Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*17*

Eric chwilę patrzył na scenę rozgrywającą się w kuchni. Cichutko westchnął i  wszedł do środka. Bez słowa zaczął robić jajecznicę, gdy syn i Tobias siadali do stołu. Oni zaczęli temat książki, Tobias dopytywał w jakich miejscach był syn, co odwiedzał, a  brunet zalał kawę i podał mężowi razem z jedzeniem. Zobaczył, że ten był bardzo zaskoczony, ale  on tylko usiadł obok pociechy, jak gdyby nigdy nic. Od dawna nie robił mu śniadań. Od kiedy zaczęli spać w dwóch różnych sypialniach nie robił dla niego nic. Nawet obiad robił jedynie dla siebie. Nie zachowywali się już jak małżeństwo, chyba że stwarzali pozory. Jak byli sami w domu, to zielonooki go unikał i nie chciał z nim rozmawiać.

- Może gdzieś dziś wyjdziemy? Możemy pójść do knajpki z jedzeniem, a potem może kino? - zapytał nagle Tobias, a syn kiwnął głową powoli.

- Bardzo chętnie. A ty co myślisz mamo? - zapytał, a Eric kiwnął głową przygryzając wargę. No kurde,  nie chciał wychodzić nigdzie z Tobias'em, ale jak z nimi nie pójdzie, to straci okazje na rozmowę z synkiem i spędzenie z nim czasu.

- Może pójdziemy na jakieś mięsko? - zapytał. - Chętnie bym takie zjadł.  - oznajmił Arte.

- Wiesz, myślałem, by wziąć jedzenie na wynos i pojechać na wzgórze. Nie jest to daleko, a jest naprawdę bajecznie wieczorem.  Widać całe miasto. - powiedział czarnowłosy, gdy tylko przełknął jajecznicę. Zerknął na męża i jego entuzjazm trochę opadł. Pewnie gdyby nie Arte nie dałby rady  zaprosić go gdziekolwiek... Z drugiej strony, Eric mógł powiedzieć, że nie chce. Szarooki bardzo nie chciał, by ich rodzina się rozpadła. Chciał dalej jeść wspólne posiłki, razem spędzać czas...

- O tak. Bardzo mi się podoba ten pomysł - młody mężczyzna kiwnął głową z delikatnym uśmiechem. Zjadł swoje śniadanie i oparł się o krzesło patrząc szczęśliwy na rodziców. cieszył się, że wrócił i że mogą być razem, we trójkę. Niestety chłopak nie zauważył przepaści jaka była między rodzicielami, a gdyby to zrobił pewnie by starał się im pomóc.

****

Arte został z matką w domu i  pomógł jej posprzątać po śniadaniu, spędził z nią trochę czasu rozmawiając z nim o zmianach w jego pokoju.

- Nie potrzebuje w pokoju biurka, ale myślisz, że ojciec pozwoli mi korzystać z jego  biura? - zapytał patrząc na niego  jak wkładali do kartonu podręczniki, zeszyty i inne niepotrzebne papierowe rzeczy.

- Nie będzie z tym problemu. Jak będzie coś gadał, to ja go przekonam - mówi spokojnie patrząc na niego.   Do drugiego kartonu odkładał jakieś  notatniki, które miał chłopak, czy jakieś kartki. To zawsze się przydaje.

- Dziękuję. A jak między wami? Dobrze się wszystko układa? - zapytał, a Eric na chwilę się zasępił.

- Tak. Wszystko dobrze - mówi.

- To cieszę się. Zauważyłem, że ojciec spał w gościnnej w nocy. Myślałem, że się pokłóciliście.

- Nie... Nie, wywaliłem go tam, bo chciał mnie wziąć, a ja nie miałem ochoty. Jakby nie patrzeć stary już jestem - machnął ręką.

- Więc nie będzie problemu bym spał w gościnnej, jak w pokoju remont będzie? - zapytał spokojnie, a ten kiwnął głową. Cóż, trudno, prześpi z mężem te kilka nocy. Najwyżej odgrodzi się  poduszkami. Nie da mu się.

- Tak słonko. - mówi spokojnie i dalej segreguje kartki i zeszyty.  - Okej, skończone. Wynieśmy to do samochodu - oznajmił spokojnie i wzięli po kartonie. Były ciężkie, ale byli mężczyznami więc dali radę. -  Będziesz robił porządek w rzeczach? Ubraniach w sensie.

- Tak, myślę że tak. Mój styl się zmienił- oznajmił z uśmiechem. - I nie potrzebuje tyłu rzeczy. Raczej wolę minimalizm.

- Dobrze. No, ale opowiedz mi co u ciebie synu, masz sympatię?  Jak sobie radziłeś sam, wiem, że podróżowałeś, powiedz mi coś więcej, książkę przeczytałem i mi mało - mówi jak wrócili już do domu.

- W porząsiu, może zróbmy sobie herbaty i usiądźmy na kanapie - mówi. - Siadaj, ja zrobię - mówi i ruszył do kuchni z uśmiechem.  Wziął tace z napojem i ciasteczkami i wrócił do matki. Wziął ciasteczko i się zastanowił jak ma ubrać w słowa wszystko o co zapytał rodziciel.  - Mam kogoś. - oznajmił, a oczy mężczyzny rozbłysły, pisnął i przytulił chłopaka.

- Opowiadaj mi. Kobieta? Mężczyzna? Wiem, że lubisz obie płci - oznajmił i wziął herbatkę do rąk i napił się.

- Jest to mężczyzna - uśmiechnął się, jak matka próbowała głośno nie piszczeć. Wziął gryza słodyczy i zaczął. - Ma na imię Alexander. Jest wyższy ode mnie i dobrze zbudowany. Jest studentem prawa, jest naprawdę przystojny, ma bogatą duszę, dużo rozmawiamy. - oznajmił.

- A robiliście już to?   Oddałeś mu swoje ciało?

- Ah, nie, nie oddałem. Jesteśmy ze sobą rok, ale nie poczuwamy aż tak mocnego pociągu, by pójść do łóżka. Czasem się pieścimy, ale to też rzadko.

- Nadal jesteś prawiczkiem? - zapytał i wziął jego dłoń w swoją.

-Ah, nie. Mój pierwszy raz był z kobietą. Z Alexem zwyczajnie nie wiemy który ma być seme, a który uke.

- a kim chciałbyś być? - zapytał go.

- Raczej seme - mówi i się uśmiecha.  - Lubię dominować. To naprawdę fajne uczucie.  - oznajmił. -  Dobrzez ale teraz ty mamo opowiadaj. Jak u ciebie i taty? Coś się zmieniło?

***************
Cameron nie wiedział, czy to dobry pomysł, by  pójść do Arte. Z drugiej strony nie miał pojęcia, czy  ten przyjdzie do nich w najbliższym czasie. Stał właśnie w sklepie i zastanawiał się czy wziąć jakiś podarek dla niego, tylko co?

- Hej, szukasz czegoś dla swojej dziewczyny? - podeszła do niego  jakaś młoda kobieta. Uśmiechnęła się do niego, a ten po namyśle kiwa głową.

- Doradzisz mi? - zapytał, a ta przytaknęła. - Nie widziałem jej dwa lata, od zawsze ją kocham. Nie wiem czy wypada  po prostu  dawać jej coś, bo ... Nigdy nie powiedziałem jej o uczuciach, ale chcę zdobyć jej serce.

- Oh, jesteś takim romantykiem! - pisnęła. - Weź dla niej jakieś słodycze. Prezencik, bo wróciła, zobaczysz jak zareaguje. Jak będzie uszczęśliwiona następnym razem daj jej bukiet kwiatów - mówi i wskazuje koszyczek ze słodyczami. Ten kiwnął głową i wziął rzecz do rąk.

- Dziękuję - oznajmił. - A i ta dziewczyna jest chłopakiem- mówi i odchodzi  prawie się uśmiechając na jej zszokowaną minę.  Zapłacił i ruszył do domu przyjaciela.

Zadzwonił do drzwi, a otworzył mu Eric. Uśmiechnął się szeroko i na spokojnie wpuścił go.

- Cześć ciociu. Arte w domu?

- Oczywiście, wejdź, wejdź. Masz ochotę na herbatkę? Właśnie pijemy.

- Skoro tak to bardzo chętnie. - mówi i rusza za nim.  Jak zobaczył chłopaka to się uśmiechnął bardzo szeroko. Ten aktualnie siedział na kanapie z zgiętymi nogami pod kocykiem. Delektował się napojem, co wyglądało uroczo. Usiadł obok niego i otrzymał na powitanie piękny uśmiech swojej miłości.

- Jak ja cię dawno nie widziałem, Cam! - mówi, odstawił herbatę i przytulił go mocno, a  banan nie schodził mu  z twarzy. - Ale wymężniałeś, opowiadaj, co u ciebie?! Masz kogoś?  Gdzie pracujesz? - zapytał, a ten uśmiecha się.

- Powoli, proszę - odparł ze smiechem i zabrał się za opowieść.



Czy wiesz, że:

Zostawienie dla autorki długiego komentarza przyśpiesza proces myślenia, dlatego, gdy autorka czyta długie komentarze, rozdziały pojawiają się o wiele częściej?

Zostawiając komentarz pokazujesz też, że powieść ci się podoba albo i nie.

Stajesz się częścią tej powieści, gdy dopingujesz postaciom, albo opieprzasz ich w komentarzach.

Dlatego apeluje:

Komentuj rozdziały autorki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro