Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Fuduś obudź się!

(Z perspektywy Hannah)

Cały czas czuwałam przy Fudou.
Nie budził się i to mnie martwiło.
Spoglądałam na zegarek, który pokazywał, że dawno już powinien się obudzić. Co się stało? Czemu on się nie budzi? Już mija 4 godzina, a on dalej śpi.. Jak zadzwonię po karetkę to zrobią dochodzenie i nas zamkną w więzieniu za posiadanie tych zastrzyków. Gorzej jak się nie obudzi... Zostało mi jedno... Poprosić o pomoc Gounjego, przecież jego ojciec jest lekarzem... A on sam się musi na tym znać... Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Gouenjego. Kazał mi sprawdzić najpierw ręką jaki ciepły jest Fudou. Był zimny jak lód i mokry. Przekazałam mu informacje. Kazał mi sprawdzić puls i oddech. Słabo wyczuwalne, więc i to mu przekazałam. Powiedział, że weźmie od ojca zastrzyk i przyjdzie do nas za 10 min. Przez ten czas miałam rozebrać Fudou do bokserek, a resztę ubrań i koc dać na bok. Powiedział, że nie może teraz nagle się ocieplić, bo źle skończy. Leżał blady i mokry, jego ciało było jak lód... Nie wiedziałam co mam robić... Powycierałam jego pot z niego, ręcznikiem. Jednak na marne, po chwili znów był mokry. Z minuty na minutę jego ciało było coraz to chłodniejsze.. Co teraz? Usłyszałam dzwonek do drzwi, to był Gouenji.
-Biegłem ile sił w nogach- powiedział zdyszany.
-Wejdź..
Otworzyłam szeroko drzwi, a on wszedł.

(Z perspektywy Gouenjego)

Hannah zaprowadziła mnie do pokoju, gdzie leżał Fudou na łóżku. Sprawdziłem wszystko jeszcze raz dokładnie. To o co ją prosiłem i spojrzałem na nią.
-I co? - spytała
-Teraz podam zastrzyk, który powinien pomóc...
-Powinien? Czyli nie jesteś pewny czy pomoże? - miała łzy w oczach.
-Raczej pomoże...
-Raczej?! - jej łzy płynęły po policzkach.
-Nie łap mnie za słowa... Pomoże...
-Mam taką nadzieję-dodała.
Wyciągnąłem zastrzyk, odbezpieczyłem igłę i wbiłem go w naciągniętą skórę na brzuchu Fudou. Powoli opróżniłem zawartość zastrzyku i pustą strzykawke z zabezpieczoną igłą wyrzuciłem do kosza na śmieci.
-Więcej nie mogę zrobić...
-A kiedy się obudzi? -spytała.
-W każdej chwili, tylko straci czucie w kończynach do końca dnia, więc musisz mu pomóc...
-To zrozumiałe.. -odparła.
-Jakby co, to dzwoń...
Wyszedłem z pokoju, następnie z domu i poszedłem do siebie.

(Z perspektywy Fudou)

Obudziłem się rozebrany. Spojrzałem na szczęśliwą Hannah w naszyjniku ode mnie.
-Czy Ty mnie zgwałciłaś?!
-Nie głuptasie... Zasnąłeś i nic nie pamiętasz... - odparła.
-To czemu nie czuje rąk i nóg?!
-Nie wiem, pewnie masz skurcze. Minie Ci... -powiedziała, podając mi kubek wody z Słomką.
Napiłem się i spojrzałem na nią.
Nie wiedziałem co się dzieje....

(Z perspektywy Hannah)

Dobrze, że już z nim lepiej... Mam nadzieję, że sobie nic nie przypomni. Wtedy to będzie przypał. Usiadłam obok Fudou i patrzyłam w jego zielone oczy, teraz błyszczały w świetle słońca. Kocham Cię Fudou...

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro