28
Pov Bella
- Mieliśmy zwiedzać - przypomniałam Louis'owi, którego obecnie bardziej interesowało jedzenie o picie. Próbował sobie każdego rodzaju alkohole.
- Jutro - odpowiedział i opóżnił szklankę z piątym rodzajem whisky.
Ciekawe ile ich jeszcze było?
- Jesteśmy tu już od dwóch dni. A przez ten czas nie opuściliśmy tego hotelu. Równie dobrze mogliśmy siedzieć w domu, nie byłoby żadnej różnicy.
- Przesadzasz - mruknął.
Nagle mój telefon zawibrował. Podeszła do niego, bo wcześniej położyłam go na szafce koło łóżka. Louis bacznie obserwował każdy mój krok. Poczułam się odrobinę speszona.
Jak odblokowałam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz to zobaczyłam wiadomość od Zayna.
- Kto napisał?
- To nic ważnego, zwykła wiadomość od operatora sieci - po prostu musiałam skłamać. Wiadomość o tym, że utrzymuje kontakt z Zayn'em nie po działała by dobrze na Louisa.
- Nabrałem jednak ochoty na wycieczkę, idziemy - nagle się poderwał. Następnie szybko opóżnił szklankę z tequilą.
- Może jednak poczekajmy do jutro, albo chociaż kilka godzin. Jesteś pijany - wolałam, żeby nie sprowadził na siebie kłopotów w obcym kraju.
- Wcale nie jestem. Idziemy - zbliżył się do mnie złapał mnie za dłoń i wyprowadził z pokoju.
***
- Chyba już wolałam siedzieć w pokoju - powiedziałam Louis'owi jak okrążaliśmy wielkie centrum handlowe. Od tego chodzenia bolały mnie już nogi.
- Nie narzekaj - oznajmił dalej ciągnąc mnie w nieznanym mi kierunku. Nie mam pojęcia czy miał jakiś konkretny cel czy tylko szliśmy przed siebie.
Po kilku minutach naszej dalszej wędrówki zatrzymaliśmy się przez dużym sklepem z damskimi ubranianu. Nie rozumiałam czemu Louis tak uparcie chciał tu przyjść. Ja tam nic nie zamierzała sobie kupować.
Wyciągnął kartę z największym limitem i mi ją podał.
- Wybierz sobie co tylko chcesz - zakomunikował i puścił mnie przodem.
Może jednak należało sobie coś wybrać.
- A ty nie idziesz? - spytałam jak zobaczyłam, że stoi w miejscu. Zawsze lubił zakupy.
- Nie, muszę coś załatwić - oznajmił i odszedł kilka kroków dalej. To było trochę dziwne, bo co on miał do załatwienia w obcym kraju?
Nie znał nawet dobrze hiszpańskiego.
Jednak nie rozmyślałam nad tym długo, bo ku mojemu zaskoczeniu te rzeczy w sklepie zaczęły bardzo przyciągać moją uwagę.
Chyba jednak zakupy nie są takie złe.
Moją uwagę najbardziej przyciągnęły buty. Może i nie lubiłam sukienek, ale za to kochałam szpilki. A buty na platformie to już najbardziej. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zawsze dodawały mi odwagi i podwyższały moje poczucie wartości. Możliwe, że to była jedynie subiektywna uwaga.
Korzystając z okazji, że mam nieograniczoną kasę zdecydowałam się na siedem par. Oczywiście nie wybierałam najdroższych, bo nie chciałam przyprawić Louisa o zawał serca.
Mój brat miał takie wyczucie czasu, że gdy ja już zapłaciłam za zakup to on się pojawił z ogromnym uśmiechem na ustach.
- Coś się stało?
- Nic złego - odpowiedział i wziął ode mnie zakupy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro