*58*
Olivier dzięki drzemce i zjedzeniu kilku kawałków pizzy nie był aż tak pijany. Poszedł do łazienki poleżeć w wannie. Włączył sobie serial, gdy zaczął pozbywać się owłosienia ze swojego ciała i gdy mąż zapukał zapytać czy wszystko gra odpowiedział mu, że tak. Jak najbardziej. Wyszedł z wanny i nałożył szlafrok, otwierając drzwi. Mężczyzna wzlizgnął się do niego obejmując w talii.
- Wezmę prysznic, masz coś przeciwko? - mruknął całując go w policzek, bo ten po kąpieli musiał zawsze nałożyć tysiące kremów więc wiedział, że spędzi jeszcze chwilę w tej części domu.
- Nie. Śmiało - oznajmił i gdy ten postawił szklane ścianki na wannie by nie nachlapać wskoczył pod deszczownice. Olivier oczywiście wykonał pielęgnację ale i niepostrzeżenie zerkał na jego silne i wysportowane ciało w lusterku przygryzając wargę. Ten skończył szybciej niż okularnik więc wyszedł obwiazujac się ręcznikiem i całując ukochanego w policzek idąc do sypialni. Młodszy z mężczyzn wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze bardzo powoli. Wyszedł i zgasił światło i zerknął, czy mąż na pewno nie śpi. Leżał okryty jedynie do pasa i przeglądał coś na telefonie. Odłożył go natomiast, gdy poczuł wspinającego się męża, który na nim usiadł. Spojrzał na niego gdy ten zaczął kreślić jakieś wzorki na jego klatce. Czekał na jakieś pozwolenie, znak... cokolwiek.
- Jutro po pracy zabieram cię na randkę - rzekł Olivier, co troszeczkę mężczyznę zaskoczyło.
- Ohh, gdzie? - zapytał łapiąc go za biodra i przesuwając bliżej.
- Gdzieś, gdzie myślę ci się spodoba - udał tajemniczego i pochylił się. Delikatnie złapał mężczyznę za policzki i musnął jego usta. Liam jedynie oddał pieszczotę, bo nie wiedział czy może się gdzieś dalej posunąć, musiał poczekać na kolejny znak. - Jestem pijany...
- To niezaprzeczalny fakt - zaśmiał się mężczyzna, a ten zmarszczył brwi.
- Co znaczy, że mogę wszystko zwalić na alkohol.... - kontynuował.
- A co byś chciał na niego zwalać?
- Myślę, że kilka rzeczy -zsunął z siebie szlafrok zostając nagi. Wziął jego rękę i położył sobie na klatce drżąc przez to, bo dawno nie czuł erotycznego dotyku z jego strony.
- Powiedz mi czego chcesz, a ja ci to dam kochanie. Tylko powiedz mi co mam zrobić bym nie posunął się za daleko...
- Jak mógłbyś się posunąć za daleko, skoro wszystko za nami? - zapytał cicho będąc bardzo blisko jego ust. - Chce... byś trzymał mnie mocno... I pokazał, że należę do szefa najsilniejszego gangu na świecie... Tak jak kiedyś. Jak byliśmy młodzi... - szepnął, a czerwonowłosy powalił go i złapał za szyję, ale nie za mocno, by ten mógł złapać oddech gdy połączył ich usta.
- Będzie cię wszystko bo..
- Liam! - Olivier położył dłoń na jego klacie. - Wtedy ciebie to nie interesowało...
- Kochanie. Masz ponad czterdzieści lat. To nie jest tyłek dwudziestki.
- Czy to znaczy, że już Ci się nie podobam? Mogłeś od razu mi powiedzieć. Dlatego nasz seks zrobił się nijaki? Chcesz rozwodu? - przygryzł wargę mając łzy w oczach. Liam wiedział, że to dlatego, że jest pijany, dlatego tak pomyślał. Miał dość celibatu, dość patrzenia. Chciał go dotykać i rżnąć, bo go kochał jak cholera a ten był teraz w najlepszej formie i niewątpliwie mógłby sobie na dużo pozwolić ale nie aż tyle jak gdy ten miał dwadzieścia lat.
- Olivier... - wymruczał zbliżając się ale ten zatrzymał go rękoma.
- Rozwiedziemy się - zaczął szlochać a ten złapał jego ręce i trzymał je mocno nad jego głową. Sam przyssał się do jego szyi i zrobił kilka śladów. - Nie! Nie rób tego z litości! Jestem żałosny! - szlochał głośno, a mężczyzna kontynuował dalej. Gdy ten dalej szlochał to złapał go za włosy i odchylić jego głowę w tył by scałować łzy. Usta przeszły niżej, na nagie ramiona i klatkę. Gdy ten przestał płakać to spojrzał na niego.
- Już? - zapytał cicho i usiadł łapiąc go za biodra sadzając go na sobie. - Olivier. Nie pozwoliłbym ci odejść. Nic nie robię z litości. Nie mogę słuchać jak płaczesz. Jak będę cię brał...
- N-Nie robisz tego.
- Nie robię bo nie pozwolę byś pijany załatwił te sprawę. Masz być trzeźwy i mnie pragnąć. Masz byc świadomy tego co robię z twoim ciałem. Ten seks ma być najlepszy jaki mieliśmy do tej pory.
- To może być ciężkie... - mruknął. Przytulił się do niego. Został okryty kocem. - Ale ty jesteś twardy! - spojrzał w dół. - Tylko dlatego... że jestem nagi?
- W końcu cię kocham. Zacząłem nawet fantazjować na nowo o twoim ciele. - szepnął mu do ucha a ten stęknął i bliżej się przysunął.
- Też cię kocham Liam...
- Wiem Oliv. - szepnął, położył się razem z nim i zaczął gładzić go po ramionach. Ten od przyjemnego, delikatnego dotyku usypiał. Następnego dnia i tak wszystko zwali na alkohol. Był tego pewien.
Następnego dnia rano okularnik został obudzony telefonem. Wymacał go i podebrał wtulając się w gorące i twarde coś. Spojrzał, że spał na mężu, a ten mu się przygląda jak zaspany nacisnął słuchawkę i zdaje sobie sprawę co robi.
- Halo? - odebrał to już musiał poprowadzić te konwersacje.
- Wiem że masz kaca, kochanieńki. Ale będę u ciebie za godzinę. Idziemy na siłownię to wypocić. - oznajmił Eric do słuchawki a ten mruknął że okej. Nie wiedział co robi na mężu, ale jak tylko się podniósł do siadu to poczuł ból głowy. Niesamowity.
- Czemu jestem nagi? - zapytał odkładając telefon, bo się już rozłączył z przyjacielem.
- Pamiętasz wczorajszy wieczór Oli? - zapytał czerwonowłosy a ten pokręcił głową i skrzywił się przez ból. Suszyło go i bolał go łeb. Jak cholera.
- Cóż. Powiedziałeś mi, że mamy dziś randkę. No i że chcesz naprawić nasze małżeństwo i chciałeś się kochać.
- Nie boli mnie tyłek... - mruknął cicho łapiąc się za skroń. - Po takim czasie...
- Oznajmiłem Ci, że masz się postarać na trzeźwo kochanie. Czekam na ciebie dziś wieczorem aż wyjdziesz nagi z łazienki- uśmiechnął się kącikiem a ten zasłonił twarz z zażenowania. - Oczywiście trzeźwy - dodał a ten pacnął go w ramię i zszedł z niego okrywając się pościelą.
- No chyba nie - wymamrotał, bo jeżeli na prawdę wczorajszej nocy tak zrobił to się zapadnie pod ziemie. - Słyszałeś Erica... idę pod prysznic. Może pomoże na ból głowy.
- Tutaj masz tabletki I wodę. Przygotowałem Ci wczoraj.
- Dziękuję- mruknął cichutko, wziął od razu jedną i doczłapał się jakoś do łazienki by się odświeżyć i próbować sobie przypomnieć co odpieprzył.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro