Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdzial 18

Per Karol

Dotarłem do szpitala najszybciej jak mogłem. Zaparkowałem samochód, wyszedłem z niego i go zablokowałem kluczem . Wszedłem do szpitala i podeszlem do recepcjonistki

-dzień dobry gdzie leży Hubert Wydra? - zapytałem szybko

-a kim pan jest ? - zapytała Pani od recepcji

-Karol Kuter ja mu pomogłem

-dobrze już sprawdzam- zaczęła coś wpisywać na komputerze - Sala 69

-dziękuje

Odszedlem i poszedłem w stronę tej sali nie musiałem długo szukać. Gdy znalazłem zapukałem i wszedłem zobaczyłem że robią mu badania

- o przepraszam

Zamknąłem drzwi i usiadłem przed salą i czekałem. Po 20 minutach wyszedł lekarz

-przepraszam co z nim? - Zatrzymałem lekarza i się go spytałem

-dzień dobry nie ma nic złamanego na szczęście, głowa też jest wszystko dobrze, minus jest taki że ma siniaki na brzuchu  to trochę dużo i podbite  oko, daliśmy mu leki jeżeli będzie chciał może wziąść zwolnienie na żądanie - odpowiedział mi lekarz

-dobrze a mogę do niego wejść?

-tak oczywiście

Lekarz odszedł odemnie a ja wszedłem do sali i zamknąłem za sobą drzwi, zobaczyłem Huberta który leży, miał głowę skierowana w lewą stronę

-hej - podszedłem do niego -  jak się czujesz?

Po chwili Hubert skierował głowę  w moja stronę

-proszę śmiej się

-z czego mam się śmiać? - spytałem nie wiedząc o co mu chodzi

-z tego oka

-ale tu nie ma nic śmiesznego ale ktoś Ci mocno przyfasolil... Właśnie  kto to był?

-ale co? - spytał udając że nie wie o co mi  chodzi

-kto ci to  zrobił?

- nikt

-nikt? Sam sobie zrobiłeś siniaki na brzuchu i podbiłeś sobie oko ?

-skąd wiesz ze mam siniaki na brzuchu? - spytał zdziwiony

-rozmawiałem z lekarzem

-coś jeszcze ci powiedział? - zmienił temat

-nie zmieniaj tematu

-ale no i co ci mówię nic z tym i tak nie zrobisz

-zrobię, poczują twój ból dzięki mnie - powiedziałem

-a skąd wiesz że było ich więcej że mówisz w liczbie mnogiej?

-dobra czy był to Ernest i Marcin i Maciek? - spytałem wiedząc jaka będzie odpowiedź

-Maćka nie było - zrobił smutna minę

-pożałują

-nie rób im nic - popatrzył na mnie

-nie rób im nic? Widzisz jak ty wyglądasz?!

-ale on ci  coś mogą zrobić -

-martwisz się o mnie? - spytałem

-nie, rób co chcesz

- zaraz ty się martwisz ale to słodkie - podszedłem bliżej

-debil powiedziałem Ci że...

-że się o mnie martwisz - przerwałem mu

-nie powiedziałem tego i sie zamknij - podniósł głos

-ale miłe że się o mnie martwisz

-nie chce aby przemnie coś Ci się stało

-nic mi się nie stanie im owszem tak - uśmiechnąłem się

-a co jeżeli coś Ci zrobią to będzie przezemnie - zaczął się obwiniać - nic nie rób zostaw ich - dodał

-czemu ich bronisz szantażują cię?

-nie, boję się poprostu

-o kogo? - próbowałem zrobić aby powiedział że się o mnie martwi

- o nikogo możemy skończyć temat?

-spoko powiedz tylko że się o mnie martwisz - uśmiechnąłem się

-nie martwię się o ciebie, mam cię gdzieś w sumie - odpowiedział

-tylko tak mówisz a w środku coś innego myślisz - do sali wszedł lekarz

-więc tak jeżeli Pan chce może Pan wziąść na żądanie albo może  tu zostać jeszcze 2 dni na sprawdzenie

-poprosze wypis - odpowiedział Hubert bez namysłu

-dobrze to jeżeli tak to proszę maścią na siniaki  smarować to miejsce jak  przyjedzie do domu też posmarować  a wszystko będzie dobrze, proszę aby Pan Karol zajął się Panem przez ten tydzień

-dobrze

Po chwili lekarz wyszedł

-jesteś pewien chcesz wyjść dziś?

-tak jestem pewien - wstał

-mam nadzieję

-a jeśli nie chcesz możesz nie zostawać u mnie

- zostanę nie możesz sam teraz być - powiedziałem

-nie wiem, jak chcesz

-zostanę nie martw się

Po chwili wszedł do pokoju lekarz dał mi wyspis i wyszliśmy ze sali

-ej musimy iść do szkoły bo moje auto

-nie musisz przyjechałem nim tu - uśmiechnąłem się

-że co zrobiłeś? - zszokował się

-no jakoś dojechać tu musiałem

-zabijecie jeżeli zobaczę jedna rysę

-zgniecenie tez się liczy? - zaśmiałem się

-tak! - krzyknął

Po chwili wyszliśmy ze szpitala Hubert szybko podszedł do samochodu i zaczął go opatrywać

-gdzie to jest? - zapytał wtrzasniety

-co? - spytałem śmiejąc się

-zgniecenie

-żartowałem nic mu nie zrobiłem - zacząłem się bardziej śmiać

-nie żartuj z takich rzeczy, wsiadaj

-a mogę prowadzić? - zapytałem wiedząc co odpowie

-zapomnij

Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę jego domu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro