Wywiad z jennhills, czyli o pracy Wattpadowego grafika
Grafika sposobem zarabiania, czyli wywiad z Jenhills zgłoszoną, by pokazać, z czym musi się mierzyć grafik zarówno wattpadowy, jak i pracujący w wydawnictwie.
,,If a writer stops observing he is finished. Experience is communicated by small details intimately observed."
Hemingway
jennhills ➝ Gość ➝ J ➝ zwykły tekst
VolpinaMoon ➝ Dziennikarz ➝ VM ➝ tekst pogrubiony
VM: Witam serdecznie! Na sam początek chciałabym cię spytać, czy zgadzasz się na opublikowanie naszego wywiadu, naturalnie po wcześniejszym sprawdzeniu.
J: Jasne.
VM: Na Wattpadzie powstało już całkiem sporo okładkownii, niektóre są lepsze, inne wciąż pracują nad rozwojem. Jednak, jeśli jakiś autor spyta, gdzie można zamówić okładkę na 90% znajdziesz się wśród polecanych. Czy twoja przygoda z Wattpadem zaczęła się właśnie od grafiki?
J: Nie, grafiką właściwie zaczęłam zajmować się przez przypadek, trochę później. Wszystko zaczęło się od pisania - w 2015 roku zaczęłam pisać pierwszą wersję Wyklętych i po kilku miesiącach gdzieś na Twitterze znalazłam wzmiankę o Wattpadzie. Wrzuciłam na platformę swój tekst i przystroiłam go znalezionym w Internecie zdjęciem. Dopiero rok później zaczęłam kombinować z grafiką i Photoshopem, a i tak było to zajęcie bardziej poboczne - zwyczajnie chciałam móc robić okładki na własną rękę i nie "stać" nigdzie w kolejkach w okładkowniach na Wattpadzie. Nigdy nie myślałam, że to się rozwinie w taką stronę.
VM: Jednak się rozwinęło i twoje okładki zdobyły całkiem spory rozgłos - moim skromnym zdaniem zasłużony. A czy możesz nam opowiedzieć, jak wygląda praca grafika od środka? Wiedza czytelnika kończy się na złożeniu zamówienia. A co się dzieje dalej?
J: To zależy. Na Wattpadzie odbywa się to trochę inaczej. Po pierwsze zazwyczaj to ja wybieram zamówienie - przez dłuższy czas wykonywałam po prostu te, które były napisane w sposób umożliwiający mi wykonanie okładki. Obecnie robię Wattpadowe zamówienia jedynie dla ludzi, których obserwuję. Takie zamówienia są dość łatwe i przyjemne w realizacji - rozmawiam z autorem, więc z kimś, kto zna swój tekst na wylot i mniej więcej wie, czego chce. Ktoś prosił o okładkę do fantasy z blond czarownicą jako główną bohaterką - nic prostszego. Kilka chwil spędzonych na deviantarcie bądź unsplashu, trochę magii Photoshopa i voila, mamy okładkę. Kwestię ewentualnych poprawek omawiam z autorem i koniec.
Praca dla wydawnictw jest trochę inna - zlecenie zazwyczaj daje mi ktoś z wydawnictwa, a nie autor. Proces konsultacji w sprawie tego, co ma się na okładce właściwie znaleźć oraz jakich stocków użyć jest trochę dłuższy. Czasami muszę przeczytać tekst/fragmenty, żeby odnaleźć się w danym klimacie. Później jest trochę więcej zabawy od strony technicznej - okładka nie zostanie jedynie za monitorem, lecz trafi też do rąk czytelników, a więc trzeba ją odpowiednio przygotować do druku. Gdy już powstanie jakaś wersja musi ona zaliczyć pozytywną ocenę zarówno u autora, jak i u wydawcy. Niekiedy zdarzy się tak, że jakaś okładka ma nawet po 10 różnych wersji, które nie zostały zaakceptowane.
VM: Wow, to całkiem sporo roboty. Jednak zostańmy jeszcze chwilę przy pracy na Wattpadzie. Przez te parę lat przewinęła się u ciebie masa czytelników. Ludzie są różni, różne zamówienia i jak wiadomo różne charaktery. Zdarzyło się kiedyś coś co Cię pozytywnie zaskoczyło lub wręcz przeciwnie?
J: Podczas pracy jako ambasador spotkałam kilka naprawdę świetnych osób, którzy mieli (i nadal mają) mnóstwo wspaniałych pomysłów i mnóstwo energii do podejmowania przeróżnych inicjatyw. To chyba jest największa zaleta Wattpada – naprawdę da się tu znaleźć osoby bądź grupy osób, które tworzą coś dalece wykraczającego poza standardy, do których przyzwyczaiła nas pomarańczowa platforma. Czytelnicy też potrafią być cudowni – znienacka wysyłać teorie spiskowe, fanarty bądź zwyczajnie błagać o kolejne rozdziały. Świadomość, że robisz coś dla ludzi, a nie tylko dla ciemności w szufladzie, potrafi być bardzo motywująca. Właśnie to było moje pozytywne zaskoczenie jeśli chodzi o Wattpada – potrafi być potężnym zastrzykiem twórczej energii.
Jeśli zaś chodzi o te mniej pozytywne zaskoczenia, cóż. Na przestrzeni lat trafiło się kilka osób, które potrafiły uprzykrzyć życie. Czy to trolle, czy osoby krytykujące coś bezzasadnie –bo myślę, że krytykę konstruktywną nauczyłam się już przyjmować – od czasu do czasu pojawiał się ktoś nieprzyjemny. W kwestii okładek też miałam sporo denerwujących sytuacji. Niektórzy nie potrafią szanować cudzej pracy i czasu, co też w pewnym sensie było powodem, dla którego przestałam przyjmować zamówienia na Wattpadzie od wszystkich.
VM: Wattpad zna cię przede wszystkim z grafiki i twoich powieści, do których zaraz przejdziemy. A czy poza okładkami tworzysz coś jeszcze? Może poza Wattpadem?
J: Od czasu do czasu chwytam się różnych zleceń graficznych: grafiki na Facebooka, wizytówki, zaproszenia. Raz nawet zajmowałam się bannerem, który na jakiś czas trafił gdzieś na przestrzeń reklamową stadionu Śląska Wrocław. Zawsze chciałam się nauczyć rysować – jestem w tym niestety gorzej niż beznadziejna – jednak czas to dość złośliwa istota, bo jakoś nie chce mi w tym względzie pomóc.
VM: Więc jesteś wszechstronna. Powiedziałaś, że tworzysz okładki dla wydawnictw. Jak to się zaczęło? Kto komu zaproponował współpracę?
J: Pewnego pięknego dnia zrobiłam dla Elise (aka Marii Zdybskiej) fotomanipulację fanarta do jej serii Krucze Serce. Fanart trafił na jej fanpejdża, gdzie zobaczył go jej wydawca, który później zaproponował mi współpracę z Grupą Wydawniczą Morgana. Od tego czasu robię okładki głównie dla trzech wydawnictw - Inanny, Genius Creations i Literate.
Zdarza się mi jednak robić małe "skoki w bok". Ostatnio za poleceniem Agnieszki Markowskiej, której to "Czas Niepogody" niedługo pojawi się w księgarniach, mogłam podjąć współpracę z Wydawnictwem Niezwykłym.
VM: Z tego co mi wiadomo, w przyszłym roku również twoja powieść zadebiutuje na rynku wydawniczym. Powiedz proszę, czy to od zawsze było twoim celem? Jak się czujesz z tą myślą, że wychodzisz poza Wattpada?
J: Od dziecka marzę o wydaniu własnej powieści. Uwielbiam czytać, uwielbiam pisać i uwielbiam uczucie, które towarzyszy mi od momentu, w którym podpisałam umowę – a właściwie to dwie. Czasami wciąż nie mogę w to uwierzyć i chyba dopóki nie będę mogła wziąć do ręki książki z moim imieniem i nazwiskiem, to w pełni nie uwierzę.
Jeśli chodzi o wychodzenie poza Wattpada... Cóż, to z pewnością bardzo satysfakcjonujące, że w pewnym sensie pójdę o krok dalej z moją twórczością, ale też raczej nie zapomnę, że - jakkolwiek wzniośle to zabrzmi - wszystko zaczęło się na Wattpadzie i to czytelnikom z Wattpada zawdzięczam naprawdę dużo, jeśli chodzi o moją pisarską drogę.
VM: To może opowiesz co nieco o tym procesie. Jak "Wyklęci" przeszli z Wattpada na półki księgarni?
J: Na razie jeszcze są w trakcie tego procesu - niedawno zakończyłam pewien etap redakcji, okładka też już jest gotowa, ale na półki w księgarni jeszcze trochę trzeba będzie poczekać. Jeśli zaś chodzi o to, jak właściwie doszło do tego, że podpisałam umowę to muszę powiedzieć, że miałam to w pewien sposób ułatwione, ponieważ pracowałam już dla wydawnictwa jako grafik. Za namową Elise (aka Marii Zdybskiej) postanowiłam podzielić się Wyklętymi i po jakimś czasie tekst został zaakceptowany. W ślady Wyklętych niemal od razu poszło Poskromić Chłód, które również będzie miało swoją premierę w przyszłym roku.
VM: "Poskromić Chłód" znaliśmy wcześniej jako Melodię Mrozu. Skąd wziął się pomysł na tytuł?
J: Chciałam, żeby tytuł nawiązywał nie tylko do mocy głównej bohaterki, ale i do emocji, jakie towarzyszą jej w pierwszym tomie. Zastanawiając się nad kontynuacją, doszłam do wniosku, że ta zmiana będzie potrzebna.
VM: Wiemy że pierwszy tom zniknął z Wattpada z powodu korekty. Czy w papierowej formie również zajdą zmiany?
J: Tekst na pewno przejdzie redakcję merytoryczną i techniczną, jednak bardzo dużych zmian w fabule nie planuję.
VM: To może skupmy się teraz na bohaterach, którzy podbili serca czytelników i zapewne niejeden jeszcze się w nich zakocha. Jak je tworzysz?
J: Nie mam jakiejś tajemniczej receptury na tworzenie postaci. Lubię bohaterów mniej poważnych, którzy podchodzą do życia z dystansem - podejrzewam, że w większości moich tekstów zawsze się ktoś taki pojawi w mniejszej lub większej ilości. Gdy wymyślam bohaterów nie zastanawiam się za bardzo nad ich cechami bądź szczegółowym wyglądem - motywacja i wydarzenia z ich przeszłości są dla mnie ważne. Jeśli mam to w głowie, mogę pozwolić na to. by to wydarzenia kreowały i zmieniały moje postacie. To jak reagują na to, co się dzieje wokół nich, jest (dla mnie) tak naprawdę najważniejsze w całym procesie kreacji.
VM: A jak z tworzeniem świata? Cała mitologia i historia... to twoja własna robota czy na czymś się wzorowałaś?
J: W Wyklętych pojawia się dość sporo stworzeń - feniksy, gremliny, elfy i chochliki. Można powiedzieć, że to taka fantastyczna mieszanka. Tworząc jednak świat wypełniony takimi stworzonkami starałam się je jednak wykreować w sposób dość nieoczywisty. Posiadają elementy doskonale znane czytelnikowi fantastyki, ale myślę, że nie powielają wszystkich swoich stereotypów. Tak samo z magią - w Wyklętych pojawiają się zwykłe czarownice, ale ich magia musi w tym świecie współistnieć z Władcami Cieni, Plag oraz członkami bractwa Rai, którzy potrafią manipulować czasem.
Wyklęci nie będą najbardziej oryginalną książką fantasy na świecie, ale myślę, że pewne rozwiązania będą dla czytelników nieoczywiste i nowe.
VM: To może porozmawiajmy ogólnie o pisaniu. Co najbardziej lubisz w tworzeniu, a czego najbardziej nienawidzisz ?
J: Wymyślanie postaci, miejsc, zastanawianie się nad najważniejszymi momentami oraz drogą, przez którą chcę przeprowadzić bohaterów - to wszystko uwielbiam. Pisanie tych najważniejszych momentów też jest zazwyczaj dla mnie bardzo proste - często powstają wcześniej niż cała reszta. Natomiast są takie momenty w pisaniu, podczas których wiem że coś po prostu jest fragmentem bardzo przejściowym - muszę to napisać, żeby czytelnik rozumiał sytuację, ale ja sama już się nie mogę doczekać, aż zacznę pisać kolejny fragment.
VM: A jak radzisz sobie z blokada twórcza? Każdy autor ma swoją metodę. Jaka jest twoja?
J: Czytam. Po czytaniu zazwyczaj wraca mi wena. A jeżeli nie to... cóż, jeżeli wiem, że muszę coś napisać, to po prostu siadam i to piszę.
VM: A powiesz mi coś jeszcze o tym wydawnictwie? Czy jest tradycyjne, czy może masz jakiś wkład? I jeśli robisz okładki to dla siebie zrobisz samodzielnie czy jednak ktoś ci zrobi?
J: Wydaję w sposób tradycyjny, bez wkładu. Inanna to siostrzane wydawnictwo GC oraz Literate - wydaje pozycje bardziej kobiece bądź te zbliżone do nurtu YA fantasy.
Chciałam zrobić swoje okładki i nie było z tym problemu, więc już oba teksty mają okładki mojego autorstwa.
VM: Zadam ostatnie pytanie. Czy w przyszłości planujesz jeszcze jakieś plany pisarskie? I czy zamierzasz odejść z Wattpada?
J: Zamierzam skończyć Erę Cieni i kolejne części Poskromić Chłód. To dwa główne projekty, które chce zamknąć w przeciągu dwóch lat. Potem... cóż, tego nie wiem, ale na pewno chcę pisać. Z wattpada na razie nie zamierzam odchodzić. Moja aktywność tam na pewno zmaleje, ale wciąż będę się pojawiać i od czasu do czasu może wrzucać jakieś krótsze opowiadanka.
VM: Teraz naprawdę ostatnie pytanie. Czy kolejne części po "Poskromić Chłód" będą wydane? Era Cieni również zniknie z Wattpada?
J: Zarówno kontynuacja Wyklętych jak i Poskromić Chłód pewnie zostaną wydana, muszę te teksty jednak najpierw skończyć pisać. Nie pojawią się na Wattpadzie w całości, raczej w formie krótkiej zajawki.
VM: Trochę szkoda, ale mam nadzieję, że twoi fani czytelnicy zrozumieją. Serdecznie dziękuję za dzisiejszy wywiad i życzę dalszej tak twórczej kariery.
J: Dziękuję!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro