Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Pov Bella

Louis miał wiele zalet, ale jeśli chodziło o gotowanie go był w tej dziedzinie straszny. Nie potrafił nic zrobić, doskonałym przykładem była ta ohydna jajecznica, którą byłam zmuszona jeść. Oczywiście nic mu o tym nie wspominałam. Doceniałam to, że z własnej woli wstał rano i zrobił mi śniadanie. Niestety nie przyszło mu do głowy żeby najpierw spróbować swoje danie. A ja zaczęłam się zastanawiać jakim cudem można zepsuć tak łatwe jedzenie jak jajecznica. Najwidoczniej jednak dla mojego brata nie stanowiło to najmniejszego problemu.

- Mam nadzieję, że ci smakuje - powiedział Louis i usiadł przy kuchennym stole naprzeciwko mnie. Następnie chwycił do prawej ręki widelec i nabrał trochę tego niejadalnego jedzenia i włożył to sobie do ust. Nie trwało to jednak długo jak pokarm wylądował znowu na talerzu. - Nie jedź tego, bo się zatrujesz - polecił mi.

- Nie przesadzaj już - chciałam go chociaż odrobinę pocieszyć. Nie chciał źle.

- Dlaczego pizzerie są tak późno otwierane? Mielibyśmy już smaczne śniadania, a teraz musimy czekać do południa.

- A może ja tak coś nam zrobię - zaproponowałam. Średnio lubiłam robienie jakiegokolwiek jedzenia, ale na szczęście nie byłam w tym najgorsza. W przeciwieństwie do Louisa moje jedzenie było dość zjadne.

- Nie kochanie, nie chcę byś się tym męczyła.

- Louis mieliśmy się zachowywać jak dotychczas - przypomniałam mu. Moja pamięć nie należała do najlepszych, ale doskonale pamiętałam, że on mnie tak nie nazywał. Nie było potrzeby tegorocznych zmieniać.

- Nie przesadzaj, jesteśmy teraz sami nic nie stoi na przeszkodzie bym tak do ciebie mówił, a ja naprawdę cię kocham - chyba wolałabym żeby ta prawda nigdy nie wyszła na jaw. Tak byłoby dużo łatwiej. Nie musiałabym się martwić o moje relacje z Louis'em.

- Ja ciebie też braciszku - ostatnie słowo powiedziałam specjalnie by zrozumiał, że jest dla mnie jedynie bratem. Nic więcej. On nie powinien sobie robić żadnych nadziei.

Louis nic mi nie odpowiedział, a jedynie się uśmiechnął. Nie miałam pojęcia co o tym myśleć.

***
Czułam się trochę głupio z tym, że wykorzystałam Zayna, żeby się pozbyć kotka, ale zrobiłam to jedynie dla dobra Louisa. On nie dałbym rady normalnie funkcjonować pod jednym dachem z kotem. A Zayn też nie wyglądał na bardzo nie zadowolonego jak przyniosłam do niego zwierzaka.

Jak już byłam na miejscu i zadzwoniłam dzwonkiem to tym razem także otworzył mi Zayn. Uśmiechnął się do mnie, ja to odwzajemniłam.

- Hej Bella, ty pewnie do kota - powiedział i mnie przepuścił w drzwiach. Weszłam do środka.

- Tak, chciałabym też ci pomóc - zaproponowałam.

Przeszliśmy do salonu, a tam na czarnej skórzanej kanapie spał kotek. Miałam rację przynosząc go do Zayn.

Usiadłam obok niego i pogłaskałam go po futerku. Cichutko zamruczał. Był bardzo słodki.

- Dobrze się nim opiekujesz - pochwaliłam go.

- Robię to dla ciebie - zakomunikował mi spoglądając prosto w moje oczy.

Zayn jest słodki, ale Louisa też lubię. Muszę chyba coś zrobić by móc wybrać między nimi?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro