Rozdzial 11
Per Hubi
Po lekcji wszyscy wyszli z sali, gdy już miałem wychodzi nauczycielka powiedziała
-Hubert mógłbyś zostac na chwilę? - usłyszałem nauczycielkę za plecami
-dobrze-odpowiedziałem miłym głosem
Po chwili jak Karol to usłyszał zatrzymał się na moment odwrócił głową w moja stronę i potem poszedł dalej to było dziwne zachowanie ale spoko. Gdy wszyscy wyszli z sali pani podeszła i zamknęła drzwi
-słucham co pani chciała odemnie? - zapytałem miło
-chciałabyś wziąść konkurs?
-nie nadaje się na konkursy - odpowiedziałem bez namysłów
-ale czemu? właśnie że sie nadajesz tylko Ty z całej klasy zrozumiałeś
bardzo dobrze temat
-no bo łatwe to zrozumiałem - odpowiedziałem
-weź udział co ci szkodzi?
-to że nie mam czasu na konkursy przepraszam - odpowiedziałem
-no dobrze jak uważasz nie mogę Ci kazać ale jeśli zmienisz zdanie to przyjdź do mnie - powiedziała podchodząc do biurka
-dobrze mogę już iść?
-możesz
-dowidzenia - powiedzialem
-a poczekaj na początku lekcji co to za jakieś listy z Kuterem? - zapytała
-nic ważnego- odpowiedziałem i machnąłem ręką
-wiesz ze nie lubię takich zachowań?
-wiem
-proszę już tak nie robić - powiedziała
-dobrze dowidzenia
-dowidzenia-odpowiedziała a ja wyszedłem ze sali
Po chwili zobaczyłem Karola zacząłem iść lecz on też obok mnie
-co chciała od ciebie pani? - zapytał przejętym głosem
-nic ważnego a co cię to w sumie?
-interesuje mnie to - odpowiedział
-mógłbyś mi nie wysyłać liścików na lekcji wkurzające to jest, jeszcze raz wyślesz a powiem nauczycielce i sie skończy - lekko podniosłem głos
-chce abyś znowu był moim przyjacielem jak dawniej, brakuje mi ciebie Hubi - zmienił temat
-śmieszny jesteś i nie zdrabniaj mojego imienia
-spoko ale mówię prawdę zmieniam się dla ciebie zobacz nie zaczepiam cię ani nic - powiedział omijając jakiegoś chłopaka
-właśnie zaczepiasz - odpowiedziałem
-no bo chce z tobą pogadać
-to masz problem bo ja nie chcę - zatrzymaliśmy się przed salą - skończyliśmy temat czy jeszcze nie? - zapytałem mając nadzieję że powie "tak"
-usiądź ze mną
-nie - odpowiedziałem szybko
-no weź zacznijmy się kolegować czy coś
-nie Karol
Po chwili podszedł do nas Maciek
-siema od kiedy Karol z nim gadasz i wysyłasz miłosne liściki na lekcjach - Maciek położył rękę na jego ramieniu
-możesz odejść bo chce z nim porozmawiać? - zapytał Karol zabierając jego rękę
-dziś jakiś dziwny jesteś Karol choć z nami pogadaj a nie z tym bobasem
-możesz odejść od nas? - zapytał Karol jeszcze raz i zaczął się na niego groźnie patrzeć
- no dobra - Maciek sobie odpuścił i odszedł od nas
-aha? - powiedzialem zapytająco
-co?
-nie ważne
- ważne - odpowiedział
-daj mi spokój tyle tylko chce
dobra dam ci w szkole spokój alee.. dziś dokończamy pracę
-jaką ? - zapytałem
-no ta na kompie co robiliśmy u mnie
- spoko - przypomniałem sobie - a masz tą pracę?
-mam - odpowiedział uśmiechnięty
-właśnie - po chwili sobie coś przypomniałem
-co? - zapytał Karol
-dziś piątek co nie?
-no tak
-będę dziś sam w domu - powiedzialem smutnym głosem
-czemu? - zapytał Karol zmartwionym głosem
-moi rodzice w piątek wyjeżdżają i wracają w poniedziałek - powiedziałem
-ooo współczuję
-nie no spoko jest samemu ale trochę nudno - weschnąłem
-mogę zostać z tobą przez ten weekend albo ty do mnie przyjdziesz
-zapomnij - odpowiedziałem patrząc na niego
Po chwili zadzwonił dzwonek
-idę do Marysi - powiedziałem i odszedłem od niego
-hejcia - przywitałem się z nią już nie wiem który raz dziś
-miłość rośnie widzę całą przerwę ze sobą gadaliście miłość - powiedziała
-przestań! - krzyknąłem lekko
-a tak na serio o czym gadaliście? - zapytała ciekawska
-o niczym nie ważne
-hmm nie chce mi powiedzieć no spoko
-to nie tak... Już nie masz na mnie focha? - zapytałem
-nie ale zaraz mogę mieć - zkrzywiła swoje ręce na klatce piersiowej
-no weź
-dobra nie będę mieć focha jak powiesz o czym gadaliście- powiedziała uśmiechnięta
-Karol chce się ze mną kolegować - odpowiedziałem
-no i?
-no i ja nie chcę
-czemu? - zapytała
-tyle lat mnie ranił, dowiedział się czegoś i teraz chce się zmienić dla mnie weź "brakuje mi ciebie " niech se gdzieś to wsadzi - powiedzialem znudzony głosem
-tak powiedział? - zapytała
-taaa
-słodkie zależy mu na tobie nie widzisz tego?
-nie nie widzę - przewróciłem oczami
-ślepota kupię ci okulary zobaczysz - zaśmiała się
-kup mi słoneczne bo mi się nie chce kupić - odpowiedziałem śmiejąc się
Po chwili przyszła pani i cała klasę łącznie ze mną weszła do niej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro