Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*16*

Gdy Eric z Tobiaszem wrócili było dość późno. Brunet upił się winem więc lekko  się chwiał, gdy szedł zobaczyć, czy ich syn śpi. Jak zastał go śpiącego, to przysiadł na brzegu łóżka i delikatnie musnął palcami jego policzek. Chciałby się przy nim położyć spać, ale zdawał sobie sprawę, że śmierdział alkoholem i papierosami. Jak był mocno pijany zdarzało mu się zapalić.  Podniósł się i  zahaczył o szafkę i krzywiąc się przez hałas jaki zrobił starał się wszystko ułożyć jak było. Okrył syna kołdrą, szczęśliwy, że ten się nie obudził. Najwyraźniej był zmęczony podróżą. Wyszedł i zobaczył męża więc przyłożył palec do ust i zrobił głośne 'ćsiii'. Był  bardzo pijany więc może dlatego był głośny i niezdarny.

- Pójdziemy się wykąpać? - zapytał czarnowłosy, a jego ukochany oblukał go wzrokiem.

-  Idę sam. Nie potrzebuję cię tam - mówi i  rusza do sypialni. Wyjął swoje rzeczy na przebranie i chciał iść do przyłączonej łazienki, gdy szarooki pojawił się przy nim.

- Powinniśmy porozmawiać... Arte wrócił i musimy się zastanowić co dalej. - oznajmił.

- Myślisz, że dam ci dupy? - warknął wkurzony zielonooki. - Posłuchaj mnie ty - powiedział wskazując na niego palcem. - Jestem tutaj z tobą, mieszkam i żyje tylko dla Arte. Gdyby go nie było dawno bym był rozwodnikiem - warczał. - A teraz wynoś się spać do swojej sypialni i jutro ma być normalnie. - oznajmił i zniknął w łazience. Jak po każdej kłótni płakał pod prysznicem,  a potem się masturbował. Dziwne, ale jak wszystkie emocje z niego spłynęły, przypominał sobie, że ma potrzeby. Nie uprawiał seksu z mężem od pół roku więc był naprawdę wypłoszony. Wziął swojego penisa do ręki i zaczął pracę cicho pojękując.
Tobias w tym czasie słuchał jęków chłopaka, z łazienki, bo te były obok siebie. Siedział na zamkniętym sedesie i sobie wypominał to co kurwa zrobił. Był na siebie wściekły, bo to ponownie on wszystko zniszczył. Gdyby doszło do rozwodu, Eric by dostał połowę majątku, dom i  pewnie Arte by poszedł za nim, tak jak Olivier i Liam. Dobrze że nikt niczego nie wiedział. Mąż zachował to co zrobił dla siebie i udają, że między nimi wszystko w porządku. Czarnowłosy miał nadzieję, że mąż mu ponownie wybaczy i będzie dobrze. Jak na razie ten nie pozwolił mu się do siebie zbliżyć, ale niedługo ich kolejna rocznica więc jak chcą zachować pozory to muszą  wtedy wyjść na kolację i kochać się na tyle głośno, żeby Arte myślał, że wszystko jest dobrze.
Tobias poderwał się i wyszedł z łazienki zaczynając planować ich współżycie po pół roku bezczynności.

****
Eric rano obudził się wypoczęty i co zabawne nie miał żadnego kaca. Przeciągnął się i ruszył do garderoby by się ubrać. Naciągnął na tyłek dżinsy, by te ładnie podkreślały jego pośladki i pudroworóżowy t-shirt przylegający do ciała. Zszedł do kuchni i z uśmiechem dostrzegł syna.

- Jak ci się spało żabko? - pyta i przytulił go do siebie mocno.  Nie chciał go puścić, bo nie mógł się nacieszyć tym, że jest w domku. Arte nie miał nic przeciwko i przytulił się do matki z uśmiechem i  zaciągnął się jego zapachem. On też oddawał się chwili.

- Dobrze. Spałem jak zabity. Jak kolacja? - mruczy cicho patrząc na niego.

- Dobrze. Olivier dziś przyjedzie, bo najmłodszy zaprosił dziewczynę do domu. - zaśmiał się.

- Oh - uśmiechnął się chłopak. - To cieszę się. Zrobimy dziś jakieś śniadanie razem?

- Oczywiście! - chichocze i całuje go w czoło. -  Tęskniłem za tobą. - powiedział a jego spojrzenie było miękkie i pełne miłości. Gładził syneczka po policzku, a ten przymknął oczy i wtulił go w dłoń mężczyzny.

- Ja za tobą też mamo - oznajmił i przytrzymał jego dłoń przy swojej twarzy. - Ale wróciłem i nigdzie się nie wybieram. Już nie. Myślę, że odnalazłem siebie i wiem co lubię i czego chce.

- Czytałem twoją książkę. Jesteś tak cudownie mądry, synuś. Używałeś tak pięknych, wyszukanych słów... To po prostu ... Brak mi słów.

- Dziękuję mamuś - mruknął i dość głośno zaburczało mu w brzuszku, na co Eric zachichotał. Zastanowili się co by mogli przygotować i wyszło na naleśniki.  Może to niewiarygodne ale świetnie się bawili. Jeden zrobił sobie z ciasta wąsy, a drugi wojownicze dwie kreski.
Jak usiedli do stołu nakładając czekoladowy krem na swoje porcje naleśników, to rozmawiali o wszystkim i niczym.  Rozmowę przerwali, gdy do pomieszczenia wszedł Tobias.

- Cześć synku - oznajmił czochrając jego włosy. Pocałował w polik męża, mimo że wiedział, że ten tego nie chce i nie potrzebuje. Jeżeli się przyczepi to powie mu, że muszą sprawiać pozory.

- Jak ci się spało, tato? - zapytał z uśmiechem chłopak a mężczyzna usiadł naprzeciwko niego.

- Nieźle, naprawdę - mruczy cicho i przeciąga się. - Ale głowa mnie boli. Kac. - oznajmił.

- O nie, najgorsze co może być. Masz dziś do pracy? - zapytał go, a ten skinął główką.

- Zaraz pójdę się ubrać i wychodzę. - Przytaknął. - Po za tym skarbie, telefon ci dzwonił - oznajmił do Erica, a ten wstał że swojego miejsca. Oznajmił synowi, że zaraz wraca i wyszedł. - Czytałem twoją książkę, synu - oznajmił Tobias. - Bardzo mi się podobała, mimo że napisałeś o mnie takie rzeczy - mówi spokojnie. Chłopak spiął się zauważalnie i odłożył herbatę, bo jego dłonie zaczęły drżeć.

- Dziękuję - oznajmił niepewnie i patrzył na swoje paluszki. Nie wiedział, czy ojciec ma do niego żal o to co napisał. Była to prawda, nie jego wina, że się tak czuł z tym jak ten go traktował.

- Naprawdę... Nie dawałem ci wsparcia? - zapytał i potarł skroń czując się źle, że ten napisał takie rzeczy. Chyba dopiero zrozumiał, że naprawdę nie był najlepszym ojcem.

-Nie czułem go. Raczej wolałeś ganiać za tyłkiem mamy. - westchnął. - Nie jestem na ciebie zły... zrozumiałem, że seks można bardzo lubić, jest on przyjemny i pomaga rozładować stres.

- Nie.. ją wiem, byłem okropny. Jednak jak dasz mi szansę poprawię się. Mieszkasz z nami więc chcę być blisko ciebie i naprawić nasze relacje. Przepraszam Arte.

- Dziękuję tato - szepcze cicho. - możemy spróbować, może znajdziemy wspólny język - oznajmił, a Tobias przytulił go do siebie, wcześniej podnosząc go za dłoń.

- Nadal lubisz się przytulać?  - zapytał go cicho, a ten w odpowiedzi mocniej się w niego wtulił układając  swoje ciało wygodnie w jego ramionach. Uścisk ojca był inny od tego matki. Czarnowłosy miał silny uścisk, jego ręce były pełne  siły. Brunet za to miał miękki uścisk i zatapiało się w jego ciele. Nie było to złe uczucie, było przyjemnie i chciało się przytulać. Jako dziecko uwielbiał te ramiona, ale teraz jako dorosły, wolał te męskie, twarde, więc miał nadzieję, że ojciec będzie częściej pozwalał mu się do siebie przytulać.
Ericowi stojącemu w drzwiach łza zakręciła się w oczku. Jego mąż w końcu zrozumiał, że ma syna i trzeba go wspierać. Szkoda, że tak późno. Nie wszystkie krzywdy da się naprawić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro