Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 39 ~


•••

Cecilly nie pamietała dobrze pierwszych kilku miesięcy po śmierci Sebastiana. Zupełnie osunęła się w nicość. Straciła pracę, wszak zaniedbywała swoje obowiązki, a kiedy pojawiała się w Ministerstwie była nieobecna myślami.

Reakcją na smierć Sebastiana było odrętwienie, które następnie przerodziły się w rozpacz i tęsknotę. W głowie Cecilly pojawiały się przerażajace myśli. Trwała tak przez wiele miesięcy, niemalże rok.

Ominis przesiadywał w pracy od rana do wieczora, chcąc zarobić na ich utrzymanie. Cecilly początkowo nawet nie była świadoma jego częstej nieobecności.

Dopiero, kiedy pewnej nocy ujrzała go, śpiącego z głową opartą o kuchenny stół, coś w niej pękło. Był znacznie chudszy i wyglądał na przemęczonego. Podeszła do niego, chcąc go obudzić, kiedy ujrzała karteczkę leżącą na stole oraz długopis, który Ominis wciąż trzymał w ręku.

Cecilly podniosła kartkę i przeczytała:

„ 1. Zrobić zakupy na przyszły tydzień.
2. Ugotować Cece obiad.
3. Opłacić rachunki.
4. Kupić choinkę..."

To już niedługo święta? – Zdziwiła się Cecilly i kontynuowała czytanie:

5. Dostarczyć dokumenty do Ministerstwa.
6. Kupić Anne nowy zestaw do szydełkowania.
7. Napisać do Charlotte.
8. Znaleźć nową parce dla Cece.
9. Kupić nowe kwiaty na grób.
10. Przygotować wigilię (świąteczne zakupy)
11. Znaleźć prezenty dla Cece i Anne.
12. Opłacić składkę pracowniczą i ubezpiecznie Cece...

Cecilly odłożyła kartkę na stół, choć lista była jeszcze długa. Spojrzała na Ominisa, który wciąż smacznie spał, a łzy zaczęły gromadzić się w jej oczach.

Poczuła się podle. Żałoba pochłonęła ją do tego stopnia, że zupełnie przestała normalnie funkcjonować. Zostawiła Ominisa samego ze wszystkim, mimo, iż on również doznał wielkiej straty. Stracił przyjaciela, a teraz obserwował jak Cecilly popadała w zobojętnienie. On jednak w nią nie zwątpił. Trwał przy niej i dbał o nią, zapełniając jej spokój psychiczny i troskę.

Kiedy Cecilly zdała sobie z tego sprawę, zaczęła płakać. Jej płacz wybudził Ominisa ze snu.

Chłopak wstał szybko od stołu i zapytał z troską z głosie:

– Wszystko w porządku, Cece? Coś się stało?

Cecilly bez słowa wtuliła się w przyjaciela, nie przestając płakać.

– Miałaś zły sen? Która jest godzina? – Dopytywał Ominis. – Jak mogę ci pomóc?

Dziewczyna mocniej go objęła. Otarła łzę i odparła półszeptem:

– Jestem beznadziejna. Przepraszam.

– Nie masz za co przepr...

– Ależ tak! – Odparła z wyrzutem. Odsunęła się od chłopaka i chwyciła jego dłonie. – Zostawiłam ciebie samego z tym całym bałaganem na głowie. Mieliśmy być dla siebie wzajemnym wsparciem, a działało to tylko w jedną stronę. Ode mnie nie otrzymałeś żadnego wsparcia, Ominisie. Jestem pieprzoną egoistką!

Chłopak uspokoił się nieco. Można było nawet dostrzec lekki uśmiech na jego twarzy, kiedy rzekł:

– W przeciągu kilku sekund wypowiedziałaś więcej słów, niż przez ostatnie kilka miesięcy.

– To pozwól, że będę mówić dalej. – Cecilly pociągnęła przyjaciela na pobliską kanapę, na której usiedli. Dziewczyna wciąż trzymała dłonie Ominisa. – Śmierć Sebastiana była ogromnym ciosem dla nas wszystkich. A zachowywałam się jakbym tylko ja kogoś straciła. Pozwalałeś mi na to. Trwałeś przy mnie lojalnie i starałeś się wyciągnąć z odrętwienia, w jakie popadłam.

Ominis słuchał jej uważnie. Cieszył się, że Cecilly zaczynała w końcu odczuwać jakieś emocje, poza rezygnacją i niemocą.

– Było tak od początku naszej znajomości. Byłeś pierwszą osobą, przed którą się otworzyłam. Pierwszą osobą, którą nazwałam swoim przyjacielem. Pierwszą osobą, z którą zapragnęłam dzielić się światem... – Wzięła głęboki oddech po czym dodała ze wzruszeniem. – Pierwszą i jedyną osobą, która nigdy we mnie nie zwątpiła.

– Zacznij w końcu żyć, Cece. – Poprosił. – Zrób to dla mnie. Świadomość, że cierpisz mnie zabija. Bezradność, że nie mogę ci pomóc, jest dla mnie druzgocąca.

Tego dnia Cecilly obiecała mu, że zrobi wszystko, by wyzbyć się mroku, który tak trwale zalęgł się w jej sercu.

•••

Mijały lata, a Cecilly powoli stawała na nogi. Wróciła do pracy w Ministerstwie, w której odzyskaniu pomógł jej Ominis. Często odwiedzali Anne, która cieszyła się na każde spotkanie z nimi. Święta i urodziny spędzali we trójkę, a następnie we czwórkę, wszak Anne poznała przystojnego czarodzieja z Irlandii, który bywał częstym gościem w kawiarni, w której nadal pracowała.

Cecilly i Ominis wciąż mieszkali razem, a ich początkowe plany, o znalezieniu osobnych mieszkań, poszły w zapomnienie.

– Anne promienieje. William wydaje się być bardzo w porządku. – Oznajmił pewnego dnia Ominis, kiedy wraz z Cecilly pili poranną herbatę na balkonie.

Przyjaciółka przyznała mu rację.

– Dereck pytał o ciebie. – Dodał po chwili.

– Dereck?– Zapytała Cecilly, próbując przypomnieć sobie czy zna jakiegoś Derecka.

– Ten Auror, który codziennie rano czeka na ciebie przy windach w Ministerstwie. Pytał czy jesteśmy w związku.

– Ciekawski z niego koleś. – Mruknęła pod nosem, odstawiając filiżankę na stolik.

– Zapewne wkrótce zaprosi cię na kawę...

– Co mu odpowiedziałeś? – Zainteresowała się Cecilly, spoglądając na niego z ukosa.

– Że jesteśmy przyjaciółmi. – Oznajmił Ominis zgodnie z prawdą.

– Następnym razem przekaż mu, że wcale nie jesteśmy przyjaciółmi.

– A nie jesteśmy? – Ominis wydawał się być zdezorientowany.

– Oczywiście, że tak. Ale czy przyjaźń wyklucza też miłość?

Ominis zastygł z filiżanką herbaty przy ustach. Cecilly nie zauważyła tego. Wyprostowała się na krześle po czym dodała pewnie:

– Wszelka namiętność, przywiązanie i miłość nie będą kompletne bez przyjaźni. To ona jest fundamentem najtrwalszych związków.

– Przecież my nie...

– Oh, przestań. – Cecilly skarciła go wzrokiem i mlasnęła z poirytowaniem. – Ile mam jeszcze czekać, aż wyznasz mi swoje uczucia?

Ominis wyglądał na szczerze zaskoczonego. Również odłożył swoją filiżankę.

– A chcesz bym to uczynił? Nie wiedziałem...

– Ja również nie wiedziałam, że na to czekam. – Przerwała mu. – Dopiero, kiedy rok temu zacząłeś spotykać się z tą Avery... – Cecilly odczuła niechęć na samo wspomnienie o byłej dziewczynie Ominisa. – Zrozumiałam, że jestem cholernie o ciebie zazdrosna. Początkowo sądziłam, że zazdrość wywołała obawa, że ciebie stracę. Potem jednak, kiedy Avery pocałowała ciebie na pożegnanie, poczułam wściekłość i żal zarazem. Gdybyś mógł zobaczyć wtedy mój wyraz twarzy. Miałam ochotę zrzucić ją ze schodów.

– Czy ty właśnie wyznałaś, że byłaś o mnie zazdrosna? – Ominis był zaintrygowany, a zarazem rozbawiony.

– I nadal jestem. – Przyznała Cecilly, a następnie odważyła się na szczere wyznanie: – Jestem zazdrosna i beznadziejnie w tobie zakochana. Kocham cię od tak dawna, że nawet nie wiem, kiedy to uczucie przerodziło się z miłości przyjacielskiej w miłość do osoby, bez której nie wyobrażam sobie życia.

Ominis był przekonany, że nikt, na całym świecie, nie jest tak szczęśliwy jak on w tamtym momencie.

Kochał Cecilly. Kochał ją odkąd mieli trzynaście lat, a on dopiero zrozumiał czym jest miłość. Kochał jej śmiech, dotyk jej dłoni, jej piękne wnętrze, a także świat, widziany jej oczami.

Kochał ją w ciszy. Tylko jego uczynki dowodziły tego, jak wielką miłością ją darzył.

– Zrób coś albo powiedz, bo zaczynam czuć się zażenowana moim wyznaniem. – Oznajmiła Cecilly, nieco onieśmielona.

Ominis zaśmiał się cicho po czym wstał i zbliżył się do Cecilly. Podał jej rękę, którą ta przyjęła i również wstała. Wpatrywała się w niego w ciszy, z lekkim niepokojem.

Ominis chwycił jej dłonie, a następnie czule ją pocałował. Cecilly z ulgą odwzajemniła ten pocałunek. Zarzuciła ręce na jego szyję, a on objął ją w talii.

– Kocham cię, Cece. – Wyznał później Ominis, a łzy wzruszenia pojawiły się w oczach Cecilly. Odpowiedziała mu tym samym, a świat na nowo zaczął przybierać kolorowe barwy.

•••

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro