Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wywiad z Awarko, czyli o harcerstwie

Harcerstwo przygodą życia, czyli rozmowa z , zgłoszoną do wywiadu, aby podzieliła się z czytelnikami swoją wiarą oraz odsłoniła nieco tajemnic harcerstwa. 

 „Starajcie się zostawić ten świat lepszym niż go zastaliście"

 Robert Baden-Powell

Awarko ➝ Gość ➝ A ➝ zwykły tekst
VolpinaMoon ➝ Dziennikarz ➝ VM ➝ tekst pogrubiony

VM: Cześć! Zanim przejdziemy do wywiadu, chciałabym zapytać, czy zgadzasz się na jego opublikowanie?

A: Tak, zgadzam się po poprzedniej autoryzacji.

VM: Dobrze. W takim razie na początek coś prostego. Kończą się wakacje, jutro zabrzmi pierwszy szkolny dzwonek. Chciałam spytać, jak spędziłaś te dwa miesiące wakacji biorąc pod uwagę obecną sytuację epidemiologiczną?

A: Z racji tego, że epidemia nieco pozmieniała nasze życie, moje wakacje się nieco „przeprogramowały". Moja drużyna zrezygnowała z obozu w lesie (który trwałby miesiąc) i wybrałyśmy się w góry na dwa tygodnie, by z dala od ludzi podziwiać zapomniane szlaki i potęgę przyrody.

W lipcu i na początku sierpnia brałam udział w kręceniu filmiku o powstaniu, co wiązało się z jego ogromną promocją, nawałem czasu spędzonym nad przygotowaniem i na samym planie. Niesamowity, wręcz magiczny czas, który przeniósł moją ekipę do 1944 roku. Ambitne, pełne pracy wakacje, ale czuję, że były naprawdę dobre. Inne niż wszystkie, ale niesamowicie dobre.

VM: Mówisz, że zrezygnowałaś z obozu, a równocześnie wiem, że zaczęłaś pełnić służbę w Komendzie Szkoły Zastępowych. Swoją drogą, moje gratulacje. Od dawna jesteś w harcerstwie? Jak to się zaczęło?

A: Dziękuję z całego serca! W ZHR-ze jestem od sześciu lat, szmat czasu, hah. Jak to się zaczęło? Moi rodzice to starzy harcerze i bardzo im zależało na tym, aby posłać swoje dzieci do harcerstwa, więc gdy miałam czternaście lat zabrali mnie i siostrę na nabór drużyny harcerek w naszej parafii. Wtedy poznałam Orawę, moją macierzystą drużynę, w której pełniłam służbę jako zastępowa i przyboczna. Szczerze mówiąc na początku niezbyt mi się podobało to całe „harcerstwo", ale po pierwszym biwaku coś się przełamało i teraz nie potrafiłabym odejść z ZHR za żadne skarby świata.

VM: Zastępowa, przyboczna... powiedz, proszę jakie są jeszcze stopnie w harcerstwie? Jest jakaś hierarchia? Od najniższego do najwyższego?

A: To akurat są funkcje i w drużynie mamy tzw. 3 podstawowe.

Zastępowa dowodzi zastępem, czyli najmniejszą jednostką w drużynie. To mała grupka dziewcząt (lub chłopców w męskich drużynach), która spotyka się co tydzień i ma tzw. Zbiórki o danej tematyce.

Przyboczna jest prawą ręką drużynowej – ona nie prowadzi już zastępu, a załatwia rzeczy troszkę wyżej np. związane z finansami, metodyką czy akcjami drużyny.

Drużynowa to szefowa całej drużyny, jak gdyby taka „przewodniczka". Ona bierze pełną odpowiedzialność za wszystkie dzieciaki i jej podlegają zastępowe (które tworzą Zastęp Zastępowych, tzw. ZZ) i przyboczne (które tworzą Kadrę Drużyny).

Stopni mamy pięć, podzielonych na odpowiedniki damskie i męskie i są to kolejno:

1. Ochotniczka i Młodzik

2. Tropicielka i Wywiadowca

3. Samarytanka i Ćwik

4. Wędrowniczka i Harcerz Orli

5. Harcerka i Harcerz Rzeczypospolitej

Stopnie zdobywa się w zależności od wieku i można nazwać je takimi levelami bycia harcerzem. HR – ostatni stopień, ma tak jakby podsumowywać Twoje całe harcżycie i uczyć Cię tego, jak dalej sobie w życiu radzić. Polecam stopnie z całego serca, zmieniają człowieka na lepsze i dzięki nim można zostawić ten świat lepszym niż się go zastało, w myśl założyciela skautingu, z którego wywodzi się polskie harcerstwo.

VM: Czyli można powiedzieć, że jesteś dopiero na początku tej drogi jako zastępowa czy raczej na końcu? Bo trochę się zgubiłam, jak mam być szczera. I powiedz tak przy okazji, jakie to uczucie tak przejść od jednej roli do drugiej?

A: Hah, to skomplikowane dla osób z zewnątrz, rozumiem. Nie, ja jestem już na końcu. Mój stopień to HR i nie jestem zastępową, a kształcę zastępowe.

Jakie to uczucie? Jakbyś wchodziła w całkiem inny świat. Gdy się jest po stronie kadry to widzi się więcej; dostrzega się celowość wszystkiego, ogrom pracy (także własnej). Niesamowite uczucie, które pokazuje ile harcerstwo wnosi do życia tych maluchów, które dopiero zaczynają. Ogromna satysfakcja i duma, że się samemu kształtowało siebie, aby być podporą i pomocą dla innych.

VM: A taka zmiana jest związana z jakimś egzaminem? Czy dostałaś go w jakiś inny sposób?

A: Myślę, że to po prostu naturalny rozwój. W harcerstwie nie ma egzaminów, jest obserwacja. I gdy moja przełożona widzi, że np. lepiej odnajdywałabym się w jakiejś roli, to robimy wszystko, by jak najlepiej wykorzystać potencjał. Można powiedzieć, że „nie marnujemy ludzi", tylko szukamy dla nich miejsca w świecie, gdy sami nie mogą go znaleźć. A ja podjęłam się tej funkcji, bo uwielbiam pracę z zastępowymi i chciałabym, aby jak najlepiej pełniły swoją służbę. A jeśli mogę im w tym pomóc to jestem szczęśliwa.

VM: No dobrze. Jako harcerka zapewne nie raz jeździłaś na obozy. Ile ich było i jak taki obóz wygląda? Myśląc o harcerstwie mam przed oczami: spanie w lesie, namioty z gałęzi oraz liści, a także rozpalanie ogniska za pomocą patyków i krzesiwa. To naprawdę tak wygląda, czy to tylko mit, który wyrósł wokół obozów?

A: Byłam na 4 obozach leśnych i jednym górsko-wędrownym. Obóz leśny to 3 tygodnie spanka w lesie w namiotach, gdzie wszystkie „meble", jak łóżka, szafki i półki, budujesz sobie sama. Mega zabawa i szkoła zaradności (oraz używania piły xd). Faktycznie są namioty, ale to wojskowe, materiałowe namioty na kilka osób, a nie gałęzie i liście, bo tak to byśmy nie przeżyli miesiąca, hah. Ogniska są, oczywiście i uwielbiam ich klimat – są takie magiczne, jednoczące i dające ogromny spokój. Potęga ognia uczy człowieka pokory i szacunku.

Ludzie często myślą, że na obozach jemy konserwy, chodzimy ciągle brudni itd. a to nieprawda! Gotujemy sami lub z kucharzem, mamy normalne warunki sanitarne i do mycia, a poza tym bawimy się lepiej niż w pięciogwiazdkowych hotelach. Na obozach są także różne zajęcia, w zależności od obrzędowości czyli tematyki obozu np. kiedyś miałyśmy warsztaty z makramy, haftu, robienia świec itd. Robimy mega świetne rzeczy, których nie nauczą Cię nigdzie indziej, a przy tym możemy na moment odciąć się od głośnego świata i hałasu miast. Las uczy spokoju, wzmacnia poczucie piękna i odkrywa w człowieku jego wrażliwość i taką rajską duszę. To piękne. No i bywa też bardzo zabawnie. Tego nie da się opisać tak krótko, ale po prostu jest to atmosfera, której nie przeżyje się poza takim obozem.

VM: Harcerze na obozach zdobywają sprawności. Mogę spytać ile ich posiadasz?

A: Myślę, że coś około sześćdziesięciu, może więcej. Ale żeby nie było, nie nosimy żadnych szarf z nimi, jak amerykańscy skauci, hah.

VM: To całkiem spora ilość, czy do którejś masz szczególny sentyment? I jeśli nie na szarfach to w takim razie gdzie je nosicie? Czy sprawności mają stopnie trudności? Jeśli tak, to którą najciężej było ci zdobyć?

A: Bardzo lubię sprawności związane z hartem ducha. Dzięki nim mogę przekazywać miłość do mojego Boga, mogę mówić o nim moim podopiecznym więcej, a przy tym rozwijać samą siebie w tym. No i sprawności związane z ogniem dają mi jakąś wewnętrzną siłę.

Nosi się je jako takie małe krążki przyszywane na mundur na prawym ramieniu, ale większość ludzi po prostu je sobie spisuje, żeby nie wyglądać jak choinka z masą przypinek i plakietek, hah. Tak, sprawności mają trzy stopnie trudności a także stopień mistrzowski i odpowiadają one konkretnym stopniom.

Najtrudniej było mi zdobyć sprawności związane np. z milczeniem przez całą dobę (bo bywam ogromną gadułą, hah) albo te związane stricte z technikami harcerskimi jak praca z mapą czy terenoznawstwo. Jestem bardziej człowiekiem od wychowania niż od organizacji, jeśli mogę to tak nazwać.

VM: No dobrze. To może odejdźmy nieco od harcerstwa. W swoim opisie porównujesz się zarówno do Ani Shirley, jak i do Diany Barry. Jeśli wolno mi spytać, która bohaterka jest ci bliższa i dlaczego?

A: Oj, jeśli chodzi o wyobraźnię to zdecydowanie Ania, bo uwielbiam rozwodzić się nad wszystkim, opisywać świat i ludzi, uromantyczniać zwyczajne sprawy. Ale przy tym jestem dość cicha jak Diana i dlatego tak cenię przyjaciółkę Ani. Myślę, że mogłabym powiedzieć, że mam serce i duszę Ani, a charakter Diany (mam nadzieję, że Montgomery nie miałaby mi tego za złe, hah).

VM: O myślę, że byłaby dumna, że wytworzyła na tyle silne postacie, że można się z nimi utożsamiać. Idąc dalej opisem, jesteś na pierwszym roku studiów filologii polskiej. Czemu akurat taki kierunek?

A: Teraz już prawie drugi, hah! Ojeju, filologia polska była moim marzeniem, odkąd poszłam do liceum. Wprost zatapiam się w literaturze, szczególnie w poezji i bogatych opisach i chciałam mieć tego więcej w swoim sercu i myślach. Moim marzeniem jest uczyć języka polskiego lub wykładać na uczelni, więc wybrałam te studia, żeby nie tylko czytać i przeżywać, lecz też rozumieć sens, docierać do źródeł. To sprawia tak wiele radości mimo ogromnego nawału materiałów i horrendalnych ilości tekstów do czytania (mój okulista przynajmniej ma trochę roboty, hah).

VM: Czyli rozumiem, że po studiach chciałabyś np. wykładać w szkole? Czy masz inne plany odnośnie pracy?

A: Albo w szkole albo na uczelni, zobaczymy jak się to wszystko potoczy, ale wierzę, że cokolwiek się stanie, będzie to dobre.

VM: Wspomniałaś, że dzięki sprawnościom związanymi z duchem możesz pokazać miłość do Boga. Swoje przywiązanie do Pana pokazujesz również przez swoje prace. Ciekawi mnie czy twoja wiara była w tobie od zawsze tzn. tak zostałaś wychowana czy może dopiero z czasem odkryłaś Jego miłość?

A: A to ciekawa kwestia, bo można być wychowanym w wierze, ale nie mieć relacji z Jezusem na polu osobistym. I tak było ze mną. Chodziłam do kościoła, ale nie czułam tego i dopiero, gdy sama powiedziałam Mu "Panie, ratuj, potrzebuję Cię" i wyciągnęłam dłoń do Jego wyciągniętej dłoni, coś się ruszyło i poczułam, że chciałabym, by inni też Go takim poznali, by tak Go kochali, jak On ich kocha.

VM: Czyli to On znalazł Ciebie. A powiedz czy w obecnych czasach i sytuacji politycznej nie boisz się, że ktoś cię skrytykuje za to, że wierzysz? Przecież tyle się mówi że społeczność LGBT dewastuje pomniki lub kościoły, o tęczowych mszach itp. Nie boisz się że to może jakoś wpłynąć na postrzeganie Boga przez młodzież?

A: Nie, nie boję się. W Nim nie ma miejsca na lęk, nie ma go w Miłości. Mój Bóg jest spokojem i takiego chcę Go dać. Ludzie potrzebują spokoju, łagodności, ciepła i widzę to. Nawet jeśli ktoś mnie skrytykuje, to Jezus powiedział "będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu Mojego imienia" i jestem na to gotowa. Bo wiem, że nie jestem z tym sama, że On będzie ze mną, cokolwiek się nie stanie. To daje mi pokój i spokój.

A młodzież, hm. Myślę, że ona szczególnie szuka tego, co głębiej. I gubią się troszeczkę. A jeśli zechcą być z Nim, to zrobię wszystko, by ich do Niego zaprowadzić. Każdy z nas, chrześcijan, ma takie zadanie. Dążymy do świętości, więc jak inaczej niż przez krzyż?

VM: Czy twoja wiara w Boga wpływa jakoś na twoją twórczość?

A: Oczywiście! On ma swoje miejsce chyba w każdej mojej pracy. Skoro dostałam od Niego talent i rozwijam go, to chcę wykorzystać ten dar dla Miłości. Lubię opisywać Boga, lubię Go przybliżać i pokazywać, że jest Przyjacielem, a nie kimś dalekim, wrogim czy strasznym. Takie wątki koją mnie i moich czytelników i widzę to, gdy z nimi rozmawiam chociażby w komentarzach. "Ta od Jezusa" usłyszałam kilka razy na watt i w sumie, hah, cieszy mnie to. Dlatego nie wyobrażam sobie swoich prac bez Niego.

VM: Myślę że wiele osób mogłoby się uczyć od ciebie wiary i wytrwałości w miłości do Niego.

Na Wattpadzie jesteś od 2016 roku, a jak zaczęła się twoja przygoda ze słowem pisanym?

A: O matko, to będzie takie żenujące, ale! Moją pierwszą dużą pracą był fanfik do Kamieni na szaniec (moment na śmiech) i głównie pisałam prace o tematyce wojennej. Wcześniej miałam masę zeszytów A5 60 kartek, które zapełniłam pomysłami, aż uznałam "ej, Werka, a może czas napisać coś publicznie". No i tak to się zaczęło. Opowiadania wojenne, harcerskie romanse, fanfiki o One Direction i Ani Shirley, aż w końcu własne uniwersum.

Zanim przyszłam na watt zaczytywałam się w Baczyńskim i Montgomery, więc bardzo z nich czerpię przy pisaniu i jakoś tak lubię do nich wracać - do łączenia sielanki i piękna z surowością świata. A pisałam chyba od zawsze - rodzice śmieją się, że opowiadałam bajki każdemu z pluszaków i robiłam książeczki z papieru na prezenty. Więc to chyba taka pasja życia, hah.

VM: Uniwersum Kapliczki ma ponad 70k wyświetleń! Gdzieś czytałam, że początkowo była to praca na stopień harcerski. Więc jak przeszła w trylogię?

A: Wkręciłam się, co tu dużo mówić, hah. Po prostu nie umiałam się rozstać z moimi dzieciakami i chciałam rozwinąć ich historię do uniwersytetu i dorosłości. Czułam, że na watt potrzeba Boga, łagodności i takiej spokojnej miłości (dobra, może poza dramami w tych pracach, hah). W dodatku moi najukochańsi czytelnicy byli tak samo ciekawi jak ja, co stanie się dalej, więc piszę sobie powoli dalsze losy moich dzieciaków. Można powiedzieć, że komisja stopnia HR zapewniła mi prace mojego życia, hah.

VM: To już chyba nie są dzieciaczki heh. A skąd pomysł na "Kapliczkę" ? Jak powstali bohaterowie?

A: Początkowo to miała być polska wersja "Ani z Zielonego Wzgórza", dlatego moi bohaterowie są troszkę odpowiednikami bohaterów Lucy, jednak potem rozwinęłam to w swoją stronę i dużo pozmieniałam. Po prostu chciałam, żeby na Wattpadzie zauważono, że opowiadanie w polskich realiach też może być ciekawe i chyba mi się udało, choć nie ukrywam, że mam stos poprawek przed sobą.

VM: Zachciałaś to kiedyś wydać? A może odezwało się do ciebie jakieś wydawnictwo?

A: Próbowałam już w chyba około dziesięciu, ale aktualnie mi odmawiają, co przyjmuję z wiarą, że kiedyś się uda. Albo może to i lepiej, że nie trzeba płacić trzydziestu złotych za tę historię, hah. Kiedyś odezwało się do mnie jedno wydawnictwo w sprawie innego opowiadania, ale zrezygnowałam z wydania, bo miało ono za dużo błędów, których oni nie wyłapali, więc byłby to duży fail. Chyba przeszło mi parcie na wydanie i żyję sobie na Wattku ciesząc się z tego, co mam.

VM: A co jest dla ciebie najważniejsze w pisaniu? Na co kładziesz największy nacisk?

A: Na opisy. Uwielbiam budować je na metaforach i zawsze doszukuję się porównań i aluzji, powiązań. Lubię oddziaływanie na wyobraźnię, więc kładę nacisk na obrazowość i emocjonalność, bo wtedy wiem, że trafiam w czytelnika i cieszy mnie to, bo nawiązuję w ten sposób relację emocjonalną między mną jako autorem a czytelnikiem jako odbiorcą.

VM: Na początku wspomniałaś że kręciłaś film powstańczy, a na twoim profilu pojawiła się praca inna niż dotychczasowa – opowiadająca o powstaniu dziejącym się w 2014 roku.

Czy te dwie rzeczy mają ze sobą jakiś związek?

A: Hah, troszkę tak. Status: Wojna miał promować film mojej grupy HGF o tematyce powstańczej, a jednocześnie w SW chciałam zwrócić uwagę na to, jak być może my byśmy zachowali się dzisiaj, gdyby wybuchło powstanie. Poza tym lubię wracać do tematyki powstania. To takie moje małe "dziękuję" w stronę powstańców.

VM: Planujesz jeszcze jakąś pracę o tej tematyce? I jeśli mogę spytać czy planujesz coś po skończeniu "Poślub mnie nad rzeką" ?

A: Raczej nie, odcięłam się od prac wojennych już dawno, ale SW po prostu czułam, że muszę napisać, więc to zrobiłam. Ale to bardzo angażuje i wykańcza emocjonalnie, więc raczej nie będę do tego wracała.

Po skończeniu Rzeki najpewniej pożegnam się z Wattpadem i moja droga na tej platformie się zakończy. Choć wiadomo, że wszystko może się zmienić, ale, no, licencjat nadchodzi, pewnie będzie wiele innych spraw i nie wiem, czy będę miała jeszcze jakiś pomysł, który wstawię w formie powieści.

VM: Och. To smutna wiadomość dla wszystkich Twoich czytelników. Ale cóż, wszystko kiedyś się kończy. Także i ten wywiad musi się zakończyć choć zapewne mogłabym rozmawiać z tobą jeszcze kolejną godzinę. Dziękuję za poświęcony mi czas i powodzenia na nowej drodze życia.

A: Jak mówi jedna z harcerskich piosenek "Przyjdzie rozstań czas". To naturalne, życiowe, ludzkie. Zawsze zostaje pamięć i ona jest potęgą literatury. Ja będę, dopóki choć jedna osoba będzie pamiętać.

Dziękuję Ci z całego serca, bardzo miło mi się rozmawiało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro