Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28

Pov Bella

- Mieliśmy zwiedzać - przypomniałam Louis'owi, którego obecnie bardziej interesowało jedzenie o picie. Próbował sobie każdego rodzaju alkohole.

- Jutro - odpowiedział i opóżnił szklankę z piątym rodzajem whisky.
Ciekawe ile ich jeszcze było?

- Jesteśmy tu już od dwóch dni. A przez ten czas nie opuściliśmy tego hotelu. Równie dobrze mogliśmy siedzieć w domu, nie byłoby żadnej różnicy.

- Przesadzasz - mruknął.

Nagle mój telefon zawibrował. Podeszła do niego, bo wcześniej położyłam go na szafce koło łóżka. Louis bacznie obserwował każdy mój krok. Poczułam się odrobinę speszona.

Jak odblokowałam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz to zobaczyłam wiadomość od Zayna.

- Kto napisał?

- To nic ważnego, zwykła wiadomość od operatora sieci - po prostu musiałam skłamać. Wiadomość o tym, że utrzymuje kontakt z Zayn'em nie po działała by dobrze na Louisa.

- Nabrałem jednak ochoty na wycieczkę, idziemy - nagle się poderwał. Następnie szybko opóżnił szklankę z tequilą.

- Może jednak poczekajmy do jutro, albo chociaż kilka godzin. Jesteś pijany - wolałam, żeby nie sprowadził na siebie kłopotów w obcym kraju.

- Wcale nie jestem. Idziemy - zbliżył się do mnie złapał mnie za dłoń i wyprowadził z pokoju.

***
- Chyba już wolałam siedzieć w pokoju - powiedziałam Louis'owi jak okrążaliśmy wielkie centrum handlowe. Od tego chodzenia bolały mnie już nogi.

- Nie narzekaj - oznajmił dalej ciągnąc mnie w nieznanym mi kierunku. Nie mam pojęcia czy miał jakiś konkretny cel czy tylko szliśmy przed siebie.

Po kilku minutach naszej dalszej wędrówki zatrzymaliśmy się przez dużym sklepem z damskimi ubranianu. Nie rozumiałam czemu Louis tak uparcie chciał tu przyjść. Ja tam nic nie zamierzała sobie kupować.

Wyciągnął kartę z największym limitem i mi ją podał.

- Wybierz sobie co tylko chcesz - zakomunikował i puścił mnie przodem.

Może jednak należało sobie coś wybrać.

- A ty nie idziesz? - spytałam jak zobaczyłam, że stoi w miejscu. Zawsze lubił zakupy.

- Nie, muszę coś załatwić - oznajmił i odszedł kilka kroków dalej. To było trochę dziwne, bo co on miał do załatwienia w obcym kraju?

Nie znał nawet dobrze hiszpańskiego.

Jednak nie rozmyślałam nad tym długo, bo ku mojemu zaskoczeniu te rzeczy w sklepie zaczęły bardzo przyciągać moją uwagę.

Chyba jednak zakupy nie są takie złe.

Moją uwagę najbardziej przyciągnęły buty. Może i nie lubiłam sukienek, ale za to kochałam szpilki. A buty na platformie to już najbardziej. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zawsze dodawały mi odwagi i podwyższały moje poczucie wartości. Możliwe, że to była jedynie subiektywna uwaga.

Korzystając z okazji, że mam nieograniczoną kasę zdecydowałam się na siedem par. Oczywiście nie wybierałam najdroższych, bo nie chciałam przyprawić Louisa o zawał serca.

Mój brat miał takie wyczucie czasu, że gdy ja już zapłaciłam za zakup to on się pojawił z ogromnym uśmiechem na ustach.

- Coś się stało?

- Nic złego - odpowiedział i wziął ode mnie zakupy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro