30
Pov Louis
Jak tylko dostałem od moich ludzi informację, że Zayn jest martwy to mogłem nareszcie odetchnąć z ulgą. Już nikt nie będzie stał między mną, a Bellą. Teraz gdy on nie będzie jej mieszał w głowie to łatwiej uda mi się ją zdobyć. W
Z tej okazji z hotelowej restauracji zamówiłem najlepszego szampana, przyznaję, że kosztował mnie dwa tysiące euro, ale to nic. Musiałem uczcić to szczęśliwe wydarzenie.
Jak wróciłem do naszego pokoju to nigdzie nie zauważyłem moje siostry, lecz jak usłyszałem dźwięk wody w łazience to od razu wiedziałem gdzie się znajduje.
- Bella! - zawołałem ją.
Opuściła pomieszczenie dopiero po około minucie, miała dodatkowo mokre włosy, które wycierała ręcznikiem.
- O co chodzi?
- Przyniosłem coś dla nas - wskazałałem na butelkę z szampanem. Jej mina jednak nie wyrażała entuzjazmu.
- Znając ceny tego hotelu to musiałeś zapłacić za to majątek, a poza tym to ja średnio lubię szampana - tak bardzo kochałem Belle, że nie przeszkadzał mi nawet ten jej wieczny sceptycyzm.
- Ale ten powinien ci zasmakować - podszedłem do szafki i wyciągnąłem z niej dwa kieliszki.
- Jest jakieś święto, o którym nie pamiętam? - spytała, a ja zastygłem w bezruchu. Cholera, trochę za bardzo manifestuje moja radość. Muszę trochę przystosować, bo zacznie jeszcze coś podejrzewać.
- Nie śliczna, po prostu chciałbym uczcić nasze wspólne wakacje - niezbyt dobrze wybrnąłem z całej tej sytuacji. Pozostało mi jedynie mieć nadzieję, że da wiarę moim słowom.
- Okej - odpowiedziała. A ja odetchnąłem z ulgą.
Podszedłem do stolika, na którym stała butelka. Otworzyłem ją i nalałem po pół kieliszka. Następnie podałem jej jeden z nich.
- Poza tym bardzo się cieszę, że nareszcie dopusciłaś mnie do siebie. Mam nadzieję, że to będzie postępować - przewróciła oczami na moje słowa i upiła łyk alkoholu. Mimo wszystko nadal miałem duże nadzieje względem Isabell.
- Nie nastawiaj się zbytnio na to.
- Już za późno skarbie - nie ukrywam, że liczyłem na to iż uda mi się dziś spędzić z nią noc. Zayn'owi szybko się oddała, więc czemu mi miałaby nie?
Najpierw miałem jednak zamiar trochę ją upić, trzeba było trochę ją rozmiękczyć, a alkohol był do tego najlepszy.
Jak tylko opóżniła swój kieliszek to od razu jej dolałem. Chyba jednak jej posmakowało.
- Czego ode mnie oczekujesz? Tylko mów szczerze, a nie owijaj w bawełnę, nie lubię grać w gry - zakomunikowała i usiadła na łóżku.
- Kocham cię o nic innego mi nie chodzi.
- Sądzę jednak, że chodzi ci o seks. Albo po prostu chcesz pokazać, że nie jesteś wcale gorszy od Zayna. Chcesz mieć to co on miał - po części było to prawda, ale jedynie w małym stopniu.
- Doskonale wiesz, że mam na ciebie wielką ochotę. Dałbym dużo żeby móc cię podotykać i całować gdzie tylko bym chciał. To jest jedno z moich największych marzeń.
- A co jeśli pomogę ci spełnić twoje marzenia? - to pytanie zabiło mnie z tropu.
- Naprawdę chcesz to zrobić? - spytałem z niedowierzaniem.
- Tak, ale ja także mam pewną prośbę.
Możliwe, że jutro będzie następny liczę na waszą opinie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro