Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23


– Masz niesamowicie sprawne dłonie – chwale Oscara, który robi mi dobieranego warkocza plus jeszcze jakieś dodatki. Jestem pełna podziwu jego zdolnością, umiem zaplatać warkocze, ale nie tak skomplikowane. Od razu mnie bolą od tego ręce.

– A ty masz fajne długie gęste włosy. Jutro zrobię ci jakiegoś koka. Jak chcesz to możesz poszukać w necie inspiracji. Uwielbiam wyzwania – lekko uśmiecham się na jego słowa. Widać, że lubi to robić.

– Wziął ty byś wreszcie się do jakiegoś porządnego zajęcia – nagle dociera do nas głos Harry'ego. Oscar delikatnie pociąga mnie za włosy, ale nie wydaje z siebie ani jednego dźwięku. Nie chce dać mojemu mężowi kolejnego powodu by się na nim wyżył.

A z tego co zauważyłam to lubi to robić.

Mój mąż zajmuje fotel naprzeciwko nas.

Chłopak zachowuje spokój i nie komentuje tych słów. Podziwiam go, bo ja od razu bym odpyskowała.

– A tak w ogóle to przestań, bo nie podoba mi się, że dotykasz ją w ten sposób. Odsuń się od Anny! – naprawdę ma podły humor, lecz ja na pewno nie będę tego znosiła. Musi się nauczyć kultury.

– Musi dokończyć to co zaczął, a ty przestań się wydzierać, bo nikt tu nie jest głuchy – mówię dosadnie patrząc na niego ze złością. Przeważnie jest znośny, ale bywają takie momenty, że nie idzie z nim wytrzymać.

– On nie ma prawa cię dotykać, jest od ochrony i niczego więcej. Zresztą nie chce by ktoś widział co on robi. Całe szczęście, że mamy inne nazwiska – on na serio jest tak zepsuty, że sądzi iż inne prace niż on wykonuje nie mają żadnej wartości. To, że Oscar dobrze czesze to zaleta, a nie wada.

Oscar kończy mojego warkocza i bez słowa wychodzi.

Zawsze byłam przekonana, że to mój ojciec wyjątkowo gnębi chłopaków. Teraz już wiem, że wcale nie był najgorszy dla moich braci. Harry jest po stokroć ostrzejszy.

– Nie musisz spędzać z nim czasu, ma ci towarzyszyć tylko wtedy jak wychodzisz – klepie swoje kolana dając mi znak bym do niego podeszła i na nich usiadła. Nie jestem jednak psem, który leci na każde jego zawołanie.

– Ty to byś był najbardziej zadowolony jakbym miała kontakt jedynie z tobą. Nie zamierzam jednak dać ci się zniewolić – wstaje, bo chce opuścić salon. Pech jednak chce, ze muszę przejść koło jego fotela, a on zręcznie to wykorzystuje łapiąc mnie za nadgarstek i sadzając na swoich kolanach.

– Wiem, że czasem bywam irytujący, ale musisz mi to wybaczyć – mówi milszym tonem. Trąca też nosem moją szyję. – Bardzo cię kocham słoneczko.

Specjalnie tak dobiera słowa by mnie udobruchać, a jednocześnie niczego nie obiecać. Postępuje bardzo zachowawczo, ale ja nie mam zamiaru dać się na to nabrać.

– Daj już z tym spokój.

Nie widzę go, ale czuje, że się uśmiecha. Głaszcze mnie też po ramieniu.

– To prawda Anno, kocham cię – mam ochotę gorzko się roześmiać na jego słowa. Jeśli wzbudzam w nim jakiekolwiek uczucia to jest to tylko pożądanie. Postanowił mnie posiąść i robił wszystko by mu się to udało.

***

Idę do pokoju Oscara, nie przyszedł na kolację, a to jest do niego nie podobne. Apetyt zawsze mu dopisywał. Myślę, że poczuł się dotknięty słowami Harry'ego. Lubię jego towarzystwo i nie chce żeby wyjechał zostawiając mnie samą.

Lekko pukam do jego drzwi. Nie chce naruszyć jego prywatności i dopiero jak słyszę pozwolenie to wchodzę do środka.

Widzę go siedzącego na łóżku z srebrnym tabletem w dłoni.

– Harry bywa denerwujący. Musisz się nauczyć go ignorować – mówię zbliżając się do niego.

– Rozumiem, że nie jestem taki jak chciałaby moja rodzina. Interesuje się tym co dla nich jest zwyczajnymi głupstwami – mówi smutnym tonem. – Chciałem być architektem. Projektować domy, ale usłyszałem, że nie jest to poważne zadanie. Całe szczęście, że szybko porzuciłem pomysł o zostaniu fryzjerem.

To cholernie przykre o czym mówi. Tyle marzeń zaprzepaszczonych przez chore ambicje.

– Bardzo cię polubiłam i nie chciałabym byś teraz wyjechał.

– Nawet gdybym chciał to nie mam takiej możliwości – spuszcza wzrok.

– Może i nie mam wielkich możliwości, ale obiecuję, że zrobię wszystko co tylko w mojej mocy być miał lepsze traktowanie.

Odkłada tablet na szafkę i wstaje.

– Nawet w najśmielszych snach nie pomyślałem, że taka będziesz. Spodziewałem się naburmuszonej księżniczkę do której nie będzie można się odezwać – kąciki ust unoszą mi się gdy słyszę te słowa.

– A ja myślałam, że nie będę miała się tu do nikogo odezwać. Myślę, że jak będziemy się trzymać razem to jakoś to przetrwamy – także obdarowuje mnie uśmiechem.

Nie spodziewałam się, że tak szybko uda mi się znaleźć sprzymierzeńca. Na dodatek Oscar jest dużo lepszy niż jakikolwiek pracownik.

Opuszczam pokój Oscara i kieruję się do sypialni. Wiem, że tam już czeka na mnie Harry. Lubię seks, ale on już mnie męczy, a może bardziej nudzi. Przydałaby mi się odmiana, ale boję się nawet wspomnieć o tym Harry'emu, wściekłby się i zabronił mi opuszczać sypialnię. A spróbować z kimś na boku także się obawiam, nie chce skończyć z kulą w głowie.

Cholera, jak tylko sobie pomyślę, że do końca życia mam się tak męczyć to mam ochotę wyskoczyć z okna.

– Gdzie chodzisz skarbie? Czekałem na ciebie – mówi mój mąż jak tylko się pojawiam. Ma na sobie jedynie ciemnoniebieskie bokserki.

– Przykro mi, ale mam na dziś zaplanowaną długą kąpiel i nakładanie maseczek – od razu uśmiech ucieka z jego ust.

– Jeśli chcesz to mogę ci jakoś pomóc. Przygotuje jakuzzi – nim zdążam zaprzeczyć to idzie do łazienki.

Chwilę później wraca, bo jego komórka zaczyna wydawać dźwięk. Mój mąż szybko wraca i odbiera połączenie.

Rozmawia dość ostro i widzę, że coś złego się stało. Oby tylko nic dotyczące mojej rodziny.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro