Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*59*

Oliv był bardzo milczący tego dnia. Na siłowni zrobił lekki trening, bo czuł, że jeżeli się bardziej przyłoży to puść pawia. Eric był w świetnej kondycji u gdy wychodzili stękał, że będzie miał zakwasy po robieniu treningu dołu. Okularnik oczywiście powiedział mu, że niezmiernie mu przykro i współczuję.  Jednocześnie mu zazdrościł. Ten miał świetny tyłek! I boskie nogi! Chłopak był tak zakompleksiony, że był zazdrosny o kształty własnego przyjaciela. Spojrzał na siebie w lustrze i odwrócił wzrok. Brunet złapał jego ramiona I poczekał aż ten spojrzy na niego.

- Wiem co znaczy ten wzrok kochanie - szepnął przytulając go bardzo mocno do siebie. - Jesteś piękny. Nie odwracaj od siebie wzroku. Proszę Oliv...

- Może to we mnie jest problem? - szepnął cicho a ten żywo zaprzeczył.

- Nie. Twój mąż uważa cię za najbardziej seksownego mężczyznę na świecie! - oznajmił. - Przybliżyłby ci swiat, gdybyś tylko chciał.

- Powiedział mi rano, że to ja mam wykonać krok, że to ja mam zacząć ratować nasze małżeństwo...

- Nie mam wątpliwości, że zwyczajnie nie chce się posunąć za daleko. Nie wie na co może sobie pozwolić. Nie wie kiedy. 

- Nie czuje się chyba na tyle seksowny by na trzeźwo postarać się by nasza relacja wróciła  na właściwe tory...

- Oliv. Spójrz na nas - obrócił go do lustra. Podniósł jego koszulkę. - Widzisz ten brzuszek? Te mięśnie? Te pupę? - obrócił go bokiem. - Przypominam ci, że MÓJ mąż pomylił twój tyłeczek z moim.- oznajmił. - Jesteś seksowny.  A Liam jest tak wypłoszony, że nie pozwoli sobie na głupi komentarz, dziwne spojrzenie czy inne takie.

- Myślisz?

- Oliv! Oczywiście! - oznajmił cicho a ten uśmiechnął się smutno i przytulił się do niego. - Chodźmy na śniadanie. Mam ochotę na coś dobrego - stwierdził a ten się zgodził.

****
Liam przygotował w domu obiad. Ulubione danie męża,  a w międzyczasie sprawdzał raporty od swoich chłopaków. Musiał się tam przejechać jeszcze dzisiejszego dnia, ale nie miał pojęcia co mężczyzna im zorganizował, a nie zamierzał sprawić że będzie smutny, bo się nie pojawi. Gdy otworzyły się drzwi, wyszedł na przywitanie.

- Cześć Skarbie, jak siłownia? - zapytał obejmując go w talii I całując na przywitanie. Gdy ten oddał pocałunek to delikatnie go pochylił i pogłębił przywitanie odrywając się dopiero po jakiś dwudziestu sekundach. Okularnik był lekko zdekoncentrowany ale wziął się w garść i odchrząknął.

- dobrze... byłem z Ericem na śniadaniu a potem wyciągnął mnie na zakupy.

- A co ciekawego kupiłeś? - zapytał i zajrzał mu w torby. - Czyżbym widział tam paragon z różowego sklepu? - uniósł brew uśmiechając się a ten zarumienił się i odwrócił wzrok.

- Byłem w seksshopie po smakowe gumki i żele rozluźniające... moje się przeterminowały- wydukał speszony.

- Aha, rozumiem. Tym nie pozwolimy się przeterminować. - obiecał. - Co tam jeszcze masz?

- Kupiłem kilka... rzeczy które mogą nam pomóc urozmaicić seks...

- Cieszę się, że wyszedłeś z taką inicjatywą. - objął go w talii I przytulił do siebie całując w szyję i kark.

- Eric też stwierdził, że wszystkie moje dżinsy spłaszczają mi pupę i muszę kupić sobie spodnie które ją podkreślą.

- Nie mogę się doczekać aż je na tobie zobacze - wymruczał cicho. - Zrobiłem nam obiad. Dowiem się, gdzie zabierasz mnie na randkę?

- Za miasto - przygryzł wargę. Przytulił się do niego mocniej starając się rozluźnić. - Na kolację.

- Dobrze - oznajmił I przesunął dłońmi po jego pupie. - Faktycznie spłaszczają ci tyłeczek! - udawał oburzenie a Oliv parsknął śmiechem.

- Co na obiad? - zapytał i oczy mu się zaświeciły gdy usłyszał o ulubionym daniu. - Odniosę to I przebiorę się.

- Koniecznie. Chcę zobaczyć te spodnie. - zaśmiał i pocałował go. Olivier nigdy nie był traktowany w ten sposób. Mężczyzna trzymał zazwyczaj dystans, tylko czasami go obejmował, ale to głównie przez samego okularnika, bo zbytnio nie lubił czułości. Wydawało mu się to dziwne. Jednakże kiedy napatrzył się na Tobiasa i Erica jak oni sobie okazują uczucia... zapragnął tego samego. Zszedł na posiłek w legginsach. Jego tylek był bardziej podkreślony niż w spodniach. Jego mąż gdy to zobaczył oblizał się zbliżając do niego i kładąc dłonie na jego pupie.

- Kiedyś je z ciebie zerwę - mruknął mu do ucha a ten zadrżał rumieniąc się.

- Y-Yhym - mruknął cicho i przycisnął się do jego klatki.

- Ćwiczysz w czymś takim na siłowni? Muszę się zacząć z tobą wybierać w takim razie. Będę odganiał natrętów. - musnął go w kark i objął mocno. - Bo jesteś mój.

- Eric wyciąga mnie w piątek do klubu dla gejów... I kazał mi założyć tamte dżinsy i ... nowy nabytek, który jest w  szafie.

- Nowy nabytek? - mruknął a ten pokiwał głową. - Po co idziecie do klubu? A jak ktoś cię będzie podrywał?

- T-Taki jest plan... by sprawdzić czy jestem atrakcyjny - wydukał. - I czy seksowny...

- Czujesz, że nie jesteś? - odwrócił go przodem a ten spuścił wzrok w dół zawstydzony. Liam podjął radykalne kroki i posadził go na blacie. - Skarbie. Przecież gdybyś mi pozwolił brałbym cię nawet w powietrzu. Dotknęłem cię i już mi sterczy. - wyszeptał mu do ucha a ten lekko w szoku dotknął dłonią jego rozporek. Otworzył szerzej oczy w szoku i spojrzał w dół rozpinając mu spodnie.  Wyciągnął jego penisa i niepewnie zaczął poruszać ręką góra dół. W pewnym momencie położył dłonie na jego klatce i odepchnął go.

- Nie zostawiaj mnie tak skarbie... - szepnął cicho dominat ze sterczącym kutasem. - Dawno nie czułem na nim twoich rąk... - mówił, a w tym czasie Oliv  zszedł z blatu i pociągnął jego spodnie I spodenki w dół, oczywiście uważając na delikatne jądra. Pchnął go w stronę krzesła i głową pokazał, że ma siadać. Ten to zrobił i czekał cierpliwie aż ten zrobi kolejny krok. Okularnik nie wiedział co zrobić, więc pierwsze co to na niego usiadł i połączył ich usta. Liam nie był bierny, zaczął całować go z taką pasją i pożądaniem, że ten zaczął mieć problemy z oddychaniem. W tej pozycji nie do końca mu było wygodnie by dotykać jego koleżkę, więc po chwili się oderwał i zszedł na kolana. Czerwonowłosy był w niebo wzięty gdy poczuł język męża na swoim kutasie. Zaczął sapać jak ten dotknął go koniuszkiem a co dopiero jak obciągnął skórę w dół i polizał główkę. Nie powstrzymał się i złapał go za włosy. Nie długo mu zajęło by dość. Wystarczyło by wsunął go sobie w usta i zassał się.

- P-pomogłem Ci w ulżeniu? - szepnął a ten złapał go za rękę I pociągnął na siebie.

- Teraz ja cię doprowadzę do szału. - mruknął takim tonem, że Oliviera przeszły ciarki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro