*35*
Cameron miał dość celibatu. Po rozmowie z Ericem dalej nic nie wiedział, bo ten nic nie wyciągnął od syna. Chłopaka podobno dalej bolał tyłeczek, ale mu nie wierzył. Minął miesiąc od tego jak go zerżną. Od tamtego zdarzenia ten przytulał się, całowali się, a także chodzili na randki co kilka dni. Nadal jednak nie rozpracował tego, dlaczego ukochany nie chciał się kochać. Zaprosił go na kolejną randkę, tym razem ponownie odwiedzili razem schronisko. Arte chciał dalej adoptować pieska, więc poprosił schronisko by pozwoliło mu na razie obcować trochę więcej z psem, aby się przyzwyczaił. Dziś zabierał go do weterynarza. Cam oczywiście mu pomagał.
- Dziękuję, że wozisz mnie wszędzie - brunet złapał mężczyznę za dłoń i uśmiecha się.
- Nie ma za co kochanie. Jak wrócimy zjemy coś dobrego na kolację i zrobię Ci obiecany masaż. Odwdzięczę się za ten ostatni.
- Oh, przyda mi się jak najbardziej - uśmiechnął się szeroko. - W wydawnictwie miałem małe problemy - westchnął. - siedziałem nad książką pół nocy.
- Wiem, bardzo się starasz, dlatego pomogę Ci sie odprężyć. - oznajmił z uśmiechem.
- Dziękuję. Jesteś kochany. - stwierdził i zajęli się sprawami związanymi z psem. Następnie skoczyli na obiad, po czym wrócili do domu do Cama. - Kolejny właściciel odpisał mi, że nie chcą psa - westchnął cicho, przez to stracił humor. Młodszy mężczyzna przytulił go do siebie. - Od miesiąca szukam jakiegoś kąta, ale nic z tego...
- Pomogę Ci szukać. Znajdziemy jakieś rozwiązanie myszko. - mężczyzna dał mu delikatnego klapsa. - Proszę. Rozchmurz się. - uśmiechnął się. - albo cię zacznę gilgotać - przygotował ręce a ten zaśmiał się i podniósł ręce w geście kapitulacji.
- Wykąpie się, bo śmierdzę schroniskiem... zastanów się co oglądamy i co będziemy jeść, dobrze? - złapał go nieśmiało za koszulkę i delikatnie pocałował go w usta. Jak zapowiedział tak zrobił. Wrócił po dwudziestu minutach. - Musiałem użyć twojego żelu pod prysznic, oraz twojego szamponu. Wybacz - oznajmił wycierając głowę, a ten pokręcił nią i pocałował go delikatnie.
- Teraz ja skocze pod prysznic. Zapisałem propozycje filmów, więc możesz dopisać swoje i zdecydujemy. A do jedzenia proponuję sushi.
- Świetny pomysł. - zgodził się i usiadł. Gdy chłopak się mył, skorzystał z okazji, by wybrać sobie piżamę składającą się z koszulki mężczyzny i jego bokserek. Jak na razie był w szlafroku. Przygotował sobie je kładąc na kanapie, którą rozłożył. Położył na nią koc i ręczniki, bo mężczyzna miał go masować. Włączył jakaś muzyczkę relaksacyjną, po czym zaczął przeglądać ofertę sushi. Poczuł, że mężczyzna siada przy nim również w szlafroku. Arte założył wcześniej bokserki, a koszulka dalej leżała z boku.
- Masz moje majteczki. - uśmiechnął się dominat, a ten zachichotał.
- A owszem - przyznał się i pokazał ofertę. - Ta? Złożymy się po piędziesiąt złotych. - oznajmił, a ten pokiwał głową, więc chłopak zamówił, gdy Cam przygotowywał olejki.
- Będą do półtorej godziny - oznajmił a ten pokiwał głową I wskazał mu kanapę. Ten położył się na brzuszku i oddał się przyjemności. Zadowolony wzdychał, bo było mu cudownie. - Masz magiczne dłonie Cam - jęknął cichutko, po czym został przewrócony na plecki. - Teraz brzuszek? - zapytał zadowolony i podniósł ręce do góry za głowę. Mężczyzna uśmiechnął się. Wziął troszkę oliwki, po czym zaczął masować go z przodu, zaczynając od żeber. Pochylił się i skradł mu buziaka. Uklęknął tak by mógł nad nim zawisnąć. Gdy całą maź już wtarł w te cudowne ciałko, oparł się na przedramionach i znowu musnął jego usta.
- Nawet nie masz pojęcia jaką przyjemność sprawia mi dotykanie twojego ciała... jest tak cudowne - szepnął I położył się na boku, podpierając głowę na ręce, druga zaczęła dotykać jego brzucha. - Nawet nie wiesz jak bardzo mam na ciebie ochotę. - dodał i ponownie otarł wargi o te drugiego mężczyzny. Ten oddawał pocałunki, kochał takie... delikatne i czułe.
- Zaraz będzie sushi, głuptasku - szepnął, a ten uśmiechnął się.
- Wiem, dlatego całkiem grzecznie dokończę cie masować- oznajmił I znowu połączył ich usta podnosząc się.
****
Tobias poprawił krawat, po czym wrócił do stolika. Był za potrzebą i oczywiście szybko się zajął tym i powrócił. Jego mąż wyglądał cudownie, w czarnym eleganckim golfie i przyległych spodniach. Czarnowłosy miał na sobie dżins i koszule. Była to ich rocznica. Wybrali się do eleganckiej restauracji za miasto, będą spali w hotelu, a w nim mają wykupiony masaż. Co ciekawe, dominat nie liczył na seks. Na prawdę. Jak Eric będzie miał ochotę, oczywiście, będą go uprawiać, bo to nie chodzi o to, że mężczyźnie spadła ochota. Nie będzie męża po prostu namawiał.
- Czy Alex dalej wypisuje do naszego syna? - zapytał, a ten pokręcił głową.
- Na szczęście dwa tygodnie temu sobie odpuścił. Inaczej bym musiał poprosić Oliviera, by poblokował mu kilka kont.
- Dobrze, cieszy mnie to, że dał spokój. Nasz syn wydaje się być szczęśliwy z Cameronem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Opowiada mi o każdej ich randce. Mężczyzna ani razu się do jego nachalnie nie dobierał, daje mu tyle przestrzeni ile potrzebuję i zarazem czułości. Dużo się przytulają i tego było brak naszemu dziecku z jego byłym.
- Rozumiem. Trafił na kogoś kto go na prawdę kocha, więc tak powinno to wyglądać. - oznajmił I pochwycił dłoń ukochanego. - Myszko, chciałem się ciebie zapytać o coś co mnie nurtuje. - westchnął całując go w knykcie. - Jesteś w stanie mi wybaczyć zdarzenie z tym podrabiańcem?
- Dużo o tym myślałem, wiesz? - szepnął cicho spuszczając głowę. - Do niczego miedzy wami nie doszło, jedynie się całowaliście. Był to podrabianiec i mimo że byłem wściekły, że nie dostrzegłeś różnicy, wiem że nie powinienem był się na ciebie tak wściekać. Po przemyśleniu sobie tego... Nie mogę powiedzieć, że mnie zdradziłeś. Nie chciałeś tego, myślałeś, że to ja I ostatecznie do niczego nie doszło... Chciałbym zapomnieć o kłótniach, czy nieprzyjemnych rzeczach, które do ciebie mówiłem... chciałbym by było tak jak dawniej, już bez dystansu. Nie chcę się z tobą rozwodzić, bo cię dalej kocham. Szalenie. Jednak byśmy byli szczęśliwi... - zatrzymał się na chwilę. Czarnowłosy słuchał wszystkiego bardzo uważnie. - Ty też musisz mi wybaczyć, to że byłem taki okropny dla ciebie. - dokończył, po czym podniósł wzrok. - Zrobisz to?
- Tak. - odparł bez zawahania. - Bo ja też nadal kocham cie jak nikt inny. - oznajmił I znowu pocałował go w knykcie. - Teraz... wszystko będzie już cudownie. Obiecuje. - szepnął szczęśliwy, a Eric otarł łezki szczęścia.
Tak, tak jestem kochani, nie umarłam. A wy żyjecie? Jeżeli tak to zapraszam do skomentowania, przywitajcie się ze mną, będzie mi miło.
Są osoby które wyczekiwały z niecierpliwością, wiem. Dlatego to władnie dla nich. Mam nadzieję, że rozdział jest na odpowiednim poziomie i przyjemnie się go czyta.
Do następnego❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro