Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12


Pov Bella

- Wiesz, że jakby coś się działo to masz do mnie natychmiast dzwonić? - spytał mnie Louis już któryś to raz. Zachowywał się tak jakby wyjeżdżał na jakieś dwa lata, a nie cztery dni i ja byłabym małym dzieckiem.

- Tak wiem, ale powiedź mi wreszcie czy to ja mam iść do Zayna czy on przyjdzie do mnie? - szczerze to wolałabym pójść do niego. Mogłabym się bawić z kotkiem bez ryzyka, że Louis dostanie ataku alergii i będzie twierdził, że umiera.

- Idziesz do niego, on tak woli chociaż za bardzo mi się to nie podoba. Tu czułabyś się dużo lepiej - zignorowałam już te narzekania mojego brata, z wiekiem robił się coraz gorszy.

- Okej, możesz już jechać, a ja zaraz do niego pójdę, tylko się spakuje.

- No dobrze, tylko daj mi buziaka i już lecę - nachyliłam się na nim i dałam mu buziaka w policzek. Jak się od niego odsunęłam to zauważyłam, że minę to ma nie zadowoloną. - Chciałem prawdziwego całusa, a nie takie coś. Pocałuj mnie w usta - poprosił lub nakazał, nie byłam pewna co to było.

- To nie jest dobry pomysł, nie powinniśmy - skoro nadal mieliśmy zachowywać się jak normalne rodzeństwo to nie możemy robić takich rzeczy. Oboje później źle byśmy się z tym czuli.

- To będzie mały niewinny całus, tylko o to proszę - popatrzył na mnie w taki sposób, że musiałam mu ustąpić, zbliżyłam się do niego i musnęłam ustami jego wargi i chciałam się odsunąć. Lecz on mi na to nie pozwolił, bo złapał mnie za kark i pogłębił pocałunek. Nie chciałam tego, ale on napierał na mnie tak bardzo, że musiałam mu ulec. Jak skończył on swoją czynność to gwałtownie się od niego odsunęłam.

- Nie rób tego więcej - rozkazałam mu. Ten pocałunek nie należał do jakiś najgorszych, lecz nie chciałam już tego więcej powtarzać.

Louis, niestety nic mi nie odpowiedział tylko wyszedł, pozostawiając mnie samą z masą wątpliwości.

***

- Mam nadzieję, że Louis wróci dopiero za jakiś tydzień - powiedział mi Zayn jak siedzieliśmy razem na kanapie w salonie, na moich kolanach spał kociak.

- Naprawdę chcesz spędzić ze mną aż tyle czasu? - zdawałam sobie sprawę z tego, że moja obecność była dla niego tylko kłopotem. Louis pewnie tylko będzie go sprawdzał.

- Oczywiście, będzie mi dużo lepiej z tobą niż Harrym.

- Dziękuje.

- Nie ma za co, to prawda. Mam też nadzieję, że będziesz mnie częściej odwiedzać. Kiedyś dużo lepiej się dogadywaliśmy - wtedy wolałam Zayna od Louisa. Spowodowne było to tym, że dzieliło nas jedynie cztery lata, a nie jak z Louis'em sześć.

- Na pewno. Teraz będę musiała odwiedzać kotka.

- Mam nadzieję, że trochę też dla mnie, nie ukrywam, że bym chciał byś też o mnie czasem pomyślała - z trudem szło wypowiadanie mu tych słów, tak jakby nad każdym się dokładnie zastanawiał. Ciężko mi też było rozpoznać sens ich.

- A tak prościej?

- Bardzo cię lubię i się dziwię, że jeszcze tego nie zauważyłaś - coś mi tam światało, ale miałam nadzieję, że to nie o to chodzi. Nie chciałam psuć naszej przyjaźni.

- Zayn ja... - chciałam mu powiedzieć, że to nie ma sensu i najlepiej bybyło gdyby znalazł sobie lepszą dziewczynę, lecz on mi przeszkodził nagłym atakiem na moje usta.

____________________

Liczę na waszą opinię.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro