Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*7*

Olivier oparł na kanapę, po czym oparł się o ramię męża.  Ten, wtulił go w siebie pozwalając się mu zrelaksować oraz uspokoić. Cyber od zawsze był miękki, nawet jak trafił do mafii Liama,  w nocy,  po akcjach często musiał brać proszki uspokajające, albo nasenne, by się przespać.  Z czasem jego uczuciowość mijała i została  miłość do męża,  ale teraz także do dzieci. Właśnie. Ich pociechy.

- Jak to możliwe, że Arte się nie obudził? - zapytał okularnik łapiąc z tacy szklankę  z ciepłym mlekiem z miodem. Eric wiedział co mu potrzeba po sterujących akcjach, albo sytuacjach. Do mleka dostał też kilka ciastek, które zaczął skubać z przyjemnością, wtulając się w męża, mając kolana pod klatką. Bezpieczeństwo, tak, teraz czuł się bezpieczny.

- Eric zadbał o to, by nasz syn kurował się w chorobie, a nie denerwował się włamywaczami. - odpowiedział  Tobias, bo jego mąż nie mógł odpowiedzieć. W ustach miał ciastko, a w ręce dwa koce. Jeden podał przyjacielowi, a drugim okrył się, po tym jak usiadł  na fotelu, bokiem, tak, że  nogi mu wisiały. Dopiero jak przełknął ciastko to się odezwał.

- Nasz syn ostatnio choruje, wystarczająco się już nacierpiał, jako dobra matka musiałem podać mu środki nasenne - był zawstydzony, bo każdy na niego patrzył. Zrobił  co trzeba, by jego jedyny syn nie miał traumy do końca życia.

- Dobrze zrobiłeś - oznajmił Liam, gładząc męża po ramieniu. - Gdyby wpadł w środek akcji mógłby być problem - śmieje się cicho biorąc do ręki zimne piwo. Oczywiście Eric pomyślał też o odstresowaniu dla seme.  Ten mężczyzna był idalnym Panem domu.  Czerwonowłosy aż sie zagapił na niego, na tę kroplę mleka spływającą mu po brodzie, jednak delikatna dłoń, wsuwając się w tą jego, ocuciła go.  Splótł palce z jedynym obiektem, którego porządał i pocałował jego knykcie.

- Dobrze, że to już koniec. Wyjdźmy gdzieś niedługo się rozerwać - oznajmił Tobias i podał ukochanemu kolejne ciastko, bo ten siedział za daleko i  nie sięgał.

- O, właśnie - zielonooki się ożywił.  - W sobotę nic nie planujcie.  Idziemy do teatru - oznajmił uśmiechnięty. - Nie uwierzycie jak wam powiem, co planuje. - podskoczył siadając prosto po turecku, już nie bokiem. - Jak szliśmy do drogerii to przechodziśmy przez park, a tam była trzyosobowa grupka, która grała. Przystanęliśmy, bo  Nie śpieszyło się nam i  - mówił tak szybko, że ledwo kto nadążał.

- Kochanie, nie uciekniemy. Mów powoli - oznajmił Tobias łapiąc go za dłoń. Ten kiwnął głową  I wziął głęboki wdech.

- Była tam dziewczyna. Była piękna, długie ciemno runde włosy,  mniej więcej za łopatki, zielone, żywe, szalone oczy, śliczne ciało, miała sukienkę,  ale było widać jej piękną figurę, wcięcie w talii, piękne okrągłe piersi, oraz długie zgrabne nogi.

- Jak tak mówisz to faktycznie wydaje się śliczna. - czarnowłosy kiwnął głową. - Przerzucasz się na kobiety?

- Nie, słuchaj, słuchaj. - zganił go za przerywanie. - Zaczęła śpiewać, miała piękny głos, pieśń wciągnęła i mnie i Arte. Myślę,  że mój syn się zauroczył, patrzył na  nią jak zaczarowany, w jego oczach... było coś... coś takiego... po występie nie mógł się ruszyć. Widziałem, jak włoski na jego rękach stały, miał dreszcze.  - mówi patrząc na nich. - Dlatego idziemy do teatru w sobotę - zakończył patrząc na nich z uśmiechem.  - Na musical Romeo i Julii - szczerzy się.

- W sumie, fakt, dawno nie byliśmy w żadnym kulturowym miejscu. - mruknął Cyber wtulając się w męża.

- Teatr podupada,  więc planuje go wesprzeć, rozpromować, aż inni zaczną promować tamto miejsce. Muszę skoczyć do tego teatru i do szkoły! - oznajmił z uśmiechem.  - Oliv, pójdziesz ze mną?! - był tak podjarany, że aż piszczał. Okularnik pokiwał głową na spokojnie popijając mleczko.

- Dobra, to trzeba iść spać - mówi  i klaska w dłonie. - Wyśpijmy się i po dziesiątej wyruszamy - podniósł się. - Dobranoc wszystkim. - szczerzy się i pobiegł  do sypialni.

- Pójdę do niego. Może uda mi się to namówić na małe coś  - oznajmił czarnowłosy, a jego kumpel seme, kiwnął głową. Wziął swojego męża na ręce i poszli do gościnnej. Położył go i zrobił to samo łapiąc go i przytulając od tyłu.

- Liam... czuje go między pośladkami - mruknął okularnik zdejmujac swoje denka i o odkładając na  półkę.

- Tobias narobił mi ochoty - mruknął.

- Jesteśmy w gościach - powiedział i jęknął, gdy naśliniony palec wszedł w jego dziurkę. - Liam, n-nie - stęknął jak ten dodał drugi. - G-głupku,  Nie jesteśmy u siebie - szepcze, ale mimo wszystko  wspina tyłek w jego stronę.

- Kochanie... A co byś powiedział na czworokącik? - zapytał go. - Rozmawiałem z Thomasrm i zgodnie stwierdziliśmy, że brakuje  nam czegoś  w łóżku. Jesteś przyjacielem Erica, całowanie się z nim nie byłoby problemem, a my moglibyśmy  Was posuwać i ...

- Jeżeli zrobimy ten czworokącik, to żadne z nas nie będzie chciało seksu  przez kilka miesięcy.  Wy nie rozumiecie co to znaczy dla ukesia, że ma się całować z swoim przyjacielem, i patrzeć jak jest pchany.  Seks jest rzeczą prywatną,  a nie publiczną. Wyjmij ze mnie palce - mówi poważnie zraniony jego pytaniem.

- Ale kochanie...

- Wyjmij ze mnie palce, powiedziałem!  - oznajmił i złapał jego rękę wysuwając jego paluszki. Poprawił majtki i  nasunął spodenki. Ruszył do łazienki i zdążył się zamknąć zanim mąż pociągnął za klamkę.

- Skarbie, przepraszam - szepcze cicho pukając  do drzwi.  - Proszę, otwórz... To była tylko propozycja... - oznajmił cicho. 

- wracaj do łóżka - powiedział cicho siedząc na zamkniętym sedesie.  - Idz spać. 

- Wróć do mnie kochanie. Chce spać z Tobą. Będę trzymał ręce przy sobie - powiedział spokojnie.

-  Nie położe się z Tobą.  Idź stąd - oznajmił  zakrywając twarz dłońmi  chowając ją w  nim.  Wiedział, że za ostro zareagował, ale musiał spławić męża. Musiał zostać na chwilę sam.  wjął laptopa z  szafki. Otworzył go i zaczał pisywać hasło, gdy jego mąż przestał pukać

- Jak ci przejdzie to wyjdź do mnie, przeproszę cię jak nalzy - oznajmił spokojni i odszedł do łóżka, a  Cyber podpiął się do wi-fi przyjaciela, oczywiście za jego zgodą. Zaczął przeglądać kamery w  omu, w  trybie rzeczywistym.  Zajrzał do swojego biura i zmarszczył brwi, jak przed jego domowym laptopem usiadł jego syn. Co on tam robi o piątej rano?  Zmienił kamerę, by móc patrzec na to co wpisuje i obserwował. Młody podpiął pendrive i otworzył folder. Włączył pokaz slajdó, a  Olivier zasłonił usta dłonią przez co laptop omal mu nie spał z kolan. Jego syn miał folder  z  zdjęciami Arte. Najróżniejszymi, ale te, które przeglądał... Były nagie. To musiał być jego fap folder.  Zamknął laptop, zanim syn wyjął z  majtek swojego penisa, bo miał tam już rękę. wyłączył urządzenie jak najszybciej i  wyszedł z  łazienki po cichu. Włożył laptopa do torby patrząc na mężą, który miał zamknięte oczy. Był bezszelestny.  Wszedł do łóżka, a  mężczyzna złapał go w  soje kleszcze i zawisł nad nim. Patrzyli sobie w  oczy i wtulił twarz w jego brzuszek.  - przepraszam... - mrunał całując go   pępuszek

- Musisz zrozumieć, że wy jestescie naszymi mężami i chcemy seksu z  wami. Urozmaicenia, ale nie takiego. - szepnął gładząc go po włosach. - ja... posłuchaj.. źle zareagowałem, ale musiałem sprawdzić kamery   domu, niepokoję się. - szpnął. Liam podniósł głowę patrząc na niego. 

- Nie rozumiem? Coś się dzieje?

- Cameron ma cały fap folder zdjęć Arte. i to nie takich zwykłych, tylko nagich. Spod prysznica, albo jak się ubiera... Młody musiał je wziąc z  kamer, które są w  domu. - oznajmił. -  Nie wiem jak, nie wiem po co ... On nas chyba okłamuje. On go... on ma na jego punkcie obsesje - szeptał, a  jego kochanek usiadł w  tym czasie trąc skrń. 

- Porozmawiam z  nim - obiecał mu. - faktycznie, to nie pokojące. Nie dziwie się, że Arte nie chce z nim przebywać... Musi się dużo narzucać skoro ten jest jego obiektem.  Ale nie rozumiem dlaczego Arte nic nie powiedział Ericowi...

- Napewno nie wie o zdjęciach. Napewno. Nawet Eric nie wie, że ktoś a raczej nasz syn się podpina pod ich  kamery - oznajmił okularnik i wtulił się w  męża. -  boje się tego, co się dzieje z  naszym synem... 

- Nie masz czego się bać. Pomożemy mu. Pomożem i każdy będzie szczęśliwy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro