Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*4*

Nastolatek jadł powoli kebaba, siedząc z mamą przy lokalu, gdzie je kupili. Zakupy w ich wydaniu były szybkie i udane, mężczyzna kupił sobie golf, dżinsy oraz koszulę, a młody wziął sobie bluzę i czaderskie łańcuchy do spodni, które od razu mu się spodobały. Przypięte do czarnych rurek wyglądały świetnie, troszkę mrocznie, ale stylowo. Po całych trzech godzinach chodzenia po sklepach poszli do parku, bo tam było zawsze spokojniej. Były tam budki z niezdrowym jedzeniem, więc kupili kebaby i usiedli na słońcu, łapiąc je. Pogoda naprawdę była piękna, lekki wietrzyk oraz słońce, wręcz czuło się już wakacje, które były coraz bliżej, z czego każdy uczeń się cieszył.

- Wiem, gdzie zapomnieliśmy zajść - powiedział Eric i spojrzał na syna uśmiechając się do niego. - Zapomniałem kupić maseczki i pilingi.

- Ah, mamo - westchnął cicho Arte i spojrzał na fontannę, ale zaraz potem wrócił wzrokiem do rodziciela. - Możemy iść, przechodząc przez park zaraz będziemy w drogerii - mówi i podnosi się z krzesła. Mężczyzna zrobił to samo i wyrzucił papier po kebabie. Wolnym krokiem ruszyli więc po kostce brukowej i podziwiali piękno natury. Wszystkie ich rzeczy, nastolatek miał w torbie na ramieniu, więc nie męczyli się z siatkami, woleli dbać o środowisko nie kupując jednorazówek. Torba była pojemna i nie zajmowała dłoni, przełożona przez ramię. Po za tym, mieli jeszcze dużo miejsca na kosmetyki, o których zapomnieli.

- O, patrz, występy uliczne - pokazał grupkę ludzi stojących w okręgu, przy jakiejś dziewczynie i dwóch mężczyznach, jeden trzymał w dłoni gitarę, drugi stał przy keyboardzie (kibordzie), a nastolatka stała przy mikrofonie, który był podłączony do wzmacniacza. Aktualnie gitarzysta odpoczywał, a ten drugi zaczął grać spokojną melodię, po chwili wstępu dziewczyna zaczęła śpiewać, głosem spokojnym, cichym, niczym anioł.

"Boje się... chodź wiem, że zbudzę się za dnia, lecz boje się... W podziemiach być, gdzie zimny mrok ogarnie mnie... Czy miłość tam silniejsza jest niż ludzka śmierć? Czy zdoła przezwyciężyć smutku cień, że tyle krwi, przelano..."

Śpiewała to... a Arte przechodziły ciarki... Ogromnie mu się podobała ta piosenka... choć może nie koniecznie ona, a dziewczyna i jej głos... tak idealnie pasujący... Nim się zorientował przeciskał się przez ludzi i stanął przed nastolatkę, która wyjęła mikrofon ze stojaka i zaczęła się przechadzać wokół. Pragnął w tamtym momencie do niego podeszła... a ona to zrobiła. Opuszkami palców dotknęła jego policzka, tak delikatnie, jakby z czułością... ciarki a jego ciele pojawiły się ponownie, unosząc włoski na jego rękach... a dziewczyna dalej śpiewała, jakby... do niego.

"Mój kochany! Gdzie nas szaleństwo doprowadzi, gdzie? Miłością los obdarzył ciebie i mnie, na zawsze! Kochany! Mój Romeo! Choć idzie za mną smutek jak zły cień, on zniknie tak, jak noc, ja wiem światło rozjaśni mrok.. "

Zsunęła palce z jego policzka przechadzając się dalej, a potem wróciła na środek, na spokojnie wyśpiewując ciche i delikatne "Kocham cię", ukłoniła się i uśmiechnęła się do wszystkich, a jemu... serce zabiło pięć razy mocniej... i szybciej. Był pod wrażeniem... Tak wielkim, że nie mógł się ruszyć, to było... piękne...

- Dziękuje - powiedziała dziewczyna wkładając mikrofon na swoje miejsce. Ludzie zaczęli klaskać i wiwatować, a do kapelusza, leżącego do góry nogami na wzmacniaczu zaczęto wrzucać pieniądze, to drobniejsze, to papierowe. - Dziękuje wam za to - oznajmiła. - Śpiewamy tutaj, by uratować nasz teatr, przed zamknięciem. Z braku ludzi nie wystawiamy sztuk, nie zarabiamy przez co nasi partnerzy odchodzą i to miejsce umiera... Dziękuje wam za dobre serce - powiedziała, a niektórzy ponownie otworzyli portfele i wrzucili do kapelusza kolejne pieniądze. Eric wyjął z portfela banknot dwustuzłotowy i włożył go tam, gdzie reszta. Arte wyjął własny portfel i włożył tam tyle samo ile matula cały czas patrząc na dziewczyne. - Ta piosenka jest z naszego ostatniego musicalu... Jest tak samo przejmujący, jak ta pieśń... Jeżeli zechcecie... Zobaczymy się w teatrze w sobotę o osiemnastej - mężczyźni zostawili instrumenty i rozdali ulotki informujące o spektaklu. - To ostatnia szansa na uratowanie teatru... Bilet nie jest drogi, każdego na niego stać.... zapraszam - oznajmiła, a nastolatek przyjął ulotkę i wpatrzył się w nią... Był obserwowany przez rodziciela, który poczuł ból... jego synek się zauroczył... widział to w jego oczach, spojrzeniu... chyba naprawdę dorósł.

- Synu, idziemy? - zapytał pociechę, a ten spojrzał na niego i zamrugał... - Do drogerii, pamiętasz? - uśmiechnął się do niego biorąc ulotkę i chowając ją do portfela.

- Mamo... czy możemy temu teatrowi jakoś pomóc? - zapytał przełykając slinę, bo w jego ustach zrobiło się sucho. Zielonooki patrzył na niego chwilę i powoli kiwnął głową. - Chodź. Poproszę o kontakt do dyrektora - oznajmił i podszedł do nastolatki.

- Przepraszam cię... Czy mogłabyś mi podać numer do dyrektora teatru? - zapytał, a dziewczyna zaskoczona stanęła z otwartymi ustami. Jej gitarzysta dotknął jej podbródka zamykając jej buzię.

- Mogę panu podać, a mógłbym wiedzieć po co? - zapytał unosząc brew, bo dziewczyna nie była w tym momencie zdolna do rozmowy. Miała ogromną nadzieję, że mężczyzna nie chce zapytać się dyrektora czy mają pozwolenie na granie...

- Chciałbym pomóc teatrowi... Chętnie bym się wybrał z mężem, dawno nie mieliśmy okazji spędzić razem czasu w ten sposób - powiedział i uśmiechnął się do dziewczyny i chłopaka, z którym rozmawiała.

- W takim razie... dobrze - powiedział i zapisał mu na kawałku kartki numer i podpisał numer imieniem i nazwiskiem.

- Dziękujemy panu bardzo! - wokalistka od razu się ożywiła i uśmiechnęła szeroko. - Bardzo dziękuje! Będziemy wdzięczni za jakąkolwiek pomoc! - złapała go za dłoń i nie mogła przestać się uśmiechać...

- Oh... nie mi dziękuj, tylko mojemu synowi - powiedział i puścił jej oczko, a młoda przytuliła chłopaka mocno, a on zaskoczony zdębiał.

- Nie... ma za co - wykrztusił jak ta go już puściła... - Ja tylko zapytałem mamę, czy możemy pomóc... Zawsze jest szybki w działaniu - oznajmił i jakby zarumienił się patrząc na nią oczarowany. - Ciesze się, że możemy pomóc...

- Dziękuje, jeszcze raz - powiedziała i ścisnęła jego dłoń, a potem rzuciła się, by wyprzytulać gitarzystę i keyboardzistę. Zielonooki pociągnął pociechę w stronę wyjścia z parku, by w końcu dotrzeć do tej drogerii.

- Będziesz się widzieć z tym mężczyzną... dyrektorem? - zapytał w końcu, po dłuższym milczeniu. - Mógłbym iść z tobą? Pomógłbym ci w czymś...

- Oczywiście synu, oczywiście - mówi spokojnie i z uśmiechem na usteczkach złapał go za dłoń. - Pójdziemy tam razem. - szepnął i wyszli z parku w końcu ruszając do upragnionego sklepu.




Wklejam wam link do nightcoru piosenki, którą śpiewa nastolatka w tym rozdziale, bo to on mnie zainspirował i sprawił, że napisałam ten rozdział. Tam macie wszystko, skąd jest ten utwór, kto go stworzył. Wklejam wam go także na górze.

Nightcore, którym się inspirowałam: Nightcore - Boje się (Studio Buffo Romeo i Julia)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro