Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*8*

Arte obudził się zaskakująco wcześnie. Było koło szóstej jak otworzył oczy i przeciągnął się. Był wyspany i nawet czuł się lepiej. Podniósł się z łóżka, po czym po cichu ruszył do łazienki, by wziąć prysznic, w nocy straszliwie się spocił. Wrócił do pokoju, wykąpany oraz rozbudzony. Był pełen dziwnej siły.
Usiadł do biurka i podpiął laptopa, włączył go i ruszył do kuchni, by nalać sobie picia. Już sięgał po colę, gdy stwierdził, że powinien zacząć dbać o siebie. Złapał więc sok i szklankę. Wziął na talerz banana i kilka(naście) winogron po czym z tym wszystkim zamknął się w pokoju. Wrócił do biurka i położył rzeczy niedaleko siebie. Wstukał hasło i nalał sobie soku, wszedł w dziennik i przejrzał go. Zdecydował się, że w końcu nadrobi zaległości. Z zaskoczeniem odkrył, że Cameron, wysyłał mu codziennie, co trzeba było zrobić, mimo że nie prosił o to, a wręcz był nie miły. W końcu nawet go wyciszył, konwersacje z nim, konkretnie. Odpisał mu krótkie "dziękuję" i zabrał się za robienie zadań z dziwną energią. Może chodziło o to, że za dwa dni była sobota i wyjście do teatru? Jak powinien się ubrać? Jak ubierzę koszulę to zainponuje dziewczynie? Chciałby by jej się podobał jego wygląd. W końcu to całkiem ważne, prawda?
Z zamyślenia wyrwał go dźwięk wiadomości z facebooka. Cameron odpisał mu "Nie ma za co". Nie spał? Ciekawe.
"Jest za co. Za notatki" odpisał mu i wrócił do pisania w zeszycie, postanowił najpierw to skończyć, a potem rozmyślać o tym co założyć.
"Wiem, że żaden twój kolega nie jest pilnym uczniem, nie robią dokładnych notatek" otrzymał odpowiedź. Zmarszczył brwi. Cameron był dziwny, ale może powinien z nim pogadać, a nie odpychać ? Gdyby jego ktoś odpychał, źle by się z tym czuł.
" Możemy porozmawiać na videochat, dziś wieczorem? Zrobie lekcje i porozmawiamy." Napisał i poczekał na odpowiedź, a była ona krótka "Oczywiście "
Nastolatek westchnął i zaczął ponownie skupiać się na zadaniach.

***

Eric przeciągnął się i wtulił w męża narzucając na niego nogę. Usłyszał jęk bólu, po czym dostał klapsa.

- Mój penis nie jest do uderzania w niego.

- Jest do kochania. Przepraszam. - mruknął zielonooki i zsunął powoli dłoń na jego penisa. Zaczął go masować

- Pocałuj, by nie bolało - Tobias wsunął paluszki w jego włosy.

- Nie... robiłem Ci loda wczoraj. A Ty mi kiedy? Miesiąc temu! Ty mógłbyś wreszcie zrobić dobrze swojemu ukesiowi - burknął i podniósł się do siadu.

- Oj, mały. - mruknął i złapał go w pasie, by położyć na łóżko. - Dla mojego cudownego, małego męża wszystko co najlepsze. - oznajmił i wszedł pomiędzy jego nogi. Zdjął mu majtki i z usmieszkiem rozsunal mu nogi, szeroko. - No, to teraz sprawie Ci przyjemność - mówi i zaczyna delikatnie całować jego pachwiny i okolice przy penisku.

- A-A zrobisz mi... paluszkami? - pyta cichutko i łapie jego dłoń biorąc do buzi jego palce. Zamknął oczy skupiając się na ssaniu, a czarnowłosy skupił się na całowaniu, przygryzaniu oraz zasysaniu się na jego penisie.

Arte chciał obudzić rodziców, bo po skończeniu lekcji zrobił śniadanie. Tosty, jajecznicę i cały kubeł herbaty. Już otwierał drzwi, ale... co oni robili?
Przymknął drzwi by patrzeć na nich, ale by nie widzieli go. Mama wypinała się i chowała twarz w poduszce, a ojciec klęczał za nim i nalewał sobie na palce żel. Zaczął masować jego wejście. I wsunął w niego paluszek.

- Aj, aj, coś tak, ciaśniej się zrobiło - mruczał cicho dominat i zaczął całować jego plecy, delikatnie, na spokojnie.

- j-ja d-dla Ciebie... s-smarowałem się.... - wystękał Eric, a jego mąż docisnął palca. Uległy jęknął głośno i drżał usilnie. - W-Więcej... - błagał cicho zaciskając pięści na pościeli. Dominat wsunął w niego drugi palec i poruszał nimi spokojnie. Ich syn uważał, że matka ma zbyt wyraźne odczucia. Podejrzewał, że udaje, w sumie, nie rozumiał po co. Tak głośno jeczy, że mu cudownie. No, nie rozumiał.
Pisnął nagle, bo ktoś przyłożył dłoń do jego ust i pociągnął do tyłu.

- Nie ładnie rodziców podglądać jak oddają się chwili - szepnął ktoś mocnym głosem. Nie rozpoznał go.

Zaczął się szarpać, ale napastnik był silniejszy. Zaprowadził go do pokoju, po czym zamknął drzwi

- Młody, przestań - Olivier siedział przy jego biurku. Arte spojrzał na napastnika a okazał się nim Liam.

- Wujku! Co ty wyprawiasz!? Serce mi prawie wyskoczyło! - warknął na niego wściekły. Olivier uśmiechnął się i podrapał po potylicy wzdychając.

- On uwielbia się bawić. Dominujący mężczyźni nie dorastają. - uśmiechnął się przepraszająco. - Nie denerwuj się. Przepraszam, że tak nagle wkradliśmy się i Cię porwaliśmy spod drzwi rodziców. Mamy do Ciebie ogromną prośbę - mówi zakładając nogę na nogę. Siedział w końcu na krześle obrotowym.

- No, słucham? - burczy odsuwając się od Liama. - O co chodzi?

- Chodzi o Camerona.

- Wujku. Wiem, trochę się kłocilismy, ale ja go przeprosze. Będę z nim rozmawiał wieczorem.

- Ale... dlaczego Wy się ciągle kłócicie? - zapytał Liam łapiąc dłoń męża całując ją delikatnie.

- To przez jego orientację. Wyśmiewają się z niego i ze mnie, bo się ze sobą zadajemy - wzdycha ciężko. Jak o tym myślał, to było naprawdę bez sensu. - Przepraszam. Wiem, że to głupie. Jednak w szkole podobała mi się pewna dziewczyna, nie mogłem mieć opini geja - wzdycha. - Przepraszam.

- Nie martw się kochanie, nie martw, rozumiemy - mówi spokojnie Olivier i uśmiecha się do niego. - Po za tym, Cameron nam powiedział niedawno, że woli kobiety, więc nie masz się o co martwić - wstał i złapał męża za dłoń. - Pójdziemy już. Przepraszamy za porwanie - mówi i wychodzą. Ruszyli do sypialni gościnnej, a uległy usiadł na łóżku wzdychając ciężko.

- Mieliśmy mu powiedzieć, o tym, że Cam ma jego fapfolder - Liam patrzył na niego rządając wyjaśnień wzrokiem.

- Wiesz co... myśle, że to się samo rozwiąże, a jak naciśniemy na naszego syna, to się bardziej zamknie. Może to samolubne i złe, ale cholera... Sprawie, że będą razem. Nasz syn będzie szczesliwy.

- Zamierzasz zabawiać się w Tobiasa? - Liam rzucił się na łóżko i wziął ukochanego na swoje biodra, posadził go i zaczął poruszać jego biodrami, a jego pupa ocierała się o peniska Liama.

- Nie, ten idiota robił wszystko nie umiejętnie. Ale cieszę się, że zmiękł przy Ericu. - mruknął kładąc dłonie na jego klatce. - Ja to wszyściutko zaplanuje. Będzie im idealnie - mówi z uśmiechem.

- Mały szarlatanku... nie zepsuj sobie relacji z Ericem, bo będziesz cierpieć. To twój najlepszy przyjaciel.

- wiem - Cyber westchnał i wtulił się w niego. - Ale spokjnie. Oboje będziemy zadowoleni.

***
Arte ciężko westchnął i zamknął książkę od chemii, ziewając głośno. Schował podręczniki do szafki biurka i przeciągnął się. Ruszył wolnym krokiem do łazienki i wziął gorący prysznic, czekała go jeszcze rozmowa z Cameronem, domyślał się, że ta będzie ciężka. Oby tylko nie zasnął. Ubrany w bokserki walnął się na łóżko i odpalił videochat, dzwoniąc do dawnego przyjaciela.

- Cześć - usłyszał głos Camerona i zobaczył jego twarz. Też leżał już w łóżku.

- Cześć - odpowiedział Arte i przygryzł wargę. - Słuchaj. Poprosiłem Cię o tę rozmowę, bo głupio mi. Bardzo mi głupio, że Cię odpychałem, ignorowałem o uciekałem od Ciebie nawet nie wyjawiając Ci powodu. - zamilkłi ponownie przygryzł usta.

- Nie rozumiałem Twojego zachowania, powiem szczerze. Na początku byłem wściekły, ale potem już tylko smutny. To było tak z dnia na dzień.

- Wiem, przepraszam, ale wiesz, jaką Ty masz opinię w szkole? - zapytał poprawiając poduszkę.

- O którą opinię Ci chodzi? O ćpuna, o gangstera, o babe? - zapytał i podrapał się po policzku spokojnie.

- Te, że jesteś gejem. - odpowiedział zielonooki i ciężko westchnął. - Na początku, naprawdę mi to nie przeszkadzało. Mogłeś u mnie spać, a nawet ze mną, w jednym łóżku, ale w szkole ktoś mi zarzucił, że ja też nim jestem. Tłumaczyłem im, ale... oni twierdzili, że skoro trzymam się z Tobą, to jesteśmy parą. W tamtym czasie zaczęła mi się podobać taka jedna z równoległej klasy. Z opinią geja bym jej nie poderwał, więc musiałem im pokazać, że nie jesteś mi bliski.

- Aha. Rozumiem - oznajmił Cam patrząc na niego cały czas. Nie mógł oderwać od niego wzroku. Był piękny taki zawstydzony własną ignorancją.

- Proszę, nie gniewaj się. Zrozumiałem, że tak nie można. Dlatego chce to naprawić. Zechcesz znowu zostać moim przyjacielem? - zapytał niepewnie.

- Nie - otrzymał odpowiedź natychmiast, aż się zasmucił. - My nadal nimi jesteśmy. Nie ma sensu zaczynać od początku - mówi z lekkim uśmiechem.

- Oh... Dowcipniś - śmieje się, a po chwili zamilkł. - Twoi rodzice już wrócili do domu?

- Tak. Jakoś dwie godziny temu.

- To dobrze, wiesz, dziś twoja mama powiedziała mi, że jesteś hetero. Jakiś taki kamień spadł mi z serca - zaśmiał się skrępowany. - No... ale może, w takim razie spotkamy się by pobgadywać jakieś sunie?

- Okej. Mogę do Ciebie wpaść jutro po lekcjach. - odpowiedział krótko chłopak.

- Nie, nie jutro. Będziesz w sobotę w teatrze?

- Tak. Rodzice mówili coś o spektaklu. - oznajmił.

- No to może zostaniesz u mnie na noc z soboty na niedzielę? Myślisz, ze twoi rodzice będą mieli coś przeciwko?

- Myślę że nie. A twoi?

- Też myślę, że nie - zachichotał. - Zrobimy sobie jakąś zabawę, czy coś. Kupię jakieś przekąski.

- Okej, a mam coś przynieść? - Cameron cieszył się ogromnie z tej nocki. Może będą razem spać? A nawet jeżeli nie... on jest cierpliwy. Małe kroczki.

- Nie, nie. Wiesz co, położe się już. Śpij dobrze - oznajmił Arte, bo przed sekundką ziewnął.

- Dobranoc - rozłączyli się, a Cam wtulił się w poduszkę uśmiechając się w nią nieco szatańsko. Nareście wszystko będzie między nimi okej.











Wiecie co, zdałam sobie sprawę, że jestem tylko głupią autoreczką kiepskich fanfików. Zdałam sobie sprawę, że nie mam fanów. Osoby, które mnie obserwują są nimi? Nie wszyscy.
Niektórzy są tu by wytykać mi błędy i są tu tylko dlatego, że jedno z moich opowiadań było na Wattpad Hejted na fb. Aż mi sie smutno zrobiło.

Bo dla nikogo nie jestem ważna. Gdybym naprawdę zniknęła ktoś po miesiącu dopiero by napisał z "Kiedy kolejny rozdział"

Większość to nawet tego nie przeczyta, bo uważa, że notki od autorów są bez sensu, są tylko dobijaniem słów. A autorzy też się czują samotni.

Moja samotność powiększa się przez presję otoczenia, ale przez nie spełnianie się w roli autora.

Nie mam z kim dyskutować o moich dziełach, bo nikt nie chce nic od siebie powiedzieć. Nie dajecie żadnych teorii, żadnych przemyśleń, bo nie wczuwacie się. Przelatujecie wzrokiem po tekście, dajecie gwiazdkę i Was nie ma.

To tylko takie zwrócenie uwagi na to, że już nie umiemy się cieszyć Z błahych rzeczy. Wszystko zamienia się na czarno białe i jałowe. Bez uczuć i emocji.
To smutne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro