Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

Pov Bella

- Jutro wyjeżdżamy, powinieneś się pakować - powiedziałam do mojego brata. Była już dziesiąta w nocy. O dziewiątej rano mieliśmy mieć samolot do domu, a szczerze wątpię żeby Louis tak szybko się zerwał i zaczął pakować swoją walizkę. I tak bałam się, że nie uda mi się go zerwać przed ósmą.

- Tak dobrze nam tu jest, więc zdecydowałem przedłożyć nasz pobyt o tydzień.

- Naprawdę? - spytałam dla pewności. Może i na początku byłam sceptycznie do tego wszystkiego nastawiona lecz później bardzo mi się spodobało.

- Tak - ucieszona pobiegłam do niego, usiadłam mu na kolanach i się do niego przytuliłam. On to odwzajemnił.

- Gdybym wiedział, że sprawię ci taką wielką radość tym wszystkim to przedłożyłbym o miesiąc, a nie o tydzień.

- Siedem dni wystarczy - oznajmiłam i oparłam swoją głowę o jego klatkę piersiową. Muszę przyznać, że ten wyjazdu bardzo nas do siebie zbliżył. Nasze relacje były takie jak przed tym jak się dowiedziałam, że z Louis'em nie łączą mnie żadne więzy krwi.

- To dobrze słońce, ale chcę coś za to - oznajmił dość tajemniczo.

- Co?

- Buziaka - zakomunikował z wyraźnym uśmiechem na twarzy.

Postanowiłam jednak spełnić jego prośbę i nachyliłam się nad nim i musnęłam jego czoło. Po jego minie wywnioskowałam, że nie zadowoliło go to.

- Chcę prawdziwego buziaka, w usta - łatwiej byłoby mi go pocałować w policzek, ale niestety podejrzewałam, że mu to nie wystarczy. Dałam mu więc taki pocałunek jakiego oczekiwał.

Nachyliłam się nad nim i połączyłam nasze usta. To nie miał być długi całus, lecz jak tylko chciałam się od niego odsunąć to on załapał mnie za tył głowy i zaczął jeszcze bardziej napierać na moje usta. Trwało to zaledwie chwilę nim zaczęłam odwzajemniać jego pocałunek. Nie mam pojęcia jak opisać to co mną kierowało, lecz byłam pewna, że to było coś silnego.

Czyżby moje uczucia względem Louis się zmieniły?

Pov Zayn

Bardzo mi się nie podobała ta przedłużająca się nieobecność Isabelli. Podejrzewałem też, że to wszystko jest pomysłem Louisa, który robi dużo żeby nas rozdzielić. W ogóle go nie rozumiałem. Co takiego mu przeszkadza w tym, że byłbym z jego siostrą?

Przecież mnie zna i powinien wiedzieć, że nie jestem w stanie jej skrzywdzić.

To on w odróżnieniu ode mnie zawsze bawił się dziewczynami. To on je ranił. To on potrafi uderzyć kobietę jak się mu coś nie spodobało.

Więc który z nas jest gorszy?

Oczywiście, że on. Dodatkowo traktuje Belle jak swoją własność. Ona przecież jest wolnym człowiekiem i on nie ma prawa jej zniewalać.

Usłyszałem głośne pukanie do drzwi więc poszedłem otworzyć. Jak to zrobiłem to ujrzałem dwóch nieznanych mi mężczyzna, którzy wepchnęli mnie do środka domu.

- Co to ma być? - spytałem, lecz za odpowiedzieć otrzymałem kilka ciosów nożem w brzuch. Następnie pozostawili mnie samego pozwalając mi się powoli wykrwawić.

Liczę na waszą opinie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro