Rozdzial 4
Per Hubi
Lekcja już się powoli kończyła, no i nawet super bo po tej lekcji powinniśmy mieć jeszcze 2 ale pani nie ma więc kończę wcześniej.
-dobrze i to tyle z tego tematu, chce wam powiedzieć, że wybiorę pary które mają zrobić razem prezentacje o temacie yt, więc zacznijmy Marysia będziesz z Julka niech już wam będzie, Maciek z Marcinem a Hubert z Karolem... macie czas tydzień życzę powodzenia możecie już iść - powiedziała nauczycielka zamykając podręcznik
Że co? Ma z nim zrobić prezentacje naprawde? Czemu mam takiego pecha w życiu. Spakowałem się i wyszedłem z sali a potem ze szkoły. Podszedłem do samochodu odblokowałem go za pomocą kluczyka i włożyłem plecak na tylne siedzenie, gdy miałem już wsiąść podszedł do mnie Karol
-czego chcesz? - zapytałem wkurzonym głosem
-mamy zrobić prezentacje razem - odpowiedział uśmiechnięty
-no i?
-może dziś zaczniemy?-zapytał
-wiesz co ja sam zrobię- odpowiedziałem
-o nie, mamy zrobić razem dziś rozumiano jedziemy do mnie bo mam wolną chatę bo już z rodzicami nie mieszkam przeciwieństwie do ciebie mami synku - zaśmiał się
-nie będę do ciebie jechał! - krzyknąłem
-ja bym na twoim miejscu słuchał się mnie
-nie boję się ciebie- odpowiedziałem
-a chcesz może mocniej dostać? - powiedział szeptem mi do ucha
-wsiadaj-
-ale ja chce kierować - powiedział
-o nie tego ci nie pozwolę zapomnij - odpowiedzialem
-pff żartowałem dziecko nikt by nie chciał jeździć tym żółtym starociem
-starociem? Pff wsiadasz? - zapytałem a on wsiadł po chwili.
-podaj mi chociaż adres
-malinowa - odpowiedział
-Jezu to jest jakieś 10 minut drogi od szkoły - odpaliłem silnik
-no widzisz a ja na piechotę chodzę
-wali mnie to - powiedzialem nijakim głosem
Pojechaliśmy w stronę jego domu. Po 9 minutach dojechaliśmy na ulicę, byłoby szybciej gdyby Karol co chwila nie bawił się ustawieniami w moim samochodzie. Ledwo z nim wytrzymałem.
-gdzie jest twój dom? - zapytałem
-taki biały duży - odpowiedział
I tak zacząłem szukać jego domu głupiego.
-tu jest - pokazał palcem
-Jezu czemu powiedziałeś jak już go omijelismy?! co za debil
-bo tak - zaśmiał się
Musiałem się cofnąć i wjechałem na podwórko, zaparkowałem i wysiadłem z samochodu z Karolem.
-prowadź - powiedziałem
-mam teraz twój samochód prowadzić? - zapytał patrząc na samochód
-prowadź mnie do swojego domu co za debil no - jeszcze dobrze nie zaczęliśmy a już mam go serdecznie dość
Podeszliśmy do drzwi jak je otworzył pierwszy wszedł a ja za nim. Powiem ze nawet czysto ma. Zdjąłem buty .
-tam jest mój pokój wejdź a ja pójdę umyć ręce - powiedział
-jak tu czysto czy to napewno twój dom? - zapytałem rozglądając się
-tak Damianku
-nie jestem Damian do cholery! - krzyknąłem
Wszedłem do pokoju. Był on duży . Zacząłem się rozglądać po chwili jednak zobaczyłem na komodzie zdjęcie, było to zdjęcie gdzie był mały Karol i.... Ja? Co? przecież to nie mogę być jaaa... jak miałem 8 lat przyjaźniłem się pewnym Karolem ale to jest ten on? Po chwili podszedł do mnie Karol
-wystraszyłeś mnie debilu
-co patrzysz na to zdjęcie? - zapytał
-emm.. jak ma na imię ten chłopak co stoi obok ciebie na tym zdjęciu? - zapytałem i czekałem na odpowiedź
-Hubert gdy miałem 8 lat zaprzyjaźniliśmy się a potem on gdzieś wyjechał i już go nie widziałem a czego?
-emm Karol... To ja jestem na tym zdjęciu - popatrzyłem na niego
-że co? - zapytał zaskoczony
-to ja Karol - powiedzialem spokojnym głosem
-jak to ty? Żartujesz? - zapytał
-właśnie nie
-jeśli to jest prawda to... powiedz gdzie spędzaliśmy najwięcej czasu?
-w piaskownicy na moim starym osiedlu bawiliśmy się się w chowanego ty kiedyś zdarłeś sobie kolano a ja pobiegłem do mamy i ci opatrzyła to - powiedziałem a Karola zaniemówił na chwilę
-ty się podszywasz pod tą osobę, to nie Ty przecież - powiedział
-moja mama zrobiła to zdjęcie, ponieważ tak słodko staliśmy potem poszliśmy na lody - powiedzialem aby bardziej mi uwierzył
-Hubert to nie możesz być ty... Czemu mnie zostawiłeś?... wtedy bolało mnie to, cały czas o tobie myślałem - powiedział smutnym głosem
-też nie chciałem ale wtedy rodzice znaleźli większy dom i postanowili się wyprowadzić
-ja cie szukałem do dziś cię miałem nadzieję że kiedyś cię jeszcze zobaczę - zrobił smutna minę
-jak widzisz widziałeś mnie codzinnie szkoda że tak mnie traktowałeś - powiedzialem
-jak byś mi powiedział ze to ty nigdy bym cię tak nie traktował, byłeś moja pierwsza miłością... Znaczy - zarumienił się
-co? - zapytałem zaskoczony
-nie ważne - odpowiedział i skierował oczy na podłogę
-Jak to pierwsza miłością? - zapytałem zaskoczony głosem
-emm.. zakochałem się w tobie jak miałem 8 lat lecz to ukrywałem. Chciałem Ci to powiedzieć ale wtedy jak już miałem to ty powiedziałeś że wyjeżdżasz i wtedy wyjechałeś i zostawiłeś mnie samego z tym wszystkim jak tchórz - powiedział patrząc się znów na mnie
-naprawdę nie chciałem wyjechać jakbym miał więcej lat to bym się przeciwił ale wtedy nic zrobić nie mogłem
-dobra skończmy temat i zacznijmy tą prezentację - powiedział
-a dalej coś do mnie czujesz? - zapytałem ciszym głosem
-zacznijmy prezentacje - zmienił temat
-odpowiedź na pytanie
-nie! Zadowolony!? - krzyknął
-tak!
Karol usiadł przed komputerem i zaczął coś robić więc usiadłem obok niego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro