2. O jeden filtr za dużo
Stoi na przystanku i czyta informacje ze świata. Na przerwie wymienia się wiadomościami z przyjaciółką stojącą tuż obok. W łazience robi zdjęcia, przeglądając się w lustrze i robi pozy, by wyglądać piękniej i lepiej. Przechodzi przez przejście dla pieszych, a telefon jest jej towarzyszem. Słucha muzyki w tramwaju i sprawdza, co wstawiła jej idolka. Ludzie nie do końca są świadomi, ile czasu w ciągu dnia spoglądają w smartfon, ile razy odblokowują ekran, nie wiedząc co robić. Scrollują media społecznościowe, oglądają posty, filmy, a następnie sami chcą być jak oni. W końcu, co złego jest w posiadaniu wzoru?
W zasadzie to nic. Na wstępie Facebook zagościł w naszym życiu w 2004 roku, z kolei Instagram w 2010 roku. Filmy na Youtubie oglądamy od 2005 roku i... Można byłoby wymieniać godzinami Snapchat, Twitter, Tik Tok i wiele, wiele innych. Niektóre z nich są znane, inne mniej, ale jedno jest pewne, wszyscy spędzamy za dużo czasu, przeglądając je. A bo przecież to tylko na chwilę, to przerwa na lunch, to kolejka w sklepie, czekanie na przystanku, podróż tramwajem. Według runprime.pl z social mediów korzysta 45% procent populacji i robi to przez ponad 2 godziny dziennie. Średnio. Najwięcej, bo ponad 4 godziny, przeglądają je Filipińczycy, a najmniej Japończycy, którzy robią to w celach służbowych. Są to dane z 2018 roku i nie zdziwiłabym się, gdyby przez cały home office wzrosły. Jeśli chodzi o Polskę, na surfowaniu po sieci statystyczny Kowalski spędza aż 6 godzin i dwie minuty. Brzmi niepozornie, to w końcu tylko 6 godzin. A co gdy stwierdzę, że to ¼ doby? Nie, ona sobie żartuje. A potem odetchniesz, tak to prawda.
Dzisiejsza młodzież nie potrafi rozstać się z komórką, często korzysta z niego po nocy, chowa go pod poduszkę, a pierwsze, co robi po przebudzeniu, to sprawdzenie telefonu. Mówię o nastolatkach, choć pod lupę powinnam wziąć większą część społeczeństwa. Dorośli też tak robią. W końcu trzeba się dowiedzieć, czy nie wydarzyło się nic ważnego w trakcie snu. Dobra, jest przeciętna nastolatka, wstaje, przegląda wszystko, co uważa za niezbędne do życia i robi zdjęcie, a następnie wstawia jako relację na jednym z portali. Mimo wszystko ospana, nieumalowana, nieupiększona dziewczyna bez filtrów wrzuca zdjęcia do sieci i czeka. Czeka na lajki, serduszka, polubienia, wyświetlenia.. Co chwila sprawdza powiadomienia, by dowiedzieć się, czy przypadkiem nie zaobserwował jej ktoś inny, czy znajoma nie poszła pobiegać, czy przystojny sąsiad z ławki już wstawił selfie. Często robimy to nieświadomie, gdy nie wiemy, co ze sobą zrobić albo oczekujemy na motywację. Niekiedy na dźwięk powiadomienia wręcz odruchowo chwyta się telefon. A nuż to coś ważnego?
FOMO. ,,Fo... co?" Fear of missing out. Wciąż nic? No dobra, jest to strach przed niewiedzą o tym, co się dzieje, i lęk przed tym, że wszyscy inni biorą w tym udział. Brzmi znajomo? W większości przypadków zapewne tak, choć niektórzy boją się do tego przyznać. W dużym skrócie jest to lęk przed byciem offline.
Nie o tym miałam mówić, choć nad statystykami mogłabym się rozwodzić godzinami. Ktoś pomyśli, że przecież to tylko liczby, a pod nimi kryją się ludzie, którzy każdą wolną chwile spędzają w internecie. Nie wyjdą ze znajomymi, bo przecież są rzeczy ważne i ważniejsze. Jak scrollowanie jednego z portali.
Na wielu... nie, przepraszam, na większości portali mamy okazję zrobić sobie zdjęcie. Często też je obrobić. Brzmi fajnie. Nie trzeba korzystać z aparatu, potem przesyłać na komórkę. Albo chociażby korzystać z tego w smartfonie. Znalezienie grafiki w galerii to nieraz niezłe wyzwanie. Portale społecznościowe w wersji mobilnej, jak już wspomniałam, oferują zrobienie sobie fotki, by następnie szybko ją wstawić. Warto dodać, że można zrobić fotkę z filtrem. Wygładzenie twarzy, powiększenie czy pomalowanie ust, doczepienie psich uszu, wygląd postaci z anime, tło z Tadż Mahal. Na Halloween jakaś dynia, na gwiazdkę Mikołaj i renifery, w wakacje plaża i okulary przeciwsłoneczne. Wymieniać mogłabym godzinami, bo możliwości jest naprawdę multum. Nie o to mi chodzi. Architektura w Indiach jest bajeczna, duchy nie są złe. Doczepianie rzęs, większe usta, wygładzanie twarzy. Brzmi niepozornie, a jednak.
Potem nastolatka podejdzie do lustra, przyjrzy się swojej twarzy. Nie będzie tak gładka, pokrywają ją przecież krosty, piegi czy pieprzyki. Jej oczy nie będą tak wielkie, rzęsy tak długie, usta wyrzeźbione, a cała buzia wyszczuplona. Załamie się. Raz jeszcze wyciągnie telefon. Wejdzie na jeden z proponowanych profili. Tamta brunetka nie jest tak gruba, ma ładne oczy, cerę. Nie to co ona. A może to tylko wyjątek? Pojedyncza osoba? Nie, kolejne konta też takie będę. Obrobione, pod konkretny feed, ustawione, pozowane. Znów spojrzy w lustro i zapłacze w poduszkę. Dlaczego ona nie wygląda tak pięknie? Dlaczego nie ma sylwetki w kształcie klepsydry i butów na platformie? Czemu jej zdjęcia wydają się jakieś blade, rozmazane? Jak to się stało, że jej uśmiech nie jest tak piękny, choć wtedy naprawdę się śmiała?
Czasami to brzmi jak fikcja. Jak żart, jak kłamstwo. Nikt nie będzie płakał czy marudził z powodu głupiego zdjęcia. Takie rzeczy są tylko w bajkach, prawda? Żadne social media nam nie straszne, czyż nie? To tylko atrakcja, chwila na zabicie czasu. Przytaknięcie, wy też tak robicie, ale wmawiacie sobie, że nie. To nie sen, to koszmar dla młodej dziewczyny czy chłopaka. Dlaczego ona nie jest taka jak inni? Czemu on nie wygląda jak oni?
Każdego dnia pniemy się po drodze, staramy się stać popularni. Upodabniamy się do innych. Chcemy być tacy jak oni. Piękni. O tym wspominałam już w moim wcześniejszym artykule w numerze listopadowym. Czy kiedykolwiek wybrałeś własną ścieżkę? Nie za tłumem, samemu. Czy choć raz...?
Odpowiedzi mogą się różnić, a nie chcę stygmatyzować wszystkich. Tak, tak jest. A teraz grasz w kręgle, zdobywasz kolejny punkt, cieszysz się. Nie trafiasz w nic, smucisz. Dostajesz komentarz na temat złej techniki. Załamujesz się, w końcu robisz to tak długo lub dopiero zaczynasz. Czy to nie brzmi znajomo? To jak walka, bitwa o lajki, serduszka, czy polubienia. One wpływają na ludzki nastrój, na nasze zachowanie, nieraz także charakter, a co najważniejsze, na zadowolenie z życia. Ja sobie tego nie wymyśliłam, potwierdzają to duńscy psycholodzy, jak i badania przeprowadzone przez University College London. Social media wpływają na negatywne emocje. Ponadto Królewskie Stowarzyszenie na rzecz Zdrowia Publicznego stwierdziło, że popularność mediów społecznościowych jest ściśle powiązana z depresją, uczuciem lęku. Zataczamy błędne koło. Niskie poczucie własnej wartości prowadzi do zamartwiania się, a to do braku lub nieodpowiedniej ilości snu, co z kolei prowadzi do zmęczenia, co jest wynikiem problemów radzenia sobie z sprawami codziennymi, takimi jak szkoła czy nawiązywanie relacji. Co najważniejsze, ludzie, w tym młodzież, są tego świadomi. 90% osób w wieku od 16 do 20 lat uważa, że social media są bardziej uzależniające niż papierosy i alkohol.
Często może się wydawać, że to przecież tylko portale, gdzie wrzucane są zdjęcia. W końcu przeglądanie ich jest takie przyjemne, a przecież pół godziny korzystania z nich jest w stanie obniżyć nastrój. Uzależnienie. Depresja. FOMO. Większe poczucie lęku, a mniejsze własnej wartości. Problemy ze snem. Cyberprzemoc. Właśnie, przecież 7 na 10 nastolatków doświadczyło jej. Anoreksja, bo w końcu widok tych wyretuszowanych zdjęć może prowadzić i do niej. I choć komunikacja ze światem nie jest niczym złym, to, jak to robimy, owszem.
Może nie zniechęciłam do social mediów, prawdopodobnie to tylko jeden z wielu artykułów pisanych na Watt. Inne wartościowe, niektóre mniej. Nie wiem, do której grupy zostanie zaliczony ten. Piszę ten artykuł, bo poruszył mnie film, ważny dokument, pokazujący dzisiejszy świat i social media. A jego tytuł do ,,Dylemat społeczny" w reżyserii Jeff Orlowski. Jest to oryginalna produkcja Netflixa.
Jednak znam ludzi, którzy cierpią, bo chcą być jak inni. Którzy wciąż chcą schudnąć, by osiągnąć określoną, nieodpowiednią do wzrostu, wagę. Którzy nie mogą spać, bo ich zdjęcie nie zdobyło wystarczającej liczby polubień. Którzy patrzą na siebie krytycznie. Którzy spoglądają w lustro z nadzieją, że coś się zmieniło. A potem ronią łzy w ciszy, bo nikt im nie pomaga. Niektórzy nie rozumieją, że rzeczy mogą być szkodliwe w zbyt wielkich ilościach. Warto zachować umiar. Może patrzysz teraz niechętnie na social media, a może to właśnie w nich robisz biznes i wiesz, że nie możesz się ich tak po prostu pozbyć?
Ty wiesz to, po prostu. Ale inni nie wiedzą, że to szkodzi, że ktoś może cierpieć. Kaleczą się, bo wiedzą, że nigdy nie będą tak piękni. A każdy z nas przecież jest. Reagujmy, gdy coś się dzieje, nie mówmy, że ktoś inny to zrobi. To nie jest problem jej czy jego. To nie sprawa jednej osoby, a wszystkich, bo jak tak dalej będzie, sprawa nie będzie dotyczyć tylko poszczególnych jednostek. Może to będzie ktoś bliski? Wciąż się mylimy. Pewnie to tylko na moment. Każdemu zdarza się mieć zły nastrój, to na chwilę. Samobójstwo też może trwać chwilę.
Reaguj. Zanim będzie za późno...
artykuł napisany przez cudalia
Źródła pomocnicze:
https://socialpress.pl/2019/08/media-spolecznosciowe-a-zdrowie-psychiczne-nastolatkow
https://forsal.pl/artykuly/1432479,facebook-niszczy-twoje-zdrowie-psychiczne-infografika.html
https://www.apostolowieopinii.com/blog/2019/10/23/zdrowie-social-media-badanie/
https://streskiler.pl/stres-i-depresja-a-media-spolecznosciowe/
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro