę cię zostawiać na długo samej.
— A pozwolisz bym pojechała do domu po swój samochód?
— Możesz korzystać z pomocy szofera, a jeśli będziesz gdzieś chciała sama pojechać to nic nie stoi na przeszkodzie byś wzięła jeden z moich aut.
— A odwiedziny w domu?
— Za jakiś czas. Teraz skupmy się na czymś innym moja piękna.
Nachyla się nade mną i składa na moich ustach pocałunek. Nie taki zwykły, napiera na moje wargi bym je rozchyliła. Nie mam pojęcia czemu, ale mu ulegam otwieram usta, a jego język wślizguje się wewnątrz. Całuję mnie z ogromną pasją i muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie doświadczyłam takiego pocałunku.
To ja pierwsza się od niego odrywam, nie chcę by to zaszło za daleko.
— Dziwnie się czuję.
— Bo jestem od ciebie tyle starszy, o to chodzi?
— Nie — odpowiadam szczerze. Nawet gdyby był młodszy nie sądzę żeby to coś zmieniło. — To wszystko wygląda zupełnie inaczej niż powinno.
— Za dużo analizujesz — odgarnia moje włosy. Są rozpuszczone, nie wiąże ich odkąd sam zdjął z nich gumkę. — Jesteś młoda, więc masz prawo robić głupie i nie rozsądne rzeczy. Daj się ponieść chwili.
Może to i prawda, ale mój umysł i tak teraz działa w zwolnionym tempie. On jest tak blisko mnie, że czuję się onieśmielona. On ma w sobie coś co sprawia, że miękną mi nogi.
— Możesz być pewna moja słodka, że nie pożałujesz swojej decyzji. Sprawię, że będziesz szczęśliwa.
Mam nadzieję, że będzie to się równało z bezpieczeństwem moim i mojej rodziny.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.
Jak myślicie Nina zrobiła dobrze czy nie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro