Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*49*

Brunet  stał tam, bo kobieta kazała mu zostać. Chciał uciekać, nie lubił konfliktów, a ten będzie głośny i zażarty. Tak przynajmniej sądził. Gdy zaczęła mówić, rozpoczęła też zapinanie swojej koszuli, która była rozpięta do połowy pokazując swój koronkowy biustonosz.

- To pewnie z nim zdradzasz męża, że nie chcesz przyjąć mojej propozycji... Ładny, dużo młodszy, i co najśmieszniejsze, szara myszka, która pewnie płacze w łóżku z tobą, bo masz " największego ", czy się mylę?

- To mój wujek! - pisnął Arte, a ta uniosła brew.

- Próbujesz się tłumaczyć, ale ja wiem swoje. Widać jak na ciebie patrzy.

- Jestem w związku z jego synem! - oznajmił Arte starając się ogarnąć drżenie głosu.

-Gówno prawda i każdy się o tym dowie! - oznajmiła I ruszyła do wyjścia.

- Nawet nie próbuj! - krzyknął za nią Arte, ale był bezsilny, bo kobieta wiedziała swoje i wsiadając do windy miała dziwny uśmieszek.

- Niech piśnie słowo to posądze ją o pomówienia. - oznajmił Liam wściekły.  - Idź do domu dzieciaku. Ja musze zadzwonić w kilka miejsc. Nie będziesz dzisiaj potrzebny - oznajmił I usiadł za biurko i wziął do ręki telefon.  Brunet był tak zmieszany, że się go posłuchał. Nie pojechał do siebie, bo mamy i tak nie było, tylko udał się do  mieszkania swojego chłopaka. Otworzył drzwi swoim kluczem. Cam się uparł, by ten taki miał. Zestresowała go ta sytuacja, więc z zamiarem oczyszczenia głowy, wziął  długi prysznic, umył się kosmetykami swojego chłopaka I wskoczył w jego ubrania, w bokserki I koszulkę. Położył się na kanapie i przytulił do przytulanki. Dostał ją od swojego chłopaka. Była to podłużna poduszka, która miała kocie uszy, mini ogonek i namalowany pyszczek. Poduszka była tak ogromna, w sensie długa, że Arte mógł zarzucić na nią nogę i przytulić się jak do prawdziwej osoby. Pachniała perfumami Camerona, bo   Arte specjalnie ją spsikał, by kojarzyła mu się z nim. Okrył się kocem I zamknął oczy, wyobrażając sobie, że to właśnie w swojego chłopaka się wtula. Nie wiedząc czemu w jego oczach pojawiły się łzy. Może przez słowa kobiety, nie będzie miał znajomych w pracy jak będą myśleć, że sypia z szefem... albo będą mieli go za dziwkę, bo Cam nie raz tam go odwoził. Każdego scenariusza się bał.

*****

Cameron wszedł do mieszkania będąc na linii z Ericem. To oczywiste, że wszyscy już wiedzieli o sytuacji z sekretarką. Jego ojciec pierwsze co zrobił to napisał wiadomość do matki o tym co się odpieprzyło. Oczywiście jak Olivier wiedział to i wiedział brunet i tak się już koło toczy.

- Ode mnie też Arte nie odbiera, Eric. Nie mam z nim kontaktu. Jak go znajdę to ci dam znać.  - stwierdził zamykając za sobą drzwi i ruszając do salonu.

- Zaopiekuj się nim. On jest delikatny... - szepnął mężczyzna a ten westchnął. Przystanął i uśmiechnął się do siebie.

- Nie muszę daleko szukać. Jest u mnie. Śpi na kanapie - oznajmił spokojnie, a ten odetchnął. - Zrobię mu jakiś dobry posiłek i powiem by do ciebie zadzwonił.

- Tak, poproszę - rzekł uspokojony zielonooki I podziękował. - Do usłyszenia. - rozłączył się, a Cam w tym czasie usiadł obok swojej myszki i delikatnie nakrył mocniej kocem. Ajj ten jego Arte. Kochał go tak mocno, że chciał mu przybliżyć cały świat.  Pozwolił mu spać, a sam zabrał się za przygotowanie obiadu. Myślał o jakiejś potrawce. Gulasz brzmiał dobrze. Zabrał się do pracy czekając aż jego szkrab się obudzi.

Arte gdy otworzył oczy zobaczył ukochanego, który głaskał go delikatnie po ramieniu. Mocno się w niego wtulił I nie chciał puścić, ale to jemu nie przeszkadzało.

- Dzisiaj w pracy...

- Wszystko już wiem - oznajmił pomagając mu usiąść i wziął go na kolanka. - mój ojciec nie pozwoli by się to powtórzyło kochanie. Twoja matka myślała, że stłucze tą kobietę za to co wygadywała a twój ojciec nie był lepszy i chciał od ojca wyciągnąć jej dane i ją nawiedzić.

- Cieszę się, że mam takich rodziców. - przytulił się do niego.

- No wiesz, bo się obraże. Ja się tutaj gimnastykuje w fartuchu a ty mówisz że oni są super pff - udawał obrażonego a ten się uśmiechnął.

- Dziękuję. - szepnął mocno wciskając się w jego ramiona. - Na razie nie jestem głodny, zjem później, dobrze?

- Dobrze, ale obawiam się, że nie będzie na to czasu, bo chce cię gdzieś zabrać - stwierdził.

- Randka? - zapytał a ten pokręcił główka.

- niee. Zobaczysz.

- To może... Pójdziemy już? - zapytał przygryzając wargę, bo poczuł podekscytowanie na myśl o tym co zorganizował.

- To obiad najpierw. Choć trochę. Bo wrócimy na prawdę późno - oznajmił, a ten zgodził się. Wyszli z domu jakąś godzinę później.  Arte przełożył telefon do mamy na później, bo był dość podekscytowany.  Wsiadł do auta i obserwował gdzie jadą. Nie było to daleko, jakieś piętnaście minut drogi, ale zaskoczony odkrył, że dosłownie dwie ulice od firmy Liama. Nie był pewny co o tym myśleć.

-Co to za blok? - zapytał brunet, a ten objął go w talii I weszli do wierzowca, by w windzie nacisnąć guzik dziesiątego piętra.

- Facet z tego mieszkania potrzebuje kogoś kto by chciał tam mieszkać z nim. Mieszkanie do samodzielnego umeblowania, zgadza się na psa, nawet problematycznego. Opłaty nie będą duże. - wytłumaczył mu.

- O! To świetnie! - uśmiechnął się szeroko. -Dziękuje że też szukałeś dla mnie kąta. Kocham cię! - musnął jego usta w podziękowaniu. - Od kiedy jest wolne?

- Nawet i od zaraz skarbie - oznajmił spokojnie a ten podekscytował się.

- W takim razie biorę się nie zastanawiając! Taka szansa się może nie powtórzyć, nigdzie nie chcą pieska - oznajmił I poczekał aż Cam otworzy drzwi. - Czemu masz klucze? To twój jakiś dobry kolega? - zapytał, a gdy ten się tylko uśmiechnął to zmarszczył brwi. Weszli do przedsionka i ściągnął buty. Duża przestrzeń, na salon pewnie i aneks kuchenny, który oddzielał kuchnie od tego pomieszczenia.

- Tu są pokoje - wskazał trzy otwarte pomieszczenia. Wszystkie były puste bez żadnych mebli, tak jak wspominał.

- Ten kolega też jeszcze tu nie mieszkał...? - zapytał niepewnie.

- Nie miał okazji... - zaśmiał się. - Jest świeżo kupione. Możesz wybrać sobie, który chcesz pokój...

- Cam... Powiedz mi proszę, że nie ty jesteś właścicielem... - poprosił, bo łącząc kropki domyślił się, że tym " współlokatorem" byłby właśnie młodszy mężczyzna. Jeżeli tak... To będzie ich pierwsza poważniejsza kłótnia....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro