Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*38*

Cam zaczął się martwić. Minęło kilka godzin od kiedy rozstał się z Arte pod domem jego rodziców po obiedzie, a ten jie odpisywał mu na wiadomości. Nawet następnego dnia, w pracy nie potrafił się skupić ciągle zerkając na telefon. Zastanawiał się czy czymś go nie uraził... Jeżeli tak, musiał się dowiedzieć czym i to koniecznie. Może za bardzo naciskał na kolejny seks?

Arte: Przepraszam, że nie odpisywałem. To sushi poważnie mi zaszkodziło i albo spałem, albo wymiotowałem. Nie było nic pomiędzy.

Gdy mężczyzna to przeczytał spłynął na niego spokój. Martwił się o zdrowie chłopaka, oczywiście, ale na szczęście ten nie jest zły na niego.

Cameron: Nie przejmuj się tym. Niech twoja mama cię zawiezie do szpitala. Albo ja przyjadę i zawiozę.

Arte: Nie musisz, czuje się już dużo lepiej. Mama się mną zajęła.

Cameron: Mogę przyjechać? Chce cię mieć przy sobie.

Czekał na odpowiedź, ale już dużo spokojniejszy. Zajął się papierami by szybko je skończyć i by jechać do chłopaka.

Arte: Dobrze, ale moi rodzice będą mieli randkę więc możesz słyszeć jak się kochają. Starają się nie robić tego głośno. Ale czasem słychać.

Cameron: Nie szkodzi, skarbie. Nie wiesz ile ja razy słyszałem jak ojciec bierze matkę jak byłem nastolatkiem.

Arte: To nadal może być niezręczne.

Cameron: Dobrze, przyjadę jak skończę pracę. Potrzebujesz czegoś?

Telefon kilka razy zawibrował, ale skupił się wyłącznie na robocie. Przenieśli go do małego biura i jakby dostał mały awans, no bo został mianowany na zastępcę, zastępcy, zastępcy managera. Także papierologia.
Wyszedł po czternastej, skoczył się przebrać, po zakupy dla chłopaka I poleciał do ukochanego. Otworzył mu Eric, więc poleciał od razu na górę. Gdy chłopak oglądający film go dostrzegł, słabo się uśmiechnął. Ten od razu bez pytania wtargnął mu do łóżka przytulając.

- Zadzwonię po jakiś sanepid. To skandal, byś leżał chory po sushi! - mruknął gniewnie a ten wtulił się w niego.

- Ciesze się, że przyszedłeś. - szepnął, a ten uśmiechnął się. - Ale wygonie cię wcześnie, byś wyspał się do pracy.

- Ja tutaj zostaje na noc i będę cię całą noc przytulać - oznajmił a temu pojawiły się łzy w oczach.

- Dziękuję... Jesteś taki kochany... Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego chłopaka...

- Nie jestem ideałem, skarbie.- oznajmił gładząc go po plecach. - Przykładowo cały czas chce cię mieć przy sobie. Zawsze. - mruknął. - Nie dam ci odejść. Nigdy - szepcze cicho całując go delikatnie w usta. Ten powalił go na poduszki, położył się na nim, po czym otarł delikatnie biodrami o te jego.

- Pokochamy się? - zapytał, a ten zadowolony powalił go, by to on był na dole.

- Źle się czujesz, myszko. Na pewno chcesz? - zapytał, a ten zarumienił się.

- Chce byś mnie popieścił tak jak wtedy.

- Nie musimy koniecznie się kochać. Jeżeli chcesz jedynie pieszczot, mój książę, zrobię to dla ciebie. - zamruczał cichutko patrząc na niego.

- Chce... - szepnął. - Ale z pewnością chciałbyś bym Ci oddał te przyjemność, więc...

- Nie. Odbijemy sobie jak będziesz zdrowy kochanie. - pocałował go w czoło. Ten zarumieniony pokiwał głową.

- Zrobisz mi to jako masaż? - zapytał, ten uśmiechnął się delikatnie I pocałował go. Masował jego tłów delikatnie, nie miał żadnej oliwki, więc postanowił polecieć do Erica.

- Teściu drogi, masz może olejek do masażu? - zapytał zchodząc do kuchni bo ten gotował bulion.

- Nie mam zięciu drogi - oznajmił patrząc na niego. - Ale zaraz będzie mój mąż. Zadzwonię do niego by kupił. Długo wam zejdzie? Obiad bedzie za około pół godziny. - oznajmił, a ten pokręcił głową. 

- Tylko go pomasuje, nie będzie żadnych harców. Niby mówił, że chce pieszczot, ale wydaje mi się, że tylko I wyłącznie chce masaż, ale nie umie się przyznać - oznajmił a ten pokiwał głową że rozumie. Sami nie wiedzieli dlaczego mają taki dobry kontakt, pewnie wiele dało, że Eric był na prawdę wyrozumiały gdy byli nastolatkami. Gdy odkrył, że to Cam przychodzi do jego syna nocą, nie utrudniał mu, ale i mówił mu, czy chłopak się dobrze czuje, czy coś o nim mówił.

- Dobrze, wychodzimy po obiedzie, zostawiam wam naczynia by włożyć do zmywarki - zaśmiał się, gdy ten pokiwał głową. Ruszył na górę, a brunet obiecał poinformować, gdy jego mąż wróci.
Cam gdy dostał olejek do masażu to rozebrał chłopaka. W końcu ten nie był przeziębiony,  tylko bolał go brzuch, ale wymioty na szczęście nie pojawiały się już często. Zaczął od plecków, potem nogi i na koniec pośladki. Ten mruczał jak kot, zadowolony był z tego, że ten daje mu taką cudowną czułość bez  podtekstu.

- Możesz mnie przygotować i wsunąć się w moją dziurkę, Cam. - szepnął cicho chłopak, a ten uśmiechnął się do siebie. Spojrzał na chłopaka. Przygryzł wargę patrząc na niego.

- Mówiłem Ci skarbie, że masz się nie zmuszać do oddawania przyjemności jak nie chcesz tego robić. - oznajmił, a ten zarumienił się ze wstydu.

- Ale ja chce go w środeczku  - wymamrotał cicho i uniósł pośladki do góry. Jęknął cicho z bólu bo dostał klapsa, a że na skórze była oliwka to bolało. 

- Kłamca. - oznajmił Cam, a ten westchnął.

- Skąd wiesz? - zapytał cicho obrażonym tonem, a ten uśmiechnął się delikatnie.

- Znam cię za dobrze skarbie. Widzę kiedy kłamiesz maluszku. Nie martw się, twoja pupcia zostanie jeszcze wzięta w obroty.  W te namiętne, szalone, ale i pełne miłości. Obiecuje. - oznajmił a ten zgodził się I podniósł się kładąc na plecach. Był cały nagi bo cały tył mu wymasował.

- T-To... pomasuj mnie jeszcze z przodu, d-dobrze? - zapytał nieśmiało, a ten zaśmiał się cichutko na jego speszenie i zabrał się do roboty.





Nie wiem jak dla was, ale dla mnie Cam jest przecudownym dominującym dla Arte.
Dla dziwek, które miały go zadowolić był zupełnie inny, więc to przez miłość musiał się tak zmienić.
Co o tym myślicie?
A może to jedynie zmyłka, by Arte się poważnie zakochał, by potem nie mógł uciec od brutala? Kto wie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro